Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 3 ( część 2 )

---Rozdział III : Sojusznicy ( część pierwsza )---

Gdy tylko wyszedł z pokoju byłam w stanie z powrotem się poruszać. Złapałam mój plecak i pośpiesznie założyłam buty i spróbowałam otworzyć drzwi...

*Brzękbrzęk*

-Co?!- Powiedziałam głośno. Czemu one się nie otworzą?!

Nagle usłyszałam jakby jakieś ostrze coś przecięło... i to coś spadło, albo... zemdlało...

Boże... Nie pamiętam co tu się działo...

Cały czas próbowałam otworzyć te cholerne drzwi.

W końcu usłyszałam ten upragniony odgłos 'klik'

Otworzyłam je natychmiast i krzyknęłam:

-Prusy!? Wszystko w porzą--

Nikogo

Nie było tu nikogo.

A tak przynajmniej myślałam dopóki nie spojrzałam w moje prawo.

To co zobaczyłam sprawiło, że cała zbladłam

~PoV trzecioosobowe~

Nie można ot tak wejść sobie do tego "tajemniczego domu" w tym mieście, ponieważ jeśli rozgniewasz jego poprzednich mieszkańców, nie wyjdziesz z tego cało...

Zwłaszcza jeśli nie ma tam żadnych ludzi...

---

{{ Wcześniej...}}

Alianci pojawili się pod drzwiami posiadłości.

-To naprawdę tu!- Zauważył Chiny patrząc na stojący przed nim budynek.

-Myślałem że to tylko plotka... ale oto jest- Odezwał się Anglia

- To wrażenie odosobnienia dodaje mu smaczku, vous ne trouvez pas?*- Uśmiechnął się Francja  

-Ja tam nie uważam, żeby był szczególnie interesujący- Powiedział Kanada swoim charakterystycznym delikatnym głosikiem.

-Słyszeliście coś?- Powiedział Ameryka (prawdopodobnie) żartując

-Och, Ameryko, ty figlarzu! Niczego nie słyszeliśmy, prawda?- Zaśmiał się Rosja. Kanada w odpowiedzi zmrużył tylko nieco oczy. 

- I tak... Nie wygląda na zbyt fajne miejsce- Powiedział Ameryka krzyżując swoje dłonie na piersi.

-To może wejdziemy, rozejrzymy się i wrócimy? Myślę, że zdążymy przed zachodem słońca- Zasugerował Rosja

 - Tak, nie chcę tu za długo zostawać!- Zgodził się z nim Chiny

-Cóż, wchodzimy?- zapytał Francja.

Wszyscy następnie weszli do posiadłości. Kanada, Ameryka i Rosja zostali na pierwszym pietrze, podczas gdy inni skierowali się wyżej.

-Mówi się, że tu straszy, prawda? Dlatego nikt się tu nie zbliża...- Zaczął Rosja

-Nic dziwnego. To takie niepokojące miejsce- Powiedział Ameryka, a Kanada zauważył w tym coś dziwnego

-Hę? Jakie to do ciebie niepodobne, Ameryko. Boisz się?- Ameryka pokręcił głową.

-Nie! Ale jest trochę... Hej, gdzie są wszyscy?

-Um... Powiedzieli, że zostawią nam pierwsze piętro, a sami poszli do góry, na drugie- Odpowiedział mu Rosja. Następnie odezwał się Ameryka 

-Hmm. W takim razie my..---

W mgnieniu oka, potwór zaatakował ową trójkę

------------------

- Jest czyściej niż można by się spodziewać, prawda?- Powiedział Francja

-T-Tak, ale... możemy już stąd iść?- Anglia zatrząsł się nerwowo 

-Co się dzieje Anglio? Boisz się?- Zaczął dokuczać mu Francja.

-Oczywiście że nie idioto!!! Nie o to chodzi... To miejsce jest po prostu...- Zaprzeczył Anglia. Chiny tylko pokręcił głową

-Haaa... To niedorzeczne. Nie ma tu żadnych duchów. Możecie wracać

-Hej, Hej, idziesz się sam rozejrzeć?- Zapytał Francja

-Tylko zajrzę do tego pokoju. Dziwnie tam pachnie- Odpowiedział Chiny

-Co? Czy to nie jest zbyt ryzykowne? Cz-Czekaj!- Krzyknął nagle Anglia




*vous ne trouvez pas?- O ile się nie mylę, oznacza to coś w stylu " Nie sądzicie?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro