Pierwsze wrażenie
*Harry*
Gdy tylko zobaczyłem tych amerykanów, herosów, czy jak tam jeszcze na nich wołają wyglądali normalnie. Ale to tylko na pierwszy rzut oka. Już po chwili można było ujrzeć białą broń u wielu z nich. Największego zaskoczenia jednak doznałem, gdy do pomieszczenia wkroczyła Erazm. Jest rówieśniczką i przyjaciółką Ginny. Mimo iż jesteśmy z tego samego domu dokładniej poznałem ją, gdy razem z nami pojechała na mistrzostwa Quidditcha. Później co jakiś czas zamieniłem z nią parę słów.
W końcu wszyscy zasiedliśmy na przeciwko amerykanów. Każdy z nich wyglądał inaczej i było w nich coś co pokazywało, że są do siebie przywiązani.
- A więc wracając to Harry, Ron, Hermiona, Ginny, Fred i George - przedstawiła nas Erazm pokazując po kolei
- To ja jestem Fred
- Nie ze mną te numery chłopaki - stwierdziła tylko brunetka z uśmiechem
Fakt. Niewiele osób rozpoznaje bliźniaków, ale ona potrafi.
- Wracając. Oto Percy, Jason, Frank, Piper, Annabeth, Hazel, Leo i Nico - skończyła pokazując na bladego chłopaka
Wyglądał strasznie. Dziewczyny z chęcią przyjęły Hermionę i Ginny do rozmowy. Ja natomiast siedziałem na przeciwko Percy'ego.
- Hej, jak to się stało, że boicie się wymawiać jego imię? - spytał
- Nie wiem - przyznałem
- Spoko - odpowiedział
- A o co chodzi z tymi tatuażami? - spytał Ron pokazując moje przedramię
- A to z obozu Jupiter. Dłuższa historia - odpowiedziałem
- Po co wam broń? - spytał Fred Jasona
- Aby zabijać potwory - odpowiedział jakby to było oczywiste
- A nie używacie czarów? - zapytał George
- Czy magia dała coś podczas ataku Piekielnego Ogara? - spytała Erazm
Wszyscy wymieniliśmy spojrzenia. Każdy pamięta atak tego wielkiego psa.
- Mam nadzieję, że odpowiedziałeś sobie na pytanie - dodała
Siedzieliśmy tak trochę rozmawiając. Z wymiany zdań wyszły dziwne rzeczy. To, że mają zapewne długą historię widać, ale ten Leo się palił! I przeżył! A Percy go ugasił. Wodą z kupka stojącego po drugiej stronie stołu, nie podnosząc go! Po prostu woda uniosła się i trafiła w chłopaka.
- Percy cię zgasił - zaśmiał się Jason i przybił piątkę z chłopakiem
Dziewczyny wywróciły oczami, a Frank złapał się za głowę rozbawiony. Zachowywali się jakby to było codziennością. Wasz przyjaciel się pali, e tam to nic wielkiego. Ale nie tylko to było dziwne. Ten Nico jest sam w sobie dziwny. Wygląda jak śmierciożerca. Jednak z drugiej strony widać, że nim nie jest. Wszyscy jakby nie mogli usiedzieć w miejscu. Temu noga dygotała, ten wyglądał jakby wypił za dużo kawy... Gdy Erazm dostała w posiadanie Proroka Codziennego, okazało się, że mają dysleksje i litery im uciekają. W ogóle nie mają różdżek. Nie latają na miotłach. W tym momencie odezwał się Jason:
- Po co mi miotła skoro mogę latać? - to pytanie wywołało wielkie zdziwienie
- Co?! - spytaliśmy prawie jednocześnie
- Jason, czy mógłbyś łaskawie pomyśleć nim coś powiesz? - spytała Erazm zdenerwowana
Widocznie teraz doszło do niego jak to dziwnie zabrzmiało.
- Byłabym wam wdzięczna, gdybyście nie zadawali pytań i nie mówili innym - zwróciła się do nas
W jej głosie było zażenowanie i zimno. Ona nas nie prosiła tylko nam kazała. W końcu wszyscy musieliśmy iść do pokojów. Okazało się, że Percy będzie spał ze mną i Ronem, Ann i Piper z Hermioną, Hazel i Erazm z Ginny, a Jason, Nico, Frank i Leo dostali oddzielny.
Mimo wszystko herosi zebrała się w tym ostatnim, a ja, Ron i Hermiona znaleźliśmy się tam z nimi. Annabeth wzięła ze sobą swoją książkę z dziwnymi znaczkami. Tak nie ma to jak mieć problemy z czytaniem normalnych książek, a czytać po chyba grecku.
W końcu postanowiłem nie zastanawiać się nad tym. Są inni i tyle. W chwili gdy tak postanowiłem zobaczyłem jacy są świetni i różni. Rozmowa zaczęła się kleić niemiłosiernie. Pani Weasley musiała przychodzić i nas rozgonić do łóżek. Nawet przebrani leżąc w łóżkach wraz z Ronem i Percym wciąż rozmawialiśmy. Ron jeszcze doszukiwał się sensu, ale w końcu i on się poddał. Z pokoju obok również słychać było rozmowy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro