Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

LiechBela

Specjalnie dla miejsce_na_nazwe

Postacie:
Liechtenstein (Lili)
Białoruś (Natalia)

Pov.Natalia

Jak. Ja. Się. Tu. Znalazłam.

Powolnym krokiem wlokłam się za moją, hojne obdażoną przez naturę, siostrą, która co chwila wchodziła do jakiegoś sklepu i wychodziła z kolejną już torbą zakupów.
Jak ja dałam się w to wciągnąć... Nie dość, że muszę spędzać czas między tymi wszystkimi ludźmi, to jeszcze zostałam perfidnie okłamana...

- Jak mogłam się dać tak łatwo nabrać... Przecież to oczywiste, że braciszek nie pójdzie z nami na zakupy... - westchnęłam w myślach - Tym bardziej po tym co ostatnio dzieje się między nim, a Oleną. A skoro już o niej mowa...

- Siostro? - zapytałam, gdy w końcu udało mi się ją dogonić - Skąd masz pieniądze na te wszystkie rzeczy?

- Ah, ukradłam kartę kredytową Feliksa, gdy nie patrzył... Kiedyś oddam mu te pieniądze.

- Mhm... Szczerze wątpię... Biedny Feliks. - pomyślałam

Gdzieś w Polsce
Pov.Narrator

*apsik*

- Feliks, znowu się przeziębiłeś?! - krzyknął Tolys - Idziemy do lekarza!

- Licia zlituj się!!

- Bez wymówek!

Wracamy
Pov.Natalia

Współczuję mu, że został wyciągnięty w ten konflikt...

(...)

Po pewnym czasie kompletnie zgubiłam moją siostrę.

- Po prostu pięknie...

Zawróciłam do części restauracyjnej, jednak moja uwaga skupiła się nie na drodze, tylko na małej, widocznie zagubionej dziewczynce, którą nie wiem skąd, ale skądś znam.
Podeszłam do niej.

- Hej? Wszystko dobrze?

- Oh! Pani Białoruś! - odparła widocznie ucieszona - Nie do końca... Miałam pojechać na targi sera razem z moim bratem, ale pomyliłam autobusy i nim się zorientowałam, wylądowałam tutaj...

- A twoje imię to...?

- Ah, przepraszam! Myślałam, że Pani mnie pamięta. Nazywam się Lili, jestem personifikacją Liechtensteinu.

- Wiedziałam, że gdzieś ją już widziałam... - pomyślałam

- A więc? Gdzie odbywają się te targi?

- W Paryżu. - odparła prosto, a ja prawie zakrztusiłam się zamówioną wcześniej kawą

- Jak mogłaś się tak zgubić?! I jaki autobus jedzie ze Szwajcarii na Białoruś?!

- T-to znaczy... Cały czas podążałam za jakimś, bardzo podobnym do mojego brata panem... Jechałam autobusem i leciałam samolotem...

- I nie pomyślałaś, dlaczego podróż do Francji, która jest obok, zajmuje tak długo?

Ona tylko zaprzeczyła kiwnięciem głowy.
Westchnęłam zrezygnowana.

- Próbowałaś dodzwonić się do em... Vasha?

- T-to znaczy... telefon mi się rozładował...

- A znasz jego numer?

- N-niestety nie...

- No i co ja mam z tobą zrobić?

Dziewczynka zaczęła się nerwowo kręcić, cała oblała się dorodnym rumieńcem.

- Eh, no dobra. Chodź ze mną, pewnie jesteś zmęczona. - odparłam, a ona podniosła na mnie swoje, bliskie płaczu, oczy - Podładujesz u mnie telefon i zadzwonisz do brata.

Tylko przytaknęła.
Mówiąc szczerze, podobała mi się wizja opuszczenia tego zatłoczonego miejsca.

TimeSkip

Stanęłyśmy przed starą, ceglaną kamienicą, w której mieściło się moje mieszkanie. Weszłyśmy po schodach na czwarte piętro, a potem prosto do mojej kawalerki.

- Piękne mieszkanie, Pani Natalio!

Nie wiem, czy mówiła to tylko z grzeczności, czy naprawdę jej się podobało.

- Wystarczy Natalio. Nie jestem taka stara.

- D-dobrze...

- Dobra, tam masz gniazdko, a tu *chwyciłam za leżący na biurku kabel* ładowarkę. - odparłam, podając jej przedmiot

- Dziękuję...

Dziewczynka zwróciła się w stronę gniazdka, a ja skierowałam się w stronę kuchni, aby przygotować coś do jedzenia... A przynajmniej się postarać.

Nie umiem gotować... O wiele lepiej radzi sobie z tym moja siostra, ten wkurzający Litwin, albo Feliks.

Spojrzałam do lodówki.

- Jajka, szynka i masło... - westchnęłam - Skoro byłam w galerii, to mogłam kupić coś do jedzenia...

O wiele bardziej wolałabym zrobić kanapki, czy coś w tym stylu, ale nie miałam, ani chleba, ani warzyw. Czyli zostało mi tylko...

Drżącą ręką odkręciłam gaz na kuchence i położyłam na niej  patelnię. Powoli zaczęłam przygotowywać wszystkie składniki.

Kiedy przyszedł czas na smażenie jajecznicy, ubrałam dwie wielkie rękawice kuchenne i chwyciłam za drewniane szpatułki. Starając się utrzymać, jak największą odległość od tego gorącego cholerstwa, wrzuciłam na masło szynkę i wbiłam jajka. Co z tego, że razem z nimi wleciały kawałki skorupek... Dzieci potrzebują wapnia, czy coś w tym stylu...

Wyłożyłam lekko przypaloną jajecznicę na talerz, po czym skierowałam się w stronę salonu.
Na kanapie siedziała drobna blondynka, widocznie zestresowana, bo nie wykonywała prawie żadnych ruchów.

- Proszę. - odparłam, kładąc przed nią talerz - Ach, zapomniałam posolić.

Wróciłam do kuchni po solniczkę.

- Pewnie wrzuci to pod dywan. Kto by chciał jeść takie świństwo... - pomyślałam

Jednak, to co zobaczyłam, kompletnie mijało się z moimi oczekiwaniami. Lili siedziała przy stole i z uśmiechem jadła "jajecznicę", aż jej się uszy trzęsły.

- To jest pyszne, Pani Natalio!

- Mówiłam, żebyś nie mówiła do mnie na "Pani"... - westchnęłam, siadając  naprzeciwko - Naprawdę ci smakuje?

- Tak! Ostatnio razem z moim bratem jemy tylko kanapki z serem i fondue żeby zaoszczędzić...

- Przecież jesteście dość bogaci.

- No niby tak, ale mój brat po prostu lubi oszczędzać. - odparła, odkładając talerz na bok - Dziękuję za posiłek!

Na jej twarzy pojawił się ogromny uśmiech. Aż mi się cieplej na sercu zrobiło... Niby nie przepadam za towarzystwem innych ludzi i personifikacji, ale ta mała... Czuję, że przy niej mogę być w końcu sobą.

- Pani Natalio?

Jej głos wyrwał mnie z rozmyślań.

- Mówiłam... Eh, nieważne. O co chodzi?

- Mój telefon się naładował. Idę zadzwonić do brata.

- Eh? N-no dobrze...

Dziewczynka zatrzymała się w pół kroku.

- Czy coś się stało?

- Co? Ah nie, nic takiego... - odparłam trochę smutno

Pov.Lili

Widziałam na jej twarzy szczery smutek i zawiedzenie. Już chciałam coś powiedzieć, jednak w tym momencie usłyszałam znany mi głos w telefonie.

Braciszku!

...

Tak, wszystko dobrze. Trochę się zgubiłam.

...

U Pani Białorusi.

...

Tak, jest dla mnie bardzo miła.

...

Rozumiem, zapytam jej.

...

Tak.

...

Tak...

...

Do zobaczenia.

Rozłączyłam się i wróciłam do salonu.

- Pani Natalio?

- Tak? - spytała, podnosząc wzrok w moją stronę

- Mój brat powiedział, że musi zostać we Francji jeszcze do jutra i pyta, czy nie mogłabym u Pani zostać do tego czasu...

- M-myślę, że nie będzie problemu... - odparła z prawie niewidocznym uśmiechem

Pod wpływem emocji rzuciłam się na nią i lekko ją przytuliłam. Ona, początkowo skołowana,  odwzajemniła uścisk.

- Pani Natalio, zauważyłam to już wcześniej... - odparłam, odrywając się od niej - Ma Pani naprawdę piękne włosy.

- Naprawdę? - spytała, oglądając pojedyńcze pasma - Nie umiem dbać o włosy, ani spinać inaczej niż teraz, więc myślałam, że są zniszczone.

- To może pokażę Pani, jak powinno się to robić?

- Eh? Mogłabyś?

- Oczywiście! - odparłam szczęśliwa - Ma Pani może szczotkę, wsuwki i gumki do włosów?

- Mam. Są w szafce... Moja siostra kiedyś mi je kupiła. - odparła, wstając z sofy i wychodząc z pokoju

Po chwili wróciła z niewielkim pudełkiem i położyła je przede mną.

- Oh! Jeszcze nie są nawet rozpakowane!

- N-nigdy ich nie używałam... - odparła, odwracając wzrok

Lekko się zaśmiałam, przez co na jej twarzy pojawił się niewielki rumieniec.

Pani Natalia usiadła na krześle, a ja zaczęłam rozczesywać jej lekko zakołtunione włosy.

TimeSkip

Po upływie czterech godzin w końcu skończyłam. Mówiąc szczerze większość czasu zajęło mi samo rozczesywanie... Pozostawiłam rozpuszczone włosy, które lekko podkreciłam na końcówkach, znalezioną w łazience lokówką. Boczne pasma zebrałam i uplotłam z nich warkoczyki (trzy po każdej stronie), a potem spięłam je z tyłu głowy i zawiązałam białą kokardkę.

- Skończyłam, Pani Natalio. - odparłam szczęśliwa

Białowłosa podeszła do, wiszącego na korytarzu, lusterka.

- I co Pani myśli?

Stała w ciszy, ślepo patrząc się w kawałek szkła, przez co myślałam, że jej się nie podoba.

- P-

Nie dokończyłam, gdyż szybko się odwróciła i mocno mnie przytuliła.

- Jest piękna! Nigdy nie myślałam, że mogę tak wyglądać... - odparła, uwalniając mnie z uścisku - Moje włosy są takie lekkie!

Zaczęła kręcić się wokół własnej osi i bawić się lśniącymi kosmykami.

- Są takie, dzięki tej odżywce. - zaczęłam, pokazując jej butelkę - Znalazłam ją w łazience.

Dziewczyna wzięła przedmiot do ręki.

- Nawet nie wiedziałam, że mam coś takiego...

Na tą odpowiedź lekko się zaśmiałam.

- Pewnie Olena ją kupiła...

- Pani Ukraina?

Tylko przytaknęłam.

TimeSkip

Siedziałyśmy przed telewizorem, oglądając jakiś film. Niezbyt wiedziałam o co w nim chodzi, ale nie chciałam być nachalna, więc siedziałam w pół przytomna, opierając się o ramię Pani Natalii.

*ziew*

- Późno już jest. - zaczęła, wstając z sofy

Straciłam oparcie, przez co upadłam na poduszkę.

Pani Natalia weszła do jakiegoś pokoju, po czym wróciła i rzuciła mi jakiś materiał.

- To moja stara piżama, powinna być ci dobra. Obok masz ręcznik. Możesz użyć mojego szamponu.

W odpowiedzi tylko przytaknęłam, chwyciłam za rzeczy i skierowałam się w stronę łazienki.

Pov.Natalia

Gdy usłyszałam puszczaną wodę, poszłam w stronę sypialni i wzięłam zapasowy komplet pościeli, który rozłożyłam na kanapie.

TimeSkip

Gdy Lili już się wykąpała, powiedziałam jej, aby poszła spać w mojej sypialni, a ja będę spała na kanapie. Początkowo chciała się stawiać, ale szybko weszłam do łazienki i puściłam wodę.

TimeSkip (nie wiem co napisać pomiędzy :P)

Co kilka minut przewracałam się z jednego boku na drugi, próbując znaleźć wygodną pozycję... Bezskutecznie.

Spojrzałam na leżący obok zegarek.

- Druga w nocy... - westchnęłam, ponownie zamykając oczy

Nagle usłyszałam pisk z mojej sypialni. Szybko wstałam z tej drewnianej sofy i skierowałam się do pokoju obok. Gdy otworzyłam drzwi, zauważyłam, siedzącą na łóżku Lili.

- Co się stało? - spytałam, podchodząc po niej

- T-tam jest potwór! - wskazała na okno

- Potwór? - powtórzyłam, podchodząc do szyby

Rozsunęłam okiennice i wyjrzałam na zewnątrz. Nic nie było.

- Na pewno coś widziałaś?

- Tak! Na pewno!

Tylko westchnęłam i skierowałam się w stronę wyjścia z pokoju.

- P-pani Natalio!

- Tak?

- C-czy może Pani zostać ze mną?

- Eh? Na pewno?

Energicznie przytaknęła.

- No...

Spojrzała na mnie błagalnymi oczkami.

- ...dobrze.

Mówiąc szczerze byłam zadowolona z tego obrotu spraw. Przynajmniej nie musiałam spać na tej niewygodniej sofie.

Już powoli zasypiałam, gdy poczułam, jak coś chwyta się mojego ramienia. Nieprzytomny wzrokiem spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam śpiącą Lili, która mamrotała jakieś niezrozumiałe rzeczy.
Pogłaskałam ją po głowie, po czym sama ułożyłam się wygodnie i odpłynęłam w świat snu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro