06.05.2007r.
06.05.2007r. (22:15)
Siedzę na polanie. Tak, siedzę na polanie.
Znalazłem ją w sumie już dawno i nie mówiłem o niej nikomu. Nawet Alice. I raczej nie powiem.
Jest to polana w środku lasku. Jest tu śliczny widok na gwiazdozbiory.
Mama myśli, że śpię. I dobrze. Wymknąłem się z domu, by tu przyjść. Oczywiście jest ze mną Inu, nigdzie bez niego ostatnio się nie ruszam.
Jestem tu dlatego, ponieważ chciałbym się trochę wyciszyć, uspokoić, przemyśleć kilka spraw, no i oczywiście, żeby popatrzeć na gwiazdy. Kocham patrzeć na gwiazdy, tym bardziej, że jest bezchmurne niebo i jest ciepło, jak na noc. Mógłbym tu nawet zasnąć, ale boję się trochę, że mama wcześnie wstanie i będzie się sapać, że mnie niema.
Ostatnio ojciec zaprosił ją na jakąś kolacje, na którą mają iść w środę. Będę pewnie miał cały dom dla siebie na cały dzień i noc.
Naprawdę nie rozumiem tej kobiety. Dlaczego ona się na to zgadza?
Do domu pójdę pewnie gdzieś tak nad ranem, a rano będę symulował, że mnie coś boli.
kim
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro