Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Turcja x Nyo!Polska

Specjalnie dla Dziwna_istota525

Postacie:
Polska (Felicja)
Turcja (Sadik)

Pov.Narrator

- Odwalcie się! Mam prawo tutaj być! - krzyknął rozwścieczony Turek

- Może i masz, ale my Cię tu nie chcemy! - odpowiedział mu hardo Roderich, a stojąca za nim prawie cała Europa przytaknęła

Sadik został dosłownie i w przenośni przyciśnięty do ściany, a wszystkie siedzące przy stole personifikacje, nie miały zamiaru nawet kiwnąć palcem, aby go wesprzeć.
Chłopak nerwowo przełknął ślinę, jednak nie miał zamiaru poddać się bez walki. Wyciągnął swoją szablę i skierował ją w stronę grupy.

- Dobrze wiesz, że obowiązuje zakaz przenoszenia broni na spotkania międzynarodowe. - upomniał go Ludwig, wyciągając w jego stronę rękę - Oddaj mi ją.

Sadik tylko zacieśnił uścisk na rękojeści, patrząc hardo w oczy blondyna.

- Jakoś Elizabeta może mieć przy sobie patelnię. - wycedził przez zaciśnięte zęby - Vash swoją strzelbę, Mathias topór, Arthur magiczną różdżkę... Mam wymieniać dalej?

Ludwig zamilkł na chwilę.

- Tyle, że one służą do samoobrony. - odparł w końcu

Ta odpowiedź tylko pogłębiła złość Turka.

- A myślisz, że po co ja wyciągnąłem tą szablę?!

- Nie dyskutuj! Oddawaj ją! - krzyknął Ludwig i energicznym krokiem zaczął podchodzić, aby odebrać mu broń

Właśnie w tym momencie drzwi wejściowe otworzyły się na ościerz i stanęła w nich zdyszana, drobna blondynka z charakterystycznym wiankiem we włosach.
Wszyscy spojrzeli w tamtą stronę, a Niemiec zatrzymał się wpół kroku.

- Przepraszam za spóźnienie! - krzyknęła, opierając ręce na kolanach i próbując ustabilizować oddech - Pociąg się spóźnił, a potem zgubiłam dr-

W tej chwili podniósła głowę i zauważyła grupę państw europejskich z Ludwigiem i Roderichem na czele oraz stojącego przy ścianie Sadika z wyciągniętą szablą.

- Co tu się znowu dzieje?! - krzyknęła wyraźnie poirytowana i skierowała się w stronę "głównego frontu"

Gdy dziewczyna nie usłyszała odpowiedzi, odwróciła się plecami do grupy i skierowała to samo pytanie do Turka. Chłopak schował broń i powoli wytłumaczył co tu (mniej więcej) się stało.
Gdy skończył, Felicja ponownie spojrzała na grupę. W jej oczach pojawiły się nienawistne ogniki, a włosy wyglądały jakby lekko się unosiły.

- Ludwig... - zaczęła dość strasznym głosem, przez co blondyn cofnął się trochę do tyłu - Czy tak powinienem zachowywać się gospodarz? Zapraszasz kogoś, a potem próbujesz go wyrzucić. Zawiodłam się na tobie.

Chłopak niezbyt wiedział co odpowiedzieć. Polka uznała to za koniec jego zaangażowania w tą kłótnię, więc zwróciła się do Austriaka. Zanim jednak zdążyła coś powiedzieć...

- Dalczego go bronisz, Felicjo? Przecież wiesz lepiej niż inni, co on mi zrobił! - odparł oburzony Roderich - Miałem z tym Turkiem więcej wojen, niż z kimkolwiek innym!

- Doskonale zdaję sobie z tego sprawę-

- Więc dlaczego?!

- Bo to już przeszłość. - odpowiedziała spokojnym głosem

Wszyscy obecni na sali nie spodziewali się takiej odpowiedzi. A już na pewno nie od Felicji.

- O~ Czyżbym was zaskoczyła? - zapytała wszystkich - Pewnie myślicie sobie "Co jej się stało?". Więc wam powiem... Nic. Wszystko ze mną dobrze.

Mówiąc to uśmiechnęła się szeroko i poklepała po bicepsie.

- Po prostu... - spojrzała po wszystkich - Uważam, że nie można żyć przeszłością... Gdybym nadal przeżywała wszystko, co mi się przydarzyło, jestem więcej niż pewna, że popadłabym w głęboką depresję.

Jej słowa wywołały poruszenie na sali.

- Do czego zmierzasz Felicjo? - wtrącił się Roderich

- Powinniście zakopać topór wojenny. - odpowiedziała pewnym siebie głosem

...

- Żartujesz prawda? Wiesz c-

- Tak wiem co on ci zrobił. - odparła spokojnie dziewczyna - Ale ty też nie jesteś bez winy! Nie każda z tych waszych wojen rozpoczęła się od ataku Sadika!

Roderich zamilkł i cofnął się speszony do tyłu.

- I tak nie mam zamiaru się z nim godzić. - dodał ciszej

Blondynka tylko westchnęła.

- Jak myślisz... - zaczęła spokojniejszym głosem - ...czy mi było łatwo pogodzić się z Ludwigiem, Gilbertem, Ivanem... Tobą i jeszcze kilkoma innymi?

Przejechała wzrokiem po całej sali. Niektóre kraje miały spuszczone głowy.

- O-Oczywiście, że nie...

- Ale zrobiłam to prawda? - spojrzała na niego czułym wzrokiem, po czym odwróciła się do Sadika i uśmiechnęła się lekko - Chcesz się z nim pogodzić?

Chłopak patrzył na nią jak zaczarowany. Delikatnie kiwnął głową, na co dziewczyna uśmiechnęła się szerzej.

- Roderich?

(...)

- Ja n-

- Roderich...?

- Eh... Zgoda... - odparł w końcu - Ale nie myśl sobie, że tak po prostu o wszystkim zapomnę!

Austriak odwrócił się na pięcie i odszedł w kierunku swojego miejsca z niezadowoloną miną. To samo uczyniły inne państwa.

Polka klasnęła w dłonie.

- Zacznijmy w końcu to spotkanie Ludwig! - odparła z szerokim uśmiechem i skierowała się w stronę krzesełka z tabliczką "Poland"

Prosto za nią ruszył Sadik z wielkim bananem na ustach. Był szczęśliwy z tego, że w końcu udało mu się w miarę złagodzić ten wielowiekowy konflikt, a to wszystko dopełnił fakt, że to właśnie Felicja stanęła po jego stronie. Jego kochana Polka...

Tak. Sadik jest zakochany w Łukasiewiczowej już od kilku wieków. Wszystko zaczęło się, gdy zobaczył ją, siedzącą dumnie na siwym koniu, podczas ataku Imperium Osmańskiego na Wiedeń. Zakochał się w niej od pierwszego wejrzenia i zupełnie nie przeszkadzał mu fakt, iż podczas tej bitwy była jego wrogiem.

Usiadł na swoim miejscu, które ku jego uciesze znajdowało się obok Polki.
Ludwig rozpoczął spotkanie od wykresów gospodarczych, potem coś tam gadał o uchodźcach, znowu próbując wymusić na Felicji i Elizabecie ich przyjęcie. One (jak zawsze) zareagowały chwilowym śmiechem, a następnie bezdyskucyjną odmową.

Sadika natomiast w ogóle nie interesowały tematy spotkania. Cały czas ukradkiem przyglądał się, siedzącej obok blondyce.

TimeSkip

Przez kłótnię Ameryki i Chin spotkanie przedłużyło się o 2 godziny, więc gdy w końcu się skończyło, wszyscy byli niezwykle zmęczeni i głodni. No... prawie wszyscy, bo Felicjano co chwila podjadał pizzę spod stołu, a Ludiwg udawał, że tego nie widzi. Ale wracając...

- Ale jestem głodna... - westchnęła dziewczyna, kładąc się na stole

Sadik słysząc to, ucieszył się w duchu jak dziecko. Z niewielkim rumieńcem odwrócił się w stronę dziewczyny, a gdy w końcu zebrał się na odwagę, zapytał...

- Felicjo?

Blondynka spojrzała na niego.

- Co tam?

- Em... Nie chciałabyś może... Em, no wiesz... Pójść razem na obiad? - zaproponował niepewnie - Znam świetną restaurację tutaj w Berlinie.

Dziewczyna uśmiechnęła się lekko i już miała odpowiedzieć, ale...

- Poland/Lenkija/Polen/Lengyelország! Chodźmy na obiad! - krzyknęły cztery postacie, które w jednym momencie podszedły do Polki

Alfred, Tolys, Gilbert i Elizabeta w jednym momencie dopadli jej krzesła, a ich słodkie uśmiechy, zmieniły się w morderczy wzrok skierowany do pozostałej trójki.

- Pierwszy ją spytałem, dudes! - krzyknął Amerykanin, chwytając rękę Polki

- Chciałbyś! Totalnie zaglibisty ja pierwszy ją spytał!

- Jestem pewna, że Fela woli spędzić czas ze mną niż z wami, chłopaki.

- A może... zapytajmy się Felicji? - zaproponował spokojnym głosem Tolys, przenosząc wzrok na samą zainteresowaną

Felicja uśmiechnęła się przepraszająco.

- Może innym razem... Sadik zaprosił mnie dosłownie kilka sekund temu.

Gdyby ich wzrok mógł zabijać, Turek leżałby już kilka metrów pod ziemią.

- No dobra... - odparli niechętnie, po czym odeszli w swoje strony, klnąc pod nosem i życząc brunetowi szybkiej śmierci

On jednak w ogóle się tym nie przejmował. A wręcz przeciwnie. Czuł, jakby wyrosły mu skrzydła, a on w każdej chwili mógł wzlecieć na niebiosa.
Chwilę błogości przerwał głos Felicji.

- To... Gdzie idziemy?

- Znam świetną restaurację kilka ulic dalej. - odpowiedział pośpiesznie

Dziewczyna wstała z krzesła, na którym dotychczas siedziała i podeszła blisko bruneta.

- W takim razie prowadź! - odparła radośnie

Obydwoje ruszyli w kierunku drzwi. Turek, jak na gentelmena przystało, otworzył drzwi swojej lubej, po czym wyszedł za nią.
Całą sytuację obserwowały cztery pary zazdrosnych oczu.

TimeSkip

Po upływie kilku minut znaleźli się przed niewielką, przytulnie wyglądającą restauracją.

A/N Chciałam na początku napisać, że zabrał ją na kebaba, ale się powstrzymałam.

Weszli do środka i usiedli przy jednym z niewielu wolnych stolików. Sadik odsunął blondynce krzesło, po czym sam usiadł naprzeciwko.
Gdy kelnerka do nich podeszła, zamówili wybrane przez siebie dania i zaczęli rozmowę o wszystkim i o niczym.

- Jak tam z tym przyłączeniem do Unii? - zapytała Felicja, rozpoczynając tym samym kolejny temat

- Nie najlepiej... Nie wiem co takiego im zrobiłem, że mnie tak traktują... - odpowiedział szczerze Turek, lekko załamanym głosem

- Nie przejmuj się nimi. W końcu zauważą, że- O! Dziękuję.

W tym momencie kelnerka przyniosła ich posiłek. Sadik miał ochotę wbić jej przyniesiony właśnie widelec w nogę...
Felicja w końcu miała powiedzieć co o nim myśli, ale oczywiście kobieta w fartuchu musiała przyjść akurat teraz.

- Że...? - dopytywał zaciekawiony brunet

- Hm? Ah, przepraszam. Już nie pamiętam, co chciałam powiedzieć. - odparła, krojąc jednocześnie soczystą roladę z serem, którą sobie zamówiła

- A-Ahaha. - zaśmiał się niepewnie, w duchu przeklinając tamtą kelnerkę

W ciszy jedli swoje dania, zupełnie nie zdając sobie sprawy z obserwujących ich czterech postaci, którym niemiłosiernie burczało w brzuchu, jednak dbanie o bezpieczeństwo przyjaciółki/ukochanej było silniejsze od głodu.

Gdy skończyli jeść, znowu rozpoczęli luźną rozmowę, która trwała dopóki do ich stolika nie podeszła, tak znienawidzona przez Turka, kelnerka. Felicja już zaczęła szukać portfela, ale zatrzymał ją głos chłopaka.

- Ja zapłacę.

Oczywiście Łukasiewiczowa jako 100% Polka musiała zacząć się kłócić.  Kłótnię jednak przegrała i brunet dopiął swego.
Powoli zbierali się do wyjścia, jednak w pewnym momencie blondynka z lekkim rumieńcem podeszła do Turka i pocałowała to w policzek.

- Dziękuję.

Gdyby przyznawano nagrodę najszczęśliwszego mężczyzny w tym momencie bezkonkurencyjne wygrałby ją Sadik. Wokół niego roznosiła się promienna aura szczęścia, a motylki latały po jego brzuchu jak szalone.

W tym samym momencie, stojące na dworze postacie przed rozszarpaniem  Turka powstrzymał jedynie biedny Tolys, który musiał utrzymać te trzy rozwścieczone bestie i ukryć się wraz z nimi, zanim para opuści restaurację.

Udało mu się to w ostatnim momencie, gdyż właśnie kiedy wychodzili, zaciągnął te szalone potwory do bocznej uliczki.

- O której masz pociąg, aşkım?

Felicja, która nie znała języka tureckiego, spojrzała na niego dziwnie.

- O 19:43... A co znaczy to "aşkım"?

- W takim razie Cię odprowadzę. Jest już 19:10. - odpowiedział, ignorując jej pytanie

- Ej! Co to znaczy?!

- Nic ważnego~

- Sprawdzę to potem na translatorze... - szepnęła do siebie

Wspólnie, krok w krok ruszyli w stronę dworca, a za nimi ich czwórka prześladowców: zazdrosny, zazdrośniejsza, najzazdrośniejszy i... niańka.

Droga mijała im w przyjemnej ciszy, a ponieważ mieli blisko do dworca, szli powolnym krokiem, podziwiając architekturę. Cały czas towarzyszyło im uczucie, że ktoś ich śledzi, jednak postanowili to zignorować i cieszyć się przechadzką.
Gdy dotarli na dworzec i udało im się znaleźć odpowiedni peron, była już 19:41. Felicja pospiesznie wyskoczyła do pociągu i rozpoczęła szukanie swojej miejsca. Gdy w końcu je znalazła, otworzyła okno na ościerz, do którego od razu podszedł Sadik.

- Dziękuję Ci za dzisiaj. Miło było spędzić z Tobą czas. - odparła szczęśliwa Felicja

Der Berlin-Warschau-Zug verlässt den Bahnsteig des zweiten. Bitte entfernen Sie sich von der Linie.○

Słysząc ten komunikat, Turek szybko podszedł do Polki i złożył na jej ustach lekki, dość krótki pocałunek. Kiedy skończył, pociąg właśnie ruszył, zostawiając skołowaną Polkę w oknie.

- Bezpiecznej podróży aşkım!

- Co to znaczy?! - odkrzyknęła Felicja, której całą twarz była kolory dorodnego pomidora

Sadik zaśmiał się lekko i z dumnym uśmiechem, opuścił stację.

Gdy tak przemierzał nocne ulice Berlina, w pewnym momencie został czymś mocno uderzony w głowę i zaciągnięty do jednej z uliczek.

TimeSkip

Po pewnym czasie zaczął się budzić. Siedział związany na krześle w ciemnym pokoju, które oświetlała jedynie mała lampka. Na uszach miał założone nauszniki wyciszające.
Nagle z czterech kątów w pokoju wyłoniły się cztery postacie, których twarze były kompletnie niewidoczne.

- To co z nim zrobimy? - spytała jedna z nich

- Po pierwsze zdezynfekujmy jego usta, policzek i dłonie...

- A Co potem?

- Nie chcę narażać się na gniew Lenkijki... Wymyślcie coś mało bolesnego...

- Robi się. - odparła pozostała trójka

W tym samym czasie...

- Aşkım... - powiedziała w stronę telefonu, leżąca na łóżku Felicja, próbując jak najlepiej naśladować akcent Sadika

Już po chwili na ekranie urządzenia pojawił się wynik. Polka oblała się soczystym rumieńcem.

- T-Ten... Głupek!! - krzyknęła na cały dom

- Zamknij się!!! Jest trzecia w nocy!!! - usłyszała z pokoju obok

(...)

- Sory Franek...



Tutaj macie wszystkie wojny austriacko-tureckie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro