#2
-Vee!~ Doitsu!~
Nagle usłyszeliśmy głośny rozpaczliwy krzyk, a taki krzyk mógł należeć tylko do-
-Italia!
"....no właśnie"
Westchnęłam w duchu.
-Doitsu~ słuchaj słuchaj! Bo- -Najwyraźniej dopiero teraz mnie zauważył, bo rozpromieniła mu się twarz.
-Felcia!~ -Dosłownie pisnął i przytulił mnie do siebie ałtomatycznie odrywając mnie od Ludwika, którego jeszcze przed chwilą trzymałam za ramię.
-Haha Feli, dusisz mnie.
-Aaa! Lo siento! - Odsunął się lekko, pozwalając mi oddychać.
-Yhym.
Razem z Felicjano odwróciliśmy się w stronę Niemca, który jak najwyraźniej był już trochę podirytowany faktem iż jest ignorowany.
-Nie chęć Przeszkadzać tej uroczej chwili ale nie wiem czy zauważyłeś, że ja i Polska byliśmy w trakcie rozmowy
"Widać, że jest zły tylko czemu? Ehh
nie chce mi się wynikać"
-A-ale Doitsu! - Italia złapał go za rękę i zaczął dosłownie skakać na zdenerwowanego Niemca.
-Oj no już już napewno miał powód, prawda Feli?
W tym momencie Italia przestał naskakiwać na Ludwika i spojrzał na mnie ze łzami w oczach.
-F-Fe-Fela!~ - Krzyknął przy czym zamykając mnie w żelaznym uścisku.
-Ty jedyna na tym świecie mnie rozumiesz! Mój aniele! V-ve!~
Ciężko, naprawdę ciężko było mi oddychać a co dopiero ruszać, jednak odwzajemniłam uścisk i zaczęłam masować go po plecach.
-No już już napewno tak nie jest a teraz proszę mógłbyś mnie puścić? Zaczyna brakować mi powietrza. - Włoch natychmiastowo się ode mnie oderwał i zaczął przepraszać.
Ostatecznie Italia zapomniał przed czym uciekał i co sprawiło Niemca o ból głowy a mnie zaś z drugiej strony rozśmieszyło. Teraz razem z Ludwikiem i Felicjano szliśmy w stronę salonu, tym razem do salonu, ja nadal trzymając ramię Ludwika i Felicjano
"No co? Chciał, nie zabronię"
Jednak Ludwika nadal coś trzepało - jednak mniej niż przedtem - z niewiadomego mi powodu. Po drodze gadaliśmy o pierdołach, śmiejąc się non stop. Nawet Niemiec się dołącza dając upust swojemu złemu chumoru.
I tak minęła nam droga, nim się obejrzeliśmy byliśmy pod wielkim brązowo-wiśniowymi drzwiami do salonu. Oczywiście Ludwik jak na dżentelmena przystało otworzył nam drzwi.
-Dziękuję. - Cicho szepnęłam na co on lekko mruknął posyłając mi lekki uśmiech.
Wchodząc do salonu zauważyłam, że jest tu Dość dużo osób.
-Dzięki za transport, a teraz żegnam was dwóch muszę iść do Litwy. - Powiedziałam po czym mimo niezadowolenia Italii poszłam w stronę brudno-brązowej kanapy przy, której miałam nadzieję go znaleźć. Oczywiście miałam rację.
"No bo jak, ja się miałam pomylić? Ja? Haha ach ta skromność"
Tak jak myślałam był tam ale nie sam. Koło niego siedzieli nie kto inny jak.
-Hah - westchnęłam
"Czemu mnie to nie dziwi"
Koło Litka siedzieli nie kto inni jak oczywiście Rosja wraz z rodzeństwem i o dziwo Ameryka. Widać było na pierwszy rzut oka, panującą tam atmosferę, a mianowicie drżącego Litwina, plecącego coś na drutach Ukraińca, szeptającego coś pod nosem Białorusina i oczywiście droczących się ze sobą Amerykę i Rosję.
„No i znowu wspaniała ja będzie musiała coś zaradzić"
Z tą myślą podeszłam do Litwina zasłaniając mu oczy.
-Zgadnij kto to?~
Litwin od razu się rozluźnił.
-Pola!
-Hehe brawo. - Zdjęłam ręce z jego oczu i usiadłam na krawędzi fotelu - tzn. Na łokciu jak ja to nazywam - dopiero zauważając, że wszystkie oczy zgromadzonych są skierowane na mnie.
„O nie znowu"
-Ee cześć? - Powiedziałam niepewnie.
-Privet Polsha.
-Dobroho ranku polʹsʹkyyz
-No siema.
-...
Wszyscy po kolei się przywitali - no prócz Nikolaja ale z nim to tak zawsze - po tym Ameryka i Rosja znowu zaczęli się przekomarzać.
-Piłeś już kawę? - spytałam Torisa.
-Nie jeszcze.
-To zrobię Ci, Dymitr?
-Hm?
-Chcesz kawę? - Od razu się go spytałam bo później napewno by se sam zrobił a skoro robię to i jemu też zrobię.
-Tak jeśli to nie problem, dziękuję. -Uśmiechnął się, delikatnie na mnie zerkając.
-Ależ skąd. - Wstałam i ruszyłam w stronę stolika z potrzebnymi rzeczami
-Znajcie moje dobre serce.
Przygotowałam filiżanki i ułożyłam na Expressie do kawy, po czym nacisnęłam na odpowiednią funkcję. Nagle poczułam jak ktoś mnie dźga po bokach na co się porządnie wzdrygłam.
-Szia Felcia~
"No oczywiście, któż inny to mógłby być jak nie..."
-Danielek! - Rzuciłam się mu w ramiona by porządnie go uściskać.
-Jak ja dawno się z tobą nie widziałam.
-No dokładnie! Miałem podejść do ciebie po konferencji ale gdzieś mi uciekłaś.- Zrobił minę smutnego szczeniaczka.
-O no przepraszam ale miałam iść z Litwą tu co nie? No i już kiedy mieliśmy wychodzić, złapał mnie Niemcy bo sprawę miał i tak jakoś zeszło. - Westchnęłam i dopiero teraz zauważyłam zmieszanie na jego twarzy.
-Chodziło o to na konferencji? - Popatrzył na mnie znaczącą.
-Nooo yyy też.
Wydawało się, że chciał o coś jesz zapytać ale się powstrzymał.
-No dobra niech ci będzie, a teraz... - Złapał mnie za ręce.
-Chodź mamy tyle spraw do obgadania. - Zaczął mnie powoli ciągnąć.
-A nie nie nie nie czekaj czekaj.
Zatrzymał się i popatrzył na mnie pytającym wzrokiem.
-Choć bym nie Wiem jak teraz chciała, to nie mogę.
Posmutniał.
„Oo nie znowu ta mina"
-Czemu?
-Bo robiłam kawę dla Torisa i Dima i wgl nie mogę go samego zostawić, bo wiesz Rosja i inne sprawy.
Wyraz jego twarzy zmienił się na bardziej....zły? Nie wiem jak to określić, może bardziej zdenerwowany.
-Sam nie da sobie rady? Przecież to Dorosły facet.
-Danielu, proszę nie mów tak o moim przyjacielu.
Zesztywniał, dobrze wiedział, że mówię tak na niego tylko w sytuacji kiedy zaczynam być na niego zła.
-Przepraszam....
"No nie teraz to całkiem przybity jest"
-Hah - wzdychłam.
-Z wyglądu taki maczo a w środku owieczka haha.
-W-wcale nie! - Odwrucił ode mnie wzrok jakby obrażony.
-No już, nie obrażaj się i mam pomysł. - Znowu na mnie spojrzał tym razem mniej smutny.
-Przyjdę do ciebie wieczorem do pokoju i wtedy
będziemy mieć czas tylko dla siebie.
Od razu się rozpromienił i pokiwał twierdząco głową.
-Ale mają być paluszki. - Zagroziłam.
-Haha Oczywiście!
Oboje się zaśmialiśmy.
-A teraz mógłbyś proszę puścić moje ręce bo tak generalnie muszę wracać bo kawa wystygnie?
Spojrzał w dół i najwyraźniej dopiero teraz zauważył, że nadal trzyma mnie za ręce. Szybko je oderwał.
-A-a p-przepraszam... - Zarumienił się lekko lecz szybko zakrył twarz ręką.
„Aww jak słodko"
-Hehe no to do wieczora. - Pożegnałam się i poszłam wziąść filiżanki z kawą zabierając przy tym kilka ciasteczek. I tak ruszyłam z powrotem do naszej miejscówki....
Tak.....to tłumacz Google więc sorry ale NIGDY nie uczyłam się rosyjskiego czy innych tu występujących języków (prócz polskiego oczywiście) no i tak btw radzę się czasem na media patrzeć bo tam miej więcej będę takie fajne arty postaci dawała więc no polecam 👍 I piszcie więc jak chcecie żebym tu połączyła z kimś Polskę to piszcie śmiało i mówię że to nie koniec paringów z mojej strony, będą się one jeszcze bardziej rozwijać 🦄🦄🦄 🐼 Fajnego dnia wam życzę 💕
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro