Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

ItaPan FLUFF

Specjalnie dla CiasteczkoRanpo

OS w wersji FLUFF (słodko, uroczo itp.)

Postacie:
Japonia (Kiku)
Włochy (Felicjano)

Pov.Narrator

- Więc? Jak TO się stało? - spytał załamanym głosem Ludwig, chwytając się za głowę i wskazując na malutkiego Felicjano ubranego w miniaturową wersję swojego munduru

- Skąd mam kurwa wiedzieć ziemniaczany łbie! - odpowiedział Romano - Kiedy wróciłem do domu, on już taki był!

- Co o tym myślisz Japonio?

- Uważam, że warto by było powiadomić Arhur-san'a... - odparł, zwracając głowę w stronę malutkiego Włoszka

Felicjano też odwrócił się do Japończyka i uśmiechnął się błogo od ucha do ucha, a wokół niego pojawiło się pełno drobnych kwiatków.

- J-jaki on jest uroczy~! - pomyślał Kiku, wyciągając swój aparat

(...)

- Okej, rozumiem. Tak, do zobaczenia. - westchnął Ludwig, wkładając telefon z powrotem do kieszeni - Arthur powiedział, że to zaklęcie jest chwilowe i za kilka godzin powinien być normalny.

- No dobra, tyle że ja nie mam zamiaru się nim *wskazuje na brata* zajmować. Nie wytrzymuje z nim w jego dorosłej formie, a co dopiero z bachorem!

- Ja też nie mogę się nim zająć! N-nie umiem zajmować się dziećmi... - odparł Ludwig

- Feli-chan~ Jesteś taki kochany~

Obydwoje odwrócili się w stronę głosu.
Japonia właśnie przytulał zachwyconego tym Włoszka, a wokół nich pojawiła się pełna różu i motylków aura.
Na twarzach dwóch rozmówców pojawił się bardzo creepy uśmieszek.
Powoli podeszli do, siedzącej na podłodze dwójki i stanęli nad nimi.

- Japonio?

- Tak Ludwig-san? - odparł Kiku, zwracając wzrok na Niemca

Gdy zobaczył ich wyraz twarzy, cały róż wokół nich zniknął. Nerwowo przełknął ślinę i cofnął się trochę do tyłu, cały czas przytulając Felicjano.

- Czy... - zaczął Ludwig

- T-tak?

- Chciałbyś zająć się moim nieznośnym bratem dopóki nie wróci do normy? - dokończył za niego Romano

- E-ech? A mogę? - zapytał zdziwiony Japończyk

- Oczywiście! - odpowiedzieli w chórze

Kiku spojrzał na siedzącego mu na kolanach Włoszka i lekko się uśmiechnął, gdy zobaczył, że chłopczyk zasnął trzymając się jego bluzki.

- W takim razie chętnie!

TimeSkip
Pov.Kiku

Gdy wróciłem do domu, pierwszym co zrobiłem było zaniesienie śpiącego Feliego-chan do sypialni i położenie go pod ciepłym kocykiem.
Po tym ruszyłem do kuchni, aby przygotować coś do jedzenia, tylko...

- Co je takie dziecko...

Bez zbędnego myślenia, chwyciłem za telefon i wykręciłem dawno nieużywany numer.

- Halo aru?

- Witaj ojcze. Tu Kiku.

...

- Halo?

- *snif* J-jestem taki szczęśliwy aru... W czym twój tato może ci pomóc aru?

- Co mogą jeść dwuletnie dzieci?

...

- Kiku, czy ja o czymś nie wiem?!

TimeSkip (po wyjaśnieniach)

- Już myślałem, że zostałem dziadkiem...

- Nie tym razem ojcze...

- No cóż... Ale odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie to dziecom w tym wieku najlepiej dawać kaszki lub bardzo drobne kawałki jakiś warzyw lub białego mięsa.

- Rozumiem... Dziękuję tat- to znaczy ojcze!

- Czy ty nazwałeś mnie-

Zanim zdążył dokończyć, szybko się rozłączyłem i podszedłem do lodówki.

- Kaszka... warzywa... kurczak... - wyliczałem, przeszukując lodówkę

Gdy znalazłem wszystko czego potrzebowałem, zacząłem przygotowywać jedzenie sobie i Felikowi.

Właśnie kończyłem smażyć swój ryż, gdy usłyszałem dość głośny odgłos z mojej sypialni. Jak strzała wyleciałem z kuchni i wpadłem do pokoju, by zobaczyć bliskiego płaczu Włoszka, siedzącego obok łóżka.

- Feli?! Spadłeś z łóżka?! - krzyknąłem, podbiegając do chłopczyka

*snif*
                                         *snif*
                    *snif*

Zabrałem go na ręce i lekko przytuliłem.

- Już, już... Wszystko dobrze...

Chłopiec chwycił się mojej koszuli swoimi drobnymi rączkami i mocno się w nią wtulił.

- Może pójdziemy coś zjeść? - odparłem, a chłopiec spojrzał na mnie maślanym oczkami - To chyba znaczy tak.

Usiadziłem go na krzesełku i położyłem przed nim talerz z przygotowaną przeze mnie kaszką. Wziąłem do ręki łyżeczkę i spróbowałem go nakarmić, ale chłopiec za każdym razem robił unik.

- O co chodzi? Nie lubisz kaszki? - spytałem, a Włoszek popatrzył na mnie błagalnie - Czyli tak... Ale co ja mogę Ci dać?

Felicjano zaczął rozglądać się po kuchni i po chwili wskazał na, leżącą na blacie, książkę kucharską. Wstałem z krzesła, aby przynieść mu przedmiot.
Chłopiec zaczął ją przeglądać. Po upływie kilku minut na jego twarzy pojawił się ogromny zaciesz. Spojrzałem na obrazek, który właśnie oglądał.

- No oczywiście... Czemu wcześniej o tym nie pomyślałem! - odparłem, po czym wstałem od stołu i podszedłem do kuchenki

Po upływie kilkunastu minut, postawiłem przed Włoszkiem talerz pełny parującego Spaghetti.
Podszedłem do szuflady, aby wziąć nową łyżeczkę.
Gdy odwróciłem się w jego stronę, wszystko wokół ubrudzone było sosem i makaronem... Łącznie z Felicjano...

- Mou, nie mogłeś poczekać, aż wrócę?  - odparłem, wycierając jego i wszystko wokół

Chłopiec tylko uśmiechnął się od ucha do ucha i zaczął oblizywać swoje palce.

Gdy już wysprzątałem całą kuchnię, chwyciłem, dalej brudnego od sosu, Włoszka, wróciłem do sypialni, wyciągnąłem ręcznik i położyłem go na nim. Spojrzałem na jego brudne ubrania, którymi widocznie wcale się nie przejmował.

- I co ja mam teraz zrobić... - pomyślałem, przeszukując moje safy w poszukiwaniu jakiś pasujących ubrań - Nic...

Już miałem zamknąć drzwiczki, ale zauważyłem, że z tyłu znajduje się jakieś duże pudło. Kierowany ciekawością wyciągnąłem je z szafy, po czym delikatnie otworzyłem.

- Moje stare ubrania? - powiedziałem pod nosem, wyciągając każde po kolei - Skąd one się tu wzięły...

(...)

- No cóż... Potem to sprawdzę.

Powoli przeglądałem wszystkie wyciągnięte ubrania.

- Jak ja mogłem w tym chodzić... - westchnąłem, patrząc na trzymany właśnie różowy kombinezon z króliczymi uszkami

Wtedy mnie oświeciło. Spojrzałem na kombinezon, potem na Felicjano i znowu na kombinezon.

- Feli-chan~

Chłopiec spojrzał na mnie swoimi maślanymi oczkami i uśmiechnął się szeroko.

TimeSkip

Włożyłem brudne ubrania do kosza, po czym zwróciłem się w stronę łóżka. Trzymałem aparat w gotowości, aby zrobić zdjęcie każdego najmniejszego uroczego gestu.

Pov. Narrator

Przez chwilę w pokoju było całkowicie biało. Widać było tylko ruszający się po pomieszczeniu cień, a słychać było jedynie dźwięk przyciskanego guzika od aparatu.
Kiku z iście maniakalanym wzrokiem, robił zdjęcia, zupełnie nie przejmującego się tym, Felicjano, który używał nieświadomie swojej naturalnej słodyczy.

Po kilku minutach na ekranie aparatu pojawił się komunikat o przepełnionej pamięci galerii.

Widocznie niezadowolony Kiku, odłożył aparat na komodę i spojrzał na stojący obok zegarek.

- 23:54... *ziew* Późno się zrobiło...

Odwrócił się w stronę chłopca, który już smacznie spał, skulony w kłębek na jednej z poduszek.
Japończyk tylko lekko się uśmiechnął, zgasił światło, po czym położył się na drugiej stronie łóżka.

Już prawie odpłynął w świat snu, gdy poczuł, że coś układa się prosto obok niego.
Wpółprzytomny spojrzał w tamtą stronę, a jego oczy napotkały na te Włoszka. Chłopiec przytulił się do ręki czarnowłosego.

- Ki-ku... - mruknął Felicjano i ponownie odpłynął

Kiku lekko się zarumienił. Jednak widocznie dla niego to za dużo słodyczy na jedną noc, więc podzielił los Włoszka i już po chwili widział tylko ciemność.

TimeSkip
Pov.Kiku

Obudziłem się wyjątkowo wyspany... Nieprzytomny wzrokiem rozejrzałem się po pokoju. Moje oczy zatrzymały się na, leżącej obok mnie, puchatej, różowej postaci. Natychmiastowo się rozbudziłem.

- C-co?! C-co tu się dzieje?!

W tym momencie postać się obudziła i przecierając zmęczone oczy, spojrzała w moją stronę.

- Vee~ Cześć Kiku~!

Przede mną siedział Felicjano w jego dorosłej formie tylko... Dlaczego kostium powiększył się razem z nim?

Początkowo starałem się utrzymać kamienną twarz, mimo to z mojego nosa zaczęła lecieć krew.

- Kiku... Wiesz, dlaczego jestem tak ubrany? - zapytał, robiąc skołowaną minę

To było za dużo...

Pov.Narrator

Krew z nosa Japończyk wyleciała jak strumien fontanny, przez co upadł na podłogę, a pod nim zaczęła tworzyć się czerwona kałuża.

- Kiku?! - krzyknął Felicjano, szybko chwytając za leżący obok telefon i wykręcając numer do Ludwiga

- Doitsu!!! Kiku umiera! Pomocy! - szlochał Włoch

- Felicjano coś ty mu- Eh nieważne! Za chwilę tam będę!

Brunet zaczął ostro panikować... Nie zauważył, jednak błogiego uśmiechu i lekkiego rumieńca na twarzy nieprzytomnego.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro