One
W pewien sobotni wieczór do kawiarni weszła niska brunetka o szerokim uśmiechu. Nie dało się nie zwrócić na nią uwagi. Jej niebieskie oczy skanowały pomieszczenie, a malinowe usta wygięte były w piękny uśmiech. Ubrana była w sukienkę w kwiatki, jeansowe kurtkę i baleriny. Była taka piękna, że nie potrafiłem oderwać od niej wzroku. Zauważyłem, że nie tylko ja byłem w nią patrzony jak w obrazek, ale też inni klienci kawiarni.
-W czym mogę pomóc?-spytałem uroczą brunetkę.
-Chciałam porozmawiać z szefem, ja w sprawie pracy-odpowiedziała melodyjnym głosem. W tej chwili wydawało mi się, że mógłbym go słuchać godzinami. Byłem zafascynowany tą małą osóbką. Była jedną z niewielu osób na tym świecie, z którą z przyjemnością spędziłbym czas, bez zapoznania jej.
-Chodź za mną-posłałem jej szeroki uśmiech, który odwzajemniła. Poszedłem z nią na zaplecze, gdzie zachowując się jak dżentelmen przepuściłem ją w drzwiach. Prześliśmy przez całą kuchnię i małe pomieszczenie, gdzie znajdowały się szafki pracowników, aż dotarliśmy do gabinetu mojego ojca-To tutaj.
-Dziękuję-skinęła głową brunetka.
-Przyjemność po mojej stronie. Powodzenia-uśmiechnąłem się i wróciłem z powrotem na swoje miejsce.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro