Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Fifty nine

Wszedłem z Tobym do sali, gdzie leżała Rosie, a właściwie czekała na nas, siedząc na łóżku. Minął już tydzień i zdecydowanie wracała do swojej formy. Na jej twarz wrócily rumieńce, oczy błyszczały, a ona co raz częściej się śmiała. Byłem zdziwiony jak silna psychiczne jest ta dziewczyna. Myślałem, że to przez to, że tyle przeżyła, uodporniła się. Ale to była już przeszłość, George czekał na sprawę w sądzie, a ona była teraz ze mną. Ja jej nie skrzywdziłem i chciałem chronić ją do końca życia.

-Hej-pocałowałem ją w usta.

-Cześć-uśmiechnęła się-Hej, skarbie-przytuliła swojego syna, który zaśmiał się radośnie. Mimo, że było mu u mnie dobrze, to bardzo tęsknił za nią. Widziałem jaką mieli silną więź.

-Możemy już iść?-spytałem, patrząc na tą dwójkę.

-Tak, oczywiście-pokiwała głową i wstała z łóżka. Kiedy wychodziliśmy z sali, chwyciła moją dłoń, a w drugiej trzymała rączkę Toby'ego. Uśmiechnąłem się do niej i splotłem nasze palce. Wyglądaliśmy jak szcześliwa rodzina, chociaż dla tej dwójki byłem zupełnie obcy i bardzo mnie to bolało. Przez te kilka dni myślałem nad tym i stwierdziłem, że jeśli teraz coś by się jej stało, straciłbym i tą część jej-Toby'ego.

Wyszliśmy ze szpitala i ruszyliśmy w stronę mojego auta, który znajdował się na parkingu. Wsadziłam Toby'ego na tylne siedzenia, przypinając go do fotelika. Zamknąłem drzwi i odwróciłem się do Rosie.

-Nie wsiadaj-poprosiłem ją i podszedłem do niej.

-O co chodzi?-spytała, spoglądając w moje oczy.

-Muszę ci coś powiedzieć-stwierdziłem, obejmując ją w pasie.

-Co?-przekrzywiła głowę w bok.

-Nie chcę czekać. Potrzebuję wiedzieć, że jesteście moi. Ty i Toby. Chcę, abyście zostali moją rodziną.

Został tylko epilog, który dodam jeszcze dzisiaj ;-;

Wszystkiego najlepszego dla @sandaczek z okazji urodzin! ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro