Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

#12

Wszystkiego najlepszego życzy CiasteczkoweCiastko i jej beta :*

Był ciepły, piątkowy wieczór. Uwielbiałaś piątki, bo przynajmniej wtedy nie musiałaś słuchać głupich docinek rówieśników...Byłaś wyzywana, nie raz nawet bita, a to tylko dlatego, że byłaś ruda (jeśli nie jesteś, to... teraz tak xD), miałaś heterochromię i bardzo kochałaś gofry. Tamtego dnia wyjątkowo wyszłaś z domu. Inaczej cały dzień spędziłabyś w domu przed laptopem lub rysując podobizny swoich oprawców bez niektórych części ciała bądź z wyprutymi flakami. Byłaś zwykłą szesnastolatką z bujną wyobraźnią.

Całą godzinę plątałaś się po parku. Kiedy zgłodniałaś, ruszyłaś w kierunku budki z goframi. Idąc tak przez park, wiatr rozwiewał twoje włosy. Do twoich uszu doszedł głos paru gości z równoległej klasy.

- Z-zostawcie mnie! Co ja wam zrobiłem!?

- Hm~ Właściwe to nic... Ale przecież jesteś Ticci Toby, a my się trochę nudzimy - oprawca uśmiechnął się kącikiem ust.

Chwilę później zdołałaś ujrzeć jak jakiś chłopak próbuje wstać z ziemi, ale jego dręczyciele skutecznie mu to uniemożliwiali. Nie mogąc patrzeć jak pomiatają tak bezbronną osobą, wkurzona poszłaś w ich kierunku.

- Zostawcie go idioci! Nudzi wam się?! - krzyknęłaś, kiedy byłaś już blisko.

- O~ Zobaczcie co my tu mamy~ [Obraźliwa ksywka] próbuje zgrywać dobrą, starszą koleżankę. Ale wiesz co... Zostawimy go, ale policzymy się z tobą w szkole dziwko.

- Tak, tak. Spadać stąd.

Kiedy goście zniknęli z pola widzenia uklękłaś przy chłopaku.

- Cześć jestem [Twoje imię], a ty?

- Toby - powiedział pocierając swoje ramię.

- Miło mi cię poznać, Toby. - Podałaś mu rękę. - Nie przejmuj się nimi. Hmm... A tak w ogóle co byś powiedział na gofry? Tak na poprawę humoru - uśmiechnęłaś się przyjaźnie.

Kiedy już stał na nogach, wyszczerzył się od ucha do ucha.

- Gofry! Tak! Gofry mogę jeść dniami i nocami!

- O? Ja też! Cieszę się, że cię spotkałam Toby.

Chwyciłaś go za nadgarstek, po czym zaciągnęłaś go w stronę budki z goframi. To był początek niezwykłej znajomości.

Pewnego wieczora słuchając wiadomości na kanapie z lodami w rękach usłyszałaś opis osoby poszukiwanej, który wydał ci się podejrzanie znajomy.

- "Mamy szokujące wieści! Ostatnia noc nie obeszła się bez zgłoszenia zabójstwa 4 osób. Nie ma jeszcze podejrzanych, ale ofiary to grupa młodzieży szkoły średniej, którzy byli w lesie późno w nocy. Młodzież została "pobita" i zasztyletowana. Na miejscu zbrodni śledczy odnaleźli broń, którą wydaje się być stare, typowe ostrze toporka, jak widać na zdjęciu tutaj. Śledczy poznali nazwisko ewentualnego podejrzanego - Toby Rogers, 17-letni chłopak, który kilka tygodni temu zamordował swojego ojca i próbował zatuszować ucieczkę, wzniecając pożar na ulicy i obszarze wokół swojego domu. Mimo tego, że nie wiadomo czy chłopak zginął w pożarze, śledczy podejrzewają, że Rogers może jeszcze żyć, ze względu na fakt...".

Dalej już nie słuchałaś. Wypuściłaś pudełko z rąk i zastanawiałaś się nad otrzymanymi informacjami. To prawda, nie widziałaś się z Tobym już od dłuższego czasu, sama nie miałaś go za wiele i nie wiedziałaś co się u niego dzieje... Czy jest możliwe, by to on był tym mordercą? A może się pomylili, może to wcale nie on...? Nie zastanawiając się dłużej, oznajmiłaś mamie, że wychodzisz i powinnaś wrócić za chwilę. Ubrałaś kurtkę, włożyłaś buty i wyszłaś z domu. Ruszyłaś w stronę domu Rogersa. Tak naprawdę nie było w tym sensu, bo jeśli to, o czym mówili w wiadomościach jest prawdą, już go tam nie będzie. Ale ty musiałaś to sprawdzić, musiałaś sprawdzić co z nim... Nie ukrywajmy, zależało ci na nim, bardzo go lubiłaś. Nawet bardziej niż on sam mógłby przypuszczać. Do celu dotarłaś po około piętnastu minutach. Już z daleka zauważyłaś, że po domu Toby'ego została tylko ruina. Wszystko było spalone. Nikt już tu nie mieszkał. Ze względu na przeżyty szok musiałaś przysiąść na pniu drzewa, odetchnąć i jeszcze raz wszystko sobie przemyśleć. Gdzie jest teraz Toby, co robi, jak się czuje? Podskoczyłaś, gdy usłyszałaś jakiś szelest. Spojrzałaś w tamtą stronę, za drzewem stał jakiś cień. Nie wiedziałaś co zrobić, może coś powiedzieć...?

- [Twoje imię]?

Jak się okazało, nie musiałaś. Ponadto wszędzie rozpoznałabyś ten głos.

- Toby? Toby! Co się tu stało? A co ważniejsze, co z tobą?!

- [Twoje imię]... - jego głos w jednej chwili stał się zimny. - Jak to co? Nie słyszałaś o pożarze? To ja to zrobiłem.

Zapadła cisza. W twojej głowie panowała pustka.

- Co...? A-ale dlaczego?

- Dlaczego? Nie mogłem już tego znieść, rozumiesz?! One mi kazały! - złapał cię za ramiona.

Zdziwiona spytałaś - one? Jakie one?!

- Te głosy! - złapał oddech. - Najpierw... Och, najpierw - zachichotał. - Najpierw zabiłem tę gnidę, która śmiała nazywać się moim ojcem. A nie był w stanie nawet zobaczyć mojej siostry przed śmiercią - mówił coraz ciszej. Odetchnął. - Potem tylko podłożyłem ogień. Zresztą... Zresztą to nie ważne. Tamtego Toby'ego już nie ma. A ty widzisz mnie po raz ostatni. Przez chwilę stałaś bez słowa patrząc jak obraca się i odchodzi.

- Toby! Toby, ty nie możesz odejść!

- Hę? - odwrócił się w twoją stronę. - A to niby dlaczego?

- No bo... Ja nie chcę, żebyś odchodził, jesteś dla mnie bardzo ważny.

- [Twoje imię]... - podrapał się w kark. - Kurde. Po prostu o mnie zapomnij.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: