Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#1

-POLEN!!!

Nagły i głośny głos wyrwał mnie z mojej ukochanej krainy różowych jednorożców i kucyków, przez co leniwie otworzyłam oczy i ujrzałam spanikowanego Litwę. Lekko się podniosłam i na wpół przytomnym wzrokiem spojrzałam na około siebie.

''Aaa no tak....konferencja....''

Znowu zaczęłam odpływać ale po raz drugi obudził mnie głośny głos Niemca.

-Polen ostatnie upomnienie.

Tym razem już przytomna spojrzałam na zdenerwowanego Ludwika.

- Przepraszam. - Powiedziała lekko.

-Mein Gott! Polen weź oprzytomniej w końcu!

-Tak tak.-

''Jak zawsze nerwowy, aż trudno uwierzyć, że kiedyś był takim słodkim i potulnym chłopcem, był wtedy taki słoooodki''

Uśmiechnęłam się sama do siebie na to wspomnienie i dopiero teraz zauważyłam, że większa część osób patrzy się na moją skromną osobę. Lekko spanikowana nie wiedziałam co zrobić, jednak jak z nieba zostało obwieszczone koniec spotkania przez co odetchnęłam z ulgą.

-Wszystko w porządku? - Odwróciłam się i ujrzałam zmartwionego Litwina.

-Hehe martwisz się o mnie~ jak słodko~

-N-no wiesz! Pytam się tylko!

''Słoodziak''

Uśmiechnęłam się do niego sprawiając go w lekki rumieniec.

-No już już, nie dąsaj się. - Złapałam go za policzki i zaczęłam rozciągać.

-P-Pszesn!

-Przestanę jeśli powiesz, że mi wybaczasz
Powiedziałam chytrze.

-Hymp! No dobla dobla wybacam. - Chwycił delikatnie moje ręce i ściągnął ze swoich policzków.

Ja tymczasem ze satysfakcjonującym uśmiechem wzięłam go pod ramię.

-To co? Idziemy się napić herbatki?

Litwa troszku różany na twarzy westchnął lecz z uśmiechem na twarzy przytaknął i już zbliżaliśmy się do drzwi gdy ktoś złapał mnie za ramię.

-Polen.

Odwróciłam się i musiałam spojrzeć wysoko w górę w końcu wzrostem nie grzeszę, żeby spojrzeć w oczy Niemca.

- Możemy porozmawiać? - Powiedział tym swoim żołnierskim tonem.

-Oczywiście, o co chodzi? - Niepewnie lecz z uśmiechem się go spytałam

-Na osobności. - Powiedział bardziej stanowczo zerkając na Litwina.

Porozumiewawczo spojrzałam na Torisa, lecz zauważyłam lekkie niezadowolenie i nie chęć na jego twarzy jednak postanowiłam to zignorować.

-Idź przodem, przyjdę za niedługo. -Oznajmiłam i puściłam jego ramię by udać się do pokoju konferencyjnego z Niemcem.

-Mam nadzieję, że wiesz po co cię wezwałem. - Powiedział, patrząc na mnie z konkretem na twarzy.

-Nooo powiedzmy że domyślam się.

Cicho westchnął.

-Chodzi o przyjazd prezydenta Stanów Zjednoczonych Ameryki do ciebie.

-Aaa-

-I twoje zachowanie.

''Wiedziałam, że nie da mi spokoju...ale szczerze nie spodziewałam się rozmowy na osobno, dziwne to trochę''

-Yyy no tak, przepraszam za tamto a jeśli chodzi o tego Trampa to wszystko jest prawie gotowe. - Lekko uśmiechając się oznajmiłam Niemcowi.

-No dobrze mam nadzieję, że to był ostatni raz. - Powiedział wzdychając i masując się za kark.

-.....Pomasować cię? - Ni stąd ni z owąd tak mi się palneło, no ale powiedziałam, czasu nie cofnę.

Ludwik wyraźnie zaskoczony otworzył usta by coś powiedzieć ale go wyprzedziłam.

-Ostatnio za dużo pracujesz, znaczy więcej niż zwykle dlatego to aż wskazane żebyś od czasu do czasu się odprężył.

Nadal zdziwiony lekko się zarumienił

-N-no dobrze. - Usiadł na fotelu a ja zaczęłam rozmasowywać ramiona.

-Rany Boskie Ludwik! Jakbym kamienia dotykała.

''Tak napewno nic nie zdziałam"

Dlatego zamiast rąk ułożyłam łokcie.

-Mhmm. - Mruknął Ludwik najwyraźniej podobało mu się.

-Hehe. - Zachichotała przez co zauważyłam uszy Niemca lekko czerwone.

-T-tak ee w-wiec dziękuję

-Spoczko spoczko, w końcu mój mały Ludiś ma tyle pracy i zasługuje na chwilę dla siebie. - Już dawno tak z nim nie rozmawiałam, ach pamiętam jak kiedyś był taki mały i ta jego prosta grzyweczka, zawsze chował się za moją spódnicą kiedy coś narozrabiał i brat go gonił.

"Był taki słodki"

-N-nie nazywaj mnie tak

-Hehe nie wiem o czym mówisz. - Zrobiłam niewinną minę.

-Hmp.

-Oj no nie gniewaj się hehe.

Jeszcze droczyliśmy się tak przez kilkanaście minut, aż byłam usatysfakcjonowana z wyników mojego masażu.

-No dobra, pamiętaj masaż przynajmniej raz w tygodniu jak coś to mnie wołaj.

-Dziękuję. - Niemiec wstał i widać było spokój na jego twarzy.

-Wyglądasz o niebo lepiej. - Uśmiechnęłam się i poklepałam go po ramieniu

-Będę szła, w końcu i tak mówiłam Litwie, że zaraz wrócę, pewnie czeka na mnie.

Zaczęłam iść do drzwi jednak Niemiec złapał mnie za nadgarstek co troszku mnie przestraszyło.

-Nie! ee to z-znaczy, odprowadzę cię. - Powiedział czerwony na twarzy

„Aww słodko"

-Hehe no dobrze.

O dziwo zaproponował mi nieśmiało ramię, które z uśmiechem wzięłam i co pogłębiło jego rumieniec ale i spowodowało uśmiech.
Zmierzaliśmy w stronę salonu gdy ktoś głośno krzyknął...

Nota: Od 7 rozdziału zmienił się styl trochę i rozdziały są dłuższe, tak więc przebolejcie i give it a chance 🙏

Siemanko!!! 🦄 zapraszam do mojego nowego opowiadania o nyoPoland, którą kocham z całego serca 💕 będą tutaj różne z nią paringi, zazdrości, sprawy historyczne i polityczne ale w dobrym znaczeniu tak więc zapraszam i jeśli macie jakieś pomysły nie wstydźcie się i piszcie 😈

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro