Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Lokaj

Nie umiem opisać uczucia które w tym momencie mnie opanowało. Widziałam tylko mroczki i jego krwiste czerwone oczy przed sobą których plask jakby całkowicie mnie pochłaniał po czym w moich uszu dotarło pytanie

-Czy ktoś inny po za tobą był na terenie posiadłości?

Dalej słyszałam tylko jakieś głosy, jakbym była nie świadoma.

                                                                                &

Obudziłam się niemal, że natychmiast się podnosząc. Próbowałam opanować swój szybki oddech, chwyciłam się ręką o ramie i odetchnęłam raz głęboko po czym rozejrzałam się po pokoju

-Zasnęłam?

Jak gdyby nigdy nic się nie stało, byłam w tych samych ubraniach co wczoraj, w pokoju nic się nie zmieniło. Co najgorsze nic nie mogłam sobie przypomnieć, nie miałam pojęcia jak skończyło się to wczorajsze zajście.

Usiadłam na łóżku i próbowałam co kolwiek sobie przypomnieć, ale bezskutecznie. Spojrzałam bez przekonania na swoje dłonie

-Czy ja...? Czy ja mu wczoraj coś powiedziałam? Co...? Co on mi zrobił?

Czułam obawę przed tym co się stało, ale wiedziałam, że muszę jak najszybciej wziąść się w garść i dowiedzieć prawdy. Moje rozmyślania przerwało pukanie do drzwi, natychmiast zerwałam się z łóżka i stanęłam przed drzwiami w pozycji bojowej. Miałam na uwadze, że to może być ktokolwiek. Integra która chciała by się mnie jak najszybciej pozbyć, ale ten wampir który pewnie myśli tylko o wypiciu mojej krwi. Jakież było moje zdumienie kiedy po chwili do pokoju wszedł jakiś starszy pan w eleganckiej kamizelce z apteczką w ręku. Chwile mu się przyglądałam ze zdziwieniem, a ten ukłonił się

-Przepraszam Panienkę, że wszedłem bez pukania, byłem trochę zaniepokojony kiedy Panienka nie reagowała....

Jego słowa był dla mnie jak kubeł zimnej wody po którym natychmiast zaczęłam się tłumaczyć

-Ja...przepraszam, po prostu się zamyśliła....

Staruszek uśmiechnął się do mnie poczciwie kładąc apteczkę na stolik koło łóżka

-Rozumiem i nie dziwię się Panience, Pani Integra przysłała mnie tutaj żebym opatrzył ci rany.

Spojrzałam po raz już chyba setny na moją nogę po czym skinęłam głową potwierdzająco

- W prawdzie miałem przyjść wczoraj ale chyba Pan Alucard miał do Panienki sprawę

Moje oczy natychmiast się powiększyły kiedy w głowie rozwdzięczało mi to zdanie

"Skoro oznajmia mi to w taki sposób, najprawdopodobniej musi wiedzieć co ten wampir mi w czoraj zrobił"

Lokaj uklęknał przy mojej nodze podwijająć nogawki i najpierw ją odkarzając, była to świetna okazja na rozmowę z nim

-Em...tak, tylko, że właściwie z tej naszej wczorajszej rozmowy nie za wiele pamiętam...

Mężczyzna uśmiechnął się lekko pod nosem

- I tym bardziej ja nie pomogę odświeżyć pamięci Panienki

Albo miał rację, a moje stwierdzenie było nie potrzebne i głupie,  bo przecież nie było go tam to niby co mógł wiedzieć. Albo jednak był czegoś świadomy i po prostu dobrze grał, brnęłam dalej. Zaśmiałam się krótko

-Racja, ale przyszedł z własnej woli czy w interesie Integry?

Lokaj wstał idąc do apteczki, wyciągnął z niej bandaże i ponownie uklęknął przy mnie

-Tutaj wszystko odbywa się z polecenia Pani Integry i nic nie dzieje się bez przyczyny

Po tym zapadł chwila ciszy, aż do momentu w którym mężczyzna wstał i z radością ogłosił, że skończył mnie opatrywać. Na dowidzenia rzucił tylko

-Czy mogę dla Panienki coś jeszcze zrobić?

Siedziałam na łóżku będąc bardziej skupiona na swoim opatrunku niż na jego słowach, ale odpowiedziałam

-Czy Integra podała dokładny czas mojego pobytu tutaj?

Lokaj uśmiechnął się kładąc rękę na klamce

-Dopóki nie wydobrzejesz

Westchnęłam, uśmiechając się do wychodzącego lokaja po czym rzuciłam się bez czynnie n łóżko

"Nie mogę tutaj tak po prostu siedzieć!"


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro