Rozdział 4 ( część 1 )
---Rozdział IV: Strzały ( Część 1 )---
~PoV trzecioosobowe~
-Nic nie poradzę, ale mam bardzo złe przeczucia związane z ty miejscem...- Powiedział Francja. Zaraz potem, zauważył że pewien Anglik stał dziwnie cicho w miejscu, więc odwrócił się do niego i odezwał się
-Jesteś strasznie cichy, coś nie tak? Jest tam coś dziwnego?
-... Nie... Tu też nikogo - a raczej niczego- nie ma- Odpowiedział Anglia
-Roja i inni są na pierwszym piętrze- Powiedział Chiny
-Tak wiem. Kiedy powiedziałem że tu nikogo nie ma miałem na myśli... Jak to powiedzieć? Mam wrażenie że... że wszystko zostało zjedzone...- Powiedział powoli Anglia. Francja przechylił nieco głowę
- Nie widzisz iluzji? W takim razie może powinniśmy trzymać się z daleko, mimo, że zostały zjedzone?
-Racja. W takim wypadku pójdę się rozejrzeć na górze. Co zamierzasz zrobić, Opium?- Zapytał Chiny.
-Naprawdę nie chce tu zostać. Też pójdę na górę- Odpowiedział Anglia. Francja wydął wargi
-Co? Zostawiacie mnie tu samego? Cóż kiedy skończycie sprawdzanie wyżej, spotkamy się tutaj- Chiny skinął głową
- W porządku, zostawimy dla ciebie drugie piętro
-30 minut powinno wystarczyć. Nie spóźnij się Francjo- Powiedział niepewnie Anglia
-Możesz mi zaufać~ Do zobaczenia później- Powiedział Francja zaczynając odchodzić od pozostałej dwójki.
~PoV Anglii~
- Zamierzasz zacząć od tamtego pokoju?- Chiny zapytał Francję
- Oui~ Tamten pokój to zła wiadomość, czyż nie? Zostawię go na później!- Odpowiedział blondyn. Następnie wszedł do pokoju i zamknął za sobą drzwi.
-W takim razie, chodźmy do góry, aru- Powiedział Chiny odwracając się w moją stronę. Zgodziłem się z nim kiwnięciem głowy.
-Racja, może---
Nagle drzwi za Chinami otworzyły się i usłyszeliśmy czyjś krzyk.
-Prusy!? Wszystko w porzą--...
Była to młoda dziewczyna z [K/W] włosami i [K/O] oczami. Miała przerzuconą przez lewe ramię torbę i wyglądała na naprawdę roztrzęsioną. Kiedy odwróciła się w naszą stronę jej twarz momentalnie zbladła.
- C-Co tutaj robisz, panienko...? Wszystko dobrze?- Zapytał Chiny dziewczynę. Nagle wróciła z powrotem do pokoju wołając kogoś.
Nie dosłyszałem, ale wydawało mi się, że wymówiła imię Japonii, ale potem zamilkła. Pierwszy odezwał się Chiny.
-Ktoś tu z tobą jest, aru?- Wszedł następnie do pokoju, a ja zaraz za nim. Zaskoczył mnie fakt iż był on pusty.
-Oni... zniknęli- Powiedziała dziewczyna.
-...Kto...?- Zapytałem. Zanim zdążyła odpowiedzieć, upadła na ziemię nieprzytomna.
-Aiyah! C-Co się jej stało? Tak po prostu zemdlała!- Wykrzyknął Chiny.
-Dobry Boże... Pośpieszmy się. Połóżmy ją na łóżku- Poleciłem Chiną.
To wszystko staje się coraz bardziej dziwne. Złapałem jej nadgarstek i zmierzyłem puls. Nie był słaby, więc odetchnąłem z ulgą. Natomiast Chiny, wachlował ją jak szalony. Wyglądał na bardzo zmartwionego. Powiedziałem mu, żeby się uspokoił. Posłuchał się mnie... Ale i tak dalej ją wachlował.
Kilka minut później, dziewczyna powoli się obudziła. Zatrzepotała powiekami.
-C...Co się stało?...- Zapytała słabo kiedy wstawała.
-Cóż, love... Jakoś otworzyłaś te drzwi bez klucza, spojrzałaś na nas, a potem zemdlałaś- Powiedziałem jej nieco zdezorientowany.
Patrzyła na mnie przez chwilę po czym coś wyszeptała.
- Bez jaj... Jesteś...
-Hmm?- Przybliżyłem się nieco bliżej niej, aby lepiej ją usłyszeć. Pokręciła szybko głową
-N-Nie ważne... Chciałam powiedzieć... Szukałam takiego chłopaka... Prusy... Czy... Widzieliście go może?
- Przepraszam... ale nie. Dopiero co tu weszliśmy- Odpowiedział Chiny. Posłała nam zaskoczone spojrzenie.
-Naprawdę? Dopiero... co tu weszliście...- Potem zamilkła na parę chwil.
-W takim razie... Jestem tutaj sama- Stwierdziła. Przechyliłem nieco głowę.
-Sama?- Kątem oka zauważyłem jak Chiny wytrzeszczył oczy.
-Czekaj... Czemu tu w ogóle jeste---
-Słuchajcie, jeśli to nie problem... Mogę do was dołączyć?- Dodała szybko
-Tak... Jasne... To nie tak że moglibyśmy cię tu zostawić samą, aru. Prawda, Opium?- Zapytał Chiny
-Oczywiście. To obowiązek gentlemana żeby zatroszczyć się o bezpieczeństwo kobiety- Powiedziałem nonszalancko. Na twarzy dziewczyny momentalnie pojawił się uśmiech.
-Dziękuję, A-... Er...
-Pozwól że się przedstawię. Jestem Zjednoczone Królestwo Wielkiej Brytanii i Północnej Irlandii. Ale proszę, mów mi Anglia- Powiedziałem jej.
-Nazywam się [T/I] [T/N]. Mów mi po prostu {T/I]. Miło mi cię poznać Anglio- Powiedziała wystawiając rękę w moją stronę.
Gdyż jestem gentlemanem, złapałem jej dłoń i ją pocałowałem.
- Mi również, miss [T/I]- Powiedziałem. Zaraz po tym, jej twarz zmieniła się o kilka odcieni czerwonego. Och. Czyżbym zrobił coś źle?
-Uh. Ni hao! Tak w ogóle, jestem Chiny- Włączył się Chiny. Wydawało się że dziewczyna odzyskała spokój i uśmiechnęła się do Chin
-Cześć. Jestem [T/I]- Powiedziała ponownie wyciągając dłoń tym razem w kierunku Chin.
Złapał ją i lekko nią potrząsł.
Och.
Uścisk dłoni.
...
Moje przywitanie było o nieeebo lepsze
Dziewczyna odchrząknęła lekko.
-Ahem. Dziękuje za pomoc. Mniejsza... uhm, więc czemu tu jesteście?- Zapytała
-Cóż, mieliśmy zamiar przeglądnąć trzecie i czwarte piętro- Odpowiedział Chiny
-Moment, dobrze się już czujesz?- Zapytałem jej. Ponownie się uśmiechnęła.
-Tak. Dzięki że pytasz. Czuję się świetnie więc uhm, chodźmy rozejrzeć się na górze... Może znajdę tam Prusy
Chiny i ja skinęliśmy głowami i wyszliśmy z pokoju.
Znowu, poczułem... to zimno
-Chodźmy, szybko. Jeżeli będzie musiał na nas czekać nie przestanie o tym paplać- Powiedziałem Chiną. Przyjrzał on mi się nieco bliżej.
- Jesteś blady. Naprawdę nie podoba ci się to miejsce, co?- Zapytał. Nie oczekiwał ode mnie jednak odpowiedzi. Podszedł kilka kroków bliżej schodów wymijając mnie.
-.... Nigdy nie pomyślałbym, że będę zazdrościć ludziom, którzy nie mogą 'Widzieć' tyle co ja- Powiedziałem cicho. Chiny jednak musiał mnie usłyszeć.
-Mówiłeś coś? Nie słyszałem- Pokręciłem głową.
-Nic- Odwróciłem się w stronę [T/I] i zobaczyłem, że miała posępny wyraz twarzy.
-Jesteś pewna że wszystko dobrze, love?- Zapytałem jej.
Wydawało się, że wyrwała się z oszołomienia i odwróciła się do mnie. Uśmiechnęła się słabo i potrząsnęła głową. Potem zaczęła iść przede mną, po schodach w górę. Ale nawet jeśli bardzo słabo ... Słyszałem, jak coś mamrocze pod nosem.
-... Z kolei ja, nigdy nie pomyślałabym że będę zazdrościć ludziom, którzy nie mogą 'Wiedzieć' tyle co ja
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro