Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rumunia x Bułgaria

Specjalnie dla Prawilny_Fan_Hetalii i Koszecin_Aph

Postacie:
Rumunia (Vlad)
Bułgaria (Milen)

Pov.Narrator

Czy relacja z kimś, kto był z tobą od zawsze, z najbliższym twemu sercu człowiekiem i najlepszym przyjacielem może się tak nagle zakończyć? I to tylko przez jedno, proste zdanie? Oczywiście, że tak... W obawie przed tym, większość osób postanawia żyć w kłamstwie, cały czas wmawiając sobie, że robi to dla dobra drugiej osoby.

Pov.Vlad

- I co ja mam teraz zrobić? - pomyślałem zrozpaczony, zamawiając kolejnego drinka - Przecież nie powiem mu tak po prostu "Hej stary, kocham Cię!".

Westchnąłem przeciągle, chwytając za szklankę, którą przed chwilą podsunął mi barman.

Już od kilkunastu lat próbuję wyznać mu moje uczucia, jednak co z tego, skoro nie zrobiłem w tym kierunku żadnego kroku naprzód? Cały czas powstrzymuje mnie myśl, że on, mój najlepszy przyjaciel nie odwzajemnia moich uczuć względem niego... Że widzi we mnie tylko kumpla...

Jednym duszkiem wypiłem zawartość szklanki. Najchętniej, aby wyładować emocje, rzuciłbym nią o ścianę...

- Nie mogę dać się ponieść...

Chwyciłem naczynie w obie dłonie i pochyliłem głowę. Dla osób obok wyglądałem, jakbym modlił znosił modły do szklanki, aby ta magicznie się napełniła... Tak naprawdę po prostu zatopiłem się w swoich myślach.

Po pewnym czasie oczy zaczęły mi się kleić, a obraz zamazywać.

- Egh... Chyba przesadziłem...

...

Obudziłem się w nieznanym sobie miejscu, siedząc na mokrej od rosy trawie. Powoli rozglądnąłem się wokół, szukając jakieś wskazówki, gdzie mogę się znajdować.

- Czy to ta cudowna kraina upojenia alkoholowego, o której opowiadał mi Feliks? - zapytałem sam siebie, wstając z ziemi - Mam się uszczypnąć, albo coś?

- Vlad.

Zaskoczony odwróciłem się w stronę źródła głosu.

- M-Milen? Co ty tutaj robisz?

Chłopak nie odpowiedział. Stał prosto przede mną, a jego włosy lekko powiewały na wietrze, tworząc jeszcze większy nieład.
Dopiero po chwili, powolnym krokiem, ruszył w moim kierunku. Zatrzymał się kilka centymetrów ode mnie, cały czas patrząc mi głęboko w oczy. Delikatnie pogłaskał mnie po policzku, a ja chwyciłem jego dłoń, opierając się na niej. W tym momencie czułem się jak najszczęśliwszy człowiek na świecie. Pod wpływem emocji zacząłem powoli przybliżać się w jego stronę. Nasze usta dzieliły już tylko milimetry, jednak w momencie kiedy miałem już złożyć pocałunek, natrafiłem na nicość. Zdezorientowany rozejrzałem się na boki, jednak zanim zdążyłem wykonać jakikolwiek ruch, poczułem jak spadam w dół, pochłaniany przez ciemność.

...

- Halo! Szanowny kliencie! Proszę się obudzić, chciałbym już zamknąć bar.

W tym momencie, pierwszy raz w życiu, miałem ochotę ukatrupić własnego obywatela. Posłałem mu tylko wkurzone spojrzenie i energicznym krokiem wyszedłem z lokalu.

- A było tak blisko...

TimeSkip

Wczoraj do domu wróciłem doperio około godziny drugiej w nocy. Oczywiście dotarłbym szybciej, ale alkohol w mojej krwi skutecznie utrudniał mi prawidłowe poruszanie się.
Obudziłem się kompletnie skacowany. Szybko sięgnąłem po, stojąca przy łóżku, wodę i upiłem z niej jakieś 1/3 zawartości. Zaraz po tym zabrałem ze stolika nocnego dwie tabletki przeciwbólowe i ruszyłem pod prysznic, aby trochę się opłukać.
Dzisiaj miało odbyć się spotkanie międzynarodowe. Jeśli dobrze pamiętam to tym razem będzie u Arthura.

- Muszę przygotować prowiant...

Po prysznicu podreptałem do kuchni, aby przygotować jedzenie. Jako iż nie jestem jakimś wspaniałym kucharzem to postawiłem na proste kanapki i termos kawy.
Gdy skończyłem, szybko się przebrałem, wyrecytowałem proste zaklęcie, a przede mną pojawił się portal. Już po kilku sekundach znalazłem się na drugim końcu Europy.

- Witaj Vlad. - powitał mnie Anglik, przeglądając dość gruby plik papierów

- Cześć Arthur, jestem pierwszy? - spytałem, podchodząc bliżej

Blondyn odłożył kartki na stół i przysiadł na blacie, zawracając się w moją stronę.

- Nie, Nordycy byli tu wcześniej, ale uznali, że wypili za mało kawy, więc poszli do kuchni. Oprócz tego jest jeszcze Ludwig i Kiku, ale rozmawiają na korytarzu. - wytłumaczył

- Mhm, rozumiem... - odparłem słabo

- Nie wyglądasz najlepiej... Wszystko dobrze?

- Eh, co? A! Tak, tak. Po prostu byłem wczoraj w barze i kac nie zniknął jeszcze całkowicie...

Arthur tylko przytaknął, po czym przeprosił mnie i wrócił do czytania papierów.

Nie mając co ze sobą zrobić, skierowałem się w stronę holu, po czym usiadłem na jednej z kanap. Zamknąłem oczy, mając nadzieję, że krótka drzemka pomoże mi się ogarnąć.
Nie nacieszyłem się jednak zbyt długo ta chwilą spokoju...

- Vlad!!! - usłyszałem dobrze znany sobie głos

Spokojnie otworzyłem oczy i uśmiechnąłem się, widząc pędzącego w moją stronie Milena. Chłopak był coraz blizej, jednak nic nie wskazywało na to, żeby miał zamiar zwolnić.
Zanim zdążyłem cokolwiek powiedzieć, brunet wleciał na mnie na pełnej prędkości, przewracając nas razem z kanapą.
Przez chwilę miałem zamknięte oczy, ale gdy je otworzyłem od razu napotkałem na wzrok przyjaciela. Patrzyliśmy tak na siebie przez kilka minut, ja leżąc, a on klęcząc nade mną.

- Haha, sory stary. - przeprosił, powoli podnosząc się ze mnie

- S-Spoko...

- Ej? Wszystko okej? Wyglądasz jakbyś nie spał co najmniej tydzień!

- Cały czas myślałem o tobie... - pomyślałem, po czym dodałem głośniej - Byłem wczoraj w barze i dzisiaj rano obudziłem się z kacem.

- Beze mnie poszedłeś? - spytał, chwytając się teatralnie za serce - Haha, przynajmniej nie byłbyś sam z tym kacem!

Uśmiechnął się szeroko, a ja zaraz po nim.

- Dobra, chodź bo zaraz się spóźnimy. Wszyscy już są! - krzyknął, chwytając mnie za rękę i ciągnąć w stronę sali

Kiedy w końcu dotarliśmy, wszyscy zwrócili wzrok w naszą stronę.

- Dobrze, że jesteście. - odparł Arthur - Możemy zacząć spotkanie.

TimeSkip

Chyba nikogo nie zdziwi, że kompletnie odpłynąłem już na początku... Mimo to cały czas miałem otwarte oczy, ślepo wpatrujące się w aktualnego mówcę.
Moje myśli zaprzątało coś zupełnie innego...

- Muszę się dowiedzieć... Nie ważne jak... Czy on... Widzi mnie tylko jako przyjaciela. - pomyślałem, a w mojej głowie już zaczął kiełkować pomysł

...

- To by było wszystko na dzisiaj. - usłyszałem w pewnej chwili

Większość personifikacji od razu rzuciła się do wyjścia, a te które pozostały rozpoczęły rozmowy między sobą.

- Vlad!

Odwróciłem się.

- Co tam, Milen?

- Idziemy na pizzę? - spytał pełnym nadziei głosem

- Em, dzisiaj nie dam rady...

- Oh~? Czyżby randka z dziewczyną~?

- Gdybyś tylko wiedział... - pomyślałem i dodałem głośniej - Jestem już umówiony z Arthurem i Lukasem.

- A... Szkoda. Może następnym razem! - odparł, odwracając się na pięcie

Kiedy zniknął za drzwiami, szybko podszedłem do, stojących przy stole, Lukasa i Arthura.

- Vlad, myślisz, że to dobry pomysł, aby spróbować sklonować jednorożce przy pomocy tego zaklęcia, które ostatnio ułożyliśmy? - spytał na wstępie Lukas

- Tego, przez które prawie spaliliśmy mój dom? - odparłem - Wolałbym nie narażać życia tego jednorożca...

Lukas przytaknął, a Arthur wydał niezadowolony mruk.

- Wiecie ja... Mam prośbę. - zacząłem, ignorując niezadowolenie blondyna - Chociaż może to bardziej pytanie...

- Jakiego typu? - zainteresował się Anglik

- Czy istnieje zaklęcie, które sprawi, że osoba odpowie na wszystkie pytania szczerze? Ale tak, żeby tego nie pamiętała...

- Jest, ale potrzeba do niego wielu bardzo rzadkich składników... - odparł Lukas po chwili namysłu

- To prawda, ale znam zaklęcie o podobnym działaniu. - włączył się Arthur - Wchodzisz do umysłu wybranej osoby i możesz sprawdzić jej myśli, ale...

- Ale?

- Jest duże prawpodobieństwo urazu wspomnień zaklętego. Nie jest ono bardzo bolesne fizycznie, a psychicznie... No i nie gwarantuje ci, że ta osoba nie znienawidzi cię, jeśli odkryjesz jakiś jej sekret.

Zamyśliłem się na chwilę.

- Jestem gotowy. - odparłem pewnie - A... Na ile procent jest możliwość, że wystąpią efekty, które wymieniłeś?

- 89,9%

Nerwowo przełknąłem ślinę.

- Mimo to jestem gotowy.

- Rozumiem, chodź za mną.

- Znam go od zawsze... To niemożliwie, aby miał przede mną jakieś sekrety... Prawda? - pomyślałem

TimeSkip

Kilka dni minęło na przygotowanie odpowiedniego napoju.
W końcu, po upływie tygodnia, eliksir był gotowy.

- A co jak nie będzie chciał go wypić? - zapytałem, oglądając fiolkę z każdej strony

- Dodałem do niego jagody, więc powinno być zjadliwe. - wytłumaczył Arthur

- Czyli mam to rozcieńczyć z wodą, tak?

- Dokładnie.

- I wystarczy tylko 1 łyk?

- Dokładnie.

Niepewnie spojrzałem na niewielki flakonik.

- Wszystko będzie dobrze. - odparł Anglik, kładąc mi rękę na ramieniu - Uwierz w moje umiejętności!

Uśmiechnąłem się słabo, szybko podziękowałem mu za ciężką pracę, po czym skierowałem się do wyjścia.

TimeSkip

Gdy wróciłem do domu, tak jak kazał mi blondyn, włożyłem fiolkę do lodówki, a następnie chwyciłem za telefon i wykręciłem numer do przyjaciela.

- Co tam stary? - usłyszałem głos w słuchawce

- No hej, idziemy dzisiaj na coś mocniejszego?

- No nie wiem. Wiesz, umówiłem się już z Kim Kardashian i Leonardo DiCaprio w spa dzisiaj o 12:64.

- Aha, no to miłej zabawy. - chciałem się rozłączyć, ale powstrzymał mnie jego głos

- Czekaj! Zgrywam się! Jasne, że idę. - dodał szybko - A o której?

- O 20 tam gdzie zawsze, co?

- Okej! To do zobaczenia! - rozłączył się, a ja rzuciłem telefon na łóżko i odetchnąłem z ulgą

- Teraz pozostaje poczekać...

TimeSkip

Od miejsca spotkania dzieliły mnie tylko 2 kilometry drogi, więc na spokojnie opuściłem mój dom, jednocześnie chowając fiolkę w płaszczu mojej kurtki.

Jakieś 20 minut potem byłem już obok naszego ulubionego baru. Wszedłem do środka i ruszyłem w stronę barku.
Na moje szczęście pomieszczenie było kompletnie puste. Jedynie, stojący za ladą, barman sprawiał, że nie trwała tutaj niezręczna cisza.

Już po chwili rozległ się dźwięk otwieranych drzwi, a w nich stanął zgrzany Milen.

- Sory za spóźnienie. - odparł na starcie, siadając na stołku obok - Zamówiłeś już coś?

- Nie, czekałem na ciebie.

- W takim razie... - zwrócił się bokiem do mnie - Dwa razy whisky z lodem proszę!

Wieczór mijał nam na wygłupach oraz rozmowach o wszystkim i o niczym. Czyli norma. Mimo wszystko, cały czas starałem się pozostać trzeźwy i wyczekiwałem idealnego momentu, aby wykonać mój plan... I w końcu...

- Stary... Idę na chwilę do kibla. - odparł, wstając ze stołka - Za chwilę wracam.

I odszedł... Zostawiając na blacie szklankę z resztką swojego drinka.
Rozjerzalem się wokoło. Na moje szczęście barman poszedł właśnie po coś do składzika.
Szybko wyciągnąłem fiolkę i wlałem ją do resztki wódki pozostałej w naczyniu.
Kilka sekund później wrócił Milen.

- Zamówiłem ci drinka.

- Dzięki stary... Ale mi już chyba na dzisiaj wystarczy...

- Że co? - pomyślałem, czując, że zaczynam się stresować

- No weź... Jeden ci nie zaszkodzi... - zacząłem go namawiać, przysuwając mu szklankę

- Serio już nie mogę... Jutro mam spotkanie z szefem. - wytłumaczył, odsuwając ją w moim kierunku

- Zaszedłem już tak daleko... Nie mogę się teraz poddać! - pomyślałem

W tym momencie prawdopodobnie duży wpływ na moje czyny miały promile we krwi...

Chwyciłem za szklankę i jednym ruchem ją opróżniłem, po czym szybko objąłem Milena i wypiłem się w jego usta, sprawiając, że wypił choć pewną część napoju.
Chłopak początkowo cały spięty tą sytuacją, rozluźnił się i niespodziewanie odwzajemnił pocałunek. Trwaliśmy tak kilkanaście sekund, aż w końcu wypuściłem bruneta z uścisku.

- Vlad...

- Zaraz chwila... On nie powinien zemdleć, albo coś? - pomyślałem zdziwiony całą sytuacją - Co się dzieje... Czy zrobiłem coś źle? Przecież trzymałem się instrukcji Arthura... Za krótko trzymałem fiolkę w lodówce?

- Vlad, ja- - zaczął, a na jego twarzy pojawił się lekki rumieniec

- Nic nie mów... Pewnie mnie teraz nienawidzisz... - przerwałem mu - Zniszczyłem naszą przyjaźń, prawda? Nie będę miał ci za złe, jeśli-

- Tak długo na to czekałem! - tym razem to on mi przerwał, zamykając moją osobę w szczelnym uścisku

- Eh?

- Już od dawna chciałem ci to powiedzieć, ale myślałem, że widzisz we mnie tylko przyjaciela... - wytłumaczył, odrywając się ode mnie i patrząc głęboko w oczy

- Serio...?

Energicznie potrząsnął głową, a na jego twarzy pojawił się ogromny, promienny uśmiech.
Opuściłem głowę i przytuliłem się do jego torsu. W moich oczach pojawiły się łzy szczęścia, które powoli moczyły jego koszulkę. Milen chwycił mnie za podbródek, a drugą ręką otarł słone kropelki.

- Kocham Cię Vlad... - odparł czule, przyciągając mnie bliżej i całując moje blade czoło

W tym samym czasie...

Pov.Narrator

- Nie wiedziałem, że istnieje takie zaklęcie... - zaczął Lukas, układając księgi zaklęć na półce w pracowni Arthura

- Bo nie istnieje.

- Ech? - odwrócił się zdziwiony Norweg

- Wmówiłem mu, że coś takiego istnieje, aby nabrał pewności siebie. - wytłumaczył Anglik, szukając czegoś w ogromnej skrzyni

- To co było w tej fiolce?

- Sok jagodowy.

- Całkiem pomysłowe. - przyznał Lukas - Chyba powinienem zrobić coś podobnego, żebyś w końcu odważył się zaprosić Francisa na randkę.

W pokoju dało się usłyszeć dźwięk łamanego szkła.

- Chyba trafiłem. - pomyślał zadowolony z siebie Norweg

PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO MNIE NIE BYŁO, ALE WŁAŚNIE WRACAM DO DOMKU Z WAKACJI, WIĘC ZNÓW BĘDĘ AKTYWNA

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro