Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

52

Nia: Mikeyyyy...

Michael: Tak?

Nia: Czemu jestem w twoim pokoju?

Michael: Bo wczoraj z dziewczynami się upiłaś

Nia: Tyle jeszcze wiem

Nia: Ale czemu jestem w twoim pokoju, a nie w swoim?

Michael: Bo uznałem że wezmę cię do siebie :)

Nia: Matka mnie zajebie...

Michael: Nie przesadzaj

Nia: A dziewczyny gdzie?

Michael: Jedna u Ashton'a druga u Calum'a

Nia: O

Nia: Fajnie

Nia: A ty gdzie jesteś?

Michael: Idę do ciebie z wodą i tabletkami :)

Nia: ZBAWCO TY MÓJ

- Oj słońce. - do pokoju wszedł Michael ze szklanką wody i opakowaniem z tabletkami. Podparłam się na łokciach patrząc na czerwonowłosego. Uśmiechnął się do mnie i położył wodę i tabletki na szafce nocnej.

- Dostane przytulasa? - usiadłam rozkładając ręce. Mike usiadł i przytulił mnie mocno do siebie.

- A ja dostane całusa? - zapytał robiąc palcem wzorki na moich plecach. Zaśmiałam się. Puściłam go, wzięłam tabletkę do buzi i popiłam wodą po czym pocałowałam go krótko w usta. - Tylko tyle? - zrobił minę zbitego psa. Wstałam z łóżka i poszłam w stronę łazienki.

- Wieczorem misiek! - krzyknęłam zza drzwi.

- To jakaś propozycja? - daje słowo że się teraz uśmiecha.

Zaczęłam się głośno śmiać

- Tak że jak mnie odwieziesz do domu to dam ci drugiego całusa.

- O nie! - krzyknął. - To dziś zostajesz u mnie! - dodał. - Twoja mama dzwoni.

- Nie odbieraj!

- Dzień dobry.

- ZGINIESZ! - krzyknęłam ale po chwili zaczęłam wsłuchiwać się w ich rozmowę.

- Nie, spokojnie.... Nic takiego nie było..... Obecnie jest w łazience.... Tak, zostaje u mnie na noc... Dobrze, miłego dnia. - słyszałam część rozmowy. Kto wie co ona mu nagadała. Zrezygnowana rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Gdy już się umyłam, wyszłam z pod prysznica owijając się miękkim ręcznikiem.

- Mikey?!

- Co jest?

- Pożyczysz mi jakieś swoje bokserki? - krzyknęłam a on się zaśmiał.

- W szafce na górze.

Otworzyłam szafkę i wyciągnęłam czarne bokserki. Ubrałam je i moje czarne rurki które zostały tu kilka dni temu. Nawet je wyprał. Wyszłam z łazienki a Mike nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Dlaczego? Bo bluzki nie miałam.

- A bluzkę jakaś masz? - uśmiechnęłam się słodko. On podszedł do mnie i owinął ręce wokół mojej talii.

- Po co ci bluzka? - zapytał z tym zadziornym uśmieszkiem.

- Bo mi zimno. - wyrwałam się z jego uścisku i podeszłam do szafy. Wzięłam czarną bluzkę z nadrukiem Rolling Stone. - To co? Idziemy na śniadanie? - zapytałam podchodząc do niego. Pokiwał głową i oboje zeszliśmy na dół. W kuchni już były Julie i Justyna razem z Ashton'em, Calum'em i Luke'iem. - Dobry. - usiadłam przy stole a obok mnie Michael. Po chwili Ash postawił przed nami talerze z naleśnikami. Od kiedy on nam robi naleśniki? A no tak Julie jest.

- Ej to kiedy ten wyjazd? - zapytała Justyna.

- Za dokładne dwa tygodnie. - powiedział zasypany Luke.

- Bedzie biba! - krzyknęła Julie.

- Ty może uważaj z alkoholem. - Ashton wziął naleśnika z talerza i posłał jej lekki uśmiech.

- Co? Czemu?

- Wczoraj prawie mi striptiz w pokoju zrobiłaś. - zaśmiał się blondyn, tak jak każdy, oprócz niej. Pogadaliśmy jeszcze jakiś czas o naszych wakacjach aż postanowiliśmy iść na spacer. Może być ciekawie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro