Próba ucieczki
Było chwile przed godziną zerową, czekałam na Seras przed moim pokojem. Co jakiś czas rozglądałam się , czy aby napewno nikt mnie nie zauważył. Nerwowo chodziłam w tą i z powrotem lub stąpałam z nogi na nogę. Kiedy czas zaczął mi się dłużyć, spojrzałam na zegarek na lewej ręce.
-Kiedy ona kurde bę....
W tej właśnie chwili poczułam ręce no moich łopatkach, ciarki przeszły mi po plecach i gwałtownie podskoczyłam.
-Wybacz, musiałam upewnić się, czy przypadkiem nie będzie miał nas kto nakryć....
Przytaknęłam jej i odetchnęłam z ulgą kiedy moim oczą ukazała się blondynka. Uśmiechnęłam się do niej i podążyłam za nią w głąb korytarzy rezydencji Hellsing. Byłam jej bardzo wdzięczna za pomoc, chociać do końca nie wiedziałam jakie ma w tym motywy. Przez okno widziałam górujący księżyc, wśród którego przewijały się szare chmury, niebo było bez gwiaździste. Dawno nie było mi dane podziwianie takiego widoku i to jeszcze z tak pięknego miejsca, które mogło stać się moim więzieniem
-Victoria, gdzie my właściwie idziemy?
Wampirzyca obruciłą się do mnie idąc dalej
-Pomogę ci opuścić teren posiadłości, pokierujemy się tylnym wyjściem
Jedyne co mogłam zrobić to zgodzić się na to. Przez ogólnie panujący mrok, spowodowany późną porą i brakiem możliwości zapalenia światła nie mogłam dokładniej przyjrzeć się wyglądowi pomieszczeń. Schodziłyśmy po schodach, były to najprawdopodobniej te którymi skierowałam się idąc do kuchni, gdzie spotkałąm Waltera. Poruszałyśmy się niemal, że bez szelestnie. Wyminełyśmy kuchnie i przeszłyśmy przez salon, po którego przejściu znalazłam się wraz z policjantką w małym przedsiąku na środku którego ulokowane były drewniane drzwi. Dziewczyna przyłożyła palec do ust, dajac mi sygnał na pozostanie w zupełnej ciszy. Położyła rękę na klamke i delikatnie ją nacisnęła popychajac drzwi do przodku. Nadal trzymałam się za nią, wyszłyśmy teraz na ogród, który Seras dokładnie zilustrowała, zanim ruszyłyśmy w dalszą drogę. Wyszeptałam do blondynki
-Victoria powiedz, dlaczego właściwie mi pomagasz? W sumie to nawet dobrze się nie znamy a ty już zaoferowałaś mi swoją pomoc, przecież to dla ciebie duże ryzyko...
Szłyśmy chwilę w milczeniu na teren gdzie znajdowały się krzewy, które dawały nam osłonę. Kierowałyśmy się wzdłuż nich, domyśliłam się, że Seras ma zamiar dojścia do lasu, a z tamtą już raczej tylko kawałek do płotu otaczającego ogromną posiadłość
-Powiedzmy, że jesteś dla mnie kimś w rodzaju siostry której nigdy nie miałam....
-Rozumie, ja też jestem jedynaczką
Obie krótko parsknęłyśmy śmiechem, może dla tego , że za tym stwierdzeniem kryła się grubsza historia. Kiedy przeszłyśmy juz wzdłuż krzaków, dostrzegłam przed nami las, który od początku zdawał się być naszym celem. Stanęłyśmy przed nim tryumfalnie przybijając sobie cichą piątkę
-No to już połowa sukcesu, teraz wystarczy tylko...
Stwiedzenie blondynki przerwało monotonne klaszczenie, na któego dźwiek momentalnie się obruciłyśmy
-No proszę, muszę przyznać, nawet nieźle wam szło
Moim oczą ukazała się juz dobrze znana mi sylwetka wampira w czerwonym płaszczu, o nienaturnalnie wysokim wzroście, nigdy nie rozstawającego się z okularami i kapeluszem. Seras w jednej chwili poczerwieniała i wbiła swój wzrok w ziemie niczym dziecko
-Mistrzu, bo ja, przepraszam....to nie....
Wampir tylko się uśmiechnął patrząc w niebo
-Nie mam ci tego za złe, przynajmniej teraz wiem ile jeszcze musisz się nauczyć
Vicoria w tym momencie jakby poczuła się z lekka oburzona bo naburmuszyłą się jak nigdy wcześniej. Obserwowałam to wszystko nadzieji,że nie oberwie mi się na próbę ucieczki, na co najprawdopodobniej mogłam tylko liczyć w duchu
-Dobra, pomimo tak pięknej nocy zalecam powrót do rezydencji...
Alucard wskazał kciukiem drogę którą przyszlyśmy. Moja sytuacja była już i tak wystarczająco beznadziejna, a moją gorycz podsycały jeszcze słowa Integry. Zbliżyłam się do Seras, którą chyba to zdziwiło, jednym sprawnym ruchem wyciągnęłam z jej paska przy spodniach pistolet, wiedziałam, że to naprawdę głupie co robię ale nie miałam najmniejszego zamiru być na usługach Helling ani jako człowiek ani tym bardziej wampir i to w dodatku sługa Alucarda. Wycelowałam w wampira, a ten tylko spojrzał na mnie z pod swoich okularów i zaśmiał, z drwiną wymalowaną na ustach.
-No to zaczynamy zabawę....
Wyszeptał
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro