2// Warczenie i zazdrość
Marinette
Skacząc między budynkami czułam jak zimne powietrze ociera się o moje policzki. Robiło się coraz zimniej ale co się dziwić? Nie wiadomo kiedy z Lata zrobiła się jesień a już jest koniec października. Zatrzymałam się na jednym z dachów obejmując się ramionami. Cholera. Przymknęłam oczy. Wszystko się wali. Moi rodzice postanowili wziąć rozwód. Pokłóciłam się z Alya'ą i ciągle odtrącam Adrien'a. A 2/3 z tych sytuacji to moja wina. Przykucnęłam rozglądając się w około. Poczułam na sobie czyiś palący wzrok. Westchnęłam.
- Podejdziesz czy masz zamiar się tylko na mnie gapić?
Mruknęłam z trudem kryjąc rozbawienie. Adrien zeskoczył z pobliskiego dachu lekko się śmiejąc, czarny kostium Czarnego Kota opinał jego idealne ciało, przełknęłam ślinę szybko odwracając wzrok.
- Wybacz Mariiii.
Przedrzeźniał zdrobnienie jakie wymyślił Nathaniel. Zagryzłam wargę by nie wybuchnąć śmiechem. Wstałam otrzepując się z niewidzialnego kurzu.
- Co? Nie pasuje ci to ,że znajduje nowych przyjaciół?
Mruknęłam zaplatając ręce pod biust, Adrien przybrał taką samą pozę jak ja.
- Alya jest twoją przyjaciółką. Ja zresztą też.
Zmrużyłam oczy.
- Powiadasz ,że jesteś moją przyjaciółką?
Posłaliśmy sobie spojrzenia. Nie wytrzymałam. Oboje w tym samym czasie wybuchliśmy śmiechem. Spojrzeliśmy w swoje oczy. Stopniowo przestaliśmy się śmiać aż w końcu po prostu bez ruchu wpatrywaliśmy się w siebie. Znajoma dzika zieleń otoczyła moje zmysły, moje serce wybijało niespokojny rytm.
- Marinette...
Wyszeptał. Zrobił krok w moją stronę.
Nie..
Nie!
Jednak nie byłam w stanie się ruszyć. Mój oddech przyspieszył gdy jego dłoń zetknęła się z moim policzkiem.
- Ja wiem ,że ty... Nic do mnie nie czujesz ,ale... Ja będę się starał. Obiecuje ,że będę się starał o twoje serce nawet jeżeli oznaczało by to ,że mam umrzeć.
Moja warga zaczęła drżeć.
- Adrien ja...
Nagle oboje usłyszeliśmy jakby coś spadło na dach. Oboje jak oparzeni odskoczyliśmy od siebie patrząc w kierunku hałasu. Zaskoczona podbiegłam, dziewczyna o uszach lisa i krwisto czerwonych włosach wyplątywała się z sznurków na pranie, z złością spojrzała do góry. Niedaleko całego zdarzenia leciał biały motyl jednak nie za bardzo zwróciłam na niego uwagę.
- NATHAN! JAK CIE ZNAJDĘ TO ZABIJE! Z A B I J E!!
Na jednym z dachów mignęła mi sylwetka chłopaka z puszystym ogonem. Śmiech. Chłopak zeskoczył z dachu prosto przed ciałem czerwonowłosej, jego włosy były tak samo czerwone jak dziewczyny.
Byłam zszokowana. Nie to nie mogą być...
- Trzeba było nie podchodzić kiedy próbowałem zrobić mega salto. Ellysa ty ignorantko!
Wytrzeszczyłam oczy, wydaje mi się ,że otworzyłam buzie ponieważ Adrien cały czas mrużąc na nich oczy palcem delikatnie mi ją zamknął. Adrien odkaszlnął zwracając ich uwagę. Byli zaskoczeni. Adrien skrzyżował ręce.
- Zamierzacie coś powiedzieć?
Spojrzeli po sobie ich oczy rozszerzyły się. Elly spojrzała rozmarzona na Adriena na co miałam nieodpartą chęć by zakryć go swoim ciałem.
- Czarny Kot! O MÓJ BOŻE!
Nathan spojrzał na mnie takim samym wzrokiem jak Elly na Adriena co z kolei nie spodobało się Adrien'owi który już nie powstrzymał się tak jak ja, stanął centralnie przede mną chroniąc mnie przed jego wzrokiem, stanęłam na palcach zaglądając spod jego ramiona.
- To zaszczyt was poznać! - pisnęła Lisica całkowicie wstając - Tyle o was słyszeliśmy! O mój boże!!
Nathan klepnął się dłonią w czoło.
- Elly nie rób siary! Jeszcze ich spłoszysz.
Westchnął mrugając do mnie. Adrien warknął. Zaskoczona złapałam go za ramię.
- Jak ty się zachowujesz! Nie wolno warczeć na ludzi!
Syknęłam jednak on ignorując moją wypowiedź złapał mnie w talli wtulając mnie w swoje ciało. Poczułam nagłe ciepło. Moje serce machinalnie zaczęło szybciej bić. Elly westchnęła smutno na nas patrząc. Z jakiegoś powodu cieszyłam się ,że Adrien jednak to zrobił. Nie odpychając go od siebie uśmiechnęłam się do bliźniaków. Od razu ich rozpoznałam.
- Miło cie znowu widzieć Ellysa.
Lisica zamrugała zaskoczona oczami drapiąc się po głowie.
- Widziałyśmy się wcześ... O MÓJ BOŻE MARINETTE! - spojrzała na Nathaniela który tylko szeroko się uśmiechał - Miałeś racje! Pierwszy raz w życiu!
Wyplątałam się z objęć Adrien'a który nadal morderczym spojrzeniem śledził każdy ruch Natha. Złapałam Ellyse za dłoń.
- Od kiedy?
Spojrzeli po sobie.
- Jesteśmy "Lisimi Bliźniakami" nasze kawami jest jedno jednak podczas transformacji klonuje się.- wskazała na żelazną bransoletkę z złoto-niebieskim kamieniem- Nath ma wisiorek. Nasza moc to klonowanie się... Spotkaliśmy Myrr tydzień przed tym jak wyjechaliśmy do Paryża. Oto cała historia! Nie mogę się doczekać kiedy razem będziemy bronić Paryż!
Gdy wypowiedziała ostatnie zdanie dyskretnie spojrzała na Adrien'a a jej policzki zrobiły się lekko czerwone. Zagryzłam wargę. Poczułam dłoń na ramieniu.
- Ja także nie mogę się doczekać.
Karmelowy oddech wypełnił moje nozdrza, uśmiechnęłam się lekko do Nathaniela.
Tak... To będzie...Ciekawe.
Tytanic właśnie rozbił się o górę lodową.
Spokojnie tak właśnie ma być! Od teraz wszystko zacznie się dziać więc mam nadzieje ,że nie dostaniecie wkurwa XD
Ładnie komentujcie a dodam jeszcze jeden!
Gwiazdka?Komentarz?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro