Hogsmeade
*Leo*
Nie mogłem się doczekać. Przebrałem się w czerwoną koszulę i czarne dżinsy. Dobrze, że Harry powiedział mi o tym wypadzie do Hog-coś tam. Alex jest wspaniała, mądra i nie jest zimna. Gotowy wyszedłem i czekałem w pokoju wspólnym na szarowłosą. Gdy ją zobaczyłem szczęka mi opadła. Wyglądała pięknie. Miała zieloną sukienkę z srebrnymi dodatkami, a oczy podkreśliła lekkim makijażem. Uśmiechnęła się lekko, a ja wystawiłem w jej stronę ramię.
- Idziemy piękna? - spytałem na co ona jak zwykle wywróciła oczami
Mimo to wiedziałem, że się uśmiecha
- Prowadź Elfie - zaśmiała się
Oboje wyszliśmy, a gdy dotarliśmy zastaliśmy już resztę. Podszedłem do reszty.
- Czemu nie idziesz? - usłyszałem jak Ann pyta się Erazm
- Nie mogę. Musze się spotkać z panem Goldem - westchnęła
Ten facet był genialny. Kogoś mi przypominał, ale nie miałem pojęcia kogo.
- Bawcie się dobrze - dodała i poszła
Zdziwiło mnie to. Mimo to wzruszyłem ramionami i wraz z resztą poszliśmy na miejsce. Jednak nasza radość nie trwała długo. Okazało się, że tylu herosów w jednym miejscu może być kłopotliwe. Ciekawe czemu. Przed nami nagle pojawili się cyklopi. Super! Czarodzieje w większości pochowali się. No została Alex i przyjaciółka Annabeth, jak dobrze usłyszałem Rosa. Obie patrzyły to na siebie to na potwory.
- Uciekajcie! - wrzasnął Percy, ale dziewczyny wyglądały jakby niebyły co do tego przekonane
W końcu Alex podbiegła do Rosy i zaciągnęła do jednego ze sklepów. Walka trwała długo, a ja żałowałem, że Erazm z nami nie przyszła. Gdy już myślałem, że będzie po mnie na podwórko wybiegła Alex,a za nią Rosa. Potwór rozpadł się w pył nim podbiegły. Jason ostatnimi siłami go pokonał. Wszyscy byliśmy zmęczeni. Dwie dziewczyny przybiegły niesamowicie szybko. Żadna o nic nie pytała. Annabeth rozdała nam batoniki z Ambrozją, dzięki czemu jakoś udało nam się z tego w miarę wylizać.
- Zaraz wam wyjaśnimy - odparła Piper patrząc na dziewczyny, ale one pokręciły głowami
- Później - odparła Alex - Puki co lepiej wracać
- Po drodze wyjaśnicie - przytaknęła Rosa
Tak jak stwierdziły tak zrobiliśmy. Dziewczyny o dziwo nie wyglądały na zaskoczone, ale żyją w istnej krainie czarów, czemu ma ich dziwić obecność bogów?
- Powinniśmy pójść do Erazm - zadecydowała Annabeth
- Myślisz? - spytałem
- Powinna wiedzieć - zdecydowała
- Masz racje - przytakną Percy
- To my już pójdziemy - odparła Alex patrząc na siebie i Rose
- Poczekaj! - zawołałem za fioletowo-oką
Dziewczyna odwróciła się i pocałowała mnie w policzek
- Do zobaczenia - odparła i już po chwili jej nie było
- Możemy przełożyć twoje romanse na później i ruszyć tyłek? - spytał Nico, a ja niechętnie poszedłem wciąż totalnie zaskoczony
Wpadliśmy do pokoju Gryfonów zaraz za Percym.
- Harry! Hermiona! - krzykną i podbiegł do siedzących na kanapie przyjaciół - Gdzie jest Erazm? - spytał, a oni spojrzeli na siebie
- Chyba wciąż u profesora Golda - odpowiedziała Hermiona
- Nie wydaje wam się on dziwny? - spytał nagle Frank
- Nie jakoś nie, a co? - spojrzał na niego Harry
- Nic, tak tylko się pytam - odpowiedział zmieszany
- Lepiej już chodźmy - zadecydował Jason
Wszyscy wyszliśmy i pobiegliśmy do gabinetu profesora. Gdy dotarliśmy, a Hazel już miała zapukać, ale usłyszeliśmy krzyk. Wszyscy wparowaliśmy do środka i wmurowało nas w podłogę. Erazm leżała na łóżku podpierając się na łokciach, a na niej nasz profesor. Oboje spojrzeli na nas, a my na nich.
- Możemy to wyjaśnić - odparła Erazm, chyba pierwszy raz rumieniąc się
Nasz profesor szybko wstał na równe nogi i podrapał się po karku.
- Potknąłem się i zwaliłem na łóżko przy okazji wpadając na Erazm - wytłumaczył
- Aha - odparliśmy wciąż w lekkim szoku
- Chcieliście czegoś? - spytała Erazm
- Powinniśmy pogadać na osobności - odparła patrząc na profesora
- Słyszałaś na osobności, ciekawe o co może chodzić - usłyszeliśmy głos i zamarliśmy
- Greg? - spytał Percy zaskoczony
- A kto inny stary? - spytał
- Wszyscy przenieśliśmy wzrok na nauczyciela, który westchną głęboko i spojrzał w kont, gdzie stał jego Kaduceusz
- Hermes? - spytaliśmy prawie wszyscy na raz oczywiście rzymianie mówili jego rzymskie imię
- No i się wydało - wzruszył ramionami
- A jeśli moglibyśmy wrócić do rozmowy - odparła Erazm - To co ty tu robisz?
- Jestem boskim posłańcem - przypomniał - Zostałem tu przysłany - odparł ze swoim uśmieszkiem
- Ale po co?
- Żeby mieć na was oko - odparł siadając na swoim biurku - Zeus nie chce, aby ponownie wojna była na takim stopniu jak ta z Gają - wyjaśnił
- A więc czego chcieliście? - spytała Erazm
- Zaatakowali nas cyklopi w Hogsmeade - odpowiedział Percy
- Co? - spytała córka Chione - Jest źle - westchnęła
- Jakby nie patrzeć - mruknąłem
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro