Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Epilog

(23:45)

- Co z nim? - podbiegł do kobiety, która przybyła tu przed nim. Staruszka miała zapłakane oczy, ale próbowała się uspokoić, gdy tylko zobaczyła czarnowłosego.

Pokręciła przecząco głową i spuściła ją do dołu nawiązując kontakt wzrokowy ze szpitalną podłogą.

- Nie wiem. - szepnęła wreszcie pociągając nosem.

- Dlaczego to akurat przydarzyło się Tae, a nie mi?! - warknął kopiąc kosz na śmieci, który stał obok, a następnie zajął miejsce na jednym z plastikowych krzeseł obok sali, w której znajdował się jego chłopak.

- Nie mów tak, skarbie. - usłyszał głos staruszki.

- To moja wina, Pani Yi. Mogłem go odprowadzić...

- Nie obwiniaj się. Nie miałeś na to wpływu. - westchnęła siadając obok by pogładzić Jungkooka po plecach.

Czarnowłosy ukrył twarz w dłonie i chwilę trwali w ciszy, którą przerwał skrzyp drzwi.

- Państwo są rodziną Pana Kim Taehyunga? - zapytał dość wysoki mężczyzna w kitlu z lekko siwawymi włosami i małym, równie delikatnie siwawym zarostem.

- Tak, jestem jego babcią, a to - wskazała na Jungkooka, który delikatnie zadarł głowę, by spojrzeć na jak mniemał lekarza. - partner mojego wnuka. - dokończyła.

Może wydawało się to dość odważne, mówienie o tego typu związkach w jakim byli Taehyung i Jungkook w miejscach publicznych, ale kobieta tego nigdy nie ukrywała. Jeżeli już komuś to przeszkadzało, to jego problem.

Mężczyzna zlustrował Jungkooka, po czym uśmiechnął się przyjaźnie, na co czarnowłosy się trochę zdziwił.

- Jestem doktor Ji Jinhee i zajmuje się przypadkiem Taehyunga. Chłopak ma delikatnie zbite żebra i małe ranki na plecach i rękach, które nie są poważne. To dobra wiadomość. - zarówno Jeon jak i babcia Kima westchnęli z ulgą. - Niestety mam też złą wiadomość. W wyniku zderzenia z twardą powierzchnią Taehyung ma lekko uszkodzoną czaszkę. Jak na razie nie widzimy zagrożenia życia z tego powodu, ale też nie jesteśmy pewni na sto procent, czy nic się nie stało. To z mojej strony wszystko. Prawdopodobnie chłopak obudzi się jutro, więc proponuję iść do domu i przyjść rano. Jakieś pytania? - zapytał gdy skończył objaśniać wszystko.

- Nie, dziękujemy za informację. - rzekła kobieta.

- W takim razie życzę miłej nocy. - ukłonił się i odszedł.

(09:00) 23.12.2016r.

Jungkook nie przespał prawie całej nocy przez rozmyślanie o jego skarbie. Niepokoił się przez słowa lekarza, ale postanowił być dobrej myśli.

Ziewnął rozglądając się za panią Yi z którą miał się spotkać.

- Możemy iść. - podskoczył gdy za plecami usłyszał głos kobietę.

- Jejku Pani Yi! Wystraszyła mnie Pani. - staruszka zaśmiała się i po minucie ruszyli w stronę budynku szpitala.

Na samym wejściu zauważyli doktora Ji, który po ich zobaczeniu uśmiechnął się.

- Witam. Mam dobre wieści. - zaczął podchodząc do nich. - Taehyung powoli przebudza się z narkozy. Jedna osoba może do niego wejść. Jaka jest państwa decyzja?

Jungkook spojrzał na babcię Kima błagalnie.

- Niech on idzie. - oznajmiła na co chłopak przytulił kobietę i szepnął ciche "dziękuję."

- Proszę tylko być ostrożnym i zachować ciszę. - poinstruował go lekarz otwierając drzwi do sali, w której znajdował się Taehyung.

Zasłonił usta dłonią widząc opatrunek owinięty wokół jego głowy.

- Taehyungi skarbie, przepraszam to moja wina. Mogłem iść z tobą. - szepnął siadając obok chłopaka na szpitalnym taboreciku, po czym położył swoją rękę na tą należąco do starszego.

Spuścił głowę próbując powstrzymać łzy spod piekących powiek.

- Obiecuję, że jeżeli teraz się obudzisz z tego snu, to będę traktował cię jak księżniczkę, zgoda? Nie będę się z tobą kłócił, a jeżeli już, będę przepraszał nawet jeśli to będzie z twojej winy. Ty nie będziesz musiał przepraszać, nie będzie mi to potrzebne, bo i tak...

- G... gdzie... ja jestem. - przerwał gdy usłyszał głos Tae. Natychmiast podniósł głowę i spojrzał na chłopaka.

- Taehyungi! - powiedział trochę za głośno. Wtulił się w niego uważając tym samym, by nie zrobić mu krzywdy.

- Kim jesteś? I dlaczego się do mnie tak klisz?! Nie dotykaj mnie. - rzekł zachrypniętym głosem siląc się na odepchnięcie "intruza."

- Tae, przestań się zrywać. Nie lubię takich żartów. - zaśmiał się, po czym zbliżył swoją twarz do odpowiednika bruneta chcąc go pocałować. Niespodziewanie jednak poczuł ból rozchodzący się po całym jego policzku.

- Nie zbliżaj się zboczeńcu! - warknął wciskając guzik przy łóżku by wezwać doktora wraz z pielęgniarkami.

- Skarbie, no co ty? Przecież to ja, Jungkook. - poklepał się po klatce piersiowej patrząc wyczekująco na chłopaka. - Nie mów, że nie pamiętasz. - dodał po chwili czując bolącą gule w gardle.

- Jaki Jungkook do cholery? Wyjdź stąd. Co ty sobie wyobrażasz! Chyba pomyliły Ci się sale. - Jeonowi spłynęło kilka łez po policzku, ale to nie wzruszyło Taehyunga. - Proszę go stąd zabrać. On mnie z kimś pomylił. - Powiedział do dwóch pielęgniarek, które szybko wbiegły do sali.

- Nie! Zostawcie mnie! Jestem jego chłopakiem! - szarpał się próbując wyrwać, ale przez rozmazany obraz i odczucie, że jego ciało staje się ciężkie kobiety szybko sobie z nim poradziły.

(10:50)

- Już lepiej? - zapytał doktor zabierając od chłopaka kubek po ziołach uspokajających. Czarnowłosy tylko kiwnął głową twierdząco, lecz to co usłyszał sprawiło, iż znowu rozpłakał się jak dziecko wtulając się w babcię Taehyunga jakby była jego poduszką do płakania.

- Z przykrością stwierdzam, że niestety moje obawy się potwierdziły. Chłopak przez uraz głowy cierpi na amnezje wsteczną.


~▪~

Hej ho!

Bardzo przepraszam za takie opóźnienie.

W tym momencie kończą się Hello. My memory.

Dziękuję wszystkim którzy czytali to ff oraz za ciepłe komentarze, które nie raz poprawiły mi humor. W szczególności dziękuję Kpop2005Queen, która w komentowaniu jest mistrzem.

Serdecznie zapraszam też do moich innych opowiadań.

Kocham was i jeszcze raz dziękuję. ♡♡♡

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro