Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

CZĘŚĆ TRZECIA

- Baekhyun, poznaj Chanyeola – powiedział Jimin, popychając delikatnie swojego przyjaciela w stronę drugiego chłopaka.

- Witaj – starszy Park wyciągnął dłoń w stronę Baekhyuna, który z widocznym znudzeniem wymalowanym na twarzy uścisnął delikatnie jego rękę.

- Ta, cześć – mruknął i po chwili zabrał dłoń.

- Baek.. – westchnął Jimin.

- Spokojnie – uśmiechnął się Chan. – Lubię takich chłopców, którzy grają niedostępnych. Jest więcej zabawy.

- Nie bądź taki hop do przodu, bo cię z tyłu zgwałcą. – powiedział Byun, oglądając swoje paznokcie.

- Wątpię – skrzywił się delikatnie i złapał jasnowłosego za podbródek, by na niego spojrzał. – Jeszcze będziesz prosił o więcej.

- Na pewno nie ciebie – warknął Baek.

- Może usiądziecie? – zapytał spokojnie Yoongi, siedząc na kanapie, a ramieniem obejmował swojego chłopaka. – Ewentualnie jeśli jesteście zainteresowani, to tam korytarzem na lewo są pokoiki miłości. – uśmiechnął się krzywo.

- A to nie na prawo? – zdziwił się Jimin.

- Chcesz sprawdzić? – zapytał go Yoongi z uśmiechem.

Jimin prychnął i dźgnął go w bok, na co starszy się skrzywił.

- Okej, czaję, złotko. – jęknął Min.

Baekhyun usiadł naburmuszony na kanapie, uprzednio wyrywając się z uścisku starszego Parka, który nie czekając za długo, usiadł zaraz obok niego.

- Nie wiesz co to przestrzeń osobista? – zapytał Baekhyun, odsuwając się od Chanyeola.

- Nie bawię się w coś takiego jak „przestrzeń osobista" – zaśmiał się szyderczo Park. – Zresztą po co tracić czas?

- Przyszedłem tu ze względu na to, że Jimin mnie poprosił, ale chyba wyjdę biorąc pod uwagę własne bezpieczeństwo. – syknął jasnowłosy.

- Chanyeol, przystopuj trochę – powiedział do niego Yoon.

- Nie ucz ojca jak się robi dzieci. – odpowiedział mu.

- I tak żadnych nie potrafisz zrobić – prychnął Baek, a starszy Park spiorunował go wzrokiem.

- Czekaj, jeszcze zabiorę cię do nieba. – warknął do Byuna, który tylko się zaśmiał w odpowiedzi.

***

Sytuacja nabrała tempa. A to wszystko dzięki alkoholowi. Jeśli chodził o tę czwórkę różnorakie trunki lały się litrami. Jednak Yoongi i Jimin dzisiaj wyjątkowo wypili mniej, przede wszystkim ze względu na dwójkę bęcwałów, którzy już byli porządnie napruci, a to dopiero był początek zabawy.

Przynajmniej Jimin razem z Yoongim mogli skorzystać i pośmiać się ze swoich towarzyszy, którzy zaczęli pałać nieograniczoną do siebie nienawiścią. Zaczęło się od głupich tekstów na podryw ze strony Chanyeola, a w odpowiedzi można było usłyszeć obelgi i to jak słaby jest w podrywaniu Park, co jednak nie uraziło za bardzo jego dumy i szybko się nie poddawał. Skończyło się jednak na tym, że Byun naskoczył na Chana i prawie go pobił.

- Zaraz mu coś-

- Jimin, mówiłeś, że on jest taki milu-

- Nie przerywaj mi kutasie!

- Ty mi teraz przerwałeś!

- Ty pierwszy to zrobiłeś!

- Pies nie szczeka kiedy pan mówi. – warknął Chanyeol.

- W takim razie zamilcz. – syknął w odpowiedzi Byun.

Yoongi na tę scenę parsknął śmiechem, nie mogąc się powstrzymać, a Jimin pacnął go lekko w udo, chociaż jemu samemu lekko drgnął kącik ust po odpowiedzi swojego przyjaciela.

- Jiminie, chodźmy zatańczyć – powiedział chrapliwym głosem Yoongi do swojego chłopaka, po wypiciu kolejnego drinka.

- Czy możemy ich tak zostawić? – mruknął, patrząc na dwójkę starszych od nich mężczyzn, którzy rozmawiali ze sobą, co drugie słowo się wyzyzając.

- Są zbyt pijani, żeby zrobili sobie krzywdę, prędzej zasną. – odpowiedział mu i splótł ich palce. – Chodźmy.

- No dobrze. – wziął jeszcze łyka swojego kolorowego drinka i dał się zaciągnąć na parkiet przez chłopaka.

- Park Jimin ty mała szujo – mruknął Baekhyun, widząc jak jego przyjaciel tańczy w najlepsze z Minem.

- Co mnie znowu od szuj wyzywasz? – warknął dobrze podpity starszy Park.

- Nie ciebie idioto, tylko jego! – wskazał na Jimina na parkiecie, który im pomachał.

- Może skoro oni tańczą, to my też trochę się poruszamy? – zapytał poważnie Chanyeol, poruszając zabawnie brwiami.

Baekhyun patrzył na niego, zastanawiając się nad jego propozycją. W sumie nie był aż tak zły, jednak cały czas działał mu ostro na nerwy. Drażniło go każde słowo wydobywające się spomiędzy idealnych ust, które chciał w głębi serca pocałować. Sam nie pozwalał sobie na takie puszczanie się na prawo i lewo, aż tak łatwy nie jest. Park Chanyeol był dla niego jak taki zakazany owoc, a wszyscy dobrze wiemy, że zakazany owoc smakuje najlepiej.

- Niech stracę – mruknął Byun i wstał ze skórzanej kanapy.

- Tylko ostrzegam, że żaden Michael Jackson ze mnie nie jest. – powiedział łapiąc Byuna za rękę.

- Jak nie nadepniesz mi na nogę to przeżyję. – mruknął, nie bardzo zachęcony Baek.

- Może aż tak źle nie będzie.

Chanyeol pociągnął swojego towarzysza na parkiet i zakręcił nim od razu wokół własnej osi, następnie przyciągając go do siebie bardzo blisko, co spotkało się z pomrukiem Byuna, które wyrażało aprobatę. Dwójka mężczyzn ocierali się o siebie ciałami, próbując zgrać się z rytmem muzyki, jednak coś nie do końca im szło i to już nie była jedynie wina alkoholu, ale także ciepłu i narastającemu podnieceniu, które rozlewało się po ich całych ciałach.

W końcu Park zaczął błądzić dłońmi po ciele Byuna, któremu najwidoczniej dotyk Chanyeola pasował, bo zamruczał i zarzucił ręce na jego kark. Ciemnowłosy zbliżył się jeszcze bardziej do obiektu westchnień i delikatnie musnął usta starszego, delikatnie wodząc dłońmi po jego pupie.

- Jedźmy do mnie – wymruczał Baekhyun, odsuwając się na kilka milimetrów od ciemnowłosego.

***

- Weź ty, kurwa, wyjdź jak masz zamiar mnie tak wkurwiać.

- Ciekawe jak. – warknął Park. – Jakbyś nie zauważył, utknęliśmy w windzie, bo komuś nie chciało się wyjść na, jebane, trzecie piętro!

- Równie dobrze mogłeś mnie tam zanieść! Po pijaku nie włażę po schodach, bo zwróciłbym wszystko co mam w żołądku!

- Twój problem, a nie mój.

- Pieprz się! – syknął Baek.

- Z chęcią, ale z tobą. – powiedział Park i przyszpilił starszego do ściany windy.

- Co ty robisz? – zapytał Byun, próbując się wyrwać.

- A nie po to jechaliśmy do ciebie? – wymruczał mu do ucha i zaczął muskać wrażliwą skórę szyi.

- Chan..yeol – sapnął i mimowolnie odchylił głowę.

- Cicho – burknął i zassał się na jego skórze.

Baekhyun syknął i zacisnął palce na koszulce wyższego. Chanyeol badał ustami ciepłą skórę jasnowłosego i ułożył dłonie na jego zgrabnej pupie, ściskając ją rytmicznie. Byun mruczał coś pod nosem i zacisnął dłoń na włosach Parka, który burknął coś w jego szyję i ponownie się na niej zassał.

- Pocałuj mnie – sapnął starszy i lekko pociągnął drugiego za włosy.

- Uroczy – wymruczał i wpił się w usta niższego, od razu pogłębiając pieszczotę.

Poniosło ich, nawet za bardzo. Zdjęli z siebie koszulki, bo uznali, że jest im za ciepło, Park skorzystał z okazji i zagryzł się na obojczyku Byuna, wywołując u niego kolejne pomruki zadowolenia. Zupełnie zapomnieli gdzie się znajdują. Widzieli tylko siebie. Zatracili się w sobie.

Nie zauważyli też, że winda ruszyła. Kiedy chcieli pozbyć się kolejnych niepotrzebnych materiałów, okrywających ich spragnione siebie nawzajem ciała, przerwał im kobiecy krzyk. Oderwali się od siebie i popatrzyli na starszą kobietę, patrzącą na nich z szeroko otwartymi oczami.

- Byun Baekhyun! – krzyknęła kobieta.

- Babcia?! – krzyknął chłopak. 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro