Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Metamorfag i Animagia

*Frank*

 Tego dnia wstałem wcześnie, jak zawsze. W sumie gdy jest się pretorem Rzymu, to nigdy nie da się długo pospać. Mam nadzieję, że Reyna jakoś sobie radzi. O czym ja myślę ona na sto procent daje sobie radę! Przebrałem się w szaty i spojrzałem na chłopaków, którzy jeszcze spali. Zastanawiałem się chwile, ale postanowiłem ich obudzić. Podszedłem do Tima, z którym wczoraj najdłużej gadałem i potrząsnąłem nim.

- Stary... - nic - Wstawaj -znów nic - Pobudka! - krzyknąłem na całe gardło, a chłopak wystraszył się i wraz z kołdrą wylądował na ziemi

- Ał! Mój łeb - usłyszałem jak stęka

- Zaraz śniadanie - powiedziałem i poszedłem budzić resztę 

 W końcu, gdy wszyscy w końcu się zebrali ruszyliśmy na śniadanie. Idąc tak napotkaliśmy jednego z duchów. 

- O nie tylko nie Irytek - westchną Rafał

- Co ja tu widzę? - zaśmiał się 

- Irytku - rozbrzmiał znajomy mi głos

- Nico - powiedziałem odwracając się w stronę przyjaciela

- Nico fiko małe licho - zaśmiał się duch

- Bo zawołam Krwawego Barona - zastrzegł zniecierpliwiony, a Irytek natychmiastowo znikną

- Dzięki stary - odparłem 

 Słyszałem już wiele o tym duchu i nie było w nim nic pozytywnego. 

- Spoko - odparł

- Koleś jesteś chyba jedynym uczniem w tej szkole, który przegonił Irytka - stwierdził zachwycony Tim, a Nico tylko wzruszył ramionami

- Nico! - krzykną głos za chłopakiem

 W naszą stronę biegł zdyszany Leo. 

- Stary miałeś mnie obudzić - odparł zdenerwowany

 Szatę miał przerzuconą przez ramię, a krawat poluźniony. Nico tylko spojrzał na niego nic nie mówiąc. W końcu ruszyliśmy do Wielkiej Sali.

- A gdzie Piper? - spytałem spoglądając na chłopaków

- Wyszła wcześniej - odpowiedział Leo

- Pewnie się ciebie wstydziła - stwierdził Nico, na co Valdez nadął policzki 

- A ciebie niby nie panie pesymisto? - spytał retorycznie

 Wystarczyło jedno mordercze spojrzenie syna Hadesa, aby się skulił i zamilkł. Przed salą natknęliśmy się na resztę. Obok Ann i Erazm stała jeszcze jedna Krukonka. 

- Tutaj jesteście - westchnęła córka Chione, gdy nas zauważyła

 W ręku trzymała masę kartek.

- Macie wasze plany zajęć - odparła podając każdemu po jednej

- Dzięki - odparłem i podszedłem do Hazel 

- A właśnie jeszcze raz dzięki Rosa - zwróciła się do Krukonki

- Nie ma problemu - zapewniła ją i uśmiechnęła się w stronę Annabeth

- Okej chodźmy już na obiad. Głodny jestem - jękną Percy

 Wszyscy się zaśmieliśmy, ale ruszyliśmy do sali. Spojrzałem w niebo, które ponownie mnie zachwyciło. Idąc tak z zadartą głową w ogóle nie zauważyłem osoby na przeciwko i potrąciłem ją niechcący. Szybko złapałem ją za rękę, aby nie upadła.

- Ja przepraszam - odparłem pomagając jej ponownie złapać równowagę

- Nic nie szkodzi - zapewniła z szczerym uśmiechem, a jej włosy zmieniły kolor na róż

 Stałem tak zszokowany.  

- Pierwszy raz widzisz metamorfaga? - spytała rozbawiona, a ja zamrugałem parę razy oczami

-K-kogo? 

- Metamorfaga - odpowiedziała chichocząc - Wiesz osoba, która może dowolnie zmieniać wygląd - wyjaśniła - Jestem Tity, szósty rok

- Frank, tak samo - odpowiedziałem i oboje usiedliśmy zaraz obok chłopaków

 Zaraz po śniadaniu miałem transmutacje z Gryfonami. Wszyscy udaliśmy się pod salę. Tity cały czas szła obok mnie i co chwile o czymś mówiła, a jej włosy zmieniały kolor za każdym razem. Po drugiej stronie szła Hazel. Wyglądała na zdenerwowaną. Spojrzałem na nią pytająco, ale ona natychmiast odwróciła wzrok i ruszyła do przodu. 

- Coś jej zrobiłem? - spytałem spoglądając na Percy'ego

- Czy ja wiem, może jest zazdrosna? - odparł, a ja zmarszczyłem brwi

- Zazdrosna? 

- No o twoją nową przyjaciółkę - odparł pokazując na Tity, która niczym się nie przejmując szła dalej 

 Podrapałem się po głowie, ale nic już nie zdążyłem powiedzieć bo weszliśmy do klasy.

- Usiądziemy razem? - usłyszałem pytanie spojrzałem przez chwilę na Hazel, która już zajęła ławkę

 Spojrzała na mnie, gdy odwróciłem się do Tity.

- Przepraszam, ale chyba usiądę z Hazel - odpowiedziałem i natychmiast podszedłem do dziewczyny 

 Patrzyła na mnie zdziwiona, ale uśmiechnęła się. Nagle do sali wszedł kot, który przy biurku zamienił się w panią profesor. 

- To właśnie jest sztuka animagi, o której dziś będziemy rozmawiać. Animag to czarodziej, który ma możliwość zmieniania się w jedno konkretne zwierze. Oczywiście nie będziemy się tego uczyć, gdyż ta sztuka jest niesamowicie trudna - odparła - Tak panie Jackson? 

- A co jeśli ktoś zmienia się w wiele zwierząt jednocześnie? - spytał spoglądając na mnie 

- To jest niemożliwe - stwierdziła zaskoczona - Zna pan taką osobę?

- Tak - odpowiedział i uśmiechną się do mnie 

- Pan Zhang? - spojrzała na mnie nauczycielka - Czy to prawda?

- Tak proszę pani - odpowiedziałem lekko przytłoczony wzrokiem wszystkich 

- W takim razie proszę wyjść na środek i zaprezentować - odparła widocznie nie wiedząc

- No to w co mam się zamienić? - spytałem patrząc na klasę

- Psa! - wykrzykną natychmiast Tim

Przytaknąłem i już po chwili siedziałem jako czworonożny i machałem ogonem. Szybko później zmieniłem się w człowieka. 

- To nie możliwe - szepnęła pani profesor, ale resztę jej wypowiedzi zagłuszyła Tity

- Zmień się w kota! 

 Zrobiłem tak jak poprosiła.

- W smoka! - krzykną Rafał

 Zrobiłem tak jak poprosił, ale tym razem zajęło mi to dłużej. Dodając fakt, że zniszczyłem trochę klasę. Gdy stałem się z powrotem człowiekiem trochę się już zmęczyłem. 

- W pająka! - krzyknął Dylan

- Nie! - wrzasnęły naraz dziewczyny

- Chyba już wystarczy - stwierdziła pani profesor próbując uspokoić głos

 Posłałem jej pełne wdzięczności spojrzenie i usiadłem z powrotem w ławce. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro