Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

PrusNyo!Pol

Specjalnie dla Dziwna_istota525, bardzo Cię przepraszam, że tak długo...

Postacie:
Nyo!Polska (Felicja)
Prusy (Gilbert)

Pov.Narrator

Rozpoczął się kolejny, normalny dzień w Akademii WW. Uczniowie zbierali się w budynku szkoły, sprawiając, że powoli napełniał się porannym gwarem i hałasem.

Około godziny ósmej, do sali klasy 1-E wszedł lubiany przez większość wychowawca, a zarazem nauczyciel historii - Romulus Vargas. Wszyscy obecni usiedli na swoich miejscach i w ciszy spoglądali na bruneta.

- Witaj Klaso! Dzisiaj dołączy do nas nowa uczennica, bądźcie dla niej mili.

Pov.Gilbert

- ...dla niej mili.

Podniosłem głowę z mojej ławki i nieprzytomnym wzrokiem spojrzałem w stronę tablicy.

- Że co? - pomyslałem, rozglądając się po klasie

- Możesz wejść. - usłyszałem ponownie głos tego starego pryka

- Ej stary. - zwróciłem się do siedzącego obok Franicisa - Co się dzieje?

- Znowu spałeś? Dołączy do nas jakąś nowa dziewczyna.

- Ksesesese~ Oby była niezła i miała wiesz...

- Ohohoho~ Wiem, mon ami, wiem co masz na myśli. - odpowiedział - Że też akurat dzisiaj Antonio jest chory.

- Jest chory? - odparłem, rozglądając się po klasie

Franuz w odpowiedzi tylko westchnął.

Po jakiś pięciu minutach czekania, drzwi w końcu się otworzyły. Z pomocą nauczyciela, ale się otworzyły.

Do sali, powolnym krokiem, weszła niska, drobna dziewczyna. Cała drżała, była blada jak ściana i cały czas odwracała głowę, jakby się nas bała.
Nie miała na sobie mundurka, tylko dziwnie znajomą sukienkę i wianek na głowie.

- Pewnie jeszcze jej go nie dali... Jak zawsze...

Za namową nauczyciela, w końcu, odwróciła się w naszą stronę i z ogromnym rumieńcem próbowała się przedstawić.

- N-nazy-ywam się... F-felicja Łu-ukasiewicz... M-m-miło mi was p-poznać... - powiedziała, po czym skryła się za nauczycielem i spojrzała na nas zmartwionym wzrokiem

- A-ale słodka! - przemknęło przez myśl wszystkim facetom w klasie

- Felicjo, usiądź obok Belli, dobrze? Bello, podnieś rękę.

Brunetka wykonała polecenie, a blondynka jak najszybciej ruszyła w stronę wolnej ławki.
Usiadła i skryła swoją czerwoną twarz w dłoniach.

- Ej Franciz, słodka jest co nie?

- Jest, jest~ Ale nie myślisz, że jest do kogoś podobna? I ten strój, trochę jak-

- Zanim zaczniemy lekcję, powiem wam trochę naszej nowej uczennicy. - przerwał mu nauczyciel - Felicja jest Polką, przeniosła się tu z Liceum imienia Stanislawa? Stansilawa?

- Stanisława Staszica, proszę pana... - dopowiedział cichy głos z końca sali

- A tak. Dziękuję. (...) Oprócz tego, jak niektórzy się domyślają, Felicja jest siostrą waszego starszego kolegi, kapitana naszej drużyny siatkarskiej - Feliksa.

W całej sali rozległy się szepty.

- Tak też myślałem... Są bardzo podobni, a ta sukienka przypomina strój, który założył Feliks podczas dnia narodów.

A/N Franciz i Antonio powtarzali klasę 2 razy, a Gilbert raz.

- Feliks podał mi kartkę, skierowaną do was i poprosił, abym ją przeczytał.
Ekhem... Jeśli ktokolwiek z was coś jej zrobi, przyjdę do was i poznacie co to prawdziwy ból.

Wszyscy nerwowo przełknęli ślinę, nawet nauczyciel.

- N-no cóż. W takim razie zacznijmy lekcję.

TimeSkip

Po lekcji cała klasa zebrała się wokół Felicji, zasypując ją najróżniejszymi pytaniami. Dziewczyna starała się odpowiadać, ale widocznie taka grupa to dla niej zbyt wiele, bo zaczęła się kompletnie gubić.

Pov.Felicja

Wszyscy zebrali się wokół mnie. Na początku nie było źle, ale po chwili zaczęłam lekko panikować. To było dla mnie zbyt wiele.

- Braciszku... Dlaczego Ciebie tutaj nie ma...

Wtedy, gdzieś z tyłu grupy, usłyszałam jak ktoś woła moje imię i próbuje przepchnąć się przez tłum.
Po upływie kilku minut na mojej ławce usiadł... żółty ptaszek z przyczepioną do nogi karteczką.

"Stoję przy wejściu do sali, oprowadzę Cię po szkole, jeśli chcesz"

Przez chwilę patrzyłam na kartkę, po czym wstałam i nie zważając na niezadowolenie grupy, wybiegłam z sali, wpadając prosto na stojącego przy parapecie chłopaka.

- Ksesese~ Ale na mnie lecisz!

- T-to twój ptak? - spytałam, ignorując tą odzywkę

- Tak, to Gilbird, a ja jestem zagilbisty Gilbert!

- Gilbert...

Retrospekcja

Siedziałam sobie w salonie, gdy nagle do pokoju wpadł mój brat.

- Chcesz się przenieść do WW?!

- Eh? Skąd o tym wiesz?

- Byłem z Elizką w barze i się wygadała.

- A no tak... Tak, chcę się przenieść.

- Fela, posłuchaj mnie. Ta szkoła to jeden wielki cyrk pełen wódkopijnych niedźwiedzi, umięśnionych ziemniaków, zboczonych żab i wielu innych! Nie zgadzam się!

- Ale ty tam jesteś, prawda?

- Tak, ale moja klasa jest normalna, no prawie... Oprócz takiego jednego albinosa...

- Albinosa?

- Ta... Ten to jest powalony. Lepiej się do niego nie zbliżać. A jak on się zbliży to najlepiej go obezwładnić kopiąc w kroczę.

Koniec retrospekcji

- Albinos... Kop w kroczę...

- Co? - spytał zdziwiony

Kilkoro uczniów wyszło z sali i z zainteresowaniem patrzyli w naszą stronę.
Zanim Gilbert zdążył zareagować, kopnęłam go wiadomo gdzie, a ten z krzykiem pełnym agonii upadł na podłogę.

Pov.Narrator

Krzyk bólu rozległ się po całej szkole.

- Dzięki Braciszku...

W sali klasy 2-E

*apsik*

- Feliks? Przeziębiłeś się? - spytał zmartwiony Toris

- Możliwe...

Korytarz przez klasą 1-E

Wszyscy w ciszy przyglądali się leżącemu na ziemi Prusakowi oraz stojącej nad nim Polki.

- To... było... ŚWIETNE! - krzyknęli wszyscy razem, strasząc przy tym Felicję

- W końcu ktoś mu pokazał. - zaczęła Bella - Coś ci zrobił, Felicjo?

- Nic szczególnego, ale mój brat mówił, że jak spotkam albinosa to mam kopnąć go w kroczę. - odpowiedziała, na co wszyscy buchnęli śmiechem. Nawet Francis

- Mon ami, musisz mieć u niego nieźle przerąbane. - odparł Francuz, ocierając niewidzialną łzę

- Ta... - jęknął Prusak, podnosząc się z podłogi - Nawet nie wiem co mu zrobiłem...

TimeSkip

- Jako, iż druga sala gimnastyczna została podpalona aru. - zaczął wuefista, patrząc w stronę Gilberta i Franciza - A boisko zewnętrzne zajmuje klasa 3-E, klasy 1-E i 2-E mają łączony wf aru!

Obie klasy stanęły po dwóch stronach nauczyciela w prostych liniach.

- Dzisiaj, na prośbę Feliksa, gramy w siatkówkę aru! Rozgrzewka jest wspólna, a na czasy gry dziewczyny i chłopcy pójdą na inne boiska aru! - krzyknął szczęśliwy Yao - Rozgrzewka w parach chłopak-dziewczyna, 20 minut aru!

Wszyscy szybko dobrali się w pary. Cała klasa umówiła się jednak, żeby zostawić Gilberta i Felicję samych.

- To będzie ciekawe... - pomyśleli wszyscy

Prusak, trochę zestresowany i przestraszony, podszedł do dziewczyny.

- Zostaliśmy sami...

- Chyba nie mamy innego wyboru... - odparła - Chodź, trzeba się rozgrzać.

Gilbert trochę się rozluźnił i ruszył za dziewczyną. Na jego twarzy pojawił się lekki uśmiech, który zniknął, gdy poczuł morderczą aurę z drugiego końca sali. Cały spocony odwrócił się w tamtą stronę i zauważył Feliksa oraz Eilzabetę, patrzących na niego z mordem w oczach. Ich włosy lekko się unosiły, a atmosfera wokół nich skutecznie odstraszała wszystkich.
Gilbert czuł się, jakby niemo mówili mu "Tylko czegoś spróbuj, a nie dożyjesz jutra".
Prusak nerwowo przełkną ślinę i wrócił do dziewczyny.

Przez pierwsze kilka minut wszystko było w porządku, dopiero kiedy zaczęli rozciąganie w parach, stało się to...

- Musimy to robić? Jakoś ci nie ufam... - odparła Polka, stojąc naprzeciwko Prusaka

- Zrobiliśmy już wszystkie ćwiczenia tylko nie to. Przecież nic się nie stało. - odpowiedział - Dalej, połóż nogę na moim barku.

Albinos był od niej prawie 20 centymetrów wyższy.
Chłopak ukucnął, a Polka chwyciła się jego głowy i położyła nogę na jego braku. Powoli podniósł się do stój, a dziewczyna z głowy, przeniosła ręce ma jego łokcie.

- I co. Dałaś radę~. - odparł i wyszczerzył się w uśmiechu

- Uwaga!

Nagle z boku nadleciała piłka i uderzyła dziewczynę w plecy. Nie było to silne uderzenie, ale wystarczające, aby wytrącić ją z równowagi. Szybko zdjęła nogę z barku Gilberta, jednak i tak czuła, że zaczyna upadać. Nadal trzymając Prusaka za łokicie, z głośnym hukiem upadli na podłogę, a cała sala wlepiła w nich swój wzrok.

- Ała... - jęknęli jednocześnie

Gilbert leżał na Felicji, a biedna dziewczyna nie miała jak się ruszyć.

Po chwili wszyscy zebrali się wokół nich w pewnej odległości.

- Nie wiedziałem, że jesteś taki śmiały, mon ami. - odparł, stojący obok Francuz

- Zamknij się Franciz... - odwarknął Prusak, powoli podnosząc się do siadu

Chcąc złapać równowagę, podparł się na rękach. Jednak, przez przypadek jedna z jego rąk, zamiast na podłodze wylądowała na... klatce piersiowej Polki. Dziewczyna spojrzała na niego, on spojrzał na nią...

...

Gilbert odwrócił głowę w bok, chcąc uniknąć jej wzroku... Napotkał, jednak na coś jeszcze gorszego. Jego oczy napotkały na wzrok wkurzo- nie, wkurwionego Feliksa, który mimo iż wyglądał spokojnie, w środku aż się gotował.

...

- Ty... - odezwał się w końcu Polak - Masz cztery sekundy... raz...

Gilbert dopiero po chwili ogarnął, o co mu chodzi. Szybko zabrał rękę z klatki dziewczyny i wstał.

- Muszę spierniczać zanim...

- Cztery!!

Gilbert zerwał się jak oparzony, byleby tylko uciec przed Polakiem.

- A gdzie było dwa i trzy??!! - krzyknął Prusak, nie przerywając biegu

- Za chwilę będziesz miał dwa krwotoki i trzy złamane kości, pasuje?! - odkrzyknął Feliks, nie zwalniając tempa

W sali

- Fela? Wszystko okej? - spytała Elizabeta, pomagając jej wstać

- Tak... - odpowiedziała, otrzepując się z kurzu - Chyba pójdę zatrzymać Feliksa, zanim będzie trzeba wezwać karetkę.

- Masz rację... Pójść z tobą? - zaproponowała Węgierka

- Nie trzeba, dam sobie radę... - odparła, po czym opuściła pokój

TimeSkip

Felicja, w końcu znalazła swojego brata i albinosa. Feliks właśnie szykował się do zadania ciosu.

- Przestań Braciszku! - krzyknęła dziewczyna, a jego ręką zatrzymała się w połowie drogi - Ile razy go uderzyłeś?

- Dwa razy. Dlaczego mnie zatrzymałaś?

- Bo to nie była jego wina... A przynajmniej nie w 100 procentach...

Felicja spojrzała na ledwo zipiącego Prusaka.

- Potem pomyślę, czy mu wybaczę, ale na razie trzeba go opatrzyć. - odparła - Zanieść go do pokoju pielęgniarki, dobrze?

Feliks posłusznie, choć niechętnie, wykonał polecenie. Dziewczyna ruszyła za nimi.

W pokoju pielęgniarki

- Dobra, wracaj na lekcje. Zajmę się nim. - odparła, dosłownie wyrzucając brata z pokoju

Podeszła do szafki z bandażami, wzięła potrzebne materiały i miskę z wodą, a potem wróciła do Gilberta.
Zdjęła mu koszulkę i zaczęła przemywać ranę na brzuchu.

- Ajaj, nieźle Cię urządził...

- No co ty nie powiesz... A teraz jeszcze jego siostra mnie molestuje...

- Zamknij się, albo wbiję Ci te nożyczki w brzuch. - odpowiedziała, pokazując mu błyszczący przyrząd

Chłopak momentalnie się zamknął, a w sali zapanowała kompletna cisza. Słychać było jedynie, dźwięk nożyczek przecinających bandaże.

- Dzięki, że go powstrzymałaś... - odparł w końcu

- Nie lubię przemocy, ale nic nie poradzę na nadopiekuńczość mojego brata...

- Lepiej tak, niż mieć brata, który się do Ciebie nie przyznaje.

- Gdybym była twoją siostrą, też bym się nie przyznała.

- Ale nie jesteś. ♡

- Szczęście w nieszczęściu.

- No dzięki... Ale wiesz, gdybyś była moją siostrą... - przerwał na chwilę

- No? - zapytała, przesuwając się bliżej, aby zająć się jego raną na czole

W tym momencie Prusak gwałtownie podniósł się do góry i lekko pocałował ją w usta.

- Nie mógłbym zrobić tego ♡

- T-t-ty... - zaczęła, upuszczając nożyczki na podłogę

- Co ja? Chcesz jeszcze raz? ♡

Dziewczyna nie odpowiedziała... Ukryła twarz w dłoniach, aby ukryć rumieniec.

- Ty... Głupku!

Zwinęła jedną dłoń w pięść i uderzyła go prosto w brzuch. Prusak jęknął z bólu, a dusza powoli zaczęła z niego ulatywać.
Felicja odwróciła się na krześle, dalej trzymając zasłoniętą twarz, zupełnie nie zwracając uwagi na półmartwego Gilberta.

W tym samym czasie za drzwiami do pokoju pielęgniaki siedział pewnien Japończyk, który przez niewielką szczelinę robił zdjęcia Felicji i Gilberta.

- Nowa para w Akademii... Trzeba to pokazać Feliksowi.




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro