Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Twenty five

-Cześć Rosie-powiedziałem, podchodząc do dziewczyny, która stała za ladą i witała mnie z uśmiechem.

-Hej-pomachała do mnie.

-I jak? Wyspałaś się?-przytuliłem ją do siebie i pocałowałem w czoło. Nie wydawała być się zaskoczona tym gestem, zobaczyłem, że jest do dla niej miłe.

-Nie i to twoja wina-zrobiła urażony gest.

-Moja?-zmarszczyłem brwi, nadal trzymając ją w ramionach.

-Tak, przez tą randkę nie mogłam zasnąć, bo cały czas o niej myślałam-zarumieniła się.

-Czyli podobnie spędziliśmy wieczór, bo ja także o tym myślałem-uśmiechnąłem się szeroko.

-Podobało mi się, naprawdę-chwyciła moją dłoń i złączyła nasze palce.

-To dobrze, bo mi również. Chciałbym cię zaprosić na kolejną-powiedziałem, trącając jej nos swoim.

-Nie mam czasu w tym tygodniu-posłała mi smutne spojrzenie.

-W porządku. Dogadamy się.

-Chyba, że masz czas dzisiaj? Będę miała dwadzieścia minut przerwy, moglibyśmy pójść na obiad, co ty na to?-spojrzała na mnie, bawiąc się moimi palcami.

-O której?

-Czternasta-odpowiedziała, patrząc na mnie z nadzieją.

-Postaram się wyjść z pracy-uśmiechnąłem się, gładząc wolną dłonią jej policzek.

-Daj mi znać.

Już miałem odpowiedzieć, kiedy usłyszałem za sobą dobrze znany mi głos.

-Harry-wziąłem głęboki wdech i odwróciłem się widząc swojego ojca. Był wkurzony. Puściłem Rosie i podszedłem do niego.

-O co chodzi?-spytałem, zakładając ręce.

-Do gabinetu już-powiedział przez zaciśnięte zęby-A ty Rosalie do pracy!-krzyknął.

Zanim odszedłem, zobaczyłem jej wystraszony wzrok. Nie chciałem, żeby się bała.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro