Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Nyo!DenPol

Specjalnie dla AyanoTheFangirl

duński

HumanAU! (Postacie to ludzie/mogą umrzeć itp)

Postacie główne:
Nyo!Polska (Felicja)
Nyo!Dania (Mette*)

*Imię nie jest oficjalne

Pov.Felicja

  Wszystko zaczęło się zupełnie przypadkowo... Kto mógł przewidzieć, że tak to się skończy?

- C- (...) M-m-mette!! - krzyknęłam - Mette!

Flashback

- Nosz kurde... - westchnęłam - Jestem w Kopenhadze już od kilku tygodni, a dalej gubię się tutaj jakbym była tu dopiero pierwszy dzień!

  Po raz kolejny przechodziłam przez tą samą uliczkę i z odpalonymi Mapami Google próbowałam dostać się do mojego akademiku.
  Nazywam się Felicja Łukasiewicz i jestem studentką pierwszego roku na uniwersytecie kopenhadzkim. Przeprowadziłam się do Danii jakieś pięć tygodni temu zostawiając mojego brata samego w Polsce. Jego imię to Feliks Łukasiewicz. Jest jednym z najlepszych polskich jeźdźców i z powodzeniem startuje w zawodach międzynarodowych.

- Pewnie teraz siedzi w stajni... - pomyślałam i wróciłam do nieudolnej próby odczytania mapy

  Właśnie w tym momencie mój telefon wyłączył się, a na ekranie ukazał się czerwony znak rozładowanej baterii.
  Miałam ochotę rzucić w nim z całej siły w ścianę obok mnie, ale przypominając sobie słowa brata, aby w nawet najgorszej sytuacji zachować spokój, wzięłam kilka głębszych wdechów i ruszyłam przed siebie.
  Nie uszłam jednak daleko, gdyż jak tylko opuściłam uliczkę wpadłam na kogoś i boleśnie upadłam na ziemię.

- Wszystko okej? - spytała postać

  Podniosłam wzrok na osobę stojącą nade mną. W moją stronę wyciągnięta była dłoń, a jej właścicielką okazała się blondwłosa Dunka ze zmartwionym wyrazem twarzy.
  Niepewnie chwyciłam rękę dziewczyny, a ta szybkim i dość silnym ruchem podciągnęła mnie do góry.

- D-dziękuję - podziękowałam łamanym duńskim i zmieszana ponownie spojrzałam prosto na nią, a ona na mnie

- Wszystko dobrze? - zapytała

  Nie miałam pojęcia co powiedziała, postanowiłam, że użyję jedynego znanego sobie oprócz "tak", "nie" oraz "dziękuję" duńskiego wyrażenia.

- Nie umiem mówić po duńsku. - odparłam zawstydzona, cały czas patrząc prosto na nią

Ona tylko uśmiechnęła się ciepło.

- So? In which language should I speak to you? - zapytała płynnym angielskim - English? German? Japanish? Polish?

- Polish! - krzyknęłam szybko

- No dobrze, więc... Zgubiłaś się? - zapytała ponownie, tym razem płynnym polskim

- No tak troszkę... - odparłam - Jesteś Dunką, prawda? Skąd umiesz mówić po polsku?

- Jestem studentką drugiego roku polonistyki na pobliskim uniwersytecie kopenhadzkim. - odpowiedziała - A ty jesteś Polką. Jesteście bardzo rozpoznawalni Haha!

- N-naprawdę?

- Tak! A przynajmniej dla mnie. Umiem to rozpoznać po waszej budowie ciała oraz wyglądzie, ale w twoim przypadku wystarczył mi twój polski akcent haha! - odparła szczęśliwa - Ale wracając... Skoro się zgubiłaś to gdzie chciałaś dojść?

- Damski akademik Kopenhadzkiego Uniwersytetu...

- Przecież wykłady zaczynają się dopiero jutro. Pozwolili Ci już tam zamieszkać?

- Tak... Przez to, że jestem z daleka... - odpowiedziałam

- Rozumiem... No cóż! Świetnie się składa, bo też tam zmierzam.

- Też tam mieszkasz? - spytałam

W odpowiedzi pokiwała przecząco głową. 

- Mieszkam z moimi braćmi. Ktoś musi im zapewnić dach nad głową, haha... - odparła troszkę smutniejszym głosem - Poproszono mnie, abym oprowadziła nowe dziewczyny po szkole. Jeśli chcesz mogę Cię zaprowadzić.

- Chętnie! - odparłam szybko i stanęłam prosto przy niej

  Dopiero teraz zauważyłam, że jest prawie 20 centymetrów wyższa ode mnie. Jeśli ja mam 165, to ona 185! Wszystkie Dunki są takie wysokie?! Nie... Większość ma maksymalnie 175. No cóż, może miała wysokich rodziców... Co do jej wyglądu to nie ważne kogobyś zapytał wszyscy powiedzą jedno - Jest niesamowicie piękna! Długie do łopatek, falowane, blond włosy z przodu spięte kilkoma wsuwkami, piękne niebieskie oczy z przebłyskami bieli i fioletu, delikatne rysy twarzy, idealna figura i dość pokaźny dekolt.
  Z przemyśleń wyrwał mnie jej głos.

- Jesteśmy! - powiedziała - Dzisiaj o 16 przyjdę po was i całą grupą zaczniemy zwiedzanie. Inni powinni już przyjechać. Do zobaczenia!

  Posłała mi szybki uśmiech, po czym odwróciła się i odeszła w stronę miasta. Ja natomiast skierowałam się w stronę akademika.

TimeSkip

  Gdy wybiła godzina 16 w całym akademiku słychać było damski głos.

- Collection girls!!! - usłyszałam

  Podeszłam do okna. Na dworze stała ta sama blondynka z szerokim uśmiechem na twarzy i megafonem w prawej ręce.

- Ona chyba już taka jest... - pomyślałam

  Wyszłam z pokoju i tak jak inni skierowałam się na zewnątrz.

- Okay, girls! Because not everyone can speak Danish, I will go to English! - powiedziała, gdy wszystkie zebrałyśmy się na dziedzińcu - My name is Mette Køhler. I'm on second year on polonist profile.

- Więc nazywa się Mette... - pomyślałam i ruszyłam za grupą

  W ciągu czterech godzin Dunka zdążyła pokazać nam wszystkie sale wykładowe, stołówkę... Ogólnie wszystko! A ten budynek jest naprawdę ogromny! Myślałam, że zajmie nam to przy najmniej 6 godzin!

- Thank you very much! - krzyknęłyśmy wszystkie razem do stojącej przed nami blondynki

Ta tylko rzuciła szybkie "You're welcome" i pozwoliła nam odejść. Ja postanowiłam zostać... było coś co nie dawało mi spokoju.
  Gdy wszystkie dziewczyny zniknęły za progiem akademika, nieśmiało podeszłam do Mette.

- Nazywam się Felicja Łukasiewicz, dziękuję za wcześniejszą pomoc.

- Nie ma za co Fela!

- F-fela?

- "Fela" brzmi bardziej uroczo od "Felicja"!

- Skoro tak mówisz... Mette?

- Tak?

- Mam pytanie...

- Pytaj o co chcesz, Fela!

Wzięłam głęboki oddech.

- Wiem, że to nie moja sprawa, ale... - przerwałam na chwilę próbując zebrać myśli - Kiedy wspomniałaś o swoich braciach byłaś... trochę smutna? Czy coś się stało?

- N-nie! Oczywiście, że nie! - odpowiedziała widocznie zdziwiona pytaniem - Jeśli chcesz to mogę Cię zapoznać! Moi bracia są uroczy, no może jeden nie bardzo, ale są świetni! Po drodze wszystko Ci opowiem...

- Tak po prostu? - zapytałam

- Oczywiście, to nie jest nic starszego, czy prywatnego!

- Skoro tak to chętnie przyjmę propozycję... - powiedziałam i zaczęłam kierować się za Mette

(...)

- Zacznę od początku... Mam czterech braci, choć są oni tylko przyrodni. Wszyscy mamy wspólną mamę, ale innych ojców. Ja jestem najstarsza, jakieś dwa miesiące po moim porodzie mój ojciec został potrącony przez samochód i zginął. - powiedziała, a jej twarz przybrała smutny wyraz twarzy - Kilka miesięcy potem związała się z nowym mężczyzną. Z tego związku urodziło się dwóch starszych braci - Berwald i Tino. Po narodzinach młodszego, wyszedł z domu i nigdy nie wrócił...

Na chwilę przerwała, aby wziąść głębszy oddech.

- Po dwóch latach ponownie się ożeniła. Tak przyszło na świat dwóch młodszych braci - Lukas i Emil. Jeśli chodzi o mnie to robiłam wszystko, aby pomóc mamie w zajmowaniu się domem i braćmi, gdyż mojego "ojca" nigdy nie było w domu... - jej oczy lekko się zaszkliły - Jakieś dwa lata temu, kiedy uzbierałam wystarczająco pieniędzy i poszłam na studia, mój ojczym został dźgnięty nożem w parku i wykrwawił się na śmierć. Moja mama po tym popełniła samobójstwo i zostawiła mi w spadku mieszkanie oraz trochę pieniędzy.

  Po jej policzku popłynęła pojedyńcza łza, a ja poczułam jak ściska mnie w środku.

- Emil, Lukas i Tino dalej są w liceum, a Berwald nie dostał się na żadne studia, a przez trudny charakter nie może znaleźć pracy, więc wszystkim zajmuję się ja... - powiedziała i przystanęła na środku chodnika

  Pchnięta jakąś niewidzialną siłą podeszłam do niej i mocno ją przytuliłam. Łzy popłynęły jej po policzkach.

- Już... Spokojnie, wszystko jest dobrze... Nie musiałaś mi tego mówić, jeśli to było dla Ciebie trudne, wiesz?

- J-ja po prostu m-musiałam to komuś powiedzieć... - powiedziała przełykając kolejne łzy

- Już, spokojnie...

  Po kilku minutach, gdy już w miarę się uspokoiła, puściłam ją.

- Chodźmy, twoi bracia pewnie się martwią... - odparłam

- Masz rację... Chodźmy!

Ruszyliśmy w ponowną drogę i po kilku minutach byliśmy pod drzwiami mieszkania Mette.
  Pewnym ruchem je otworzyła. Ukazał nam się przytulny hol. Dunka poprosiła, abym zostawiła tu buty i w jednym momencie podała mi kapcie w moim rozmiarze.

- Pójdę się przebrać, możesz się rozejrzeć.

I zniknęła za rogiem.

  Ruszyłam w drogę do wnętrza domu, mimowolnie skierowałam się do kuchni, gdzie 4 jasnowłose postacie zajadały się pizzą z peperoni.

- Czy Mette nie mówiła, że mają trudną sytuację finansową? - pomyślałam

Siedzące przy stole osoby zwróciły swoją uwagę na moją osobę.

- Hej, kim jesteś? - spytał chłopak ze spinką w kształcie krzyża

- Nie umiem mówić po duńsku.

  Wymienili między sobą pojedyńcze spojrzenia.

  W tym momencie do kuchni weszła Mette. Gdy zobaczyła pizzę jej uśmiech trochę zbladł.

- Chłopaki? Przecież wczoraj zrobiłam obiad...

- Już go zjedliśmy, ale byliśmy jeszcze głodni, więc użyliśmy twojej karty i kupiliśmy pizzę. - odpowiedział białowłosy

- Cały ranek jej szukałam!

- Zabrałem ją wczoraj, bo chciałem kupić sobie nową część jednej książki. - powiedział fioletowooki

- Czemu się mnie nie zapytałeś?! - krzyknęła - Dobrze wiesz, że nie możemy tak wydawać pieniędzy na prawo i lewo!

- Pf - prychnął i opuścił pokój

W ślad za nim podążyła pozostała trójka. Zostawiając mnie i Mette samą w kuchni.
  Blondynka westchnęła i usiadła na krześle.

- Przepraszam za nich...

  Niezbyt wiedziałam co odpowiedzieć, bo nie zrozumiałam ani słowa z tego co mówili. Usiadłam naprzeciwko niej. Przez chwilę trwałyśmy w ciszy, ale powoli zaczęliśmy rozmowę. Nim się zorientowałyśmy minęła 23.

- Może zostaniesz na noc? W Kopenhadze nocą może być niebezpiecznie... - zaproponowała - A jutro razem pójdziemy na wykłady.

- No dobrze. - odpowiedziałam trochę niepewnie

  Mette wyszła z pokoju i wróciła z uroczą, różową koszulą nocną.

- Trzymaj, za chwilę przygotuje Ci miejsce do spania.

  Cicho podziękowałam i poszłam do łazienki się przebrać.
  Gdy wyszłam z pokoju skierowałam się do drzwi, za którymi widoczne było światło. Znalazłam ją ubraną w przymałą koszulę, śpiącą na materacu obok łóżka przykryta tylko kocem.
  Odwróciłam wzrok, zgasiłam światło i położyłam się na łożku.

  Następnego dnia obudziłam się wypoczęta bardziej niż zwykle. Wstałam z łóżka i zobaczyłam pusty materac pod moimi stopami.

- Czyli Mette już wstała...

  Skierowałam się do łazienki i zapominając, że jestem w cudzym domu po prostu otworzyłam drzwi. Przed moimi oczami zobaczyłam Mette, która właśnie przymierzała się do ściągnięcia koszuli nocnej. Oblałam się soczystym rumieńcem i szybko wyszłam z pokoju.
  Gdy Dunka opuściła łazienkę przeprosiłam ją kilkanaście razy po czym sama do niej weszłam, aby się przebrać.

  Około godziny 9 wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy w stronę uniwersytetu.

Ponieważ Mette jest na drugim, a ja na pierwszym roku nie widywałyśmy się prawie w ogóle.

(...)

Z biegiem czasu spotykałyśmy się coraz częściej po wykładach na mieście w kawiarniach lub barze. Zrzyłyśmy się ze sobą jeszcze bardziej, powoli zdawałam sobie sprawę z tego co do niej czuję. I wcale nie była to tylko przyjaźń...

  Pewnego dnia po wykładach umówiłam się z nią w naszej ulubionej kawiarni. Okazało się jednak, że odwołali jej ostatni dzisiejszego dni i mogłyśmy pójść razem.

- Ogólnie to przez cały wykład miałam w głowie takie pytanie "Czy jak nazwiesz leworęcznego swoją prawą ręką to będzie dla niego obraza?" - powiedziała, kiedy razem przemierzałyśmy kolejne metry chodnika.

- Kurde, teraz ja będę o tym myśleć Mette! - krzyknęłam i lekko uderzyłam ją w bok

Między nami była przyjemna cisza, a ja cały czas próbowałem zebrać się na odwagę, aby jej to powiedzieć. Spuściłam głowę, aby ukryć rumieniec.

- Wiesz, Mette ja-

- Fela uważaj!! - krzyknęła i poczułam jak spycha mnie z chodnika

  Upadłam na bruk, po czym usłyszałam pisk opon, uderzenie i krzyki ludzi wokół "Wezwijcie karetkę!". Powoli się podniosłam i spojrzałam przed siebie.
  Krew była dosłownie wszędzie i ciągle wylewała się spod kół dużego busa. Dopiero, gdy specjalne służby i ambulans dotarły na miejsce dotarło do mnie co się stało.

- C- (...) M-m-Mette! - krzyknęłam - Mette!

- Proszę się nie zbliżać!

- Please, I want to go with Her! - krzyknęłam

- Kim Pani jest?

- I'm her Girlfriend! - odpowiedziałem bez chwili namysłu

Funkcjonariusze spojrzeli po sobie.

- Dobrze. Niech Pani wsiada. - powiedzieli wskazując na pojazd

Szybko wskoczyłam do karetki.

(...)

Siedziałam przed salą operacyjną, nad którą paliło się czerwone światło. Po chwili z sali wyszedł doktor, cały ubrudzony jeszcze świeżą krwią. Gwałtownie poderwałam się z miejsca i podeszłam do niego.

- Zrobiliśmy wszystko co mogliśmy... Ale prawdopodobnie zapadła w śpiączkę. Nie wiemy kiedy się obudzi... - powiedział

Zaraz po tym z sali wyjechało łóżko z blondynką. Szybko ruszyłam za nim, zostawiając doktora za sobą.
  Gdy odłożyli je w jednej z sali, wzięłam krzesło i usiadłam obok niego.

- Mette dlaczego... - powiedziałem chwytając jej rękę - To mogłam być ja... Dlaczego to zrobiłaś?

  Nagle drzwi otworzyły się i stanęły w nich cztery zdyszane postacie.

- Mette/søster! - krzyknęli wszyscy razem i szybko podbiegli do łóżka

- Co się stało? - spytał białowłosy - Co z nią?
 
- I can't speak danish, you should know that. - odpowiedziałam szorstko

- Eh, okay, so, what's with her? - poprawił się

- She is in coma. They don't know when she wakes up... - odpowiedziałam

  Wszyscy umilkli. Młodsi zaczęli płakać, a najstarszy starał się wyglądać spokojnie, choć widać było, że też jest na skraju.
  Ponownie spojrzałam na spokojną twarz śpiącej Dunki.

- To przeze mnie, prawda?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro