2// Nowe znajomości
Marinette
Na początku myślałam ,że kłótnia z Alya'ą jest przejściowa jednak ona przez kolejne dni nawet nie zaszczyciła mnie spojrzeniem. Była na mnie zła. W końcu zachowałam się tak jakby nie była moją przyjaciółką jednak co ja mogę jej powiedzieć? "Hej Alya jestem Biedronką a Adrien jest Czarnym Kotem , wiesz niedawno przeze mnie był w szpitalu bo uciekłam zostawiając go na pastwę Władcy Ciem którego tak przy okazji zniszczyłam... Co tam u rodziców?" Błagam wysłała by mnie do szpitala psychiatrycznego! Żałuje tego co powiedziałam, nie chciałam jej urazić ,ale oczywiście wyszło tak jak zwykle. Jestem beznadziejna.
Po kolejnej lekcji którą spędziłam w ławce sama ponieważ Alya przesiadła się do tyłu byłam coraz bardziej rozbita. Brakowało mi jej jednak nie wiedziałam jak mam przeprosić. Adrien przysiadł się do mojej ławki jednak zignorowałam go dalej czytając książkę.
- Pokłóciłaś się z Alya'ą prawda?
Zacisnęłam wargi. Musiałam się komuś zwierzyć a nie chciałam by był to on.
- Może tak. Nie musisz się tym przejmować.
Mruknęłam już całkowicie przestałam rozumieć to co czytałam. Adrien westchnął muskając opuszkami moją dłoń.
- Tęsknie Marinette.
Szepnął po czym wstał i usiadł koło Nino. Zacisnęłam oczy błagając siebie by się nie rozbeczeć. Też za nim tęskniłam. Chciała bym teraz podejść złapać go za policzek i pocałować. Zerknęłam na niego tęsknym wzrokiem zza książki. Był pogrążony w rozmowie z Nino więc mogłam na niego choć przez sekundę popatrzeć. Jego blond włosy roztrzepane były na wszystkie strony, oczy delikatnie błyszczały z rozbawienia jednak zauważyłam też tęsknotę spowodowaną moim odtrąceniem, jego malinowe usta aż prosiły się by podejść i je pocałować... i właśnie wtedy mój wzrok padł na bliznę od oparzenia leciutko co wystającą spod jego bluzki. Moje dłonie zaczęły się trząść. Gwałtownie odwróciłam wzrok gdy napotkałam zielone tęczówki.
Moja wina. Moja wina. Moja wina.
Mój oddech przyspieszył. Zaraz się rozpadnę.
- To miejsce jest wolne?
Podskoczyłam lekko gdy usłyszałam słodki jak miód znajomy głos. Zaskoczona spojrzałam na czerwonowłosą, po czym na miejsce obok mnie i na siedzącą z tyłu Alya'e która ignorowała całe to zdarzenie. Westchnęłam przybierając miły uśmiech.
- Tak.. Siadaj Ellysa.
Dziewczyna usiadła odwracając się w moją stronę machnęła ręką.
- Mów Elly, nigdy nie lubiłam jak ktoś mówi do mnie pełnym imieniem.
Zaśmiała się lekko. Uśmiech sam wszedł na moje usta.
Nie rozumiem. Zawsze odpychałam od siebie ludzi a ona sama przyszła.
- Okej Elly... Jesteś nowa? Nie widziałam cię wcześniej.
To było retoryczne pytanie, nie chciałam słuchać już więcej ciszy. Elly pokiwała energicznie głową.
- Tak! Razem z moim bratem Nathaniel'em przyjechaliśmy tu z Irlandii do Mamy.
Zagryzłam wargę.
- Wasi rodzice...
- Są po rozwodzie już od siedmiu lat. Już się przyzwyczaiłam. Wiesz lepiej ,że się rozwidli, przynajmniej już więcej nie musieliśmy słuchać ich kłótni.
Zaśmiała się smutno spuszczając wzrok. Wiedziałam co czuła przez co poczułam do niej większą sympatie. By rozluźnić atmosferę natychmiast zmieniłam temat.
- Twój brat też będzie chodził z nami do klasy?
Zauważyłam jak posyła mi wdzięczne spojrzenie na co posłałam jej delikatny uśmiech.
- Nathaniel? Tak powinien zaraz-
- Witaj piękna pani i brzydka siostro, nie ładnie obgadywać.
Czerwonowłosy chłopak oparł się o naszą ławkę, poczułam jak Adrien kątem oka się nam przygląda. Elly walnęła się w twarz ręką.
- Nath idź stąd i nie rób mi obciachu.
Jęknęła uderzając czołem o ławkę. Zaśmiałam się spoglądając to na Elly to na nowo poznanego Nathaniela. Jego jasno-niebieskie tęczówki wpatrywały się we mnie z zainteresowaniem, miał takie same czerwone włosy jak jego siostra i musiałam przyznać ,że był całkiem przystojny... Jednak nie był Adrien'em.
Gdy tak mu się przyglądałam na jego policzkach wykwitł lekki rumieniec. Oh jaki on jest słodki! Wyciągnął do mnie dłoń uśmiechając się uroczo.
- Nathaniel ale mów Nath.
Uścisnęłam jego dłoń uśmiechając się od ucha do ucha. Ta cała sytuacja była całkiem zabawna. Miałam ochotę zacząć się śmiać gdy Adrien zabijał wzorkiem Nath'a.
- Marinette.
- Mogę mówić Mari?
Zapytał nieśmiało cały czas trzymając moją dłoń na co lekko się zarumieniłam.
- Ja... Tak... Znaczy.. pewnie mów jak ci wygodnie.
Zaśmiałam się zakłopotana. Usłyszałam jak Adrien prychnął zaciskając pięści pod stołem, Nino poklepał go po ramieniu coś do niego mówiąc. Nathaniel w końcu puścił moją dłoń z zakłopotaniem drapiąc się po karku.
- To ja już.. Pójdę...
Wzrokiem zaczął szukać wolnego miejsca i odszedł. W tym samym czasie rozbrzmiał dzwonek.
- Chyba podobasz się mojemu bratu.
Mruknęła Elly wyciągając książki z torby, zaskoczona spojrzałam na nią na co ona wzruszyła ramionami chichocząc.
- Co... Nie!
Całkowicie spaliłam buraka.
- Zresztą nie dziwie się. Jesteś śliczna!
Okej dajcie mi gaśnice bo coś czuje ,że na moich policzkach można by smażyć jajka.
Mayday Mayday! Dwa kłopoty na horyzoncie!
Ulala! Cóż tu się wyprawia! Jak ładnie skomentujecie i zagwiazdkujecie będzie dziś jeszcze jeden! :3
Ps.Pozdrawiam spod kołdry :D
Gwiazdka?Komentarz?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro