Turcja x Reader
Specjalnie dla __Netherlands__
Postacie:
Turcja (Sadik)
Reader/Ty (TI)
To mój drugi x Reader w życiu. Jeśli piszę coś w zły sposób to proszę, upomnijcie mnie.
Pov.TI
Spacerowałam właśnie po pięknej, piaszczystej plaży i brodząc nogami w przejrzystej wodzie, napawałam się chwilą spokoju. Dawno nie miałam możliwości, aby się odprężyć i zapomnieć o wszystkich problemach pierwszego świata, więc kiedy mój szef powiedział, że mam niewykorzystany urlop, od razu zaczęłam przeglądać oferty wakacyjne.
- Turcja to był jednak dobry wybór. - szepnęłam pod nosem
Jednak to co dobre szybko się kończy... Całą dotychczasową ciszę przerwała dość głośna rozmowa, choć raczej powinnam nazwać to kłótnią, dwóch mężczyzn.
Na pierwszy rzut oka widać było, że są tubylcami.
Normalnie po prostu olałabym ich i ruszyła w przeciwną stronę, ale kiedy zauważyłam, że jeden z nich chwycił swojego rozmówcę za koszulę i zamachnął się, aby wymierzyć cios, włączył się mój instynkt macierzyński... Co z tego, że nie mam dzieci...
- Przestańcie! - krzyknęłam, biegnąc w ich stronę
Obydwoje odwrócili się wyraźnie zdziwieni.
Uderzyłam lekko przedramię chłopaka w białej koszulce, dzięki czemu puścił mężczyznę w masce.
- Co tu się stało? - zapytałam - Walka to nie jest rozwiązanie!
Nadal patrzyli na mnie tym samym wzrokiem, co trochę onieśmieliło moją osobę.
- P-Powiedziałam coś nie tak? - pomyślałam
Doperio po chwili ogarnęłam, dlaczego tak się patrzą.
- Ale ze mnie idiotka... Przecież nie jestem w Polsce!
- Ekhm, what's going on here? - zapytałam łamaną angielszczyzną
- My... Umiemy mówić po polsku... Mamy przyjaciela... Polaka... - odpowiedział mi wcześniejszy napastnik
- Ma rację. Nasza wymowa nie jest idealna, ale umiemy się dogadać. - dopowiedział chłopak w masce
- Ahahaha... Ale się zbłaźniłam... - pomyślałam i opuściłam lekko głowę, gdy poczułam, że policzki zaczynają mnie piec
- Ale dlaczego chciałeś go uderzyć? - spytałam po chwili
- On powiedział... Że kebab lepszy niż gyros...
- Bo jest lepszy! - dołączył się ciemnoskóry
Mój wcześniejszy rozmówca spojrzał na niego z mordem w oczach.
- Wiecie... Ja uważam, że oba są dobre...
W jednej chwili spojrzeli na mnie, a jako iż byli wyżsi o przynajmniej 15 cm to trochę skuliłam się w środku. Na zewnątrz jednak starałam się tego nie okazywać.
- Ale który jest lepszy? - spytali jednocześnie, nie odrywając ode mnie wzroku
- Emm... Wiecie...
- Tak...?
(...)
- Najlepszy jest schabowy...
Spojrzeli na mnie z wielkimi znakami zapytania na twarzach.
- Ale palnęłam... Pewnie nawet nie wiedzą co to jest...
- To takie polskie danie... A o waszych potrawach nie powinnam się wypowiadać, bo jedyne jakie jadłam to polskie odpowiedniki! - wytłumaczyłam szybko, gestykulując rękami na prawo i lewo
Chłopaki skineli tylko głowami, widocznie zawiedzeni.
- Jesteś tu na wakacjach, prawda? - spytał nagle wielbiciel kebabów
- Em... Tak.
- To świetnie! Zabiorę cię do mojej ulubionej restauracji, abyś skosztowała tego pokarmu bogów! - odparł, po czym otoczył mnie ramieniem i zaczął prowadzić w stronę miasta
Drugi chłopak nawet nie zdążył zareagować. Dopiero po chwili krzyknął coś w naszą stronę, a następnie odszedł w tylko sobie znanym kierunku.
Nie wiem co to było, ale sądząc po jego tonie głosu oraz zadowolonym uśmieszku mojego przewodnika, nie było to nic miłego.
- A, zapomniałem się przedstawić. - zatrzymał się na chwilkę - Nazywam się Sadik, miło mi panienko.
Odparł, po czym chwycił moją dłoń i lekko ją pocałował.
- TI... Mi także miło. - odpowiedziałam, lekko się rumieniąc
TimeSkip
Przechodziliśmy przez, gwarne jak zawsze, ulice Ankary. Sadik manewrował między stoiskami i budynkami bez najmniejszego zawahania.
- Nieźle... Ja się nawet w Lidlu umiem zgubić... - pomyślałam, próbując utrzymać odpowiednie tempo - Jeśli go zgubię to będzie koniec.
Szliśmy tak jeszcze kilka minut, ale po pewnym czasie złapała mnie lekka zadyszka, a postać Sadika zaczęła się oddalać. Nie chcąc go zgubić, szybko chwyciłam za jego dłoń i mocno ją ścisnęłam. Chłopak odwrócił się do mnie zdziwiony.
- Czy możemy odpocząć przez chwilę? - zapytałam, próbując złapać oddech
- Za chwilę zaczną się godziny szczytu i wtedy będzie pozamiatane... - westchnął, po czym odwrócił się do mnie tyłem i lekko przykucnął - Chodź na barana... Będzie szybciej.
- Serio? - zapytałam lekko zażenowana
- Serio! Wskakuj panienko! - odparł z szerokim uśmiechem
Nie mając innego wyboru usadowiłam się wygodnie na jego plecach i chwyciłam go za barki, aby w razie czego nie zlecieć. On za to chwycił mnie pod kolanami i od razu ruszył swoim normalnym tempem, które równało się mojemu szybszemu truchtowi.
- Woo, ale widok! - krzyknęłam szczęśliwa, a w moich oczach pojawiły się iskierki - Chciałabym być taka wysoka...
- Uwierz mi, że to nie jest takie fajne. Gdy kiedyś pojechałem do Japonii, musiałem się pochylać, aby przejść przez drzwi, a o umyciu włosów pod prysznicem nie było mowy!
- Współczuję... Ale byłeś w Japonii? Też bym chciała kiedyś polecieć!
- Oprócz tego, że ludzie patrzą się na ciebie jak na egzotyczne zwierzę to było całkiem fajnie. - odparł, skręcając w boczną uliczkę - Gdyby nie... Sprawy biznesowe to może bym poszedł pozwiedzać.
- Sprawy biznesowe? - odparłam zdziwiona - A czym się zajmujesz?
- Wiesz... Em... Dbam o to, aby... Ludziom dobrze się żyło? Chyba mogę to tak nazwać.
- Nieźle. - skomentowałam krótko i wróciłam do napawania się widokiem
TimeSkip
Po uplywie jakiś pięciu minut w końcu dotarliśmy do, wspomnianej wcześniej, restauracji.
Zeszłam z pleców Sadika i razem skierowaliśmy się do środka. Gdy otworzył drzwi, od razu poczułam wspaniały zapach pieczonego mięsa. Brunet podszedł do lady, a kelner uśmiechnął się do niego przyjaźnie.
- Iki kebap lütfen.
Starszy mężczyzna zapisał coś na karteczce, po czym wyszedł przez tylne drzwi. Jakieś 5 minut później wrócił z dwoma... szaszłykami, które podał Sadikowi.
- Trzymaj panienko. - odparł, podając mi jednego z nich
- Em... Nie mieliśmy iść na kebaba? - spytałam, oglądając danie z każdej strony
- To jest kebab! Tylko że prawdziwy, a nie taki jak znasz z Polski. - odpowiedział, ściągając z patyka pierwszy kawałek mięsa
Trochę niepewnie poszłam za jego przykładem. Kiedy poczułam ten soczysty i wyrazisty smak, w moich oczach pojawiły się iskierki szczęścia.
- To jest pyszne! - zwróciłam się w jego stronę, na co on tylko się uśmiechnął
- Co nie? - odpowiedział z dumnym uśmiechem - Mamy jeszcze trochę czasu zanim pojawią się tłumy turystów, więc może się przejdziemy?
- Chętnie.
TimeSkip
Razem ruszyliśmy przez rozległy bazar, a ja z zainteresowaniem oglądałam przedmioty wystawione na stoiskach. Znajdowało się tu wszystko od przypraw i normalnych pamiątek typu magnesy do ręcznie robionej biżuterii.
Sadik przez cały czas gadał o historii tego miasta, a ja próbowałam jednocześnie go słuchać i oglądać wystawy.
- Nadawałby się na przewodnika... - pomyślałam, patrząc w jego stronę
W pewnym momencie na stoisku przy którym siedział dość stary mężczyzna, zauważyłam niewielką ozdobę do włosów z różowym kwarcem* i złotą obramówką.
Sadik zauważył, że się zatrzymałam i podszedł do mnie.
- Podoba ci się? - spytał, a ja tylko cicho przytaknęłam - Maliyeti ne kadar?
- 100. - odpowiedział sprzedawca
- Ale lir tureckich, tak? - spytałam przyjaciela
- Tak.
- Czyli 65 zł... - pomyślałam - A co tam! Raz się żyje!
Zaczęłam szukać portfela w mojej torebce, ale kompletnie nie mogłam go znaleźć.
- Chyba zostawiłam go w hotelu... - szepnęłam pod nosem, ale widocznie Sadik to usłyszał
- Lütfen, bu dekorasyon. - odparł, wskazując na ozdobę i podając sprzedawcy pieniądze
Mężczyzna uśmiechnął się lekko i podał brunetowi przedmiot, który ten od razu wpiął mi we włosy.
- Pasuje ci, wyglądasz jeszcze piękniej.
- N-Nie musiałeś mi tego kupować. - odparłam z lekkim rumieńcem
Przysunął się do mnie bliżej i uśmiechnął się lekko.
- Dwa warunki... - powiedział, pokazując dwa palce - Jeden... Jeśli kiedyś przyjadę do Polski to zrobisz mi tego... Sczabowego, czy jakoś tak...
Przytaknęłam, trochę bojąc się coś wymyśli jako drugie.
- Dwa... - wskazał na swój policzek - Jako podziękowanie, poproszę całusa.
Zastanowiłam się krótko, po czym podeszłam do niego, stanęłam na palcach i lekko pocałowałam go w policzek.
- Obietnica? - spytał cały rozpromieniony
- Obietnica... Zrobię ci takiego schabowego, że nie będziesz chciał wyjechać z Polski!
*Różowy kwarc to kamień miłości.
A tak w ogóle to według mojego telefonu, Sadik ma inne imię...
SASUKEEEEEEE!
HERAKLEEEEES!
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro