Twenty four
-Było cudownie, Harry-powiedziała Rosie, kiedy stałem autem pod blokiem, w którym mieszka. Wydawało mi się, że to cicha i spokojna ulicy.
-Mi też się podobało-uśmiechnąłem się-Mam nadzieję, że uda nam się jeszcze spotkać-powiedziałem z nadzieją.
-Harry, ja...-zaczęła, ale pokręciłem głową.
-Rosie, nie każ mi znowu cię szantażować-powiedziałem trochę żartobliwie-Chyba, że naprawdę nie chcesz.
-Jesteś świetnym facetem, ale...przepraszam to skomplikowane-pokręciła głową-Nie niszczmy tego wieczoru, proszę-dotknęła mnie swoją małą dłonią.
-W porządku, Rosie-chwyciłem ją w moją i zacisnąłem-Ale nie odrzucaj mnie od razu.
-Nie mam zamiaru-uśmiechnęła się-Muszę już iść-westchnęła.
-Zobaczymy się jutro?-spoglądam nia nią.
-Mam nadzieję. Do zobaczenia, Harry-pocałowała mnie w policzek i wyszła z samochodu. Zanim ruszyłem dalej, patrzyłem jak się oddala.
Nienawidziłem, kiedy mnie zostawiała, a ja musiałem wracać sam do domu. Może i byłem egoistą, ale chciałem ją mieć zawsze dla siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro