2// Nuda
Marinette
Nie potrafiłam zasnąć. W głowie ciągle miałam jego dzikie zielone oczy. Jego słodkie delikatne usta. Nadal nie mogłam w to uwierzyć. Moje serce zalane było czymś co teraz nie potrafię określić, teraz nie będę potrafiła nic zrobić. Obezwładnił mnie. Sprawił ,że jestem słaba.
Po tym jak odprowadził mnie do domu i zostawił z słowami "Do zobaczenia jutro Moja Pani" nie potrafiłam o nim zapomnieć. Nie podoba mi się ten stan.
Moje ciało powoli zaczęło odpływać w krainę snów około 5 nad ranem jednak najwidoczniej sen nie był mi pisany ponieważ zanim dobrze zdążyłam zasnąć poczułam na swoich ustach lekkie pocałunki. Nie byłam na siłach by otworzyć oczy więc dalej udawałam ,że śpię.
Jego delikatne dłonie chwyciły rąbek kołdry tak ,że po chwili poczułam jego ciało obok siebie. Uchyliłam powieki. Twarz Adriena znajdowała się mare milimetrów od mojej, nasze nosy stykały się a jego ramię szczelnie otuliło moją talie.
Okej to zaczyna być coraz bardziej ckliwe. Bez przesady.
Jednym ruchem skopałam go z łóżka odwracając się przodem do ściany. Usłyszałam cichy jęk.
- Idź sobie i daj mi spać.
Burknęłam mocniej wtulając się w kołdrę. Mimo ,że w środku aż rwałam się do tego by upaść obok niego i mocno pocałować jednak nie chciałam robić z tego wszystkiego jakiegoś taniego romansidła. Poza tym nie byłam do tego wszystkiego przygotowana.
- Z rana zawsze jesteś taka drażliwa?
Zaśmiał się delikatnie zanim kolejny raz wyrwał mi kołdrę jednak zanim zdążyłam walnąć go w twarz podniósł mnie w stylu panny młodej a potem... Po prostu pocałował.
Oderwałam się klepiąc go w głowę.
- Co ty wyprawia-
Pocałował mnie. Warknęłam wierzgając nogami. Zacisnęłam usta by utrudnić mu to co robi. Położyłam dłoń na jego twarzy.
- Przestań!
Burknęłam. Moje policzki były już całkowicie czerwone. Jego dłonie jednak tylko zacisnęły się na moim ciele. Poczułam coś mokrego na dłoni. Z obrzydzeniem gwałtownie zabrałam dłoń wycierając ją o bluzkę Adriena. Chłopak śmiał się tak mocno ,że czułam każdą wibracje jego ciała.
- Jesteś obrzydliwy.
Jęknęłam. Wzruszył ramionami.
- Ale mnie kochasz.
Policzki znów pokryła czerwień, zasłoniłam twarz włosami jednak to jeszcze bardzie zwróciło jego uwagę. Palcem odgarnął kotarę moich włosów tylko po to by pocałować mnie w nos.
ON JEST TAK CHOLERNIE SŁODKI.
Gdy moje policzki dosłownie płonęły chłopak w końcu postawił mnie na ziemi by sam walnąć się na łóżko. Tak jasne czuj się jak u siebie. Uchylił jedno oko które prawie całe zasłaniały kosmyki włosów.
- Na co czekasz? Ubieraj się. Z tego co pamiętam za jakieś 30 minut zaczynają się lekcje a ty masz 20 minut drogi do szkoły.
Wywróciłam oczami mozolnie podchodząc do szafy.
- Przecież jak się przemienimy będzie szybciej.
Rzuciłam przez ramię gdy zakładałam stanik pod bluzką.
- Nie.
Zaskoczona założyłam bluzkę zerkając na niego.
- Czemu nie? Nie chcesz szybciej-
- Chce pobyć z tobą sam na sam dłużej.
Mruknął zakładając ramiona pod głowę jego wzrok skanował moje ciało. Zarumieniłam się jednak posłałam mu słodki uśmiech powracając do przebierania się.
...
Szliśmy powoli uliczkami po prostu ciesząc się swoim towarzystwem. Było cholernie zimno dlatego mocniej zaciągnęłam szalik na twarz, ciepła dłoń wylądowała na moich włosach delikatnie je pocierając, zerknęłam na niego posyłając mu zabójcze spojrzenie.
- Powinnaś zakładać czapkę. Twoje uszy są strasznie czerwone.
Nim zdążyłam zaprzeczyć jego puchata czapka wylądowała na mojej głowie, zatrzymał nas by poprawić mi czapkę ogrzewając tym samym moje policzki. Wywróciłam oczami odpychając od siebie jego dłonie.
- Przestań.
Burknęłam ruszając dalej. Adrien po sekundzie pojawił się koło mnie stanowczo łapiąc za dłoń. Westchnęłam. Co za przylepa. Reszta drogi minęła w ciszy jednak nikomu ona nie przeszkadzała, to była dobra cisza.
Jednak gdy byliśmy już prawie koło szkoły Adrien ponownie się odezwał.
- Więc gadałaś z Alya'ą?
I w tej chwili miałam ochotę się zabić.
Alya.
ZAPOMNIAŁAM O ALYI!
No świetna ze mnie przyjaciółka.
JEEEEEEEEEEEZU JAK NUDNO.
Komentujcie ładnie bo robię tą całą sielankę dla was ;-;
BLEEEE
Gwiazdka?Komentarz?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro