Eighteen
Od kilku dni myślałem nad tym co powiedziała mi Addie. Naprawdę mógłbym zakochać się w Rosie? To prawda, że ją lubię, nawet bardzo. Uwielbiam w niej wszystko, każdą jej cechę, nawet to, że jest taka tajemnicza. Ale nie wiem czy już teraz mogę stwierdzić, że jestem w niej zakochany. Jednak przez te słowa Addie mam mętlik w głowie.
Kilka dni później wszedłem do kawiarni. Podobno brunetka miała dzisiaj wrócić. I tak właśnie było. Stała przy ladzie, uśmiechała się szeroko w stronę klienta. Wyglądała pięknie w zwykłych jasnych jeansach, długim swetrze i włosach związanych w kucyk.
Zdecydowanym krokiem podszedłem do niej, tak żeby mnie nie zauważyła i po obsłużeniu przez nią klienta, przytuliłem ją od tyłu. Dziewczyny zapiszczała cicho.
-Stęskniłem się za tobą-szepnąłem do jej ucha.
-Ja za tobą też-zaśmiała się.
-Podobno byłaś chora-odwróciłem ją przodem do siebie. Nadal nie wypuszczając jej z uścisku.
-Drobne przeziębienie.
-Mam nadzieję, że jesteś bezpieczna i ten facet już się więcej nie pojawił.
-George jest w porządku-opuściła moje ramiona.
-George?-zmarszczyłem brwi.
-Jest moim przyjacielem-odpowiedziała mi.
-Żartujesz sobie ze mnie?
-Harry, to jest moja sprawa-odwróciła się w stronę klienta, dając mi jasno do zrozumienia, że to koniec naszej rozmowy.
Wtedy byłem zdezorientowany. Nie wiedziałam co mam o tym myśleć.
Jednak wiedziałem jedno, nie zawsze powinienem jej wierzyć.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro