52
Nia: Mikeyyyy...
Michael: Tak?
Nia: Czemu jestem w twoim pokoju?
Michael: Bo wczoraj z dziewczynami się upiłaś
Nia: Tyle jeszcze wiem
Nia: Ale czemu jestem w twoim pokoju, a nie w swoim?
Michael: Bo uznałem że wezmę cię do siebie :)
Nia: Matka mnie zajebie...
Michael: Nie przesadzaj
Nia: A dziewczyny gdzie?
Michael: Jedna u Ashton'a druga u Calum'a
Nia: O
Nia: Fajnie
Nia: A ty gdzie jesteś?
Michael: Idę do ciebie z wodą i tabletkami :)
Nia: ZBAWCO TY MÓJ
- Oj słońce. - do pokoju wszedł Michael ze szklanką wody i opakowaniem z tabletkami. Podparłam się na łokciach patrząc na czerwonowłosego. Uśmiechnął się do mnie i położył wodę i tabletki na szafce nocnej.
- Dostane przytulasa? - usiadłam rozkładając ręce. Mike usiadł i przytulił mnie mocno do siebie.
- A ja dostane całusa? - zapytał robiąc palcem wzorki na moich plecach. Zaśmiałam się. Puściłam go, wzięłam tabletkę do buzi i popiłam wodą po czym pocałowałam go krótko w usta. - Tylko tyle? - zrobił minę zbitego psa. Wstałam z łóżka i poszłam w stronę łazienki.
- Wieczorem misiek! - krzyknęłam zza drzwi.
- To jakaś propozycja? - daje słowo że się teraz uśmiecha.
Zaczęłam się głośno śmiać
- Tak że jak mnie odwieziesz do domu to dam ci drugiego całusa.
- O nie! - krzyknął. - To dziś zostajesz u mnie! - dodał. - Twoja mama dzwoni.
- Nie odbieraj!
- Dzień dobry.
- ZGINIESZ! - krzyknęłam ale po chwili zaczęłam wsłuchiwać się w ich rozmowę.
- Nie, spokojnie.... Nic takiego nie było..... Obecnie jest w łazience.... Tak, zostaje u mnie na noc... Dobrze, miłego dnia. - słyszałam część rozmowy. Kto wie co ona mu nagadała. Zrezygnowana rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Gdy już się umyłam, wyszłam z pod prysznica owijając się miękkim ręcznikiem.
- Mikey?!
- Co jest?
- Pożyczysz mi jakieś swoje bokserki? - krzyknęłam a on się zaśmiał.
- W szafce na górze.
Otworzyłam szafkę i wyciągnęłam czarne bokserki. Ubrałam je i moje czarne rurki które zostały tu kilka dni temu. Nawet je wyprał. Wyszłam z łazienki a Mike nie mógł oderwać ode mnie wzroku. Dlaczego? Bo bluzki nie miałam.
- A bluzkę jakaś masz? - uśmiechnęłam się słodko. On podszedł do mnie i owinął ręce wokół mojej talii.
- Po co ci bluzka? - zapytał z tym zadziornym uśmieszkiem.
- Bo mi zimno. - wyrwałam się z jego uścisku i podeszłam do szafy. Wzięłam czarną bluzkę z nadrukiem Rolling Stone. - To co? Idziemy na śniadanie? - zapytałam podchodząc do niego. Pokiwał głową i oboje zeszliśmy na dół. W kuchni już były Julie i Justyna razem z Ashton'em, Calum'em i Luke'iem. - Dobry. - usiadłam przy stole a obok mnie Michael. Po chwili Ash postawił przed nami talerze z naleśnikami. Od kiedy on nam robi naleśniki? A no tak Julie jest.
- Ej to kiedy ten wyjazd? - zapytała Justyna.
- Za dokładne dwa tygodnie. - powiedział zasypany Luke.
- Bedzie biba! - krzyknęła Julie.
- Ty może uważaj z alkoholem. - Ashton wziął naleśnika z talerza i posłał jej lekki uśmiech.
- Co? Czemu?
- Wczoraj prawie mi striptiz w pokoju zrobiłaś. - zaśmiał się blondyn, tak jak każdy, oprócz niej. Pogadaliśmy jeszcze jakiś czas o naszych wakacjach aż postanowiliśmy iść na spacer. Może być ciekawie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro