Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

27

Otworzyłam powoli oczy. Na szczęście okna były zasłonięte więc promienie słońca mnie nie oślepiły. Uniosłam się powoli na łokciach i rozejrzałam się po pomieszczeniu. To zdecydowanie nie był mój pokój. Granatowe ściany, czarne meble. Gdzie ja jestem? Chciałam wstać ale poczułam potworny ból głowy. Pamiętała jedynie wiadomość od Michael'a i to uderzenie nawet nie wiem kto to był. Chwyciłam telefon który leżał na szafce nocnej obok łóżka i spojrzałam na ekran. Jedna wiadomość i tyle. Otworzyłam wiadomości i jak się okazało ten ktoś esemesował z moją mamą. Jej. Odłożyłam to spowrotem na szafkę i powoli usiadłam na łóżku. Przetarłam twarz dłońmi i po chwili usłyszałam jak jedne z drzwi się otwierają. Zakładam że te są z łazienki. Popatrzyłam w tamtym kierunku i zobaczyłam Michael'a, w samych bokserkach. Zabije.

- O już wstałaś. - powiedział uśmiechnięty. Ja tylko nakryłam głowę kołdrą i opadłam spowrotem na łóżko.

- Ał...! - krzyknęłam gdy moja głowa zderzyła się z poduszką. Ta, mam mam niezłego guza. - Weź się ubierz. - powiedziałam do niego a on się jedynie zaśmiał.

Gdy oznajmił mi że już jest ubrany zdjęłam puchatą kadrę z głowy i zobaczyłam Mike'a w czarnych rurkach i białej bluzce.

- Okey, więc wytłumacz mi co się stało i jak tu się znalazłam. - ponownie usiadłam na łóżku.

- No więc wyszłaś, po jakimś czasie do Ciebie napisałem i jak nie odpisałaś to wyszedłem z domu i poszedłem w stronę twojego twojego, gdzie po drodze znalazlem ciebie leżącą nieprzytomną na chodniku. - powiedział i usiadł na kraju łóżka. Docząłgałam się do niego i przytuliłam. On od razu oddał uścisk i w tym samym momencie drzwi do pokoju się otworzyły.

- Ej... seksy wieczorem już śniadanie zrobiłem. - w progu stanął Calum.

- Aha... czyli po całowaniu ślub, po przytulaniu seksy. w jak i m ty świecie żyjesz? - powiedział Michael patrząc na nowozelandczyka.

- W zajebistolandii. Chodźcie bo tosty wystygną. - wyszedł z pokoju. Wstaliśmy z łóżka i zeszliśmy do kuchni gdzie byli już wszyscy. Usiedliśmy przy stole i rozmawialiśmy o różnych głupotach. Dowiedziałam się o nich wielu rzeczy których nie wiedziałam. Wiem teraz jedno, że nigdy nie pójdę z Calum'em na piwo, definitywnie. Mój telefon zaczął wibrować. Mama. Odeszłam od stołu i poszłam do salonu. Przesunęłam palcem po ekranie i przyłożyłam telefon do ucha.

- Gdzie ty jesteś!? Od wczoraj cię niema!

- Spokojnie przyjaciele mnie przenocowali.

- Twoja siostra mówi że znasz zajebisty zespół.

- Od kiedy używasz takie słowa jak 'zajebisty'?

- Od zawsze, a z resztą ja tylko cytuje.

- Okey, okey za niedługo będę.

- Dobra czekam. Tyko z brzuchem mi nie wróć!

Usłyszałam jej słowa i się rozłączyła. Zaśmiałam się i włożyłam telefon do kieszeni. Wróciłam do kuchni.

- To ja musze juz lecieć. - oznajmiłam chłopakom. Mike od razu wstał z miejsca.

- Tym razem ja cię zawiozę i niema że nie chcesz! - powiedział i wziął klucze z szafki. Wypuściłam powietrze z ust i się zgodziłam. Wyszliśmy z domu i pojechaliśmy do mnie.

☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
Wiem miał być wczoraj ale tak pisałam w nocy i tak mi się zaspało.

Mam pytanko...











































































Chcecie maraton?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro