Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Forty five

-Przestań się obwiniać, nie miałeś skąd wiedzieć-szeptała Rosie, kiedy tuliłem ją do siebie. To ja powinienem ją pocieszać, nie ona mnie. To zaskakujące jak w jednej chwili role mogą się odmienić.

-Powinienem się domyślić, a ja...twierdziłem, że wszystko jest w porządku. Przepraszam cię, skarbie. Muszę cię obronić, bo jesteś dla mnie wszystkim-pocałowałem ją w czoło.

-Nie przepraszaj-spojrzała na mnie niebieskimi oczami, gładząc mój policzek. Nie wierzyłem w to, że w tak małej osóbce kryło się tyle siły.

-Od kiedy to robi?-spytałem.

-Od roku, od kiedy chciałam z nim zerwać. Zdenerwował się i mnie uderzył. Nie pozwolił mi odejść, zjawiał się przez kolejne dni i groził, w końcu zgodziłam się zostać. Chciałam uciec, ale wiedziałam, że mnie znajdzie.

-Nie próbowałaś zgłosić tego na policję czy coś?

-Ma wysoko postawionych rodziców, to nie miałoby sensu. Nikt by mi nie uwierzył.

-Dlaczego to robi?-pokręciłem głową, nie mogąc w to uwierzyć.

-Jestem dla niego uspokojeniem, robi to, kiedy jest zdenerwowany. Robi to, bo jest zazdrosny. Jest wiele powodów, Harry.

-A ja jestem jednym z nich-szepnąłem, a ona nic nie odpowiedziała. Nie musiała, wiedziałem, że mam rację.

-On nie odpuści, zawsze mnie znajduję i bije jeszcze bardziej niż porzednio. Po prostu z czasem się do tego przyzwyczaiłam-wzruszyła ramionami.

-Czy on cię...wykorzystuje? W jakikolwiek sposób?-spytałem, a ona spuściła głowę w dół.

-Nigdy cię nie chciałam zdradzić, po prostu nie miałam innego wyjścia.

-To już koniec, obiecuję ci-powiedziałem, wpijając się w jej usta, aby zabrać trochę bólu z jej życia. Żeby chociaż na tą jedną noc zapomniała.

Ostatni na dziś :) Kocham Was ♥ Dobranoc ♥ I zapraszam na Footballer, na którym zaraz się pojawi rodział :)

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro