Rozdział 5
Do zobaczenia? DO ZOBACZENIA? O czym on w ogóle mówił? Czy ten człowiek naprawdę nie mógł zrozumieć, że nie chce mieć z nim nic wspólnego? Na szczęście nie miałam okazji natchnąć się na Lucasa przez resztę dnia, dzięki czemu uniknęłam ewentualnych zaczepek z jego strony.
Zmęczona upałem i siedzeniem w dusznych klasach, wróciłam do domu. Dopadł mnie okropny leń, więc resztę dnia spędziłam w swoim pokoju, schodząc na dół jedynie po coś do jedzenia. Moją ''chwilę'' wyciszenia przerwał wibrujący telefon, na którego wyświetlaczu pojawiło się zdjęcie uśmiechniętej Jessie. Westchnęłam krótko i odebrałam, zastanawiając się czego może ode mnie chcieć.
- Co robisz? - zapytała prosto z mostu, odpuszczając sobie zbędne grzeczności.
- Leżę - odparłam bez entuzjazmu, w dalszym ciągu rozpłaszczając się na łóżku.
- Super, w takim razie pójdziesz ze mną i Alexis na rolki. Spotkajmy się na promenadzie obok budki z lodami za pół godziny - obwieściła, nie pytając czy w ogóle mam na to ochotę. A nie miałam i to totalnie.
- Muszę? - zapytałam, krzywiąc się delikatnie, czego na szczęście nie mogła zauważyć.
- Musisz! Rusz się gruba dupo, ostatnio zrobiłaś się cholernie leniwa.
W sumie miała trochę racji, im było bliżej do wakacji, to mi coraz bardziej odechciewało się czegokolwiek. Zgodziłam się, co zakończyło naszą rozmowę. Nie miałam dużo czasu, więc sprawnie wskoczyłam w sportowy stanik i czarne spodenki, zgarnęłam iphona wraz ze słuchawkami i zeszłam na dół by na koniec ubrać również rolki. Tak uzbrojona ruszyłam ulicami Miami w umówione miejsce, oddalone od mojego domu o jakieś 4 kilometry.
Powoli nastawał wieczór, przez co słońce nie grzało już tak mocno. Ulice nie były opustoszałe, ale na pewno dużo bardziej przejezdne niżeli w godzinach szczytu. Dzięki tym dwóm czynnikom moja podróż przebiegła dość szybko i przyjemnie. Ostatecznie musiałam jeszcze kilka minut poczekać na moje spóźnione przyjaciółki, po czym przywitałyśmy się krótko i ruszyłyśmy przed siebie.
- Co ten Chris ostatnio tak kręci się w pobliżu? - zapytałam, zerkając znacząco na Alexis. Ta niemalże natychmiast przyjęła swoją lekko zawstydzoną minę, więc od razu wiedziałam, że trafiłam w sedno.
- Bo my tak jakby... Obściskiwaliśmy się na imprezie u Dannego - wyznała po chwili, uśmiechając się niewinnie.
- Ha! Wiedziałam, że coś musi być na rzeczy. Widziałam was przy basenie - oświadczyłam.
- Ale chyba nie zamierzasz zaczynać z nim czegoś poważniejszego? - zapytała Jess, rzucając czekoladowookiej podejrzliwe spojrzenie. No tak, to oznaczałoby zero wspólnego wyrywania chłopaków.
- Ugh, nie? Nie wiem
- Tak czy siak, ja was shippuje - puściłam dziewczynie oczko, przez co Jessie spiorunowała mnie spojrzeniem.
- A ty? - zapytała, najwyraźniej starając się zmienić temat, co bym nie namieszała Alexis w głowie. Doskonale znałam te jej zagrywki.
- Ja? - wskazałam na siebie palcem, nie wiedząc o co może chodzić.
- Co robiłaś w piątek? Pytałam cię o to ostatnio, ale jakoś nie otrzymałam odpowiedzi.
Poczułam, że zaczynam lekko się rumienić. Całe szczęście, że sunęłyśmy na rolkach - przynajmniej miałam jakąś wymówkę.
- Cóż, też miałam pewnego adoratora - starałam się dyplomatycznie wybrnąć z sytuacji, nie do końca wiedząc jak mam im obwieścić, że chodzi właśnie o ''nowego''.
- No mów! - ponagliła mnie Alexis, której momentalnie zaświeciły się oczy.
- Kojarzycie Lucasa? - zapytałam nieśmiało, odrobinę bojąc się reakcji dziewczyn. A raczej tego, że mi po prostu nie uwierzą.
- Pierdolisz?! - krzyknęły niemalże równocześnie, czym przyciągnęły uwagę dwójki spacerujących staruszków.
- Cicho... Mówię serio, przyczepił się do mnie i nie mogłam się go pozbyć. Może gdybyście ni... - zaczęłam odrobinę śmielej przybliżać im temat, ale Jess nie dała mi szansy dokończyć.
- Jezu to wspaniale! Ashley padnie gdy się o tym dowie!
- Od samego początku ma na niego chrapkę - zawtórowała jej Alexis. Przewróciłam oczami i głęboko westchnęłam, doskonale wiedząc, że tak to się skończy.
- Nie, nie nie. Nikt się o tym nie dowie, okej? Jest największym prostakiem jakiego poznałam, więc to był pierwszy i ostatni raz. Nie chce robić wokół siebie szumu - starałam się ostudzić ich porywcze zapały, ale przynosiło to mierne efekty. Cóż, musiały się kiedyś dowiedzieć.
Wkrótce zaczęło się ściemniać, więc zadecydowałyśmy o powrocie do domu. Byłam zmęczona, ale czułam się jakby lżejsza - zdecydowanie nie lubiłam trzymać w sobie sekretów.
Odrzuciłam telefon na łóżko i przystąpiłam do rozciągania. Robiłam to zawsze po wysiłku fizycznym, dając ulgę podkurczonym mięśniom. Skończywszy, zauważyłam że zapomniałam opuścić rolet. Zirytowana tym faktem, podeszłam do okna by naprawić swój błąd. Jednak to, co zobaczyłam po drugiej stronie szklanej powłoki totalnie wyrwało mnie z butów.
- Co do kurwy - mruknęłam i chwyciłam za klamkę, po chwili wychodząc na mały aczkolwiek przytulny balkonik. Po drugiej stronie szosy zaparkowane było czarne audi - to samo, które dzisiaj zajechało na parking pod szkołą. Jakby tego było mało, o jego maskę opierał się dobrze znany mi brunet. Obserwował mnie, kącik ust unosząc ku górze.
- Śledzisz mnie? - warknęłam, opierając ręce na barierce.
- Możesz się jeszcze dla mnie powyginać, chętnie popatrzę - zignorował moje pytanie, co jeszcze bardziej mnie wkurzyło.
- Możesz pomarzyć - parsknęłam, po czym wróciłam do środka, chlapnęłam drzwiami odrobinę za mocno i szczelnie zasłoniłam wszystkie okna. Dupek, cholerny dupek. Tylko skąd on do cholery wiedział, gdzie ja mieszkam?
Ochłonięcie zajęło mi dłuższą chwilę, po czym wzięłam szybki prysznic i postanowiłam położyć się spać. Odpisałam na zaległe smsy i odłożyłam telefon na szafce nocnej, policzek mocno wtulając w aksamitną poduszkę. Nie zdążyłam jednak zasnąć, gdy moja komórka zawibrowała. Mruknęłam z niezadowoleniem i sięgnęłam po nią, wiedząc, że ciekawość nie pozwoliłaby mi doczekać do rana. Zmrużyłam oczy od ostrego światła bijącego z wyświetlacza i przejechałam palcem po ekranie, jednoczenie go odblokowując. Wyświetlił mi się kompletnie nieznajomy numer, a treść smsa brzmiała następująco:
Dobranoc Piękna. xx
Super. Nie dość że znał mój adres, to jeszcze numer mojego telefonu.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro