SwissPol
Specjalnie dla Karciak26
Do tego OS nie trzeba znać Fullmetal Alchemist, ani żadnego innego anime (oprócz Hetalii oczywiście). Jedyne co wam się przyda ta informacja o Vashu:
Postacie:
Szwajcaria (Vash)
Polska (Feliks)
Pov.Narrator
W wielkiej na 30 hektarów hali już od dobrej godziny panuje niesamowity gwar. Stoiska ustawione ciasno jedno przy drugim oraz prawie pół milionowa grupa ludzi, skutecznie utrudniają jakiekolwiek poruszanie się, a co doperio obejrzenie asortymentu sklepików.
Całe szczęście były jeszcze miejsca takie jak strefa ciszy, czy place wykładowe, na których można było od tego odetchnąć.
Feliks Łukasiewicz przebrany w ręcznie robiony cosplay Edwarda Elric'a z Fullmetal Alchemist, przeciskał się właśnie między ludźmi, próbując dostać się do, zaznaczonej na jego mapie, strefy ciszy.
Był tu dopiero od pół godziny, a jego głowa już nie wytrzymywała tego hałasu. Mimo to Polak nie narzekał, aż tak bardzo, na warunki imprezy. Poznał wiele nowych osób, wygrał konkurs na najlepszy ręcznie robiony kostium, a to dopiero początek!
Feliks nigdy nie lubił wydarzeń na tą skalę. Koncerty, konwenty... Dla jego wyczulonych zmysłów to była męczarnia... Skoro tak, to "Czemu dzisiaj postanowił przyjść?" zapytacie. Otóż rozmawiając z kuzynem kolegi znajomej takiej pani z sąsiedztwa, który jest otaku i dzielnie patroluje każdy blog, poświęcony jego ulubionym seriom, blondyn dowiedział się, że dzisiaj, 26 sierpnia, w Paryżu odbędzie się największy w Europie konwent poświęcony mandze i anime. Jednak to nie samo wydarzenie przyciągnęło Polaka, a wiadomość, że można będzie na nim zdobyć limitowaną edycję ostatniego tomu FMA, wydanego jedynie w pięciu egzemplarzach. Dla Feliksa był to dostateczny powód by przelecieć tyle kilometrów.
Blondynowi towarzyszyła także Elizabeta, która chętnie wykorzystała tą okazję, aby, jak sama mówiła, "Zdobyć pare nowych doujinshin'ów do swojej kolekcji".
Przez pierwsze kilka minut trzymali się razem, jednak w pewnym momencie Elizabeta odeszła od chłopaka, aby obejrzeć jakąś wystawę. Felek nawet tego nie zauważył i zniknął w głębi tłumu...
Pov.Feliks
- Błądzę między ludźmi już chyba od dwóch godzin! - pomyślałem, zatrzymując się na chwilę na uboczu, aby obejrzeć mapę - Gdzie jest ta strefa odpoczynku?!
Westchnąłem przeciągle, chowając kawałek papieru do kieszeni.
- Może po prostu poczekam, aż się przerzedzi? - mruknąłem pod nosem, patrząc na zegarek - Za jakieś 10 minut zacznie się pora obiadowa...
Oparłem głowę o ścianę i zamknąłem oczy, próbując uciec od całego tego gwaru...
Moją chwilę spokoju przerwał bardzo donośny krzyk... Niby nic niezwykłego zważając na miejsce, w którym się znajduję, ale ten był inny. Wydawał się... bardzo znajomy.
Leniwie otworzyłem oczy i zacząłem błądzić wzrokiem po tłumie. Po pewnym czasie zauważyłem znajomą twarz.
- LILI! - krzyczał na całą halę, jednak jego głos ginął w ogólnym hałasie - LILI GDZIE JESTEŚ?!
Energicznym krokiem poszedłem do niego, chwyciłem za ramię i pociągnąłem za sobą do mojej własnej 'strefy ciszy'.
- E-Ej! Kim jesteś?! Puszczaj mnie! - usłyszałem za sobą - Głuchy jesteś?! Puszczaj, albo zrobię ci z nóg ser szwajcarski!
Gdy doszliśmy już pod ścianę, odwróciłem się i spojrzałem na niego spokojnym wzrokiem.
- Kim jesteś?! - krzyknął, co mnie, lekko mówiąc, zdziwiło
- Generalnie ty tak totalnie na serio? - zapytałem, a on spojrzał na mnie pytająco
Dopiero po chwili ogarnąłem, dlaczego mnie nie poznaje... Ale ze mnie debil... Ściągnąłem perukę, po czym delikatnie włożyłem ją do plecaka, a następnie wyciągnąłem soczewki i schowałem je do pudełeczka.
- Teraz lepiej?
- Feliks! Ty debilu! Jak miałem cię niby rozpoznać w tym stroju?!
- Generalnie jakbyś się wysilił- - przerwałem, przypominając sobie ten tekst o serze - Ekhem... Zgubiłeś Lili?
- Odłączyła się na chwilę, żeby zobaczyć jakąś maskotkę lamorożca, czy czegoś w tym stylu... I od tamtego czasu jej nie widziałem... - wytłumaczył - Na pewno jest przestraszona i nie wie co ze sobą zrobić! A jeśli ktoś ją porwie?! Zgwałci?! Albo porwie i zgwałci?! A-
- Uspokój się! Jestem pewien, że nic jej nie jest! - przerwałem mu, chwytając go za ramiona
W tym samym czasie w innej części hali
Pov.Narrator
Mała, blondwłosa dziewczynka nerwowo kręciła się w kółko, próbując dostrzec swojego zgubionego brata wśród tych wszystkich ludzi.
- Bracie! Braciszku! - krzyczała, rozglądając we wszystkie strony
Po chwili zaprzestała, widząc, że jej głos i tak tonie w morzu hałasu.
- Jestem sama... kompletnie sama... - mruczała pod nosem - Zaraz... To oznacza... Jestem sama! Jestem wolna! Wolność!
Dziewczynka zaczęła radośnie rozglądać się wokoło. Jednak w momencie kiedy chciała odejść w stronę jednego ze stoisk, ktoś położył jej rękę na ramieniu.
- Dobrze mi się zdawało, że to ty, Lili. - usłyszała za sobą damski głos
Powoli odwróciła się w tamtą stronę, napotykając na uśmiechnięta twarz Elizabety.
- Ach! Pani Elizabeta! Dzień dobry!
- Cześć mała. - odparła, rozglądając się na boki - A gdzie masz swojego brata? Przecież zawsze jest z tobą.
- Rozdzieliliśmy się na chwilę i kompletnie zniknął mi z oczu...
- To tak samo jak ja z Feliksem!
- Pan Feliks też tu jest? - zapytała zdziwiona
- Tak, ale zgubiłam go jakieś pół godziny temu. - wytłumaczyła, a po chwili na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech - To może dołączysz do mnie? Mam jeszcze kilka stoisk, które chcę zobaczyć.
- Bardzo chętnie, ale Pani Elizabeto, czy te stoiska, które chce Pani sprawdzić to...
- Tak. W głównej mierze stoliki wypełnione mangami yaoi i doujinshi! - krzyknęła szczęśliwa brunetka, a w jej oczach zatańczyły podekscytowane ogniki
Na twarzy Lili pojawił się szeroki uśmiech.
- A więc chodźmy!
Wracamy do Felka
Pov.Feliks
W pewnym momencie ciszę panującą między nami przerwał, wydobywający się z mojego brzucha, bulgot... No tak... Nie jadłem nic od ośmiu godzin...
Zarumieniłem się lekko, mając nadzieję, że tego nie słyszał.
- Może najpierw chodźmy coś zjeść? - zaproponował spokojnie Vash - Ja nie jestem głodny, ale ty chyba t-
Przerwał mu jego żołądek, który głośnym burczeniem domagał się jedzenia.
- Hahaha, generalnie twój brzuch chyba uważa inaczej! - krzyknąłem, po czym szybko zabrałem się za ubieranie peruki i soczewek
Gdy byłem już gotowy, chwyciłem mojego towarzysza za nadgarstek i pociągnąłem za sobą w stronę części restauracyjnej.
- Co ty-
- Totalnie wolałbym nie zgubić dzisiaj kolejnej osoby. - wytłumaczyłem, przyspieszając kroku
Szliśmy tak kilka minut. Między nami panowała kompletna cisza, której i tak nie zauważaliśmy przez ogólny gwar.
- W takim razie chwyćmy się za ręce... - zaproponował w pewnej chwili Vash, a ja przystanąłem i odwróciłem się w jego stronę ze zdziwionym wyrazem twarzy - Masz mocny uścisk i już zaczyna boleć mnie nadgarstek...
- Generalnie mogłeś tak wcześniej. - odparłem i wykonałem jego prośbę
Delikatnie chwyciłem go za dłoń i ruszyliśmy w dalszą drogę. W pewnym momencie poczułem, że on też mnie chwycił, kiedy jego ręka zaczęła wyślizgiwać się pod mojego uścisku.
Tak jak sądziłem, tłum w hali znacznie się przerzedził, więc, mając trochę przestrzeni wokół siebie, mogłem spokojnie biec.
Gdy dotarliśmy do części restauracyjnej, wybraliśmy jedną z knajp i staneliśmy w, krótszej niż się spodziewałem, kolejce.
- Dużo osób pewnie poszło jeść na zewnątrz. - odparłem, zwracając się w jego stronę - A tak generalnie to możesz już puścić moją dłoń.
Vash spojrzał w dół i gwałtownie oderwał się ode mnie, odwracając wzrok.
- Co zamawiasz? - zagadałem, zmieniając temat
- A co jest najtańsze?
Spojrzałem na niego pobłażliwie.
- Naleśniki bez żadnych dodatków.
- W takim razie to. - odparł, wyciągając portfel i podając mi pięć euro - Pójdę znaleźć jakiś stolik. Nie ma tu dużo ludzi.
W odpowiedzi tylko cicho przytaknąłem i wróciłem do przesuwania się w kolejce.
TimeSkip
Po jakiś dwudziestu minutach, trzymając w dłoni dwa talerze z naleśnikami, ruszyłem w stronę sekcji jadalnej. Vasha znalazłem dość szybko, więc podszedłem do bliżej i położyłem talerz prosto przed jego nosem.
- Dzię- Zaraz chwila... Nie mówiłeś, że te naleśniki będą bez dodatków? - zapytał, kiedy ja siadałem po drugiej stronie stołu - Co tu robi ser i dżem?
- Generalnie uważam, że naleśniki bez niczego są po prostu suche i niedobre - wytłumaczyłem, spokojnie krojąc mój placek z nutellą - Więc zamówiłem Ci taki.
- Nie oddam ci za to pieniędzy, wiesz?
- Wiem. Generalnie nawet nie miałem zamiaru cię o to prosić. - odpowiedziałem, uśmiechając się w jego stronę - A tak w ogóle... Po co tutaj przyjechałeś? Nie wyglądasz na kogoś, kto lubi tego typu rzeczy.
- Hmpf, nie oglądam dużo anime, bo uważam, że to starta czasu, ale jest takie jedno... Po prostu ktoś powiedział mi, że główny bohater brzmi zupełnie jak ja. Obejrzałem pierwszy odcinek i mi się spodobało, a na tym konwencie można będzie zdobyć pewien przedmiot z limitowanej kolekcji.
Mój widelec zatrzymał się w połowie drogi do ust.
- A-A jak się nazywa to anime? - zapytałem, choć chyba znałem już odpowiedź
- Fullmetal Alchemist. - odparł, spokojnie krojąc swojego naleśnika
- A ten przedmiot to limitowana edycja mangi, prawda?
- Tak. Ty też bierzesz udział? - zapytał, podnosząc na mnie swój wzrok
- Po to tu przyjechałem... - westchnąłem, odkładając na bok pusty talerz - A więc wojna!
Vash wzdrygnął się na ten wyraz.
- Wolę określenie 'rywalizacja'.
- Generalnie tak się tylko mówi. - wytłumaczyłem spokojnie, choć tak naprawdę śmiałem się w duchu z jego reakcji - Konkurs zaczyna się za dwadzieścia minut w piątej strefie.
Słysząc to, Vash szybko dokończył swój posiłek.
- W takim razie ruszajmy.
TimeSkip
Pod specjalnie przygotowaną sceną byliśmy już po dziesięciu minutach. Stanęliśmy w tłumie ludzi i z wyczekiwaniem spojrzeliśmy na mężczyznę z mikrofonem.
- Witajcie fani mangi i anime. Mamy dla was świetną wiadomość! - zaczął bardzo radosnym głosem - Naszemu sponsorowi udało się zdobyć drugi egzemplarz ostatniego tomu FMA w limitowanej, złotej edycji!
Po sali rozległy się odgłosy zachwytu, a ludzie wokół zaczęli szeptać między sobą z entuzjazmem.
- W związku z tym... - ciągnął dalej - postanowiliśmy zmienić trochę zasady konkursu! Od teraz wymogiem jest dwuosobowa drużyna!
Większość z osób, które wcześniej ekscytowały się wizją podwójnej nagrody, jęknęło z niezadowoleniem i odeszło spod sceny.
- Zapraszamy do naszego stanowiska! Już za chwilę zaczynamy zapisy, ale uwaga! Spieszcie się! Przyjmujemy tylko dziesięć drużyn!
Razem z Vashem niewiele się zastanawiając, pędem podbiegliśmy do wskazanego stolika. Chwilę musieliśmy się przeciskać, ale, po zaciekłej walce, udało nam się wpisać na listę jako pierwszym.
- Zapisane drużyny prosimy na scenę!
Wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia i ruszyliśmy w kierunku schodków. Powolnym krokiem przechodziliśmy przez malutkie stopnie, tylko po to, aby zostać zatrzymanym przez prowadzącego.
- Prosiłbym, abyś zdjął tą perukę i soczewki. - odparł stanowczym głosem, zagradzając nam drogę
- A to niby dlaczego? - spytałem, patrząc mu prosto w oczy
- Kwestia bezpieczeństwa. Nie chcemy żadnych oszustw, a przezorny zawsze ubezpieczony.
Niechętnie ściągnąłem wymienione przez niego elementy, po czym włożyłem je do plecaka. Dopiero kiedy zapiąłem zamek, mężczyzna odsunął się na bok, aby poinstruować innych uczestników. Wspólnie usiedliśmy przy stoliku z numerem 1 i cierpliwie czekaliśmy, aż reszta drużyn także to zrobi.
Po jakiś dziesięciu minutach znów usłyszeliśmy ten radosny głos prowadzącego.
- Teraz wytłumaczę zasady! - zaczął, obracając się to do uczestników, to do widowni - Pierwsza część składa się z serii 20 pytań o różnych, znanych produkcjach. Dwie drużyny, które zdobędą najwięcej punktów, przechodzą do finału, w którym będą musieli wykonać różne, dziwne zadania! Przegrywa ta, która jako pierwsza odmówi wykonania wyzwania.
Razem z Vashem spojrzeliśmy po sobie. W naszych oczach malowała się niepewność.
- Totalnie musimy to wygrać! - szepnąłem do niego
- Nie musisz mi tego mówić.
TimeSkip
Pov.Narrator
Runda pierwsza minęła dość szybko. Chociaż chyba zbyt szybko.... Jako iż pytania były banalnie proste, a przynajmniej według Feliksa, zaplanowana na pół godziny konkurencja skończyła się w ciągu dziesięciu minut.
Wynik końcowy prezentował się tak, że drużyna blondynów zgarnęła 16 punktów. Pozostałe 4 przypadły parze z numerem sześć. Reszta uczestników nawet nie miała okazji, aby się wykazać.
Przy podawaniu ilości punktów Feliks uśmiechnął się szeroko, a Vash tylko odwrócił głowę, tak, żeby nikt nie widział wyrazu jego twarzy.
- Wynik jest chyba jasny. Finałowe pary prosimy o pozostanie na miejscach, a resztę o opuszczenie sceny.
Gdy pozostali uczestnicy schodzili na widownię, można było usłyszeć teksty typu "Ale masakra", "Pewnie oszukiwali", "To nawet nie była rywalizacja". Feliks śmiał się w duchu, co takiego mogą wymyśleć ludzie, aby usprawiedliwić swoją przegraną.
- Myślę, że widownia jest ciekawa, kim są nasi finaliści, więc zanim przejdziemy do rundy finałowej, chciałbym, abyście się przedstawili. - odparł radośnie mężczyzna, podchodząc do stolika z numerem 1 - Jak się nazywacie?
Polak miał ogromną ochotę krzyknąć mu do mikrofonu "Rodo!", ale w porę się powstrzymał.
- Jestem totalnie zafelisty Feliks! - odparł z szerokim uśmiechem
- Vash. - powiedział twardo Szwajcar, gdy prowadzący podłożył mu mikrofon
- Jesteście braćmi?
Blondyni spojrzeli po sobie.
- Nie. - odpowiedzieli zgodnie
- Wyglądacie jak bliźniacy! - krzyknął mężczyzna - W takim razie jesteście przyjaciółmi?
Znowu spojrzeli na siebie
- Tak.
- Nie.
Feliks posłał Vash'owi pytające spojrzenie.
- Oh~ W takim razie kimś więcej? - zatrajkotał, a na widowni, głównie wśród części żeńskiej, zapanował lekki gwar
Niezbyt wiedzieli co odpowiedzieć. Polak ścisnął palcami skronie, a Szwajcar odwrócił głowę.
Prowadzący uznał to za odpowiedź, więc ruszył do drugiego stolika.
- Co Ci strzeliło do głowy? - szepnął Feliks do ucha swojego towarzysza
- N-Nie wiem. Tak jakoś palnąłem.
- Generalnie widziałeś te panie na widowni? - odparł Polak, wskazując na nie ruchem głowy - Jeśli poproszą je o wymyślenie dla nas zadania to będzie koniec!
- Damy radę z każdym wyzwaniem... Musimy to wygrać. - zarządził Vash poważnym głosem
- Phi, a generalnie co sobie myślałeś? - uśmiechnął się Feliks - Tyle, że wiesz-
- No dobrze! Skoro poznaliśmy już drużyny to czas na rundę finałową! - krzyknął do mikrofonu mężczyzna w garniturze, a za nim wystrzeliły konfetti - Wybieranie zadań opiera się na numerkach. Para wskazuje numer od 1-20, a my podajemy zadanie do wykonania. Wszystko jasne?
Wszyscy uczestnicy zgodnie przytaknęli.
- A więc zaczynamy! Drużyno prawie-bliźniaków zaczynacie!
Vash posłał mu wrogie spojrzenie. Tak samo Feliks. Obaj jednak wiedzieli, że takich ludzi trzeba po prostu ignorować, więc zacisnęli zęby i zaczęli się naradzać.
- 18. - odparli zgodnie
- Wasze wyzwanie to...
TimeSkip
Jako iż wszystkie zadania przygotowane były dla jednego uczestnika, duet blondynów wykonywał je naprzemiennie... Nie były one jakoś szczególnie wymagające, czy upokarzające, tak, jak można było się tego spodziewać... Na przykład, jeśli wybrałeś numer 17 musiałeś znaleźć kogoś przebranego za Edwarda Elric'a i zrobić sobie z nim zdjęcie. Akurat to wylosował Vash. Wyciągnął więc telefon i cyknął sobie selfie z Feliksem.
Po pewnym czasie zaczęły kończyć się zadania, aż w końcu nie zostało żadne.
- N-No cóż... - zaczął, już nie tak pewnie, prowadzący - Wygląda na to, że nasze wyzwania były zbyt łatwe...
Widownia jak i uczestnicy zaczęli się niecierpliwić. Wśród tłumu rozpoczęły się rozmowy, narzekające na słabe przygotowanie konkursu.
Jednak, w pewnym momencie mężczyzna chwycił się za słuchawkę, a jego twarz rozjaśniała.
- Właśnie otrzymałem wiadomość! - odparł, znów pewnym siebie głosem - Aby rozstrzygnąć ten konkurs, nasi sponsorzy zadecydowali, że to wybrane osoby z widowni wymyślą dla was zadania!
Zwrócił się w stronę uczestników, a
Feliks i Vash głośno przełkneli ślinę.
- Mogłeś nic nie mówić debilu. - szepnął Szwajcar w stronę swojego towarzysza
- Generalnie teraz to się módl, żeby do naszego wyzwania nie wybrali jednej z tych napalonych yaoistek. - warknął Polak, ruchem głowy wskazując na, stanowiącą większą część widowni, grupę dziewczyn - Widziałeś, jak się patrzą?
- Trudno tego nie zauważyć... - westchnął, próbując udawać, że wcale ich nie widzi
- No dobrze! Wybranie wyzwaniodawców pozostawiono mnie, więc, idąc zgodnie z kolejnością, dla drużyny numer 1 wyzwanie wybierze... Pani w zielonej sukience!
Wszyscy zwrócili się w stronę wspomnianej kobiety. Feliksowi, gdy tylko znalazł ją wśród tłumu, zapaliła się czerwona lampka. Wskazaną dziewczyną była bowiem... Elizabeta.
- Kurwa. - przeszło przez myśl Polakowi, który załamany ukrył twarz w dłoniach
Na twarzy Węgierki pojawił się zwycięski uśmiech, a w jej oczach zaiskrzyły podekscytowane iskierki. Podeszła do sceny razem z, idącą za nią, Lili i chwyciła za podany jej mikrofon, wypowiadając te dwa słowa, których najbardziej obawiała się dwójka blondynów.
- Pocałujcie się. - powiedziała dość głośno, jednocześnie wyciągając z torby swój telefon - W usta.
Większość mężczyzn z widowni odwróciła wzrok. Zupełnie odwrotnie niż część kobieca, która z wyczekiwaniem wpatrywała się w pierwszą drużynę.
Blondyni wyglądali, jakby ostro bili się z myślami. Na twarzy obu pojawił się rumieniec zakłopotania.
Przeciwna drużyna już świętowała zwycięstwo, co, lekko mówiąc, dość mocno wukrwiło Feliksa.
- Mówiłeś, że musimy wygrać, nieważne jakie dostaniemy zadanie, prawda? - szepnął Polak, patrząc w oczy swojego kompana
- N-Niby t-tak, ale-
Nie dokończył, gdyż Feliks szybko wbił się w jego usta, składając szybki, ale ujmujący pocałunek.
Wszystko skończyło się w przeciągu dwóch sekund, był to jednak wystarczający czas, aby połowa kobiet, zaczęła shipować tą dwójkę, tak bardzo, jak fandom Countryhumans shipuje RusAme. Na widowni zapanował kompletny chaos. Dziewczyny piszczały, blask fleszy oślepiał wszystkich w promieniu kilku kilometrów, niektórym lała się krew z nosa, a jeszcze inne zemdlały. Elizabeta pstrykała kilkanaście zdjęć na sekundę, a mała Lili tylko stała i wpatrywała się w nich z szeroko wytrzeszczonymi oczami.
Gdy skończyli, jeszcze trochę czasu minęło zanim wszystko się uspokoiło.
- Ekhem... Powiem szczerze, że nie spodziewałem się tego. - odparł zmieszany prowadzący - Ale wyzwanie zaliczone!
Vash wyglądał jakby miał za chwilę zemdleć, a Feliks już od kilku minut patrzył się na Elizabetę z mordem w oczach. Ona jednak nic sobie z tego nie robiła, gdyż zajęta była wymienianiem się najlepszymi ujęciami z innymi shiperkami.
- W takim razie zadanie dla drużyny drugiej wybierze... Pan przebrany za Luffy'iego!
Mężczyzna zastanowił się chwilę, po czym podszedł do sceny i chwycił za mikrofon.
- Jeśli jesteście prawdziwymi fanami FMA to podajcie mi pełne imię Scar'a*.
Chłopcy popatrzyli po sobie ze strachem w oczach. Widać było, że wiedzieli o co mu chodzi, ale to wzywanie po prostu ich przerosło.
- Poddajemy się... - odparł jeden z nich
- Serio? Przecież to było takie proste! - włączył się Feliks - Jego imię to Jugemu Jugemu Goko no Surikire Kaijarisuigyo no Suigyomatsu Unraimatsu Furaimatsu Ku Neru Tokoro ni Sumu Tokoro Yabura Koji no Bura Koji Paipo-paipo Paipo no Shuringan Shuringan no Gurindai Gurindai no Ponpokopi no Ponpokona no Chokyumei no Chosuke*, jak mogliście tego nie wiedzieć?!
Wszyscy, łącznie z Vashem, popatrzyli na niego w szoku.
- Jak ty to zapamiętałeś?! - krzyknęli wspólnie, nie wierząc w to co właśnie usłyszeli
- Phi, i wy się generalnie nazywajcie fanami FMA? Wolne żarty! - krzyknął oburzony Polak, po czym, już spokojniej, zwrócił się do mężczyzny w garniturze - A więc? Możemy odebrać nagrody?
- E-Em... Oczywiście. - odparł prowadzący, po czym na chwilę zszedł ze sceny, tylko po to, aby wrócić z dwoma, opasłymi tomami mangi w złotych oprawach. Powoli podszedł do blondynów i wręczył im po egzemplarzu - G-Gratulacje...
- No i super! Generalnie można wracać do domku!
- Ta... Ale zanim to zrobimy, muszę pogadać z Elizabetą... - odparł Vash grobowym głosem, kierując się w stronę schodów
Już po chwili stał przy brunetce, która nadal zajęta rozmową z innymi dziewczynami, nie zwróciła na niego uwagi.
- Ty-
- Braciszku! - krzyknęła Lili i momentalnie znalazła się obok brata
- Lili! Gdzieś ty była?! Wiesz jak się martwiłem?!
- Przepraszam... Ale spokojnie! Cały czas była ze mną Pani Elizabeta!
- C-Co? No chyb-
- Ale co ważniejsze braciszku! - przerwała mu - Pasujecie do siebie z Panem Feliksem! Według mnie powinniście się lepiej poznać!
Gdyby blondyn miał kawę, właśnie by się nią krztusił. Nic nie odpowiedział na propozycję swojej siostry, tylko zakrył jej uszy swoimi dłońmi.
*wdech*
- ELIZABETA! COŚ TY ZROBIŁA MOJEJ SIOSTRZE?! - krzyknął, po czym od razu ruszył w pościg za uciekającą w popłochu Węgierką
W tym samym czasie Polak zdążył już zejść ze sceny i stanąć obok małej blondynki, przyglądając się całej sytuacji.
- Panie Feliksie?
- Tak?
- Czy mógłbyś Pan pocałować mojego brata jeszcze raz? Chciałbym zrobić lepsze ujęcie.
- ... - blondyn spojrzał na nią zaskoczony, po czym uśmiechnął się przyjaźnie - Może kiedyś...
- A lubi go Pan chociaż? - zapytała z nadzieją
Feliks ponownie spojrzał przed siebie.
- Oczywiście... - odparł po chwili ciszy
* To ta scena:
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro