Twenty one
-Pięknie wyglądasz-uśmiechnąłem się do Rosie, którą właśnie odebrałem z kawiarni. Wolałem ją zabrać z domu, ale pierwszym powodem było to, że nadal nie wiedziałem gdzie mieszka, a drugim to, że dzisiaj miała popołudniową zmianę. Miała na sobie róźową sukienkę i balerinki, jej włosy były rozpuszczone i lekko powiewały na wietrze. Była dla mnie najpiękniejszą dziewczyną na ziemi.
-Dziękuję-zarumieniła się, co tylko dodało jej uroku-Ty też.
-Mogę prosić?-podałem jej dłoń, a ona chwilę później dała mi swoją, którą szczelnie zamknąłem w uścisku.
-Gdzie mnie zabierasz?-spytała, kiedy szliśmy ulicą Londynu, mijając uśmiechających się ludzi.
-Niespodzianka-uśmiechnąłem się.
-Nie lubię niespodzianek-naburmuszyła się.
-Gwarantuję, że Ci się spodoba.
-Aż tak dobrze mnie znasz?-zaśmiała się.
-Nie, ale na pewno mam zamiar Cię lepiej poznać.
-Powodzenia, Harry.
-Przyda się, bo jesteś dla mnie jedną wielką zagadką-spojrzałem w jej oczy, które znowu przybrały ten tajemniczy wyraz, z którego nie mogłem nic odczytać.
Byłem cierpliwy, czekałem, aż będzie gotowa mi powiedzieć pewne rzeczy. Z każdym spotkaniem dowiadywałem się więcej o niej. Czasami były to rzecz, o których nawet bym nie śmiał myśleć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro