Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

15.02.2007r. pt.2

(23:21)

Było późno, a Taehyung co dopiero wracał do domu. Tak dobrze bawił się u Alice, że tak trochę, bardzo się zasiedział. Postanowił, że pójdzie na skróty, gdzie nie było żadnych ludzi. Uliczkę oświetlały tylko lampy, których nie było za dużo. Chłopak cieszył się, że pies jest z nim, bo bał się ciemności.

- Inu, boisz się? - pies nie zareagował, rozglądał się dookoła, lecz nadal był czujny.

- Byłeś dziś bardzo grzeczny, jestem z ciebie dumny. - maltańczyk pomerdał ogonem, ale po chwili gwałtownie odwrócił głowę w stronę jednego zaułka po czym zaczął warczeć.

- Proszę, proszę, kogo my tu mamy? Ciapowata księżniczka i jej kundel. Nie wiedziałem, że potrafisz mówić. - z ciemności wyszli trzej chłopcy, których Taehyung nienawidził.

" Proszę, niech sobie odpuszczą tym razem" - pomyślał.

Niestety jeden z nich podszedł do dziewięciolatka i chwycił za jego troszkę przydługie brązowe włosy. Pies w tym czasie ugryzł chuligana za nogę, ale tamten go kopnął, aż szczeniak zaskomlał.

- Wiesz? - uniósł jego głowę, by patrzył w jego oczu - Żebyś nie był takim ciotą, pewnie miał byś zaszczyt nam służyć, ale nawet na to nie zasługujesz. - rzucił go o ziemię i zaczął okładać pięściami, zaś gdy mu się to znudziło pozostała dwójka zaczęła kopać Taehyunga w brzuch.

Nagle wszyscy usłyszeli gwizd.

- Ładnie to tak bić słabszych? - rzekł chłopiec o włosach i oczach tak ciemnych jak noc. Był ubrany w czarny skórzany płaszcz, szare jeansy z dziurami, których nogawki były włożone do równie czarnych jak płaszcz traperów.

- Radzę Ci się nie wtrącać. - zagroził jeden z chłopaków którzy bili Taehyunga.

- A ja radzę Ci go zostawić, chyba nie chcesz żebym zadzwonił po policję? - cała trójka zaśmiała się, a jeden, który wyglądał na przewodniczącego ich gangu zaczął iść w jego kierunku.  

- Jak masz na imię? - zapytał, gdy znajdował się już przy nim.

- Jeongguk, dlaczego pytasz? - Taehyung otworzył szeroko oczy na wypowiedziane imię. Co on robił tak właściwie? Teraz tamci byli zajęci, miał szansę uciec.Co z tego, że myślał o tajemniczym dzieciaku przez ostatni miesiąc?

Chłopak stojący przy Jeongguku skinął głową, przywołując do siebie kolegów.

- Chce wiedzieć, jak ma na imię moją kolejna służka. - podniósł na niego rękę, ale czarnowłosy uniemożliwił mu cios, wykręcając mu dłoń.

Rozpoczęła się bójka. Taehyung w tym czasie zdołał się podnieść, chwycił pieska i zaczął uciekać. Nie miał wyrzutów sumienia, że zostawił swojego wybawiciela samego, tamten dobrze sobie radził.

Dobiegł do bloku w którym mieszkał, przemierzył wszystkie schodki w błyskawicznym tępię i wszedł do swojego mieszkania, od razu kierując się do swojego pokoju.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej ho! Mój telefon ma humorki. Prawie zaspałam dziś do szkoły. Jutro luźne lekcje, ponieważ jest dzień wiosny - jak dobrze. Niestety, muszę na ostatnią chwilę jeszcze dokańczać dekoracje... 

Bajka. ❤ 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro