Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Hermiona i ona

Srebrny księżyc zaglądał w spowite mrokiem okna Hogwartu. Korytarze najwyższego piętra północnej ściany starego zamczyska stały puste i spokojne, bo nie tylko nocą, ale i w dzień nikt właściwie nie miał przyczyny, by tu się wspinać i przemierzać puste sale.

Dlatego tylko blask księżycowy odwiedzał mroczne zaułki, wydobywając z ciemności liczne niezwykłe ozdoby i ponure symbole, i znacząc srebrnymi plamami mozaiki na podłogach.

Gdyby jakiś niesforny uczeń jednak złamał zakazy i jakimś nieprawdopodobnym zrządzeniem losu zawędrował aż tutaj - chyba tylko żeby spędzić noc na samotnych rozmyślaniach - mógłby, ukrywszy się pierwej pomiędzy starymi biurkami, których cała piramida piętrzyła się w kącie korytarza, zobaczyć zadziwiającą scenę.

Dziewczyna nadeszła od strony schodów, niepewnie stawiając drobne kroki. Kiedy przechodziła obok okien, księżyc rozświetlił jej rozpuszczone loki i delikatną buzię. Gdyby - co wszak niemożliwe - jakiś uczeń naprawdę skrył się wśród stosu mebli w kącie, mógłby teraz rozpoznać ją bez problemu: była to Hermiona Granger, szkolna prymuska i przyjaciółka tego słynnego Harry'ego Pottera.

Hermiona wyszła na środek korytarza, przystanęła, ściskając w garści poły czarnej peleryny. Przystanęła pośrodku kolejnej z plam księżycowego blasku i rozejrzała się niepewnie. Nie tak, jakby poszukiwała intruza. Raczej tak, jakby oczekiwała na spotkanie.

I rzeczywiście, z naprzeciwka nadeszła druga dziewczyna, podobnie okryta peleryną. Jej głowę osłaniał kaptur, kryjąc twarz w głębokich cieniach. Hermiona jednak najwyraźniej wiedziała, kogo się spodziewać, bo uśmiechnęła się i postąpiła kilka kroków. Spotkały się w cieniu pomiędzy plamami srebrnego blasku, podobne w ruchach i gestach, jakby były siostrami.

- Więc jesteś. - Hermiona z uśmiechem wyciągnęła rękę, by pogładzić policzek nowoprzybyłej. - Nie trzeba było się umawiać, wystarczyło pomyśleć że chcę...

- Pewnie że jestem - odrzekła ta druga pewniejszym głosem. Ona nie traciła czasu. Przyciągnęła głowę Hermiony i zachłannie wpiła się w jej usta.

Scena znieruchomiała, jakby obie zamieniły się w posągi, ale po chwili nieznaczne ruchy już zdradzały tętniące w nich życie. Coraz prędsze, coraz gwałtowniejsze. Dziewczyny zakręciły się jak w tańcu, pośpiesznie pozbywając się odzienia. Poleciały na podłogę peleryny, za nimi podążyły sweterki, spodnie i bielizna. Wciąż nie chcąc się od siebie oderwać, obie przesunęły się znowu w plamę światła, by legnąć ja jednej z peleryn.

Gdyby ktoś je obserwował - ale to przecież niemożliwe - z trudem powstrzymałby okrzyk zaskoczenia. Bo drugą z panien też była Hermiona Granger, szkolna prymuska i przyjaciółka tego słynnego Harry'ego Pottera.

Spięte w miłosnych zapasach, nie zważały już na nic. Zaciszny dotąd korytarz rozbrzmiał przyspieszonymi oddechami, stęknięciami i urywanymi jękami.

- Ostrożnie - wyszeptała nagle druga Hermiona, ta która przybyła później. Przytrzymała dłoń pierwszej, błądzącą po jej piersiach. - Zahaczył się łańcuszek.

Z gardłowym chichotem jej kochanka znieruchomiałą na chwilę, zgodnie pomagając wyplątać ozdobę.

- No, gdyby łańcuszek zmieniacza się urwał... - zaśmiała się, kręcąc głową.

- Tak, byłybyśmy dwie już na dobre.

- Bliźniaczki Granger, co? - pierwsza Hermiona chwyciła drugą i przyciągnęła ku sobie. Maleńka klepsydra, zwisająca ze srebrnego łańcuszka kochanki, łaskotała jej żebra.

Księżyc przesuwał się leniwie, zabierając swe światło z miejsca, gdzie oddawały się miłości, zupełnie jakby się zawstydził.

***

- No i nie rzuciłyśmy się na siebie ze śmiercią w oczach! - druga Hermiona uśmiechnęła się, wodząc leniwie opuszkiem palca wokół sutka rozmówczyni.

- Tak. Rzuciłyśmy się na siebie z zupełnie czymś innym w oczach. - Zadowolona pierwsza Hermiona sięgnęła po leżącą obok drugą pelerynę, by mogły przykryć się obie. Spoconym ciałom szybko robiło się chłodno.

- Tak, myślę że profesor McGonagal trochę przesadzała z ostrzeżeniami.

- Mówiła to, bo sama wiedziała, do czego prowadzi posiadanie zmieniacza czasu. Zresztą, pamiętasz jak...

- Tak, wiem.

Obie przypomniały sobie rozmarzony uśmiech, z jakim nauczycielka trzymała w dłoniach srebrzyste cacko. I obie nagle pomyślały o tym samym - że Hermiona wcale nie była pierwszą, która w ten sposób użyła zmieniacza czasu.

- Sądzę, że ona właśnie dlatego mówiła te wszystkie straszne rzeczy. Żeby nie przyszło mi... nam do głowy jego użycie zgodne z przeznaczeniem.

- Zgodne z przeznaczeniem? - pierwsza Hermiona uniosła brwi, wpatrując się w drugą siebie. Jej rozmówczyni nabrała powietrza, by coś odpowiedzieć, ale zmieniła zdanie.

- Sprawdź sama. „Intymne przypadki czarodziejów i istot nadprzyrodzonych" Belladonny Sybian. W rozdziale o Kleopatrze.

- Ale to jest zamknięty księgozbiór... - zaprotestowała pierwsza Hermiona, ale ucichła pod ironicznym spojrzeniem rozmówczyni. - Hm... no tak. Zajrzę przy okazji.

- Pora się zbierać, muszę jeszcze zdążyć na zajęcia. - Druga Hermiona dała jej klapsa w udo zaraz pocałowała ją w policzek. Mruknęła z zadowoleniem i ponowiła całusa, tym razem składając go bliżej ucha, potem trzeci raz, w zagłębieniu szyi. Usta pierwszej Hermiony rozchyliły się, obróciła głowę, by oddać pocałunek.

- Jak tak dalej pójdzie, to padniemy trupem ze zmęczenia na zajęciach - zamruczała druga, cofając głowę.

- Tak. - Pierwsza Hermiona usiadła, chwyciła porzucone majtki. - Moje czy twoje?

- Nie wiem. Wszystko jedno! Moje są chyba te w kratkę. - Szybkimi ruchami druga zbierała swą garderobę. Sięgnęła też po wzmiankowane figi, pośpiesznie w nie wskakując.

- Zaraz. Powinniśmy mieć te same! Czemu zmieniałaś majtki?

- Zobaczysz. - Druga Hermiona uśmiechnęła się tajemniczo, szybko zakładając ubrania. - Aha, i nie zapomnij, jutro koło południa, w sali naprzeciw szklanego gargulca! - zawołała, biegnąc już ku schodom.

- Ale powiedz mi chociaż, co tam będzie!

- Ciszej! - druga Hermiona odwróciła się, a widząc zaintrygowaną twarz swej rozmówczyni, błysnęła uśmiechem i podniosła brwi.

- Umówiłam nas na trójkącik z Malfoyem, oczywiście!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro