Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VIII

Polecam posłuchać przed rozdziałem piosenki Nie, nie zespołu Universe, w linku powyżej <33 (Tak, wiem, że Helena ma teraz 18 lat, a nie 16, ale wybaczcie tę drobną niezgodność ;)).



"Ich ślub poświęcił deszcz, świadkiem był polny wiatr..."

- z piosenki powyżej


"U Homera, Helena po związaniu się z księciem Troi nigdy nie jest określana jako jego nałożnica czy niewolnica ani nawet jako kobieta poślubiona siłą, ale jedynie jako jego prawomocna, równa mu partnerka. Jest najpierw parakoitis Menelaosa, a potem akoitis Parysa - słowa te tłumaczy się jako towarzyszka łoża, współmałżonka lub żona. Zarówno król Sparty jak i trojański książę są nazwani jej posis, małżonkiem. Helena nigdy nie nosi tytułu damar oznaczającego podrzędną żonę."

- Bettany Hughes, Helen of Troy. Goddess, Princess, Whore



"Widziałem w duszy twe lica, jeszcze zanim cię ujrzałem oczyma"

- Parys do Heleny (Owidiusz, Heroidy, księga XVI) [sens: Parys pokochał WIZJĘ Heleny, jaką roztoczyła przed nim Afrodyta, jeszcze zanim sam zobaczył swoją żonę]






Było południe. Słońce świeciło mocno, ale przed jego gorącym dotykiem osłaniały nas pokryte liśćmi gałęzie dębów. W powietrzu unosiły się zapachy róż i lawendy zmieszane z wonią kadzidła palonego z mirrą. Panowała magiczna cisza, czyniąca obecna chwilę podniosłą i uroczystą.

Nie mogłam oderwać wzroku od Parysa, który ubrany w fioletową tunikę o złotych brzegach, z zaczesanymi do tyłu blond włosami i odsłoniętymi ramionami namaszczonymi oliwą, wydawał się w moich oczach bardziej pociągający niż kiedykolwiek. Promienie słoneczne złociły jego opaloną na delikatny brąz skórę, a na ustach chłopaka błąkał się zmysłowy uśmieszek.

Gubiąc się w spojrzeniu jego szaro-niebieskich oczu, niemal nie słyszałam słów błogosławieństwa recytowanych przez stojącą przed nami kapłankę Afrodyty, gdy ujmowała nasze dłonie ze sobą. W swoim sercu już dawno poślubiłam księcia Troi, ta ceremonia stanowiła jedynie ostateczne dopełnienie drogi, którą przeszliśmy.

Gdy kobieta umilkła, drzewa w cypryjskim gaju zaszumiały, jakby pieczętując związanie ze sobą naszych losów. Ja i Parys uśmiechnęliśmy się do siebie, a gdy ktoś potrząsnął lampką z kadzidłem, uwalniając jeszcze więcej cudownej woni, mój mąż zdjął z moich włosów żółty welon wykonany z najcieńszego jedwabiu, a następnie wsunął mi na palec prawej ręki obrączkę z lazurytu o tak granatowej, że niemal czarnej barwie.

- Od teraz – szepnął miękko – jesteś księżniczką Troi.

Obróciliśmy się oboje w stronę jego braci i służby oraz załogi naszego okrętu. Hektor skinął głową w stronę Deifobosa, a młodszy książę wzniósłszy do góry swój sztylet, wykrzyknął:

- Niech żyje księżniczka Helena!

Obecni głośno przytaknęli chórem, a potem wraz z moimi szwagrami oddali mi pełen szacunku pokłon.

Chwyciłam mocno dłoń Parysa i myślałam tylko o tym, jak pełna nadziei i świetlana wydaje się nasza przyszłość.


Zapadał zmierzch. Z niedaleka dobiegały śmiechy i muzyka naszej drobnej uczty weselnej, gdy tymczasem Parys i ja zgodnie ze zwyczajem braliśmy wspólną kąpiel w jednej z krystalicznych sadzawek poświęconych Afrodycie.

Staliśmy po ramiona w wodzie, osłonięci gałęziami rosnącej nad zbiornikiem wierzby, i w ciszy rozkoszowaliśmy się orzeźwiającym chłodem wokół nas, wzajemnym oddechem na swoich twarzach oraz błądzeniem dłońmi po nagich barkach.

Nasze czoła zetknęły się ze sobą. Gdy poczułam ciepło młodzieńca w połączeniu z coraz zimniejszym wieczornym powietrzem, przeszedł mnie dreszcz.

- Dziś mija sześć miesięcy – powiedział nagle Parys. - Dokładnie pół roku odkąd się poznaliśmy.

Zamarłam.

- T y l k o ? Mam wrażenie, że przeminęły lata!

Chłopak musnął kciukiem mój policzek.

- Nie. Tylko pół roku. Prawie miesiąc upłynął na podróży z Getejonu do Egiptu, kolejne trzy w Heraklejonie, dwa u króla Sydonu w Fenicji, z którym Hektor prowadził interesy i wreszcie jesteśmy na Cyprze. Co za ironia... To tu chciałaś popłynąć, gdy się poznawaliśmy, a ostatecznie zwiedziliśmy pół świata, zanim tu przybyliśmy.

- Ale najważniejsze, że nam się udało – powiedziałam. - I że wzięliśmy ślub na wyspie Pani Miłości. Wiesz... śniłam o tym dniu – dodałam nieśmiało.

- Och, nie wątpię! – roześmiał się.

Przewróciłam oczami.

- D o s ł o w n i e. Gdy leżałam w domu Febe, zmożona gorączką popołogową, przyśniło mi się, że wychodzę za mąż. Tutaj, na Cyprze, w sercu kultu Afrodyty. Oczywiście, nie miałam wtedy pojęcia, co to za miejsce. Nie widziałam też wyraźnie z kim biorę ślub, ale w mojej wizji panowała równie słoneczna pogoda i towarzyszyły mi te same emocje, co dzisiaj. I oto... wypełniła się! – Uśmiechnęłam się.

Parys nagle zamknął oczy i odetchnął. Wydawał się nad czymś głęboko rozmyślać i wyglądał w tej chwili na wyjątkowo młodego i kruchego. Jakby lękał się o czymś mówić albo nie wiedział, w jakie słowa to ubrać.

- Miałem podobny sen – wyznał wreszcie. - Właściwie to... trzy.

Zamrugałam.

- Trzy?

- Tak. – Podniósł na mnie wzrok. - Pamiętasz, jak opowiadałem ci, że zaniosłem dary świątynne Afrodycie, zamiast Herze i Atenie?

- Powiedziałeś, że to dłuższa historia.

- Owszem... teraz mogę ci ją opowiedzieć.

Zamilkł na moment, zastanawiając się najwyraźniej od czego zacząć. Na brzegu słychać było zakłócający wieczorną ciszę rechot żab i grę cykad.

- Zaczęło się od snu, w którym zobaczyłem czarnowłosą kobietę w królewskiej koronie i kolczykach z pawich piór. – Poczułam zimny dreszcz, gdy opisał mi samą władczynię bogów, identyczną, jaką widziałam ją w moich koszmarach. - Uśmiechała się do mnie zachęcająco, a ja... siedziałem na tronie mego ojca i brata. Przejąłem go i byłem k r ó l e m. Czułem się niesamowicie, ale... niewłaściwie. Nigdy nie chciałem władzy. I nie chciałem uzurpować czegoś, co należało do ojca i Hektora. Więc ten sen... ta wizja... równie mocno mnie zachwycała, jak przerażała.

- Następnej nocy – ciągnął – ukazała mi się dziewczyna w hełmie wojowniczki, dzierżąca dzidę, o brązowych włosach i zimnych błękitnych oczach, piękna i sroga.

Wciągnęłam ze świstem powietrze.

- Pallas Atena?

- Nie wiem – przyznał Parys z wyraźną konsternacją. - Nie powiedziała ani słowa. Jednak... tak, sądzę, że to mogła być tylko ona. Zobaczyłem ją i siebie z mieczem w dłoni. Otaczali mnie wrogowie, ale wszystkich rozbroiłem i stanąłem nad stosem ciał jako niezwyciężony wojownik. To była... kusząca perspektywa. Zapewne podnieciłaby moich braci. Ale ja ze swoich umiejętności jestem zadowolony i nie potrzebuję rozsławienia w boju, by być szczęśliwym. Przyjąłbym to od losu, podobnie jak koronę, gdybym te rzeczy otrzymał, ale nie tego pragnąłem w głębi serca.

- Więc trzeci sen...

- Była w nim piękna jasnowłosa kobieta, otoczona ukwieconymi krzewami. Nad jej głową latała para synogarlic.

- Ptaków Afrodyty.

Przytaknął.

- Nie miałem wątpliwości, że to ją mam przed sobą. Była tak... n i e z i e m s k a. Uśmiechnęła się do mnie... a potem stałem w wizji, w  t y m   s a m y m  gaju, co dzisiaj. Przede mną była dziewczyna. Jej twarz kryła się w cieniu drzewa, a włosy zakrywał welon. Dziś już wiem, jak wyglądała. – Uśmiechnął się do mnie z czystą miłością w spojrzeniu, a ja zarumieniona spuściłam wzrok.

- Wtedy i dzisiaj czułem to samo – powiedział z niemalże nabożną czcią. - Spełnienie, dumę i radość. Nigdy nie doświadczyłem czegoś tak... intensywnego. Pomyślałem, że chciałbym to poczuć i móc ożenić się z tą kobietą.

Historia złożyła mi się wreszcie w całość.

- Zatem złożyłeś tamte coroczne ofiary miasta dla pozostałych bogiń Afrodycie, bo wolałeś przeżyć tą szczęśliwą chwilę niż panować nad Troją czy być mistrzem fechtunku.

Książę wzruszył ramionami, a potem odgarnął mi za ucho wilgotny kosmyk włosów.

- Nie żałuję. Poznałem ciebie i to, o czym marzyłem, ziściło się. – Spoważniał. - Obiecuję swym życiem uczynić wszystko, by nigdy cię nie stracić!

Zamrugałam powiekami, by odgonić łzy wzruszenia, które napłynęły mi do oczu.

- Ja także – przyrzekłam.

Ujął mój podbródek w dłoń i połączył nasze usta w pełnym pasji pocałunku. Oplotłam dłońmi jego kark, przywierając doń mocniej. W ramionach Parysa czułam się bezpieczna i kochana. Uwierzyłam już zupełnie, że zdołamy przezwyciężyć wszelkie trudności, a mnie uda się odnaleźć własne miejsce w jego rodzinie i pałacu. Świadomość, że być może to sama bogini miłości doprowadziła nas do siebie, tylko utwierdziła to przekonanie, bo oznaczała, iż jesteśmy sobie przeznaczeni z woli odwiecznych sił Olimpu.

Drżąc z chłodu i pożądania oderwałam się od ust ukochanego.

- Teraz płyniemy do Troi, tak?

Jego twarz przybrała psotny wyraz.

- Wiesz, Hektor już sfinansował nasz ślub... możemy się dyskretnie ulotnić, jeśli chcesz!

Zachichotałam i pogłaskałam go po policzku.

- Może kiedyś... Ale teraz powinieneś pojednać się z resztą rodziny. A ja muszę być przy tobie. To obowiązek żony, nieprawdaż? – powiedziałam wesoło.

Westchnął teatralnie.

- Niech będzie, ale pamiętaj w przyszłości, że była to twoja własna decyzja!

- Jak każda, którą podjęłam od dnia, w którym cię spotkałam – zripostowałam, trzepocząc kokieteryjnie rzęsami.

Krzyknęłam cicho i roześmiałam się, gdy Parys przyciągnął mnie do siebie i połączył nasze usta w kolejnym gwałtownym, pełnym namiętności pocałunku.






Powyżej fragment greckiej wazy przechowywanej w muzeum w Bostonie. Przedstawia ślub Parysa i Heleny.

Wiem, że z punktu widzenia współczesnego obserwatora to wygląda, jakby on ją ciągnął za sobą siłą (tak też zostało to źle opisane w jednej książce z mitami w mojej licealnej bibliotece), ale to błędna interpretacja - dla starożytnych fakt, że książę trzyma ukochaną za nadgarstek, oznaczał, że "nie jest to gwałt ani porwanie. Ten symboliczny fizyczny kontakt był jasną oznaką prawomocnej ceremonii zaślubin."

Przy tym wszystkim "Eros dotyka brwi Heleny - upewniając odbiorcę, że to miłość i tylko miłość widzi ona przed sobą".

Tymczasem Helena "nawet jeśli zaślepiona i kierowana przez siły perswazji, pożądania i miłości, dotrzymuje kroku Parysowi. Dopasowanie pary jest idealne, ich pasja wzajemna. To jest Helena znana Grekom - kobieta zamieszana w swoje własne porwanie."

Zatem Parys i Helena nie są cudzołożnikami, za jakich często się ich ma - są prawowitymi mężem i żoną w oczach ludzi i bogów (no... może oprócz Hery, która sprawiła, że ich statkiem kołysało w drodze do Egiptu), z woli samego Olimpu. Małżonkowie nie wystąpili przeciw prawom boskim - zeszli się ze sobą pod wpływem natchnienia Afrodyty i jej świty, na rozkaz samego Zeusa, ojca Heleny. Było im PRZEZNACZONE być razem.

Nawet jeśli ich miłość sprowadziła wojnę i śmierć, nie była grzechem i pogwałceniem świętości, ale posłuszeństwem wyrokom losu, co zostało później wynagrodzone - w chwili, gdy miała zginąć (z ręki własnego siostrzeńca) Helena została uratowana przez Apolla i otrzymała nieśmiertelność (ale o tym niżej).



* cytaty: Bettany Hughes, Helen of Troy. Goddess, Princess, Whore





Z kwestii organizacyjnych, mam dla Was nazwy shippów ("Demigoddess" oznacza półboginię) :

Archer Prince & Demigoddess = Parys & Helena

Warrior Prince & Demigoddess = Hektor & Helena

King & Demigoddess = Menelaos & Helena [tak wiem, SPOILER, Menelaos zostanie królem Sparty. Ale to chyba było jasne dla każdego, kto zna mitologię xD]



A teraz zapraszam Was do mini-wywiadów z bohaterami ;).



Do Heleny:

Od FannyBrawne99

Czy nie boisz się, że twoją córkę może spotkać coś złego w Sparcie?

Niby co ją może spotkać poza chorobami wieku dziecięcego? Gdybym ją zabrała ze sobą, byłaby narażona na przeciągi, zapalenie płuc, wytrząsanie w siodle, chorobę morską i porwanie podczas moich i Parysa postojów w karczmach.

Noworodki i podróż bez konkretnego celu to złe połączenie.

Poza tym, w Sparcie jest następczynią tronu. Kim byłaby w Troi?


Jakie były twoje relacje z siostrą?

Klitajmestra i ja byłyśmy bliskimi przyjaciółkami. Nie widziałyśmy się jakiś czas, odkąd wyszła za kuzyna Menelaosa, młodego króla Pizy Tantalosa.

Jednak skoro tylko dotrę do Troi, zamierzam wysłać siostrze zaszyfrowaną wiadomość, by wiedziała, że wszystko ze mną w porządku. Chcę być inna niż nasi bracia, którzy także uciekli, ale bynajmniej nie dali znać nam w żaden sposób, że żyją.


Kogo najbardziej podziwiasz?

Chyba księżniczkę Ariadne. Jak ja wybrała swój los, uciekając z domu swego ojca. Choć nie mam pewności, czy dało jej to szczęście, tak jak mnie.

Ludzie w Sparcie mówili, że jej ukochany, król Aten Tezeusz, porzucił ją, ale została ona potem znaleziona przez boga Dionizosa na wyspie Naksos, który uczynił ją nieśmiertelną, i zabrana przez niego na Olimp.

Jednak kiedy sama zapytałam o to Tezeusza, powiedział mi, że Ariadne zmarła w drodze na ich ślub, w wyniku poronienia. Nie mam pojęcia, czy mówił prawdę.


Ludzie twierdzą, że Dionizos przeniósł Ariadne - żywą lub wydobytą z zaświatów - na nieboskłon, i utrzymał w stanie, którego nie można nazwać ani życiem, ani śmiercią pośród gwiazd. Ponoć jej wieniec ślubny lśni jako jedna z kostelcji, zwana Koroną Północy.

Jeśli to, co moja matka mówiła - o tym, że spłodził mnie sam Zeus - jest prawdą, być może też jako córka boga trafię po zakończeniu życia ziemskiego do gwiazd. Może wtedy spotkam Ariadne i będzie nam dane wreszcie porozmawiać?

[Autorskie uzupełnienie: według mitologii Helena po wojnie trojańskiej faktycznie trafiła do gwiazd, dokąd przeniósł ją Apollo. Zjednoczyła się ze tam ze swymi zmarłymi-unieśmiertelnionymi braćmi Kastorem i Polluksem w gwiazdozbiorze Bliźniąt, i stała się boginią żeglarzy, w nawiązaniu do patronki swojej i Parysa, Afrodyty, która swego czasu wyłoniła się z morza.]



Od AgaxGos

Za co pokochałaś Parysa?

Za to, że jest serdeczny, ma doskonałe maniery i zatroszczył się o mnie, gdy się spotkaliśmy, choć nie musiał <33. Lubię też w nim to, że potrafi być charakterny, więc nigdy się przy nim nie nudzę. Jest też bardzo przystojny, więc nie mam się na co skarżyć ;).


Jak wyglądało twoje dzieciństwo?

Właściwie to normalnie. Gdy byłam mała, Tyndareos nie był jeszcze na każdym kroku owładnięty i nie miał tej swojej paranoi, która kazała mu się dopatrywać wszędzie zagrożenie. Nawet jeśli nie okazywał większego ciepła mnie i Polluksowi, traktował nas poprawnie. Gorąco kochał Kastora, i było dla niego wielkim ciosem, że pasierb go odtrącił wybierając lojalność swojemu bliźniakowi. Po ty wydarzeniu i "zdradzie" mego brata, osobowość ojczyma zmieniła się drastycznie. Zaczął węszyć spiski wokół siebie.

Ponieważ okazywałam mu wrogość po tym, co się wstało z moimi braćmi, Tyndareos zaczął widzieć we mnie zagrożenie. By zlikwidować ewentualne zagrożenie z mojej strony, nakazał mi poślubić Menelaosa, co do którego był pewien, że będzie mu wierny. Gdy odmówiłam, zagroził mi odcięciem wsparcia finansowego ze skarbca państwa w połączeniu z aresztem domowym: ta dziwnie brzmiąca kara jest zawoalowanym określeniem na zagłodzenie na śmierć.


Jeszcze przed ślubem z Menelaosem przebywałam w wieku 10-12 lat na dworze w Atenach, gdzie przygotowywano mnie na żonę (trzecią z kolei...) Tezeusza, tego samego od Ariadne, który zbliżał się wtedy do pięćdziesiątki. Nie był to dla mnie łatwy czas, bo chociaż traktowano mnie jak królową, to jednak byłam tam sama. Ale Tezeusz utracił tron i moi rodzice zerwali zaręczyny. Moi 15-letni wówczas bracia przybyli po mnie i odwieźli do domu.


Co sprawiło, że tak szybko zaufałaś Parysowi?

Będę szczera - desperacja. Uciekłam kompletnie nieprzygotowana, i nie miałam nawet pojęcia w którym kierunku iść. Parys zaoferował mi pomoc, nie prosząc o zapłatę, nie okradł mnie też, gdy spałam, więc uznałam, że podróż z nim jest całkiem dobrym rozwiązaniem.


Do Parysa

Od FannyBrawne99

Z kim z rodzeństwa miałeś najlepsze kontakty?

Z Hektorem i Deifobosem... przynajmniej do osiemnastych urodzin mojego starszego brata. Chociaż się pogodziliśmy, nie wiem, czy kiedykolwiek naprawdę wrócimy do poziomu "najlepszych przyjaciół".

Z sióstr najbliższa była mi Laodyka.


W którym miejscu w czasie swoich podróży czułeś się najlepiej?

W Etolii, bo tamtejsze lasy przypominały mi góry idajskie.

Kiedy ja i Helena będziemy mieli syna, zamierzam nazwać go Idajos, właśnie na pamiątkę gór Idy.

[Autorskie uzupełnienie: Idajos był w mitologii synem Parysa i Heleny. Nie mam pojęcia, czy jego imię naprawdę pochodzi od gór Ida, ale jego kuzyn Skamandrios został nazwany na cześć rzeki opływającej Troję, więc dlaczego by nie?]


Co ci się najbardziej podoba w Helenie?

To, że niezależnie od sytuacji jest sobą. Jest pewna siebie, nie przypochlebia się i nie próbuje grać. To zawsze mnie strasznie drażniło w kobietach z pałacu...!

Poza tym jest piękna - jej włosy przypominają roztopione złoto i oczu mają barwę leśnych fiołków z górskich lasów *_*.



Od AgaxGos

Nie obawiasz się ponownego ataku ze strony braci?

Obawiam, ale... postanowiłem, że dam im drugą szansę. A gdyby miało się coś stać, będę stale czujny, skoro wiem już, jak nieobliczalni potrafią być.


Czy kiedykolwiek chciałeś być kimś innym?

Gdy byłem chłopcem i często uciekałem w góry, marzyłem, aby być pasterzem. Wiem, że ich życie nie zawsze jest lekkie, ale przynajmniej jest proste - nie ma w nim polityki, trzeba jedynie utrzymać przy życiu zwierzęta.

Parę razy pomagałem pasać rolnikom stada. Gdy ich pilnowałem, miałem czas, by kontemplować przyrodę wokół i nauczyć się gry na lirze oraz flecie. Przemyślałem wówczas wiele życiowych praw.

Zdaję siebie sprawę, że to tylko część życia pasterzy i że istnieje też jego ciemna strona - pewnego razu zaatakowali nas rozbójnicy kradnący bydło. Miałem wtedy 15 lat i zdołałem ich odpędzić, ale przypuszczam, że gdybym nie był księciem szkolonym w fechtunku, ja i moi towarzysze zginęlibyśmy w przypadku oporu.


Do Hektora

Od FannyBrawne99

Czy byłeś kiedyś zakochany?

Nie, zawsze miałem swoje książęce obowiązki... Nie było czasu na poważniejszy romans.


Czy podoba ci się Helena?

Z każdym dniem coraz bardziej.

Gdy patrzę w jej fiołkowe oczy, nie umiem oderwać wzroku.

Nie spotkałem nikogo takiego jak ona... Jest pełna wdzięku, a zrazem śmiała, dumna, szczera do bólu, i jednocześnie życzliwa oraz opanowana. Nasze pierwsze spotkanie odbyło się w dość traumatycznych okolicznościach, a jednak jakoś powściągnęła emocje i opatrzyła mi ramię, a nie uciekła z krzykiem...  Jest silna i wie, czego chce.

Poza tym ujęło mnie to, że pokochała Parsa, nie wiedząc o jego pochodzeniu - to znaczy, że pokochała mojego brata dla niego samego, a nie dla przepychu.

[Autorskie uzupełnienie: chociaż Helena w micie wiedziała doskonale, kim był Parys, również pokochała go jako człowieka, a nie księcia. Nie zapominajmy, że przy Menelaosie była królową, a jednak postanowiła wyjechać z młodzieńcem, który nie był wcale następcą tronu w swoim kraju, zatem nie miała dużych szans na ponowne zostanie żoną króla. Wygląda więc na to, iż tytuły i prestiż były dla niej drugorzędne wobec siły uczucia.]


Nie rozumiem, co się ze mną dzieje... Nigdy nie czułem czegoś takiego. Mam wrażenie, że przy Helenie zapiera mi dech, a krew płonie mi w żyłach...!

Widzę, że ona również patrzy na mnie z fascynacją, ale wiem też, że kocha mojego brata. Nie mam zamiaru wchodzić między nich, ale wiem, że los układa się różnie... Jeśli któregoś dnia Parysa przy niej zabraknie, wyciągnę do niej swoją rękę, i mam nadzieję, że ją przyjmie. 



Jakie masz relacje ze swoimi siostrami?

Zasadniczo dobre.


Co zrobisz, kiedy zostaniesz królem Troi?

Na pewno ukrócę pokojową politykę ojca. Daliśmy sobie wejść na głowę Hellenom, gdy dzięki Hellespontowi możemy wrócić do wywierania restrykcji na szlakach handlowych, co wzbogaciłoby Troję.

Istnieje ryzyko wojny, ale odpowiednia taktyka zapewni nam zwycięstwo zarówno dyplomatyczne jak i militarne.

Nie muszę zresztą z tym czekać aż do koronacji, bo posiadam na ojca dostateczny wpływ w podejmowaniu decyzji. W koronie lub zanim ją włożę, ukrócę hegemonię Hellenów!




Mam nadzieję, że się podobało :D

W kolejnym rozdziale - Troja wita!

Będzie on ostatnim z "gotowców" i wyznaczy on koniec tzw. drugiej z trzech części tej historii, a także zakończy coś, co można nazwać "sezonem 1".



Teraz napiszcie jeszcze jak Wam się podobała scena zaślubin (żółty welon był używany przez Rzymianki, a Rzymianie twierdzili, że wywodzą się od Trojan...) i scena w sadzawce (jak to brzmi XD), a na sam koniec macie jeszcze ode mnie obraz Heleny i Parysa znaleziony w tym tygodniu w google (niestety nie wiem, kto jest autorem ani czy to autentyczne dzieło, czy tylko współczesna stylizacja. Bez względu jednak na pochodzenie - przedstawienie jest piękne <333)  


I tym akcentem - kończymy!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro