Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

2// Początek początków

Marinette

Powrót do szkoły był co najmniej burzliwy. I nie mówię tu o pogodzie jaka panuje na zewnątrz. Alya nie dawała mi żyć zadając różne pytania. Jednak nie ona była tu problemem. Bardziej był... 

- Przyniosłem ci sałatkę. Nie wiedziałem jaką wolisz więc wziąłem z mięsem i wegetariańską. 

Adrien. Tak właśnie. Chłopak nie rozumie zwykłego słowa " Daj mi spokój" i odkąd wrócił do szkoły przylepił się do mnie jak lep psiego ogona. Siada z nami na stołówce. Kupuje mi jedzenie. Nosi plecak. I nieudolnie próbuje mnie chociażby dotknąć. Nawet nie wie jak bardzo mnie tym wszystkim rani i utrudnia całą tą sytuację. Alya posłała mi spojrzenie co zignorowałam. 

- Nie jestem godna. 

Mruknęłam znudzona przerzucając kolejną stronę książki. Adrien nie tracąc zapału usiadł koło mnie zabierając sprzed nosa książkę. 

- Nie żartuj. Masz jeść. 

Podsunął mi pod nos obie sałatki. Jęknęłam zirytowana. 

- NIE-JESTEM-GŁODNA! 

Warknęłam odsuwając od siebie miski gwałtownie wstając z krzesła które pod wpływem nagłego ruchu z hukiem uderzyło o podłogę. Na sali zapanowała grobowa cisza, każdy patrzył na nasz stolik. Alya z westchnięciem wstała z swojego miejsca zabierając jej i mój plecak. Chwyciła mnie za ramię stanowczo pociągając w stronę wyjścia. 

- Uspokój się! 

Syknęła ciągnąc mnie za ramie. Przez całą drogę do wyjścia czułam na sobie zrezygnowany wzrok Adrien'a. 

Alya zaciągnęła mnie do jednej z wolnych klas zamykając z trzaskiem drzwi, spuściłam wzrok na swoje buty gdy nasze torby uderzyły o podłogę. 

- Co się z tobą dzieje?! Od kiedy przyszłaś do szkoły po miesiącu nieobecności jesteś inna! 

Alya była wściekła. Nigdy jej takiej nie widziałam. Zagryzłam wargę. 

- To nic... 

Dziewczyna wybuchła histerycznym śmiechem. 

- Nic? To co robisz nazywasz NICZYM?! Dziewczyno! Ja rozumiem ,że Adrien cie zranił ,ale myślałam ,że etap wściekłości już ci minął! Nie widzisz jak on się stara?! 

Zacisnęłam pięści podnosząc wzrok. 

- To nie twoja sprawa Alya! Czy zawsze musisz wtrącać się w moje życie?!

Dziewczyna zamarła. Zszokowana cofnęła się o krok w tył. Kątem oka zauważyłam białego motyla jednak nie miałam głowy by zwrócić na to większą uwagę.

- Nie moja sprawa? 

Wyszeptała, w jej oczach dostrzegłam jak bardzo w tej chwili była zraniona.  

Właśnie w tym momencie zdałam sobie ,że powiedziałam o parę słów za dużo. Wyciągnęłam do niej dłoń. 

- Alya ja prze- 

- Nie. Na samo twoje życzenie - chwyciła swoją torbę posyłając mi zawiedzione spojrzenie - Przestane wtrącać się w twoje życie. 

Chwyciła za klamkę. 

- Alya poczekaj... 

Wyszeptałam. Moje dłonie zaczęły drżeć tak jak zawszę w nerwowych sytuacjach. Nie posłuchała mnie. Wyszła trzaskając drzwiami. Usiadłam na jednym z stołów chowając twarz w dłoniach. 

Świetnie po prostu świetnie. 

- Jesteś z siebie zadowolona? 

Burknęła Tikki gdzieś z boku. 

- Nie dobijaj mnie błagam. 

Jęknęłam. 

To wszystko nie tak miało być. Jestem beznadziejna.Nie potrafię utrzymać przy sobie nikogo na kim mi zależy. Jestem po prostu chodzącym nieszczęściem.Usłyszałam otwieranie drzwi, gwałtownie podniosłam głowę w myślach błagając by była to Alya. 

- O mój boże przepraszam! Nie wiedziałam ,że ktoś tu jest! 

Gdy mój wzrok natrafił na złote tęczówki zaskoczona przyjrzałam się nieznajomej. Jej czerwone włosy sięgały do tyłka. Miała bardzo piękne włosy, na jej policzkach rozsiane były piegi które tylko dodawały jej uroku i niewinnego wyglądu. 

Zeskoczyłam z ławki. 

- Właściwie to już wychodzę. 

- Umm. Wszystko okej?

Uśmiechnęłam się smutno 

- Bardzo Okej.

Mruknęłam zabierając torbę z podłogi, ruszyłam w stronę wyjścia. Przechodząc obok nieznajomej poczułam mocny zapach róż. 

Gdy miałam już wyjść zatrzymał mnie jej głos. 

- Jakbyś potrzebowała pogadać to... Mam na imię Ellysa. 

Spojrzałam na nią przez ramię posyłając jej niemrawy uśmiech. 

- Będę pamiętać. Marinette. 

Jeszcze wtedy nie wiedziałam ,że jej osoba tak namiesza w moim życiu 


Hue hue taki krótki ,ale następny będzie już dłuższy ;3

Nie ma szantażu ale miło by było gdybyście nadal tak ładnie komentowali (BEZ SPAMÓW)

Gwiazdka?Komentarz?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro