Forty five
-Przestań się obwiniać, nie miałeś skąd wiedzieć-szeptała Rosie, kiedy tuliłem ją do siebie. To ja powinienem ją pocieszać, nie ona mnie. To zaskakujące jak w jednej chwili role mogą się odmienić.
-Powinienem się domyślić, a ja...twierdziłem, że wszystko jest w porządku. Przepraszam cię, skarbie. Muszę cię obronić, bo jesteś dla mnie wszystkim-pocałowałem ją w czoło.
-Nie przepraszaj-spojrzała na mnie niebieskimi oczami, gładząc mój policzek. Nie wierzyłem w to, że w tak małej osóbce kryło się tyle siły.
-Od kiedy to robi?-spytałem.
-Od roku, od kiedy chciałam z nim zerwać. Zdenerwował się i mnie uderzył. Nie pozwolił mi odejść, zjawiał się przez kolejne dni i groził, w końcu zgodziłam się zostać. Chciałam uciec, ale wiedziałam, że mnie znajdzie.
-Nie próbowałaś zgłosić tego na policję czy coś?
-Ma wysoko postawionych rodziców, to nie miałoby sensu. Nikt by mi nie uwierzył.
-Dlaczego to robi?-pokręciłem głową, nie mogąc w to uwierzyć.
-Jestem dla niego uspokojeniem, robi to, kiedy jest zdenerwowany. Robi to, bo jest zazdrosny. Jest wiele powodów, Harry.
-A ja jestem jednym z nich-szepnąłem, a ona nic nie odpowiedziała. Nie musiała, wiedziałem, że mam rację.
-On nie odpuści, zawsze mnie znajduję i bije jeszcze bardziej niż porzednio. Po prostu z czasem się do tego przyzwyczaiłam-wzruszyła ramionami.
-Czy on cię...wykorzystuje? W jakikolwiek sposób?-spytałem, a ona spuściła głowę w dół.
-Nigdy cię nie chciałam zdradzić, po prostu nie miałam innego wyjścia.
-To już koniec, obiecuję ci-powiedziałem, wpijając się w jej usta, aby zabrać trochę bólu z jej życia. Żeby chociaż na tą jedną noc zapomniała.
Ostatni na dziś :) Kocham Was ♥ Dobranoc ♥ I zapraszam na Footballer, na którym zaraz się pojawi rodział :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro