Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Propozycja

Błogą ciszę w domu przerwał trzask drzwiami, który usłyszałam nawet w kuchni. Walter przerwał rozmowę i skierował się do salony domyślając się,że Integra wróciła do domu. Odruchowo skierowałam się za nim.

Chyba się nie mylił przed drzwiami wejściowymi do salonu można było dostrzec jak zwykle poważną sylwetkę Pani Hellsing. Miała przewieszony płaszcz na prawej ręce, który odebrał od niej lokaj. Wyjęła papierosa z ust wydychając szarą chmurę dymu po czym skierowała swoje chłodne spojrzenie na mnie.

-Walter pewnie przekazał ci już to co powinnaś wiedzieć prawda?

Pokiwałam tylko głową, jej sylwetka wprowadzała we mnie dziwny nie pokój. Wydawała mi się po prostu zbyt poważna, jakby zawsze coś ukrywała, była tak spokojna jakby nic nie było warte jej nerwów.

Uśmiechnęła się pod nosem i skierowała schodami do góry dając mi znak ręką, że mam podążać za nią. Natychmiast wykonałam polecenie i popędziłam za kobietą.

-Więc skoro już wiesz jak potoczyła się moja rozmowa z Watykanem, może powiesz mi co mam teraz z tobą zrobić?

Nadal wydawała się być oschła, już chciałam wtrącić słowo kiedy Hellsing mi przerwała

-Przyznam, że jest to dla mnie nie komfortowa sytuacja i nie ukrywam, że twój powrót do Iscariote nie wchodzi w grę

Na chwilę stanęłam słysząc to, pomimo, że usłyszałam to wcześniej od lokaja to dopiero słowa Integry mnie przytłoczyły. Przez chwilę próbowałam doprowadzić to do swojej świadomości, czego nie chciałam zrobić.

-Ale,ale...wie Pani, no jak by tak....

Zaczęłam się jąkać próbując dogonić Integre, która krótko parsknęła śmiechem na moje słowa

-Powinnaś się cieszyć, że w ogóle żyjesz

Weszła do biura zostawiając otwarte drzwi przez które weszłam i delikatnie zamknęłam, aby nie zdenerwować jej dodatkowo nie potrzebnym hałasem.

W moich uszach rozbrzmiewały teraz jej ostatnie słowa "ciesz się, że w ogóle żyjesz" Co to miało znaczyć?

Widząc moje zakłopotanie usiadła przy biurku, a ja natychmiast zajęłam miejsce na krześle na przeciwko niej. Kontynuowała

-Znaj moją łaskę. W Watykanie przekazałam o ogólnym nie powodzeniu waszej misji, nie wzięłam winę bezpośrednio na siebie bo był by to strzał w kolano gdyby dowiedzieli się, że Alucard powybijał twoich kompanów. Ale byli skłonni uwierzyć,że to nie nasza wina, pewnie dla tego, że chcieli odwrócić uwagę od tego, że wysłali tutaj szpiegów pomimo umownego pokoju. Także, teraz już wiesz dlaczego nie możesz wrócić do Iscariote. Było by mi to nie na rękę zwłaszcza po tym co już najprawdopodobniej widziałaś i słyszałaś....więc...

Hellsing na chwilę przerwała podchodząc do okna i chwilę się przez nie rozglądając po czym kontynuowała

-Jesteś w dość nieciekawej sytuacji. Ale dam ci wybór...

Robiłam się coraz bardziej poddenerwowana, nie miałam pojęcia czego mogę się spodziewać. Zaciskałam dłonie na kolanach i nerwowo wpatrywałam się w kobietę, która oparła się jedną ręką o ścianę nadal stojąc do mnie plecami.

-Znaj moją łaskę....

Teraz mogłam dostrzec jej uśmiech, obróciła się do mnie zapalając już chyba dzisiaj dziesiąte cygaro

-Powiedz, co powiesz na zostanie wampirem?

W tym momencie moje źrenice poszerzyły się. Co ona wygaduję?! O co jej chodzi?! Ja, wampirem?! Co za poryty pomysł!

Długo nie odpowiadałam, dlatego Hellsing ponownie wydmuchała dym z ust

-Chyba, że życie ci nie miłe?

Wstałam z krzesła, czując jednak grunt pod nogami wydawałam się być pewniejsza.

-O....o czym Pani mówi? Przecież mogę zwyczajnie dołączyć do....do Pani żołnierzy...

Postanowiłam negocjować chociaż, te słowa były akurat wyjątkowo głupie i lekkomyślne. Jej żołnierze z tego co już zdążyłam się domyśleć są wybijani jak psy skoro walczą z takimi wampirami jak Alucard.

-Widzisz, to też jest mi średnio na rękę, wolała bym mieć silniejszych ludzi pod sobą, no ale skoro wolisz śmierć podczas misji to nie mogę ci tego zabronić.

"Woli mieć silniejszych ludzi" chyba marionetki ,akurat o tym powiedziała mi Seras. Znaczy to, że jeśli przemieni mnie ona albo ten dziwni wampir w czerwonym płaszczu to będę pod kontrolą któregoś z nich a oni służą Integrze, więc ta zależność wydaje się być banalnie prosta ale i przerażająca...

Integra spojrzała na chwile w sufit jakby zastanawiając się nad czymś po czym ponownie zwróciła na mnie swoje spojrzenie

-Chociaż, czy jako wampir, czy jako człowiek, tak czyś jak nie uciekniesz...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro