Samolot
Minuty mijają , a ja siedzę i beczę. Za drzwi słyszę jak ktoś mnie woła , nie mam zamiaru odpowiadać , nie chce nigdzie jechać.
W końcu sami mnie odnajdują i jestem zmuszona by opuścić mój schron. Niechętnie wlokę się do mojego pokoju by założyć wcześniej przygotowane ubranie.
Lot jest przełożony na popołudnie ze względu na Dana . Od Willa wiem że nic poważnego mu nie jest , nie licząc złamanego nosa i licznych siniaków.
Schodzę do jadalni ,bo głód doprowadza mnie do szału.
Spotykam tam Kylea jak siedzi przy stole i grzebie w swoim telefonie . Siadam z dala od niego i zabieram się za jedzenie obiadu , szkoda że nie jadłam śniadania...
Kończę posiłek i wstaje od stołu , w tedy zauważa mnie mój brat.
-Lily!!-niechętnie odwracam się w jego kierunku -możemy pogadać?
Nic nie odpowiadam tylko przysiadam się do stolika przy ,którym siedzi. Mam nadzieje że przeprosi mnie za to że pobił Smitha albo chociaż będzie mu wstyd.
-Co ty wyprawiasz?-nie spodziewałam się takiego pytania
-Ja??!!
-No dobra głupio zrobiłem , ale chyba miałem prawo się wkurzyć
-Nie aż tak!-jestem na niego zła , usprawiedliwia się moim zachowaniem
-Lily... posłuchaj , chce tylko wiedzieć co ty tam robiłaś..
Nic nie odpowiadam , tylko patrze się na niego tępym wzrokiem.
-Jesteś z nim?!
Nadal nic nie mówie , staram się nie patrzeć mu w oczy .
-Lily, odpowiec-mówi stanowczo-jesteś z nim czy nie?!
-jestem...-odpowiadam cicho i niepewie , jakby moje słowa decydowały o życiu milionów ludzi
Kyle wydaje sie być wściekły i jednocześnie załamany.
Nie wiem co mam teraz zrobić.
-Oczywiście to koniec-oddzywa się bez jakichkolwiek uczuć-długo to trwa?
Jestem na niego zbyt zła żeby odpowiedzieć
-Jak nie chcesz to nie mów- mówi z łaską w głosie i odchodzi od stołu
Mam ochotę coś mu zrobić ,strasznie działa mi na nerwy , oczywiście z Danem będe dalej , zdanie Kyle'a już mnie nie obchodzi . Tyle lat się go słuchałam i brałam za wzór , teraz wszystko się zmieni.
...
Jesteśmy już na lotnisku , żal mi mojego ukochanego , nie wygląda najlepiej. A co gorsza unika mnie , jakby bał się czegoś.
Odprawa i wsiadamy do samolotu .
Jako pierwszy siada Dan , chce usiąść koło niego ale Kyle widząc to , podsiada mnie. Ten człowiek doprowadza mnie do szału , przecież nie będziemy się miziać w samolocie przy innych pasażerach.
-Siadaj tu - Mój opiekun wskazuje miejsce obok niego , na które szczególnie nie mam ochoty
Na szczęście Woody zgodził się ze mną zamienić i siedzę z drugiej strony Smitha , widzę że nasze towarzystwo go przytłacza . Chce dać mu buziaka - skoro już wszyscy wiedzą to nie mam nic do stracenia , jednak Dan mnie lekko odpycha dłonią , zakłada słuchawki i mnie ignoruje , reszta robi to samo . Tylko Kyle mimo że słucha muzyki co jakiś spogląda to na mnie , to na Smitha.
Jestem zmęczona całym tym dniem i po chwili zasypiam.
Budzi mnie... mój ukochany szturchaniem w ramie i daje mi buziaka w usta.
-Przepraszam za mije zachowanie, ale wiesz ...przy Kyle'u ...-słodko się uśmiecha
-Ok, rozumiem , a gdzie on wogule jest?
-Poszedł do łazienki
Chwyta moją dłoń i już nic nie mówimy po prostu siedzimy i patrzymy sobie w oczy.
Zauważam Kyla , który chce idzie w naszym kierunku , nie mówi nic Danowi ,bo chce żeby mój brat nas zobaczył. Niech wie że nie będzie mną rządził.
Kiedy nas widzi jest zły , mój kochany wokalista go nie widzi ale wzdryga się ,kiedy ten głośno odkrząkuje. Gwałtownie puszcza moją dłoń i jest zmieszany .
-Smith zamień się miejscem -mój opiekun mówi neutralnym głosem.
-Dan nie słuchaj go -moje zdanie się już chyba nie liczy bo bez jakichkolwiek słów , wykonuje jego polecenie .
Teraz jestem skazana na Kyle , który próbuje coś mi powiedzieć , ale zakładam słuchawki na uszy i go ignoruję całą podróż , aż do momentu , w którym musze z nim jechać do domu taksówką.
Wiem że mama od razu się wszystkiego dowie , będzie wielka awantura i całą noc przepłacze w moim pokoju.
Dochodzi do tego jeszcze to że zostałam przyłapana jak tańczę...
Dzisiaj taki troche krótszy rozdział , ale na moje usprawiedliwienie powiem że wczoraj był nowy, a przeważnie dodaje co dwa dni:)
Komentujcie i gwiazdkujcie , bo mam wrażenie że większości się nie podoba , noi przez to mam mniejszą motywacje do pisania . Miśki naprawdę bo na jednej ręce można zliczyć ile osób daje o sobie znać
Pozdrawiam was miśki:)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro