20
NIE SPRAWDZONY!
On mnie właśnie całuje. Okey. Okey. OKEY. Dobra z jednej strony fangirl no bo mój idol mnie właśnie całuje! A z drugiej strony szok bo..... MÓJ IDOL MNIE WŁAŚNIE CAŁUJE! No cholera! I niema zamiaru przestać! Boże czy już jestem w niebie?
Nagle usłyszałam gwizdy i klaskanie. Michael oderwał swoje usta od moich i popatrzyliśmy w stronę z której dochodziły dźwięki. Stali tam Ash, Calum i Luke. O Bosze. Zaczęli skakać i się cieszyć jak małe dzieci. Ludzie się patrzyli na nich jak na psychicznych. Nie dziwię im się. Tamci po chwili pobiegli w kierunku pizzeri, będzie temat do pizzy. Zostałam z Michael'em była cisza. Mike stał i ręką pocierał kark. Patrzyłam chwile na niego i zaczęłam się śmiać, tak po prostu. Fioletowowłosy popatrzył na mnie.
- Nie jesteś zła czy coś? - zapytał zdziwiony.
- Błagam cię. Ja zła? O jeszcze w takiej sytuacji? - zaczęłam się znowu śmiać.
- Czyli mogę cię jeszcze raz pocałować?
- Co? - zapytałam.
- Nie nic. - spuścił głowę. Zaśmiałam się i podeszłam do niego. Zarzuciłam ręce na jego kark i się uśmiechnęłam.
- Tak. - powiedziałam i uśmiechnęłam się jeszcze szerzej. Na jego twarzy również pojawił się uśmiech. Położył swoje ręce na moich biodrach i przybliżył mnie do siebie. Po chwili patrzenia w swoje oczy znów połączył nasze wargi w pocałunku. Ta cudowna chwila trwała by dłużej gdyby nie blask flesza. Pieprzeni paparazzi! Mike rozłączył nasze usta i pobiegliśmy w stronę pizzeri gdzie byli chłopacy. Wbiegliśmy do środka i usiedliśmy przy stoliku gdzie była reszta.
- Ugh... teraz nie będziesz mieć życia! - Mike złapał się za głowę.
- Paparazzi was złapało jak się mizialiście? - zapytał Cal z wielkim bananem na twarzy.
- Tak, ale to nie ja nie będę mieć życia tylko oni. - wyszczerzyłam się. Wszyscy się zaśmiali.
- Ty naserio się nie boisz? - zapytał lekko zdziwiony Luke.
- Fanki jak fanki zawsze się będą o was biły. - powiedziałam i wzięłam kawałek pizzy do ust. - Nie komentować mi tu że ja też jestem fanką. - szybko dodałam. Chłopaki również wzięli po kawałku i zaczęli jeść. Zamówili trzy mega pizze. Nie wieże ile takie patyki potrafią zjeść. - Ej gdzie Ashton? - zapytałam gdy konczyłam pierwszy kawałek. Wszyscy wskazali na łazienkę.
- To kiedy ślub? Ja chce już być wujkiem! - odezwał się nagle Calum a ja prawie udławiłam się kawałkiem pizzy z resztą tak jak i Mike.
- O czym ty mówisz? - zapytaliśmy równo ja i Michael.
- No wiecie, już się całowaliście teraz ślub i małe Michaelki i Nie.
- Jakby u ciebie ślub był od razu po pocałunku to ile miałbyś żon? - zapytał Luke Calum'a. Ten zaczął liczyć na palcach i w koncu odpowiedział że sześć. Nagle do stolika wrócił Ash.
- Co tu się dzieje? - zapytał biorą kawałek pizzy.
- A nic... Paparazzi mi i Mike'owi zdjęcie zrobili, za niedługo bierzemy ślub a Calum ma sześć żon. To chyba tyle. - powiedziałam i wzięłam łyka coli. Ashton zaksztusił się przerzówanym jedzeniem i popatrzył na mnie.
- Jakie paparazzi? Jaki ślub? Jakie żony do cholery?!
Z Mike'iem zaczęliśmy mu wszystko tłumaczyć ale niestety musiała zadzwonić moja mama żebym jej w domu pomogła.
- Jak chcecie możecie do mnie wieczorem w paść bo ja już muszę lecieć. - powiedziałam wstajac z krzesła.
- Tak szybko? - zaczął jęczeć tęczowy.
- Podeślę wam adres. - powiedziałam i dałam każdemu całusa w policzek na pożegnanie i udałam się do domu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro