Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog: Powrót do Hogwartu

Drzwi się otworzyły i ujrzała wielką salę, a na końcu niej pięć tronów. Po ich lewej i prawej stronie stały centaury, trzymając wysoko miecze. Niektóre z nich miały też czerwone flagi. Stanęli przed schodami prowadzącymi do tronów. Powoli podeszła do swojego. Odwróciła się przodem do przyszłych poddanych. Wymieniła spojrzenia z Zuzanną i Łucją.

— W imię Lśniącego Wschodzącego Morza, oto królowa Łucja. Dzielna.

Podeszli do nich państwo Bobrowie, a każde z nich trzymało srebrne tace z koronami. Za nimi szedł pan Tumnus, który podszedł do Łucji i nałożył jej na głowę srebrny diadem.

— W imię Pradawnej Magii, oto królowa Hermiona. Mądra.

Kiedy faun podszedł do Gryfonki, uśmiechnęła się szeroko. Jej korona miała na środku granatowy szafir. Wstrzymała oddech, bo rozpoznała w niej diadem Roweny Ravenclaw. Nałożył ją dziewczynie na głowę. Spodziewała się napływu wiedzy, ale nic takiego nie nastąpiło.

— W imię Wielkiego Lasu Zachodniego, oto król Edmund. Sprawiedliwy.

Tumnus nałożył brunetowi koronę.

— W imię Gorącego Słońca Południa, oto królowa Zuzanna. Łagodna.

— I w imię Czystego Północnego Nieba, oto król Piotr. Wspaniały.

Cała piątka usiadła na swoich tronach. Aslan odwrócił się do nich.

— Kto raz został władcą Narnii, ten zawsze już władcą będzie. — rzekł uroczyście. — Niechaj wasza mądrość będzie z nami, póki gwiazdy świecą na niebie.

Potem wszyscy zebrani zaczęli skandować ich imiona. Hermiona starała się zachować powagę, ale nie mogła przestać się uśmiechać. Była naprawdę szczęśliwa. Rozległy się brawa.

*~*

Kiedy główna uroczystość dobiegła końca, miał odbyć się bal. Różne stworzenia podchodziły do nich, by im pogratulować. Udało jej się dotrzeć do Piotra. Zarzuciła mu ręce na szyję, a on ją pocałował, powodując tym gwizdy poddanych. Zauważyła Łucję podbiegającą do okna. Blondyn chciał ją poprosić do tańca.

— Poczekaj. — poprosiła, wskazując głową jego młodszą siostrę.

Kiwnął głową, a Gryfonka poszła za nią. Kiedy stanęła obok niej, zauważyła, dlaczego wymknęła się z tłumu. Nad brzegiem morza ujrzała odchodzącego Lwa. Ścisnęła pocieszająco jej dłoń, chociaż sama poczuła smutek. Nawet nie zauważyła, kiedy Aslan zniknął. Żałowała, że nie zdążyła się pożegnać.

— Nie smuć się. — usłyszały za sobą.

Odwróciła się i ujrzała pana Tumnusa.

— Wróci tu jeszcze.

— Kiedy? — zapytała Łucja.

Szatynka uśmiechnęła się i zostawiła ich samych. Szukała w tłumie Piotra, ale los chciał, żeby trafiła na jego brata. Brunet uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła gest. Zapadła niezręczna cisza.

— Zatańczysz? — zapytał, nadal się uśmiechając.

Kiwnęła głową, a on pociągnął ją na parkiet.

*~*

Hermiona nawet się nie obejrzała, kiedy minęło kilkanaście lat. Na początku ich panowania oczywiście nie było łatwo. Musieli wyłapać wszystkich pozostałych zwolenników Białej Czarownicy. Były to głównie niedobitki z bitwy, którym udało się uciec. Gdzieś mieszkańców niepokoiła wiedźma, dochodziły donosy o ukrytym wilkołaku. Dużo czasu zajęło, kiedy udało im się zaprowadzić bezpieczeństwo w Narnii.

Trzeba przyznać, że dziewczyna wyładniała. Miała smukłą sylwetkę, włosy nie przypominały już wielkiego gniazda. Teraz sięgały jej aż do bioder.

Odbyła poważną rozmowę z rodzeństwem Pevensie. Wyznała, że jest czarownicą. Reakcje były różne. Najbardziej zabolała ją reakcja Piotra, który od tamtej pory spędzał z nią coraz mniej czasu. Potem rozmawiali tylko we dwoje i zgodnie stwierdzili, że ten związek nie ma sensu. Owszem, kochała go, ale po tym co razem przeszli bardziej jak brata. Blondyn czuł względem niej to samo. Zuzanna przyznała się, że podejrzewała ją o to od samego początku. Natomiast Łucja po prostu to przyjęła. Była im wdzięczna, że nie robią jej wyrzutów. Zasługiwali na prawdę. Najbardziej jednak byłą Gryfonkę zaskoczył Edmund, mówiąc, że jak najbardziej ją rozumie. Po rozstaniu z Piotrem była przybita i to właśnie on starał się ją jakoś pocieszyć. Przez to młoda kobieta zaczęła czuć do niego sympatię. Wszędzie widziano ich razem. Oczywiście Hermiona spędzała też czas z Zuzanną (z którą bardzo się zaprzyjaźniła) i Łucją na różnych babskich sprawach. Siostry z ciekawością słuchały, kiedy opowiadała im o Hogwarcie. Brunetka często zadawała pytania. Mówiła im o przygodach, które przeżyła razem z Harrym i Ronem. Mogła się wypłakać, kiedy mówiła o dokuczających jej Ślizgonach. Warto też wspomnieć, że niemal przestała używać różdżki.

Pewnego dnia, kiedy ćwiczyła z Piotrem i Edmundem walkę na miecze, przybiegł do nich zdyszany posłaniec. Popatrzyli na niego.

— Stało się coś? — zapytał Wielki Król.

— Niedaleko Latarnianego Pustkowia widziano Białego Jelenia! — oznajmił podekscytowany młodzieniec.

Mówiono, że Biały Jeleń spełni każde życzenie tego, kto go złapie. Jednakże pojawiał się on w tych okolicach bardzo rzadko. Natychmiast zarządzono zbiórkę na polowanie. Hermiona pobiegła powiedzieć o wszystkim królowom. Kiedy już się zebrali, ruszyli w pościg.

*~*

Tropili magiczne zwierzę bardzo długo, świta była już zmęczona. Kiedy w końcu udało im się złapać ślad, królowie postanowili, że sami będą go ścigać. W końcu dostrzegli Białego Jelenia i zaczęli biec za nim coraz głębiej lasu. W pewnym momencie Edmund został w tyle. Wrócili po niego.

— No chodźże! — powiedziała do niego Zuzanna.

Szatynka zatrzymała swojego wierzchowca, uśmiechając się.

— Muszę złapać oddech. — powiedział mężczyzna.

— Bo Jelenia nie złapiesz...

Podjechała do niego i poklepała po ramieniu.

— Co on tam znów mamrocze? — zapytała Łucja ze śmiechem.

— Zaczekajcie chwilkę, muszę  podumać wśród drzew!

Zaczęli się śmiać. Piotr nagle zamilkł, wpatrując się w coś. Była Gryfonka podążyła za nim wzrokiem.

— Piotrze, co się stało? — zapytała z niepokojem.

— Co to jest? — zsiadł ze swojego konia.

Dopiero teraz zauważyła porośniętą latarnię. Co było ciekawe, paliła się. Kobieta poszła w jego ślady i również zeskoczyła na ziemię, po czym zbliżyła się do latarni. Wywołała w niej jakieś dziwne uczucie.

— Coś mi to przypomina... — stwierdził blondyn.

— Mi też. — zgodziła się Hermiona.

— Widziałam ją już. — odezwała się Zuzanna.

— Może we śnie...

Przypatrywali się temu dziwnemu zjawisku.

— Już wiem! — powiedziała nagle najmłodsza z rodzeństwa, po czym pobiegła gdzieś.

— Łucja!

— Co ona znów?

Ruszyli za nią. W pewnym momencie przeciskała się przez gałęzie. Było ich tak wiele, że w krótkim czasie przestała cokolwiek widzieć. Niespodziewanie poczuła, że weszła w coś mokrego. Zmarszczyła brwi. Skąd tu się wzięła woda? Weszła w jakieś jezioro? Rozejrzała się i z lekkim strachem stwierdziła, że jest sama.

— Edmund?

Nikt jej nie odpowiedział. Zaczęła ich nawoływać po imieniu, ale bez skutku. Woda sięgała kobiecie już do pasa. Naprawdę się zaniepokoiła. Zaczęła szybko brodzić przed siebie. Niedługo potem całkiem zanurzyła się w wodzie. Usiłowała wypłynąć, ale poczuła, że traci przytomność.

*~*

Ocknęła się, kiedy ktoś wyciągnął ją na powierzchnię. Wzrok miała zamglony, nie widziała swojego wybawcy. Kiedy obraz się wyostrzył, zamarła. Zdusiła w sobie krzyk. Nie znajdowała się w lesie. Ba, nie była nawet w Narnii.

Uratował ją Wiktor Krum.

Bługar przycholował ją do mostu, gdzie tłoczyło się mnóstwo ludzi. Pomógł jej się wspiąć. Prawie od razu znalazła się przy niej pani Pomfrey, pielęgniarka w Hogwarcie. Zadrżała, łzy napłynęły jej do oczu.

Wróciła.

— To niemożliwe. — wymamrotała do siebie, kiedy Poppy okryła ją ręcznikiem.

Dostrzegła profesora Dumbledore'a, który patrzył na nią spod swoich okularów-połówek, uśmiechając się znacząco.

Rozejrzała się. Przypomniała sobie wszystko. Turniej Trójmagiczny. Drugie zadanie.

— Hermijonina? Wszystko w porządku? — zapytał Krum.

— Nic mi nie jest. — odparła, uśmiechając się.

*~*

Kiedy Harry wynurzył się z Ronem z dna jeziora, rzuciła się im obu na szyję. Podano wyniki. Po tym Dumbledore poprosił do siebie pannę Granger. Opowiedziała mu o Narnii. Pokiwał głową.

— Dobra robota, Hermiono. Wiedziałem, że można na ciebie liczyć.

Uśmiechnęła się.

— Czy kiedyś wrócę? — zapytała ze smutkiem.

— Tego nie wiem. — przyznał. — Nie wiadomo, kiedy Narnia będzie cię potrzebować.

— Trzeba czekać.

— Tak. Panno Granger, prosiłbym, żeby ta rozmowa została między nami, dobrze?

— Oczywiście.

— Możesz już iść. Pamiętaj, bądź czujna.

Pokiwała głową i wyszła z gabinetu dyrektora, zamykając za sobą drzwi.

No więc witam.
Za nami ostatni rozdział.

I tak, nie wiem co powiedzieć XD

Za dużo tych emocji *chlip*

Zakończyliśmy oficjalnie pierwszą część przygód Hermiony Granger w Narnii.

Dla zainteresowanych: tak, będzie druga część. Już piszę prolog. Nie wiem, kiedy się pojawi. Pewnie niedługo. Jednak nie będę nic obiecywać, bo może mi jak zwykle nie wyjść.

Chciałam wam podziękować. Nie spodziewałam się, że to opowiadanie osiągnie taki sukces.

Po prostu... Wow.

Czy wy to widzicie?

Jesteście niesamowici ❤❤

Nie umiem pisać pożegnań XD

Tak więc...

Za Aslana i do napisania 😊😊

Edytowane: Przez to wszystko zapomniałam, że mam dla was taki mini konkurs 😂

Jestem ciekawa, czy uda wam się zgadnąć, w jaki sposób Hermiona drugi raz dostanie się do Narnii i kto będzie jej towarzyszył 😉

Ten, kto zgadnie, dostanie dedykację w prologu i followa ode mnie (jeśli go nie ma).

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro