Spójrz mi w oczy
-Jestem Seras Wiktoria, wiesz bardzo się cieszę, że będzie tutaj jakaś dziewczyna i to niemal, że w moim wieku
-Mi też jest miło, nazywam się Emma Viles Watson, wiesz wydaje mi się, że jednak jestem trochę młodsza
Starałam się jej nie urazić lecz mimowolnie uśmiechnęłam się szeroko, a ona również posłała mi uśmiech. Otworzyła jakieś drzwi i weszła pierwsza do środka
- Tutaj spędzisz najbliższe noce, mam nadzieje, że ci się podoba
Pokój był dość przestronny, pomimo tego ,że w centrum znajdowało się dwu osobowe łóżko, szafka nocna i spora komoda obok okna z małym balkonem, jednak moją uwagę przykuło co innego
-Chwila, jak to NOCE? Myślę, że noga zagoi mi się szybciej
-Cóż nigdy nie wiadomo jak będzie prawda?Lepiej wykurować się raz a porządnie
Westchnęłam krótko po czym zadałam pytanie które naprowadziło mnie na prowizoryczny plan
-Wiesz na którym piętrze obecnie się znajdujemy
Seras spojrzała na mnie i chwilę się zastanowiła
-Zdaje mi się, że na trzecim, to jest ostanie, a dlaczego pytasz?
-Em, jestem po prostu ciekawa, bo wiesz mam lekki lęk wysokości
Wskazałam na balkonik, żeby odwrócić jej uwagę od tego pytania
-Aaa, rozumiem, jak chcesz mogę poprosić Panią Integrę żeby przydzieliła ci inny pokój
-Nie, nie dziękuję, nie róbcie sobie i tak już większego problemu, po prostu nie będą wychodzić na balkon ani patrzeć przez okno
Wiktoria uśmiechnęła się lekko złowrogo
-Ale zaraz kto to widział, żeby tajny agent Iscariote miał lęk wysokości
Jej wypowiedź momentalnie mnie sparaliżowała, a blondynka zwyczajnie wybuchła śmiechem, również zaczęłam śmiać się, na siłę
-Dobra ja już zmykam, pewnie chcesz odpocząć, chociaż zaraz i tak przyjdzie Walter żeby opatrzyć ci rany
Nie czekając na moją odpowiedź wyszła i nareszcie zostawiła mnie samą, mogłam pomyśleć trochę w spokoju jak się z tond ulotnić i zawiadomić mój oddział, który swoją drogą nie daje w ogóle żadnego znaku życia. Wyszłam na balkon i spojrzałam w duł. Przełknęłam w myślał bo okazał się zbyt wysoki żeby z niego zeskoczyć a nawet wspomóc się czymś, schodząc na dół.
Wróciłam z powrotem do środka i rozglądałam się po wszystkim, nic innego nie przychodziło mi do głowy, chyba że wyślizgnięcie się pod osłoną nocy przez główne drzwi albo zejście na niższe piętro i z tam tond jakoś zeskoczyć, ale w tym momencie przypomniało mi się o mojej rannej nodze. Więc pozostało tylko wyjście ucieczki drzwiami i tak będę wolno się poruszać więc będę musiała być wyjątkowo ostrożna.
Nagle po pokoju rozległo się echo pukania do drzwi, przez chwilę miałam pustkę w głowie ale przecież Wiktoria zapowiedziała mi, że zawita do mnie nie jaki Walter kim kol wiek on jest.
Podeszłam i otworzyłam powoli drzwi, kiedy ku mojemu zdziwieniu stała przed nimi znana mi już postać w czerwonym płaszczu
-Em....coś się stało?
Zapytałam instynktownie, a wampir tylko wszedł bez słowa do środka, przyparł mnie do ściany i podniósł jakbym nic nie ważyła, patrzyłam na niego przez chwilę ze strachem w oczach, a ten tylko ściągnął okulary, natychmiast się obróciłam domyślając się o co mu chodzi
-Integra kazała mi wydobyć z ciebie wszystko co wiesz, także lepiej tego nie przedłużaj i spójrz mi w oczy....
-Nie!
Alucard westchnął po czym wyczułam jakby się uśmiechnął.
-Zdajesz sobie sprawę, że jeśli nic mi nie powiesz to będziesz nie przydatna, a tutaj takich albo zabijamy albo zaspokajam nimi swój głód
Zamarłam
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro