Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

"Spotkanie"

Angelina zamieszkała z Lavender i na nowo starała się poukładać swoje życie. Cieszyła się, że odnowiła kontakt ze wszystkimi. No właśnie, ze wszystkimi, oprócz bliźniaków. Nie wiedziała co miałabym powiedzieć. Rozmowa z Georgem nie wchodziła w grę. Zgodziła się wrócić, ale pod warunkiem, że nie zamieni z nim słowa. Nie chciała patrzeć w jego oczy i czuć jego bliskości. Co do Freda... Czuła, że będzie naciskał, żeby powiedziała, gdzie jest Hermiona, a sama nie wiedziała, czy powinna to robić... 

Kilka dni później odwiedziła Norę witając się czule z panią Molly i panem Arturem. Wszystko miało wrócić na właściwe tory, oprócz tego, że już nie usiądzie obok Georga.  Nie będzie mu szeptać czułych słówek i nie zaproponuje, by na chwilę wyszli, bo ma ochotę na niego. 

- Masz już jakąś pracę? - Zapytał Percy. 

- Jeszcze nie. Mam trochę pieniędzy, ale wiem, że muszę zacząć się za czymś rozglądać. 

- Przecież możesz pracować w ministerstwie. 

- Naprawdę?! 

- Oczywiście. - Odparł rozbawiony. 

- Mogę przyjść na rozmowę kwalifikacyjną w poniedziałek? - Spytała z nadzieją.

- Angelino, przestań! Nie musisz przechodzić żadnej rozmowy wstępnej. 

- Nie! Nie możesz tak robić! Jestem potencjalną pracowniczką i musisz mnie traktować na równi z innymi! 

- Eh... Dobrze. Skoro tak ci na tym zależy. 

W poniedziałek Angelina miała rozmowę kwalifikacyjną u Percy'ego i dokładnie wiedziała o jakie stanowisko go poprosi. Rano postanowiła wpaść jeszcze do pani Molly, która chciała życzyć jej szczęścia. Na śniadaniu byli także Fred, George i Ben, którzy chcieli skosztować jeszcze wczorajszego ciasta. 

Angelina weszła do kuchni z szerokim uśmiechem. Miała na sobie obcisłą, skórzaną, czarną spódnicę i białą, za dużą koszulę. Wyglądała na pewną siebie. 

- Och Angelino! Dobrze, że już jesteś. Siadaj! Zrobię ci coś pysznego.

- Nie, dziękuję, ale nie przełknę już nic! Tak się stresuję, że coś pójdzie nie tak! 

- Nie ma obawy, Percy na pewno cię zatrudni. - Angelina spojrzała na męską część towarzystwa i dostrzegła, że Ben groźnie jej się przygląda. 

- Hej Ben. Wszystko okej?

- Naprawdę jeszcze pytasz? - Był szczerze zaskoczony. - Układasz sobie tu życie. Mieszkasz z Lavender, idziesz na rozmowę o pracę, a nawet słówkiem nie wspomnisz o Hermionie? 

- Ben... Nie wiem, co miałabym powiedzieć... Nie mogę tego zrobić...

- No jasne! Bo przecież nikt bardziej nie zasługuje na prawdę niż jej przyjaciel! - Fred spojrzał na niego groźnie. - No i oczywiście narzeczony. 

- Okej... Rozumiem was... Możemy zrobimy tak, że spotkamy się wieczorem i postaram się wam coś powiedzieć?

- Tak! Cudowny pomysł Angelino. Spotkamy się u nas o 19. - Odpowiedział szczęśliwy George, ale dziewczyna zignorowała go.

- Muszę się zbierać, żeby Percy nie musiał na mnie czekać. 

- Trzymamy kciuki! - Krzyknęła pani Molly, a dziewczyna weszła już do kominka, by przenieść się do ministerstwa.

Wieczorem w mieszkaniu bliźniaków zjawili się wszyscy: Percy z Camillą, Bill i Fleur, Ron i Lavender, Harry, Ben, a nawet Charlie, który niespodziewanie odwiedził rodzinę. Ostatnia przyszła Angelina, która miała na sobie jeszcze strój z rozmowy kwalifikacyjnej. Wszyscy zaczęli się ciepło witać. 

- Co Charlie, pewnie dawno nie widziałeś naszej Angeliny? - Powiedział Percy.

- Tak właściwie to widziałam ją na koncercie Zaczarowanych Trolli... A nie... Ostatni raz widziałam ją jeszcze rano po tym koncercie... - Uśmiechnął się tajemniczo. George zrobił się cały czerwony i zacisnął pięści. Myślał, że nie wytrzyma i przywali swojemu bratu. Jak on w ogóle śmiał dotykać Angeliny i przebywać z nią?! Doskonale wiedział o tym, co się stało i nie powiedziałam, że spotkał ją?! Że był na koncercie?! I widział ją rano?! George zrozumiał tę aluzję. Spojrzał na Angelinę, która zarumieniła się i szybko podeszła po szklankę mocniejszego trunku. Dla chłopaka było to jednoznaczne z tym, że miała coś na sumieniu. 

Ben widząc, że George robi się coraz bardziej czerwony postanowił jak najszybciej zmienić temat. 

- Angelino, jak poszła ci rozmowa?

- Świetnie! Dostałam tę pracę! - Wszyscy zaczęli gratulować dziewczynie.

- A tak w ogóle to w jakim dziale będziesz pracować? - Zapytał Harry.

- Hmm... No chyba mogę już zdradzić, że będę pracować w Biurze Aurorów. - Jej odpowiedź zaskoczyła wszystkich.

- To cudownie! Naprawdę cudownie! Pani Penelopa, która była sekretarką tam przez chyba sto lat naprawdę była świetna, ale ta nowa sekretarka... Cindy... Do niczego się nie nadaje... Ciągle miesza papiery, gubi raporty... Z nią jest dwa razy więcej roboty... Dobrze Percy, że zamieniłeś ją na Angelinę. Nawet pisałem do ciebie w tej sprawie. Cieszę się, że czytasz moje listy. - Wyznał Ron, ale Percy patrzył na spod byka, a i Angelina nie miała radosnej miny. 

- Cindy to moja wieloletnia przyjaciółka, która, jak uważam, doskonale sprawdza się w roli sekretarki. - Odparł chłodno minister magii. 

- A ja wcale nie będę pracować jako sekretarka, tylko jako auror. - Odparła buntowniczo dziewczyna. 

- Będziesz aurorem? - Spytał z niedowierzeniem Harry.

- A dlaczegóż nie? Wy - Tu spojrzała na Pottera i najmłodszego brata Weasley.- jesteście aurorami, choć nie macie ani ukończonej szkoły, ani kursu. 

- Ale my, co zgrabnie pominęłaś, walczyliśmy z Sama-Wiesz-Kim. - Powiedział obrażony Ron. 

- A ja to niby nie? - Prychnęła. - Poza tym ukończyłam Hogwart z dobrymi wynikami. Brałam udział w bitwie o Hogwart, a potem ukrywałam się z Hermioną kilka miesięcy tak, że takich dwóch aurorów, jak wy nie mogło nas znaleźć. - Odparła z triumfem. - Wiem, że wszyscy myślą, że to zasługa Hermiony, ale ja też wiele potrafię, a i od niej dużo się nauczyłam. Na razie będę pracować z Harrym i Ronem. Nawet sama tego chciałam, bo myślałam, że zostanę trochę milej przez was przyjęta... 

- Angelino, bardzo się cieszymy, że zostaniesz naszą partnerką! - Powiedział szczerze Harry. - Tylko po prostu nie spodziewaliśmy się tego. To tyle. - Camilla zaproponowała toast za Angelinę i jej nową pracę. Fleur zaczęła mówić z Lavender o ciąży. Charlie i Bill mówili o pracy, ale Ben nie chciał pozwolić na takie rozluźnienie. 

- Mówisz, że Hermiona nauczyła cię wielu sztuczek. Może wreszcie opowiesz nam, jak to się stało, że razem uciekłyście? - Tym razem Rewson nie chciał dać za wygraną. Wszyscy umilkli i w skupieniu wpatrywali się w Angeliną. Dziewczyna cicho westchnęła. Wiedziała, że ten moment w końcu musiał nadejść. Długo go odraczała, ponieważ potrzebowała czasu, żeby sobie to wszystko poukładać, ale teraz była już gotowa. 

- Myślę, że najwyższy czas, żebyście wszystkiego się dowiedzieli. 

- Hermiona wiedziała, że jej nie zdradziłem? Tak czy nie?! - Fred miał już wszystkiego dość. Angelina wróciła, ale nabrała wody w usta. Hermiony nadal nie było, ale czuł, że chciałby ją spotkać i wykrzyczeć jej swój żal, ból i wszystkie pretensje. Nie chciał już jej adorować. Nie teraz. Teraz był wściekły.

- Fred... Opowiem wszystko od początku... Wszystkiego się dowiecie... Tylko proszę, bądźcie dla mnie wyrozumiali... Nie jest to łatwe dla mnie, by tak o tym wszystkim opowiadać. - Angelina jednym łykiem wypiła całą zawartość swojej szklanki z whiskey i zaczęła snuć swoją opowieść. - Tego dnia odbyła się uroczystość w mojej rodzinie na cześć wygranej bitwy. - Chrząknęła, ponieważ po raz pierwszy odkąd wróciła musiała wypowiedzieć JEGO imię i bała się tego. - George nie chciał ze mną iść. Nie powiedział tego wprost, ale czułam to. Ja też nie miałam wielkiej ochoty. Wolałam iść na imprezę u Katie. - Kolejne imię, które wywołało falę emocji. - Powiedziałam Georgowi, że sama pójdę do rodziny i postaram się szybko uciec, by dołączyć do niego u Katie. Rodzinie miałam powiedzieć, że jest chory, ale oni nie chcieli mnie wypuścić. Piliśmy kolejne toasty i tak zeszło prawie do rana. Kiedy już skończyliśmy, byłam pewna, że George jest w domu. W końcu było już późno, ale kiedy tu się zjawiłam, George nie było, dlatego teleportowałam się do domu Katie. - George uważnie przypatrywał się twarzy Angeliny. Do tej pory traktowało go jak powietrze. Nie, nawet gorzej, jak zarazę, od której trzeba uciekać, a nie tylko ignorować, ale teraz, gdy widział jak opowiada całą tę historię, jak to przeżywa, widział, ile bólu i cierpienia jej zadał i, że może, nie był jej obojętny. - Tam impreza była już skończona. Ludzie spali po kątach. Ja szukałam George i znalazłam go nagiego w pokoju Katie. Spali w jednym łóżku. No cóż... Szok i... - Nie Angelino, skarciła się w myślach, nie opowiadaj o tym, co czułaś. Nie muszą wiedzieć, że cierpiałaś. - I postanowiłam, że teleportuje się do swojego domu po rzeczy, no i tutaj. To był impuls. Wiedziałam, że George będzie chciał ze mną rozmawiać, ale ja miałam taką pustkę w głowie. Po prostu nie chciałam go widzieć, tylko uciec od tego, co zobaczyłam. Przypomniało mi się, że zostawiłam swój kalendarz w Norze, więc postanowiłam go zebrać. Myślałam, że ucieknę na zachód Anglii, bo tam mam rodzinę, ale kiedy byłam w waszym domu spotkałam Hermioną. Była w kuchni, coś pisała. Wyglądała... okropnie. Kiedy powiedziała mi, że ucieka, postanowiłam, że ucieknę z nią, choć ona tego nie chciała. Nie miałyśmy czasu na gadanie. Hermiona powiedziała, że liczy się czas i, że im szybciej będziemy działać, tym większą przewagę będziemy miały. Zmieniła adres rodziców, bo wiedziała, że będziecie się z nimi kontaktować. Przynajmniej spróbujecie, a my miałyśmy pozostawać w ukryciu wśród mugoli. Tak było na początku, a potem powiedziała mi o swojej ukrytej pasji i talencie - tańcu. Okazało się, że ma wielu przyjaciół, którzy tańczą. Nie chciała należeć do żadnej ekipy. Sama zorganizowała casting i przyjęła najlepszych. Wszyscy chcieli z nią pracować. Ja byłam po prostu w szoku. To wszystko, co się działo przerosło moje oczekiwania. Oni zaczęli tańczyć i odnosić sukcesy, a ja zostałam jej menadżerką. Coraz więcej występów, nagród, kasy... Osobne mieszkania, drogie ciuchy i gadżety... Miałam wszystko. Oczywiście musiałyśmy się ukrywać, dlatego obowiązywał zakaz magii. Nie pozwoliła mi używać różdżki, co było dla mnie zbyt trudne, dlatego nawet oddałam ją jej. Byłyśmy w ciągłej gotowości, gdyby nas ukryto. Spakowane do wyjazdu do Ameryki. Nawet nie wiedziałam, że zna legilimencję i skutecznie wykorzystuje. 

-Zaraz, opowiadasz o tym tak, jakbyście chciały uchronić się przed jakąś grupą, która chce was zabić, a nie przed grupą przyjaciół! - Zauważył Ben. 

- I nadal nie powiedziałaś, czy Hermiona wiedziała o błędzie Ginny i o tym, że George zdradził ciebie, a nie ja ją!

- Spokojnie Fred. Muszę przyznać, że na początku o tym nie rozmawiałyśmy. Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale ani ja, ani Hermiony nie chciałyśmy przyznać, dlaczego uciekamy. Ona była taka szczęśliwa z tobą, jak mogła się przyznać do tego, że zostałam zdradzona? Dlatego obie milczałyśmy, bo tak chciałyśmy, ale nie powiem, byłam coraz bardziej ciekawa i w końcu powiedziałam, że przyznam, dlaczego uciekłam, jeśli ona zrobi to samo, ale nie chciała. Nie chciała mnie nawet słuchać. Uważała, że tak jest lepiej, że nie wiemy. 

- Powiedziałaś, że tak było na początku, ale co było potem? - Dociekał Fred. 

- Potem jej powiedziałam. - Angelina czuła, że zdradza Hermionę, ale nie było innego wyjścia. - Powiedziałam jej o tym, że nakryłam George z Katie na tej imprezie.

- Co ona na to? - Zapytał Fred.

- Nie uwierzyła. Dopiero po podaniu kilku istotnych faktów i zapewnieniu, że rozpoznam nagiego George, przyznała, że Ginny powiedziała jej o twojej zdradzie. 

- Więc Hermiona wiedziała o tym, że jej nie zdradziłem i nic z tym nie zrobiła?!

- Ale Fred, ona tego nie wie od miesięcy, tylko może trzech, czterech tygodni!

- I ty uważasz, że to mało?!

- Tak! Słuchaj, ja i tak wiele wam zdradziłam. Resztę wolę, żeby powiedziała sama, ale... Co ja mam ci powiedzieć Fred...

- Prawdę! 

- Ona się tego przestraszyła! Przestraszyła się tego, co zrobiła! I miała do ciebie wrócić, naprawdę, ale wtedy wpadli na mój trop i... I nie wiem, co się stało, że tego nie zrobiła.

- I to ją usprawiedliwia?! Przestraszyła się?! Rzeczywiście! Powinna jak najszybciej do mnie wrócić i przepraszać a nie się bać! - George zaczął uspokajać Freda. 

- My ją odnajdziemy! - Powiedział stanowczo Ben. - Ty wiesz, gdzie ona jest. 

- Ja... No nie do końca... Może nie powinnam... - Angelina starała się wykręcić od tego zadania, ale na marne. 

- Angelino, tylko ty możesz nam pomóc. - Wtrącił się Harry. 

- Ehh... Dobrze. - Skapitulowała. - Wiem, gdzie w ten weekend będzie Hermiona. W Los Angeles na konkursie tańca. Odbędą się tam mistrzostwa świata na najlepszą tancerkę. To jest jej cel. Odkąd pojawiałyśmy się w świecie mugoli do tego dążyła. Ten konkurs składa się z wielu etapów, a ostatni jest właśnie w sobotę i niedzielę. Każda zawodniczka będzie miała  czas na zaprezentowanie swoich umiejętności. To także próba wytrzymałości, bo tańczyć nieprzerwanie przez dwie godziny to nie lada wyczyn. Hermiona musi zatańczyć kilka solówek, taniec w parze, z grupą dziewczyn i z grupą chłopaków. To dla niej bardzo ważne, dlatego nie chciałam wam mówić, gdzie jest, bo to mogłoby ją rozproszyć, a wiem jak ciężko pracowała na ten tytuł i naprawdę chcę, żeby go otrzymała.

- Polecimy tam i będziemy ją wspierać! - Powiedział Percy.

- To nie takie proste. Hermiona pewnie już jest w Los Angeles, ale jestem pewna, że zmieniła hotel, w którym miała się zatrzymać, a wejście na konkurs jest tylko dla wybranych i posiadaczy bardzo drogich biletów.

- Angelino, zapominasz, że jestem ministrem magii i ja mogę trochę więcej. - Odparł z uśmiechem. - Czyli, co ustalone? Załatwię nam świstoklik i w weekend będziemy podziwiać Hermionę w Los Angeles. Charlie, lecisz z nami?

- To zależy, co na to powie Angelina. - Uśmiechnął się uwodzicielsko do dziewczyny, ale ona odwróciła głowę tak, jakby była zawstydzona i tym razem do Fred musiał uspokajać George. - Chyba nie dam rady. W sobotę muszę być w pracy i raczej nie dam rady tego przełożyć. 

W sobotę rano wszyscy zebrali się przy świstokliku, by polecieć do Las Angeles. Percy załatwił im bilety na konkurs oraz pobyt w ładnym hotelu. Kiedy wszyscy zakwaterowali się już w swoich pokojach, Angelina miała czas, by jeszcze raz sobie to wszystko przemyśleć. Wiedziała, że złamała obietnicę daną Hermionie i, że Gryfonka może jej tego nie wybaczyć, ale tłumaczyła sobie, że robi to dla jej dobra. 

Po krótkim odświeżeniu wszyscy udali się na aulę, w której miał odbyć się konkurs na najlepszą tancerką na świecie. Kręciło się tam mnóstwo ludzi. Słychać było wielki hałas. W końcu przyjaciele odnaleźli swoje miejsce i usiedli. Zaraz rozpoczął się konkurs i dwoje prowadzących zaczęło zapraszać na scenę uczestniczki. Pierwszą z nich była Selena Wilson. 

Fred oglądał występ dziewczyn, ale był jakby nieobecny. Nie wiedział, kiedy na scenę wystąpi Hermionę. Nie wiedział, co zrobi, kiedy ja ujrzy, co poczuje i co się wtedy stanie. Był pochłonięty myśleniem o niej, ponieważ od kilku miesięcy teraz był jej najbliżej i naprawdę istniała szansa, by móc z nią porozmawiać. Siedział, jak na szpilkach i obserwował tańczące dziewczyny, ale tak naprawdę szukał tylko tej jedynej. Niestety, ale Hermiona nie wystąpiła w sobotę i jego plany oddaliły się w czasie. 

Grupa wróciła na aulę w niedzielę. Wszyscy oczekiwali tylko jej i wreszcie po kilku godzinach  dwoje prowadzących przemówiło:

- Teraz na scenę zapraszamy kolejną uczestniczkę, która przybyła do nas aż z deszczowego Londynu. W brawurowym stylu przeszła kwalifikacje i jest tutaj z nami, aby oczarować Państwa swym tańcem. Przywitajcie gorąco Hermionę Granger! 

Fred poczuł, jak serce w jego popiersi podskoczyło. Tak długo na to czekał, aż nie wiedział, czego może się teraz spodziewać. Na początek na scenę wbiegło 6 dziewcząt, które przysłoniło Hermionę. Po brawach w całej auli zapadła cisza. Fred słyszał bicie swojego serca, aż w końcu pierwsze takty muzyki i zaczęły tańczyć. Już po chwili ją zobaczył, ale jakby nie poznał. Ubrania, które do niej zupełnie nie pasowały. Makijaż. Inaczej ułożone włosy. Rozumiał, że tego wymaga od niej występ sceniczny, ale jednak to nie była jego Hermiona. Mimo to jej ruchy obudziły w nim podziw. Tańczyła naprawdę świetnie, po prostu olśniewająco. Był nią zachwycony. Nie mógł oderwać wzroku. W każdej choreografii, którą prezentowała widział profesjonalizm i serce, które wkładała. Nawet, gdy tańczyła z jakimś przystojnym chłopakiem. W tamtym momencie nie odczuwał zazdrości, no może trochę, kiedy jego ręce niebezpiecznie zbliżały się do miejsc, w których nie powinny być. 

Hermiona była tańcem. Ona nim żyła. Każdy jej krok był pewny, przemyślany i dokładny. W końcu została jej do zaprezentowania ostatnia część. Miała zatańczyć solo. Wyszła na scenę w pięknej czerwonej, zwiewnej sukience i to, co zrobiła oczarowało całą salę. 

Fred już nie mógł usiedzieć spokojnie. Był zdenerwowany, ponieważ od razu po występie chciał iść do niej, ale Angelina powstrzymywała go, mówiąc, że to jeszcze nie czas. Wkrótce jury poszła się naradzić, a potem nastał czas na wyniki. Zaczęto odczytywać punkty od 10. miejsca. Fred uważał, że Hermiona powinna być pierwsza i to nawet bez żadnych wątpliwości. 

Gdy prowadzący odczytali, że 3. miejsce zajmuje Ana Sofia Martinez, Fredowi zrobiło się słabo. Zjadały go nerwy. Wiedziała, że liczy się tylko Hermiona oraz Ida Engel - inna zawodniczka, której występ wczoraj był bardzo dobry. Jednak prowadzący wyczytali, że Ida zajmuje 2. miejsce. Mimo że nikt już nie miał wątpliwości, to jednak każdy wstrzymywał oddech, aż prowadzący ogłosili, że zwyciężczynią dwudziestej edycji konkursu na najlepszą tancerką na świecie zostaje Hermiona Granger, której jako pierwszej udało się osiągnąć maksymalną ilość punktów (100 punktów). 

Hermionie wręczono ogromny bukiet, czek na 100 tysięcy dolarów (Fred nie miał pojęcia, czy to dużo), a na jej głowę włożono koronę. Wszyscy bili brawo, a Angelina nawet się popłakała. Przez ostatni czas była bardzo blisko Hermiony i wiedziała, ile pracy ona poświęciła, by być tu, gdzie teraz jest. 

Kiedy emocje zaczęły opadać, Percy wykorzystał swoje znajomości, aby wejść za kulisy. Angelinę wiele osób jeszcze pamiętało, w końcu była agentką mistrzyni tańca, dlatego bez trudu udało im się dotrzeć pod drzwi garderoby Hermiony i tu wszystko się zaczyna od nowa...

Angelina zapukała do drzwi, a potem lekko nacisnęłam klamkę. Weszła do malutkiej garderoby wraz z przyjaciółmi, a tam do Hermiony przytulał się jej przyjaciel i partner taneczny, Eldon, który był bardzo zaskoczony, kiedy zobaczył, że Angelina wróciła i to nie samo, a z grupą bardzo podobnych do siebie ludzi.

Hermiona nie była tak bardzo zaskoczona, spodziewała się tego. Wiedziała, że przyjaciele mogą pojawić się w każdej chwili i ona właśnie teraz nastąpiła. Widziała wszystkich, ale nie chciała spojrzeć na Freda. Nie na niego. Nie po tym, co mu zrobiła.

- Cześć Angelino! Miło cię widzieć! - Eldon starał się uratować wszystkich z tej niezręcznej sytuacji.
- Hej Eldon. Poznaj moich przyjaciół. - Dziewczyna po kolei wymieniła ich imiona, a Eldon serdecznie się z nimi przywitał. Jednak Fred nie mógł znieść wrażenia, że ten chłopak jest ważny dla Hermiony, że przytulała się do niego i, że jest on taki przystojny.

Po krótkiej chwili czarodzieje zaczęli gratulować Hermionie tytułu i ściskać ją. W końcu bardzo długi się nie widzieli. Gryfonka była tym zaskoczona. Nie spodziewała się takiego miłego przyjęcia po ucieczce.

Kiedy już każdy jej pogratulował z wyjątkiem Freda, ona spojrzała na niego. Wiedziała, że dłużej tego nie może ciągnąć i, że muszą porozmawiać na osobności, dlatego poprosiła, aby wszyscy wyszli. Jednak kiedy zostali sami w pomieszczeniu poczuła się jeszcze bardziej niekomfortowo. Co miała mu powiedzieć, co zrobić? Podeszła bliżej, aby go przytulić, a może nawet pocałować, ale on się cofnął. Spodziewała się tego, ale jednak ją to zabolało.

- Hej...- Wyszeptała.
- Nie widziałaś mnie tak długo, a jedyne na co cię stać to tylko "Hej"?!
- Fred, to nie tak...
- To ja ci powiem jak! Zostawiłaś mnie! Uwierzyłaś w to, że mógłbym ci zrobić krzywdę! Zwątpiłaś w naszą miłość!
- Chyba miałam ku temu powodu...
- Tak, bardzo dawno temu cię zawiodłem i przepraszałem cię za to każdego dnia, ale oświadczyłem ci się do cholery, czy to nic nie znaczyło?
- Oczywiście, że znaczyło!
- Najwidoczniej dla ciebie za mało, skoro wystarczyło fałszywe świadectwo, a ty już uciekasz!
- Nie miałam podstaw nie wierzyć Ginny!
- A może wystarczyło przyjść i zapytać?! Skonfrontować jej słowa ze mną?!
- Bałam się! Bałam się, że to, co powiedziała Ginny mogłoby być prawdą i co wtedy? Po raz kolejny musiałabym przechodzić przez to upokorzenie. Łatwiej było po prostu zniknąć...
- Ale przecież w końcu dowiedziałaś się, że to nie ja zdradziłam Cię z Katie!
- Tak...
- Więc dlaczego wtedy nie przyszłaś?!
- Bo się wstydziłam... Wstydziłam się tego, co zrobiłam. Zrozumiałam swój błąd. Wszystko to do mnie dotarło... Na początku od razu chciałam pojawić się w twoim sklepie... Tak było, uwierz mi, ale...
-Ale?!
- Ale z każdą chwilą pewność, że kiedy wrócę, wszystko wróci do normy słabła... Nie mogłam dalej się łudzić, że kiedy wrócę, będziesz mnie kochał tak samo... I jeszcze Angelina...
- Co Angelina?
- Prosiła, żebym została... Żebym nie wracała do świata magii...
- Co?! Dlaczego!
- Nie mogę ci powiedzieć.
- No pewnie... Kolejna tajemnica... Może jakbyś zapomniała, to przypomnę, że jestem twoim narzeczonym i... - Hermiona mu przerwała.
- Naprawdę jesteś jeszcze moim narzeczonym? - Było to pytanie pełne nadziei i wiary w to, że Fred nie przestał jej kochać mimo jej błędów.
- Ja... Nie wiem...
- Rozumiem.
- Po prostu... Skrzywdziłaś mnie... Wiem, że związek przeżywa różne kłótnie i czasami są gorsze dni, ale ty po prostu uciekłaś. Jak mam ci znów zaufać?
- Wiem, że popełniłam błąd, ale nigdy nie przestałam cię kochać. Zobacz. - Spod swojej sukienki, którą Hermiona miała na scenie, wyjęła złoty łańcuszek a na nim zawieszony pierścionek zaręczynowy. - Zawsze go mam przy sobie i przysięgam ci, że dalej cię kocham i wierzę w to, że need związek ma szansę. Możemy go razem odbudować. Uciekłam tylko dlatego, że byłam się wstydu i poniżenia. Zadziałałam impulsywnie. Gdybym wiedziała, że mnie nie zdradziłeś... A kiedy już to wiedziałam, zaczęłam mnie powstrzymywać Angelina. Niestety nie mam prawa opowiadać o tym, dlaczego to zrobiła i przepraszam, że nie mogę wyjawić ci jej tajemnicy, ale liczę, że to co nas połączyło jest silniejsze od tych wszystkich problemów i, że możemy być jeszcze szczęśliwi. - Hermiona podeszła do Freda i nareszcie zdobyła się na odwagę, by go przytulić. On delikatnie położył ręce na jej talii i poczuł jak jego skórka mrowieje. Tak długo nie byli tak blisko. Odżyły dawne wspomnienia i emocje, ale nie mógł pozwolić jej tak szybko sobą zagrać. Znów się odsunął.
- Muszę to wszystko przemyśleć. - Powiedział, po czym wyszedł, a czarodzieje za ścianą udawali, że nie podsłuchując.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro