Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 4 ( część 1 )

---Rozdział IV: Strzały ( Część 1 )---

~PoV trzecioosobowe~

-Nic nie poradzę, ale mam bardzo złe przeczucia związane z ty miejscem...- Powiedział Francja. Zaraz potem, zauważył że pewien Anglik stał dziwnie cicho w miejscu, więc odwrócił się do niego i odezwał się

-Jesteś strasznie cichy, coś nie tak? Jest tam coś dziwnego?

-... Nie... Tu też nikogo - a raczej niczego- nie ma- Odpowiedział Anglia

-Roja i inni są na pierwszym piętrze- Powiedział Chiny

-Tak wiem. Kiedy powiedziałem że tu nikogo nie ma miałem na myśli... Jak to powiedzieć? Mam wrażenie że... że wszystko zostało zjedzone...- Powiedział powoli Anglia. Francja przechylił nieco głowę

- Nie widzisz iluzji? W takim razie może powinniśmy trzymać się z daleko, mimo, że zostały zjedzone?

-Racja. W takim wypadku pójdę się rozejrzeć na górze. Co zamierzasz zrobić, Opium?- Zapytał Chiny.

-Naprawdę nie chce tu zostać. Też pójdę na górę- Odpowiedział Anglia. Francja wydął wargi

-Co? Zostawiacie mnie tu samego? Cóż kiedy skończycie sprawdzanie wyżej, spotkamy się tutaj- Chiny skinął głową

- W porządku, zostawimy dla ciebie drugie piętro

-30 minut powinno wystarczyć. Nie spóźnij się Francjo- Powiedział niepewnie Anglia

-Możesz mi zaufać~ Do zobaczenia później- Powiedział Francja zaczynając odchodzić od pozostałej dwójki.

~PoV Anglii~

- Zamierzasz zacząć od tamtego pokoju?- Chiny zapytał Francję

- Oui~ Tamten pokój to zła wiadomość, czyż nie? Zostawię go na później!- Odpowiedział blondyn. Następnie wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi.

-W takim razie, chodźmy do góry, aru- Powiedział Chiny odwracając się w moją stronę. Zgodziłem się z nim kiwnięciem głowy.

-Racja, może---

Nagle drzwi za Chinami otworzyły się i usłyszeliśmy czyjś krzyk.

-Prusy!? Wszystko w porzą--...

Była to młoda dziewczyna z [K/W] włosami i [K/O] oczami. Miała przerzuconą przez lewe ramię torbę i wyglądała na naprawdę roztrzęsioną. Kiedy odwróciła się w naszą stronę jej twarz momentalnie zbladła.

- C-Co tutaj robisz, panienko...? Wszystko dobrze?- Zapytał Chiny dziewczynę. Nagle wróciła z powrotem do pokoju wołając kogoś.

Nie dosłyszałem, ale wydawało mi się, że wymówiła imię Japonii, ale potem zamilkła. Pierwszy odezwał się Chiny.

-Ktoś tu z tobą jest, aru?- Wszedł następnie do pokoju, a ja zaraz za nim. Zaskoczył mnie fakt iż był on pusty.

-Oni... zniknęli- Powiedziała dziewczyna.

-...Kto...?- Zapytałem. Zanim zdążyła odpowiedzieć, upadła na ziemię nieprzytomna.

-Aiyah! C-Co się jej stało? Tak po prostu zemdlała!- Wykrzyknął Chiny.

-Dobry Boże... Pośpieszmy się. Połóżmy ją na łóżku- Poleciłem Chiną.

To wszystko staje się coraz bardziej dziwne. Złapałem jej nadgarstek i zmierzyłem puls. Nie był słaby, więc odetchnąłem z ulgą. Natomiast Chiny, wachlował ją jak szalony. Wyglądał na bardzo zmartwionego. Powiedziałem mu, żeby się uspokoił. Posłuchał się mnie... Ale i tak dalej ją wachlował.

Kilka minut później, dziewczyna powoli się obudziła. Zatrzepotała powiekami.

-C...Co się stało?...- Zapytała słabo kiedy wstawała.

-Cóż, love... Jakoś otworzyłaś te drzwi bez klucza, spojrzałaś na nas, a potem zemdlałaś- Powiedziałem jej nieco zdezorientowany.

Patrzyła na mnie przez chwilę po czym coś wyszeptała.

- Bez jaj... Jesteś...

-Hmm?- Przybliżyłem się nieco bliżej niej, aby lepiej ją usłyszeć. Pokręciła szybko głową

-N-Nie ważne... Chciałam powiedzieć... Szukałam takiego chłopaka... Prusy... Czy... Widzieliście go może?

- Przepraszam... ale nie. Dopiero co tu weszliśmy- Odpowiedział Chiny. Posłała nam zaskoczone spojrzenie.

-Naprawdę? Dopiero... co tu weszliście...- Potem zamilkła na parę chwil.

-W takim razie... Jestem tutaj sama- Stwierdziła. Przechyliłem nieco głowę.

-Sama?- Kątem oka zauważyłem jak Chiny wytrzeszczył oczy.

-Czekaj... Czemu tu w ogóle jeste---

-Słuchajcie, jeśli to nie problem... Mogę do was dołączyć?- Dodała szybko

-Tak... Jasne... To nie tak że moglibyśmy cię tu zostawić samą, aru. Prawda, Opium?- Zapytał Chiny

-Oczywiście. To obowiązek gentlemana żeby zatroszczyć się o bezpieczeństwo kobiety- Powiedziałem nonszalancko. Na twarzy dziewczyny momentalnie pojawił się uśmiech.

-Dziękuję, A-... Er...

-Pozwól że się przedstawię. Jestem Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Północnej Irlandii. Ale proszę, mów mi Anglia- Powiedziałem jej.

-Nazywam się [T/I] [T/N]. Mów mi po prostu {T/I]. Miło mi cię poznać Anglio- Powiedziała wystawiając rękę w moją stronę.

Gdyż jestem gentlemanem, złapałem jej dłoń i ją pocałowałem.

- Mi również, miss [T/I]- Powiedziałem. Zaraz po tym, jej twarz zmieniła się o kilka odcieni czerwonego. Och. Czyżbym zrobił coś źle?

-Uh. Ni hao! Tak w ogóle, jestem Chiny- Włączył się Chiny. Wydawało się że dziewczyna odzyskała spokój i uśmiechnęła się do Chin

-Cześć. Jestem [T/I]- Powiedziała ponownie wyciągając dłoń tym razem w kierunku Chin.

Złapał ją i lekko nią potrząsł.

Och.

Uścisk dłoni.

...

Moje przywitanie było o nieeebo lepsze

Dziewczyna odchrząknęła lekko.

-Ahem. Dziękuje za pomoc. Mniejsza... uhm, więc czemu tu jesteście?- Zapytała

-Cóż, mieliśmy zamiar przeglądnąć trzecie i czwarte piętro- Odpowiedział Chiny

-Moment, dobrze się już czujesz?- Zapytałem jej. Ponownie się uśmiechnęła.

-Tak. Dzięki że pytasz. Czuję się świetnie więc uhm, chodźmy rozejrzeć się na górze... Może znajdę tam Prusy

Chiny i ja skinęliśmy głowami i wyszliśmy z pokoju.

Znowu, poczułem... to zimno

-Chodźmy, szybko. Jeżeli będzie musiał na nas czekać nie przestanie o tym paplać- Powiedziałem Chiną. Przyjrzał on mi się nieco bliżej.

- Jesteś blady. Naprawdę nie podoba ci się to miejsce, co?- Zapytał. Nie oczekiwał ode mnie jednak odpowiedzi. Podszedł kilka kroków bliżej schodów wymijając mnie.

-.... Nigdy nie pomyślałbym, że będę zazdrościć ludziom, którzy nie mogą 'Widzieć' tyle co ja- Powiedziałem cicho. Chiny jednak musiał mnie usłyszeć.

-Mówiłeś coś? Nie słyszałem- Pokręciłem głową.

-Nic- Odwróciłem się w stronę [T/I] i zobaczyłem, że miała posępny wyraz twarzy.

-Jesteś pewna że wszystko dobrze, love?- Zapytałem jej.

Wydawało się, że wyrwała się z oszołomienia i odwróciła się do mnie. Uśmiechnęła się słabo i potrząsnęła głową. Potem zaczęła iść przede mną, po schodach w górę. Ale nawet jeśli bardzo słabo ... Słyszałem, jak coś mamrocze pod nosem.

-... Z kolei ja, nigdy nie pomyślałabym że będę zazdrościć ludziom, którzy nie mogą 'Wiedzieć' tyle co ja

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro