Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

LietPol

Specjalnie dla KarinChan10pl, sorki, że tak późno.

Postacie:
Litwa (Tolys)
Polska (Feliks)

Pov.Narrator

- Elka... Totalnie nie wiem co robić... - westchnął blondyn, jak tylko odebrała telefon

- Co się stało Felek?

- Generalnie za dwa dni jest nasza rocznica, a ja dalej się nie zebrałem, żeby go do mnie zaprosić! - krzyknął zrozpaczony Polak

- A może wyślesz mu list? Albo SMS'a?

- Próbowałem, ale SMS nie dotarł, bo w domu Ivana nie ma zasięgu, a list zaginął w niewyjaśnionych okolicznościach...

- To może sam mu go zanieś? Wyobraź to sobie~ - rozmarzyła się dziewczyna - Jesteście sam na sam. Ty z wielkim rumieńcem trzymasz za plecami list, a on w ciszy patrzy prosto na ciebie, potem dajesz mu kopertę, zdziwiony zabiera ją i czyta przed tobą, ty niecierpliwisz się coraz bardziej, po chwili z lekkim uśmiechem on przybliża się do ciebie-

- ELKA STOP! Totalnie włączył ci się tryb yaoistki! - przerwał jej Feliks - I jeszcze mi powiedz, że to wszystko wydarzy się podczas zachodu słońca w jakiejś szkole.

- Dokładnie! Ty w słodkim mundurku, a on w rozpiętej przy kołnierzu koszuli-

- ELKA!

- Oj no przepraszam~ Ale wracając. Po prostu pojedź do niego.

- Tyle, że on jest teraz u Ivana i prawdopodobnie prasuje mu ciuchy...

- No to go stamtąd wyciągnij! To wasza rocznica! Ani Rusek, ani jego pranie nie ma prawa was rozdzielać!

Feliks umilkł na chwilę.

- Masz rację! Idę odbić Licię z łap tego niedźwiedzia! Dzięki Elka! - krzyknął, po czym się rozłączył

TimeSkip

Feliks patrzył przez okno pociągu, próbując zrozumieć, dlaczego los tak bardzo go nienawidzi.
Siedział w wagonie lini ekspresowej, która jechała prosto do Moskwy. Jednak jak tylko wjechali na teren Rosji, rozpętała się burza śnieżna.

Zdenerwowany Feliks ruszył w stronę pokoju maszynistów.

- Przepraszam, ale totalnie ile jeszcze będziemy stali? - zapytał po tym, jak bezceremonialnie wparował do pomieszczenia

- Tory są kompletnie zawalone i nie da się przejechać. - odparł jeden z konduktorów - Musimy poczekać, aż burza ustanie. Potem przyjadą służby do oczyszczenia torów i dopiero będziemy mogli ruszyć.

- Ile to potrwa?

- Burza może trwać nawet 10 godzin, a odśnieżanie, patrząc na pozostałą ilość torów, nawet do 4 godzin.

Feliks spojrzał na zegarek.

- Trzynasta... Nie mogę czekać tyle czasu!

Polak wyszedł z pokoju i ruszył do swojego miejsca. Chwycił za kurtkę, czapkę, szalik i średniej wielkości paczkę, po czym otworzył drzwi od wagonu, wyskakując na zewnątrz.

- Piździ jak za cara... I do tego nic nie widać. - pomyślał, chwyjącac się za ramiona - Jeśli pójdę wzdłuż torów, to powinienem dojść do miasta...

Bez namysłu ruszył przed siebie, a przynajmniej tak mu się zdawało...

TimeSkip

Feliks już od dobrych czterech godzin błądził po pustym polu... A przynajmniej tak mogło się zdawać, gdyż dalej szalejąca śnieżyca uniemożliwiała jakąkolwiek widoczność.

Ciężko dyszący Polak powoli stawiał kroki w, siegającej mu do kolan, zaspie. Lewą ręką osłaniał się przed, wiejącym w twarz, śniegiem.

- Nie... dam... rady... dalej iść... - jęknął, opadając na śnieg

Mimowolnie obraz zaczął mu się zamazywać i czuł, że powoli traci przytomność.

- F-

TimeSkip

Niewielki salon rozświetlało światło lampy, a dzięki rozpalonemu w kominku ogniu, było przyjemnie ciepło.
Na zielonej sofie leżał, przykryty kocem, Polak, który raz po raz mamrotał coś przez sen.
W tym samym czasie pewien Litwin ciężko pracował w kuchni, mając nadzieję, że zdąży zanim blondyn się obudzi.

- Co za głupek... - westchnął, przewracając kurczaka na drugą stronę - Dobrze, że przyczepiłem mu do telefonu nadajnik, bo inaczej nigdy bym go nie znalazł...

Brunet wyłożył jedzenie na talerze, po czym ruszył w stronę salonu.
Gdy wszedł do pomieszczenia, zauważył, że Feliks dalej śpi w najlepsze. Ówcześnie odkładając talerze na stół, podszedł do sofy i pochylił się nad blondynem.

- Feliks, wstawaj... - odparł, potrząsając nim lekko - Zrobiłem jedzenie Feliks...

Blondyn tylko jęknął, po czym odwrócił się na plecy, mrucząc coś pod nosem.

- Jeszcze pięć minut... - usłyszał w odpowiedzi Tolys

Litwin tylko westchnął. Pochylił się nad leżącym Polakiem i lekko pocałował go w czoło. Oczy Feliksa otworzyły się, a on sam szybkim ruchem objął bruneta, przytulając do do siebie.

- Tęskniłem Liciek!

- Ahahaha... Też tęskniłem Feliks, ale mógłbyś mnie puścić? Jedzenie stygnie...

- Mou... Daj mi się Tobą nacieszyć. - odpowiedział niezadowolony Polak - Nie widziałem Cię od dwóch miesięcy i wlazłem dla Ciebie w sam środek burzy śnieżnej!

- Skoro już o tym mowa... Czemuś to zrobił?

- Żebyśmy mogli spędzić naszą rocznicę razem!

- Eh? Przecież wysłałem Ci SMS'a, żebyś przyjechał do mnie.

- Nie dostałem żadnej wiadomości... U Ivana nie ma nawet zasięgu, więc jak mogłeś ją wysłać?

Feliks puścił Toylsa, a ten spojrzał na komórkę.

- Masz rację... Nie wysłała się.

Nastąpiła cisza. Nie trwała ona jednak długo, gdyż już po chwili obydwoje buchnęli śmiechem.

Kiedy ochłonęli, Feliks wstał z kanapy, podszedł do swojej kurtki i wyciągnął z jej kieszeni średniej wielkości paczkę.

- Wszystkiego najlepszego Licia! - odparł, podając mu pakunek

- Ale ja nic dla Ciebie nie mam...

- Ty zrobiłeś jedzenie! Twoja kuchnia to najlepszy prezent!

Tolys tylko się uśmiechnął, po czym chwycił za paczkę i ostrożnie odwinął papier.

- Uwah! Sam to zrobiłeś? - spytał zachwycony Litwin

- Oczywiście! - odparł dumnie - U Ivana jest zimno, a nie chcę, żebyś się przeziębił...

Tolys jeszcze raz spojrzał na ręcznie robiony szalik oraz czapkę w kolorach jego flagi.

- Nie wiedziałem, że umiesz robić na drutach...

- Hmpf, jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz! A teraz chodźmy jeść, bo jestem głodny! - odparł, podchodząc do stołu

- Tak w ogóle Liciek... - zaczął Feliks, przełykając kawałek kurczaka - Jak udało Ci się przekonać Ivana, żebyś mógł tu przyjechać?

- Hm? Nie pytałem go...

Polak aż zakrztusił się ziemniakiem.

- W sensie uciekłeś...? Ty Licia?!

- Co? O nie, nie, nie. Po prostu pojechał do Oleny, żeby uregulować rachunek za gaz. Zwykle wraca dopiero następnego dnia. - wytłumaczył Litwin, biorąc do ust szklankę z sokiem

Feliks tylko przytaknął.

TimeSkip

- Uwah! To było pyszne! - krzyknął zadowolony Polak, klepiąc się po brzuchu

- Miło mi. - odpowiedział Tolys, chwytając za talerze

- Licia~ To może jakiś deser co~

Brunet wystawił głowę zza drzwi od kuchni.

- Mam szarlotkę w lodówce, jeśli chcesz...

...

- Liciek! Ty głupku! - krzyknął Feliks, wstając od stołu i odchodząc w kierunku wnętrza domu

- Eee...? A-ale... Co ja złego powiedziałem...

...

- To chcesz tą szarlotkę?!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro