LietBela
Specjalnie dla Ignis0608
Postacie:
Litwa (Tolys)
Białoruś (Natalia)
Pov.Narrator
2 lipca 2019 r
Natalia siedziała właśnie przed telewizorem, oglądając jakiś film dokumentarny o lwach i antylopach. Chociaż "oglądając" to złe słowo... Powinno być "patrzyła bez żadnego zainteresowania, jak lew rozszarpuje antylopę". Tak jest poprawnie.
Głos narratora, zawzięcie opowiadającego co dzieje się na ekranie, przerwał odgłos dzwonka do drzwi. Dziewczyna niechętnie podniosła się z sofy, po czym otworzyła te niewielkie wrota. Ukazał się w nich nie kto inny jak Feliks z butelką wódki w dłoni. Za nim stał sznur innych personifikacji, oczywiście tylko tych, których Natalia i inni Słowianie uznawali za przyjaciół, czyli... żadnych Austriaków, Prusaków, czy innych Germanów!
- Wszystkiego najlepszego! - krzyknęli wspólnie i wparowali do mieszkania
Feliks przepuścił wszystkich do przodu, a gdy już zniknęli w głębi domu, zwrócił się w stronę gospodyni, wręczył jej flaszkę z różową kokardką i objął ją lekko.
- Liciek nie mógł przyjść, bo miał robotę do zrobienia, ale obiecał, że Cię odwiedzi... A flaszka jest od Ivana. Mówił, że chciał przyjść, ale "wypadło mu coś bardzo ważnego".
Mówiąc to pokazał palcami "w cudzysłowie" i uśmiechnął się szeroko.
Dziewczyna tylko przytaknęła, ale tak naprawdę, w środku zabolało ją trochę, że akurat ta dwójka nie przyszła.
Feliks pociągnął białowłosą za sobą do salonu i wręczył jej kieliszek z czystą. Ta wypiła go na raz, kolejny tak samo i tak w kółko. Sama impreza zapowiadała się być typową organizowaną w słowiańskim domu. Czyli dużo picia, wygłupy i jeszcze więcej picia.
TimeSkip
Pov.Feliks
Obudziłem się z okropnym kacem. Czułem, jakby moja głowa miała za chwilę wybuchnąć, a dźwięki przestrzeni wokół mnie były ściszone o przynajmniej 80%.
- Gdzie ja do chuja jestem... Jak się tu dostałem... Jaki jest dzień, miesiąc, albo chociaż rok... - pomyślałem, rozglądając się po pokoju w poszukiwaniu butelki płynu odkacającego... czyli wody - Jak się okaże, że znowu trafiłem do innego wymiaru to...
W tym momencie zobaczyłem zdjęcie ziemniaka oprawione w ramkę, a obok niego trochę większe przedstawiające Ivana i jego dwie siostry.
- Czyli jestem u Białorusi... Jedna zagadka wyjaśniona...
Wstałem do pozycji siedzącej i ze zdziwieniem stwierdziłem, że siedzę na łóżku. Zwykle po każdej imprezie budzę się w kuchni (przy barku), albo w łazience (przy kiblu lub w wannie).
- Nie zdziwiłbym się, jakby Liciek przyszedł tylko po to, aby położyć mnie na łóżku, żebym nie złapał przeziębienia... - westchnąłem i zwlokłem się z niego, nadal szukając wody
Gdy w końcu znalazłem bezprocentową siostrę bliźniaczkę wódki, ruszyłem polować na tabletki przeciwbólowe.
Gdy trochę oprzytomniałem, ze zdziwieniem zauważyłem, że jestem sam w pokoju.
- Przynajmniej nikt nie pomyśli, że szukam jej bielizny, czy coś... - pomyślałem, otwierając pierwszą szufladę - Nic.
Po tym jak przewróciłem jej pokój do góry nogami, skierowałem się do ostatniego nieruszonego mebla - biurka. Gdy otworzyłem pierwszą szafkę, moim oczom ukazał się jedynie malutki, czerwony notes. Już miałem ją zamknąć, jednak moje przeczucie podpowiadało mi, że powinienem do niego zajrzeć, a co jak co, już dawno nauczyłem się, że przeczuciu warto ufać.
Otworzyłem go na pierwszej lepszej stronie i zacząłem czytać.
Pon. 26.03.2019 r
Znowu tu przyszedł... Z tym samym radosnym uśmiechem, pięknym bukietem czerwonych róż w jednej ręce i malutkim misiem w drugiej. Powitał mnie tym samym zwrotem co zwykle "Witaj Natalio, wyglądasz pięknie jak zawsze". W jego oczach nie widać było cienia strachu.
Naprawdę cieszyła mnie jego obecność... Próbowałam odwzajemnić uśmiech, jednak (jak zawsze) nie udało mi się to.
Dlaczego... Dlaczego muszę się tak zachowywać...
Wyciągnął w moją stronę oba podarunki, a na jego twarzy pojawił się lekki rumieniec.
Już chciałam po nie sięgnąć, jednak zobaczyłam... je. Bandaże... Całe jego palce były owinięte białym materiałem, na których pojawiły się ciemniejsze plamy od maści chłodzących i przeciwbólowych.
Szybko cofnęłam rękę i zamknęłam mu drzwi przed nosem. Oparłam się o nie i powoli zjechałam w dół, ukrywając twarz w dłoniach, cicho szlochając.
Dlaczego... Dlaczego muszę być taką-
Pov.Narrator
Ostatnie słowa na kartce były kompletnie rozmazane. Feliks był pewny, patrząc na to jak wygląda papier, że przyczyną tego były łzy dziewczyny. Wiedział także co dalej kryło się pod szarawymi plamami.
Zupełnie nie żałował tego aktu naruszenia prywatności kuzynki. Co prawda, czuł się źle, że przeczytał jej prywatny pamiętnik, jednak wiedział, że to dla wyższego dobra. Szybko zszedł na dół, aby zebrać swoją ekipę, choć chyba bardziej mogę powiedzieć partnera i opracować plan... Plan o nazwie "LietBela"...
Gdy wszedł do salonu, zignorował wszystkich, prawdopodobnie ledwo żywych, leżących na podłodze ludzi i podszedł prosto do, siedzącej pod ścianą z patelnią w dłoni, Elizabety.
- Elka. - zaczął w miarę cicho, aby nie budzić innych
Dziewczyna tylko cicho coś mruknęła.
- Elka. - nie poddawał się Polak
Nadal zero reakcji.
Blondyn westchnął przeciągle, a po chwili namysłu pochylił się nad nią i szepnął jej coś do ucha.
Dziewczyna od razu otworzyła oczy i już miała coś krzyknąć, ale przeszkodziła mu ręka Feliksa.
Chłopak podał jej butelkę z wodą i ruchem ręki wskazał, aby poszła za nim. Brunetka, widząc jego poważną minę, ruszyła za nim na górę.
- O co chodzi Feliks? - spytała, zamykają za sobą drzwi do sypialni
Blondyn bez słowa podał jej notes, na stronie, którą jeszcze chwilę temu sam czytał. Dziewczyna wzięła książeczkę i zaczęła czytać. Z każdą kolejną sekundą jej oczy coraz rozszerzały się w zdziwieniu.
- Czyli...
- Dokładnie.
- Musimy coś z tym zrobić! - odparła pewna siebie Elizabeta
- Oczywiście. Nie możemy tego tak zostawić. - odpowiedział spokojnie Feliks - Musimy obmyślić plan.
Brunetka tylko przytaknęła.
TimeSkip
Po prawie dwugodzinnych naradach w końcu ustalili arcywspaniały plan, połączenia dwójki zakochanych.
Polak zadzwonił w odpowiednie miejsce, a po rozłączeniu na jego twarzy widniał zadowolony uśmieszek.
- Skąd ty bierzesz takie pomysły? - spytała zaciekawiona Elizabeta
Feliks tylko uśmiechnął się szerzej.
- Nie chcesz wiedzieć~ - odpowiedział, znikając za drzwiami
Dziewczyna westchnęła. Ta odpowiedź tylko pogłębiła jej ciekawość, jednak nic już nie dodała i ruszyła za blondynem na dół.
Większość osób, albo opuściła już dom Białorusinki, albo leczyła porannego kaca, popijając hektolitry wody. Jedynie Feliks, Elizabeta oraz Natalia byli już w 100% wybudzonymi i odkacowanymi ludźmi w pomieszczeniu.
Powoli doprowadzali innych do (w miarę) dobrego stanu, jednocześnie wyprowadzając "zdrowe" jednostki z domu.
Gdy w końcu zostali sami, stanęli przy blacie w kuchni. Między nimi trwała no cóż... niezręczna cisza.
Minuty mijały, a żaden z nich nie poruszył się nawet o milimetr. Doperio nagłe otwarcie drzwi wejściowych, sprawiło, że wszyscy odwrócili się w tamtym kierunku. Białorusinka podniosła podejrzliwie brew, a pozostała dwójka uśmiechnęła się chytrze.
Po chwili do kuchni wpadł zdyszany Litwin. Jego twarz była cała czerwona, a po jej powierzchni spływały kropelki potu.
- Feliks?! Jaka znowu Unia Polsko-Rosyjska?! - krzyknął, wyraźnie wkurzony - Dlaczego ja o niczym nie wiem?!
- Licia! Dobrze, że jesteś! - odparł Polak, ignorując wcześniejsze pytania
- Fe-
- Co tu się dzieje? - spytała Natalia, a wszyscy zwrócili wzrok w jej stronę
- Ah! Witaj Natalio! - przywitał się szczęśliwy Litwin
W oczach Białorusinki pojawiły się niezauważalne iskierki szczęścia, lecz mimo to jej twarz pozostała obojętna. Dziewczyna chciała odwrócić się i uciec jak najdalej w obawie, że jeszcze zrobi coś Tolysowi, jednak drogę zagrodzili jej Feliks i Elizabeta.
- Licia~ Czemu Cię wczoraj nie było?
- Przecież mówiłem ci, że miałem robotę. - odpowiedział, widocznie zdziwiony tym pytaniem
- Nie myślisz, że powinieneś to wynagrodzić Natalii? - zaproponowała Elizabeta, a jej usta wykrzywiły się w dziwny, przesłodzony uśmieszek
Tolys spojrzał na nich z "Co wy znowu kombinujecie" wymalowanym na twarzy.
- Nie wiem o co wam chodzi, a-ale... - zaczął - chętnie spędzę trochę czasu z Natalią.
Dziewczyna już chciała protestować, jednak Feliks zasłonił jej usta dłonią i pociągnął do siebie, pochylając się do ucha Białorusinki.
- Wiem wszystko, nie zmarnuj tej okazji. - szepnął, uśmiechając się lekko - W razie czego razem z Elką będziemy w pobliżu.
Natalia spojrzała na niego w szoku, jednak (po krótkim namyśle) postanowiła zaufać swojemu kuzynowi.
- Możemy gdzieś pójść. - odparła obojętnym głosem
...
- N-Naprawdę?! - krzyknął rozanielony Tolys
Widać było, że spodziewał się innej odpowiedzi.
Dziewczyna cofnęła się speszona nagłym rozruchem bruneta, ale natrafiła na, stojącą za nią, dwójkę przyjaciół.
- To my już może "pójdziemy". - poinformował Feliks, ubierając buty - Cieszcie się randką~
Po tych słowach, wraz z Elizabetą, szybko opuścili dom, a Litwin i Białorusinka zrobili się czerwoni jak pomidory.
- Więc... Gdzie chciałabyś pójść? - spytał Tolys, drapiąc się zestresowany po policzku
Natalia namyślała się przez chwilę.
- Dzisiaj jest festiwal z okazji Dnia Niepodległości, może się przejdziemy? - zaproponowała z obojętnym wyrazem twarzy, ale tak naprawdę była szczęśliwa, że będzie miała z kim spędzić ten dzień
- Chętnie! Dla ciebie wszystko!
Nie odpowiedziała, tylko odwróciła się na pięcie i poszła do swojego pokoju po telefon.
- Obyście tam byli w razie czego...
TimeSkip
Gdy dotarli na główny rynek stolicy Białorusi, pierwszym co rzuciło im się w oczy był wystrój. Wszędzie wisiały lampiony we wzorach białorusińskiej flagi, które rozświetlały korytarze drewnianych budek.
Para przechodziła między nimi, zajadając się lokalnymi smakołykami, a co jakiś czas przystając przy jednej z nich, aby wypróbować którąś z festiwalowych gier.
Ich całej trasie przyglądali się Feliks oraz Elizabeta, ukryci na najwyższym drzewie, stojącym po środku placu. W rękach trzymali lornetki, a za Polakiem leżała jego ukochana spluwa.
- Felek... przypomnij mi, dlaczego wziąłeś broń?
- Większość gier na tym festynie, opiera się na zestrzeleniu lub strąceniu czegoś. - wytłumaczył - A znając umiejętności strzeleckie oraz cel Lićka to będzie potrzebna.
Poklepał strzelbę z czułością.
Elizabeta tylko westchnęła i wróciła do obserwowania pary.
Przepowiednia Feliksa spełniła się szybciej niż myśleli, gdyż już kilka minut później, Toyls i Natalia przystanęli przy jednym ze stoisk.
Dziewczyna patrzyła na wielkiego, zapewne większego od niej, białego, pluszowego misia z czerwoną kokardą na szyji z iskierkami w oczach. Brunet zauważył to i postanowił spróbować swoich sił w grze.
Wręczył pieniądze, stojącemu za ladą, mężczyźnie i trzęsącą ręką chwycił za broń, kierując ją na najmniejszy, wystawiony kubek. Feliks tylko wyczekiwał odpowiedniego momentu, aby wystrzelić pocisk (Oczywiście nie ostry).
Gdy Tolys postanowił w końcu pociągnąć za spust, w tym samym momencie zrobił to blondyn. Pocisk Litwina chybił kompletnie, jednak ten wystrzelony przez Polaka trafił w cel.
Zaskoczony właściciel wręczył Natalii misia, a ta wtuliła się w jego futerko i lekko się zarumieniła... A przynajmniej tak powinno to wyglądać, jednak prawda była taka, że pluszak całkowicie zasłonił dziewczynę, a ta przewróciła się z nim na ziemię.
Tolys zaśmiał się cicho, po czym szybko uwolnił białowłosą i wziął misiaka na plecy.
- Wszystko w porządku? - spytał zmartwiony i nadal lekko rozbawiony Litwin, podając jej dłoń
Białorusinka nie odpowiedziała. Podniosła się do siadu, a jej oczy przysłaniały pasma włosów. Brunet niepewnie i powoli zaczął przybliżać się do niej, jednak zanim mu się to udało, dziewczyna odgarnęła kosmyki, uśmiechnęła się promiennie, szeroko jak nigdy i lekko zaśmiała, kompletnie zrzucając swoją maskę obojętności.
- N-Natalia? - zapytał zszokowany Tolys, przerywając jej śmiech
Białowłosa wstała z podłog z pomocą Litwina, podeszła do niegi i przytuliła mocno, jednocześnie obejmując także misia.
- Dziękuję, musiałam wyglądać komicznie... - odparła, uwalniając go z uścisku
- N-Nie... no co ty... Raczej uroczo! - odpowiedział, odwracając czerwoną jak pomidor twarz
- Naprawdę? Nie wiedziałam, że umiem być urocza... - odpowiedziała trochę pochmurnym głosem
- Zawsze jesteś urocza! I śliczna, pełna gracji... - wymieniał po kolei każdą z jej pozytywnych cech
Minęły trzy minuty, a on dalej to robił. W końcu przerwała mu Natalia. która była pewna, że mógłby tak gadać jeszcze kilka kolejnych dni i nocy.
- Dziękuję Ci za te słowa... Naprawdę mnie cieszą... - odparła przyjemnym dla ucha głosem - Ale może pójdziemy dalej? Festyn się jeszcze nie skończył...
- O-Oczywiście! Jak sobie życzysz! - krzyknął, podchodząc bliżej
Jednak jak tylko przeszli kilka kroków, chłopak ponownie się zatrzymał, co po chwili uczyniła i Natalia.
- O co chodzi?
- Czy... - zaczął, nerwowo bawiąc się palcami - ...mogę Cię jeszcze raz przytulić?
Zapytana wyglądała, jakby biła się z myślami.
- Jeśli chcesz.
Tolys rozanielił się całkowicie, dopadł do dziewczyny i mocno zamknął ją w uścisku. Ona także lekko go objęła.
W tym samym momencie, na jednym z drzew Mińska, Feliks i Elizabeta przybijali żółwika, przyglądając się pełni dumy, owocom swojej pracy. Plan "LietBela" zakończony sukcesem.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro