Pomoc
Nadal nie mogłam pozbierać się po jej propozycji,wiedziałam, że muszę jakoś z tego wybrnąć i to za wszelką cenę. Chciałam przecież zacząć karierę jako łowca wampirów po stronie Iscariote, a nie być jednym z tych krwiopijców. Westchnęłam a łzy napłynęły mi do oczu
-Pani Hellsing, przysięgam, że ja nic nie wiem. Zdaje sobie sprawę, że dla pani to ogromne ryzyko, ale....ale ja naprawdę nie mam o niczym tutaj zielonego pojęcia
Integra westchnęła i usiadła poprawiając swoje okulary. Nadal nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że nic nie może jej zdenerwować.
-Dałam ci wybór, możesz przemyśleć to sobie do jutra wieczora...
Już chciałam coś powiedzieć, ale Integra dała mi znak ręką, że mam wyjść. Natychmiast tak zrobiłam bo czułam, że już nie mogę nad sobą panować. Kiedy tylko znalazłam się na korytarzu oparłam się o ścianę i ocierałam łzy. Nawet to, że się przed nią ukoiłam nic nie pomogło. Byłam zrezygnowana. Skierowałam się do mojego pokoju, cały czas idąc ze spuszczoną głową.
Kiedy miałam już naciskać klamkę od swojego pokoju poczułam rękę na swoim ramieniu, natychmiast się odwróciłam i ku mojemu zdziwieniu ujrzałam Seras
-Idę za tobą od dłuższego czasu, co jest....?
Starałam się ukryć przed nią łzy, ale wiedziałam, że to nie ma sensu. Po prostu zaprosiłam ją do środka, może i ryzykowałam, ale była to teraz jedyna osoba jaka mogła mi pomóc. Kiedy tylko drzwi się zamknęły, odruchowo się do niej przytuliłam i lekko przygniotłam mankiety od munduru. Ona zdziwiona popatrzyła na mnie, w jej oczach mogłam zobaczyć współczucie.
-Co...co się stało Emma?
Westchnęłam głęboko
-Seras, obiecałaś mi sojusz prawda?
Przytaknęła a ja kontynuowałam
-Nie wiem co tobą kierowało, ale jesteś teraz moją jedyną nadzieją. Potrzebuje twojej pomocy. Słuchaj musisz pomóc mi z tąd uciec...
Zdążyłam się już trochę uspokoić, a Victoria westchnęła biorąc rękę na szyję
-Wiesz, chętnie ci pomogę, ale wiedz, że nie będzie łatwo i przydało by się upozorować twoją własną ucieczkę, a tak właściwie to z kąt nagle taka decyzja?
-Integra....dała mi czas do jutrzejszego wieczoru
Wskazałam na swoją szyję, żeby zrozumiała o co mi chodzi. Nie mogło przejść mi przez gardło zdanie " Mogę albo zostać wampirem albo zginąć jako jej żołnierz"
-Rozumiem, mamy bardzo mało czasu, ale zrobię wszystko co w mojej mocy aby ci pomóc. Właściwie to myślę, że możemy zacząć albo dzisiejszego wieczoru albo jutrzejszego świtu
Przygryzłam nerwowo wargę i przeczesałam włosy rękę
-Im wcześniej tym lepiej...
Blondynka przytaknęła mi po czym poklepała po plecach. Chyba czuła ze mną jakąś siostrzaną wieź bo od tak po prosu nie mogła mi pomagać. Victoria wyszła oznajmując mi, że wpadnie ponownie późnym wieczorem. Kiedy zostałam sama musiałam kilka razy przejść się po pokoju, żeby jakoś uspokoić nerwy. "Teraz rozumiem dlaczego ona tyle pali, dusi w sobie emocje".
Spojrzałam na siebie w lustrze nad komodą. Dotknęłam swojej szyj, jeszcze gładkiej "nie naruszonej, bez śladu kłów....". Odetchnęłam głęboko i spojrzałam na zęby " Ostrze i szpiczaste, nie mogę takich mieć, nie pasują do mnie, źle mi się kojarzą..." Przełknęłam głośno ślinę i przetarłam oczy. Oparłam się o komodę i spojrzałam sobie na ręce " Dołączając do Iscariotte pisałam się na takie ryzyko?" "Czy byłam na to gotowa?" "Byłam we właściwym miejscu? " "Co teraz będzie?!"
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro