Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

VII

To chyba mój ulubiony rozdział <333 ! Jest bardzo emocjonalny i myślę, że dostarczy Wam całą gamę wrażeń ;).

W tym rozdziale wyjaśni się wreszcie, co doprowadziło do konfliktu między książętami Troi. Na górze macie do posłuchania piosenkę Kasi Kowalskiej Spowiedź, która po pewnym filmiku fanowskim o jednym władcy i jego bracie zawsze mi się będzie kojarzyła z motywem niedoszłego bratobójstwa. (Jeśli ktoś chce linka do filmiku, niech napisze do mnie, podeślę go i wyjaśnię pokrótce historię.)


Rozdział zadedykowany AgaxGos w podziękowaniu za wszystkie motywujące komentarze i pomoc w wyłapywaniu błędów ;D <3.


"Me serce bije i tak na przekór dniom, gdy ciągle czuje twój gniew nade mną.
Me serce bije i nie zatrzymasz go.
Me serce bije i tak, na pewno."

- z piosenki powyżej





Noc była cicha i zimna. Siedziałam na schodach altanki na tyłach rezydencji, wpatrując się w ciemną zieleń roślinności i mrok dookoła. Cisza działała na mnie kojąco, a ja miałam wrażenie, że jestem panią własnego losu. Po raz pierwszy w życiu stałam na rozdrożu i nikt nie narzucał mi konkretnego wyboru. Byłam wolną kobietą i musiałam sama podjąć decyzję, dokąd mam iść dalej – związać swój los z ojczyzną mojego ukochanego czy pozostać w Egipcie. Ale jeślibym postanowiła zostać, to co mnie czekało w tym pustynnym kraju...?

Moje rozmyślania przerwały czyjeś miękkie kroki i Hektor usiadł obok mnie, opierając się plecami o kolumnę altany. Mimo wszystko poczułam się nieco pewniej przez fakt, że chciał porozmawiać. Skoro traktował mnie jak równą sobie, może uważał, że jestem także warta ręki jego brata?

- Udało wam się zamienić kilka słów? – spytałam sucho, próbując przerwać nieznośne napięcie między nami.

Chłopak spojrzał przed siebie i głęboko westchnął.

- Nie szło nam dobrze... Chyba nie był jeszcze gotowy na nasze spotkanie. Deifob wciąż próbuje jakoś nawiązać dialog i idzie mu nieco lepiej ode mnie, ale Parys nadal się przed nim nie otworzył. Przez tyle czasu zbyt wiele żalu się w nim uzbierało, żeby wszystko ubrać w słowa w ciągu paru chwil.

Zawahałam się przez moment, ale ostatecznie doszłam do wniosku, że Hektor nie budzi we mnie lęku, więc zadałam cisnące mi się na język pytanie.

- Właściwie o co wam trzem poszło? Jak to się stało, że ty i Deifobos próbowaliście... zabić Parysa?

Książę nachmurzył się i wbił wzrok w ziemię.

- Nie wiem, jak wiele ci o nas powiedział... a to skomplikowana historia. Sądzę, że powinnaś ją usłyszeć od niego.

Nie był zły ani rozgniewany z powodu pytania, raczej po prostu smutny. Cokolwiek poróżniło go z młodszym bratem, szczerze tego żałował.

- Jak wolisz – odparłam – ale powiedz jedno: to Parys cię sprowokował czy sam z Deifobosem powziąłeś ten zamysł?

- Dlaczego chcesz to wiedzieć?

- Chciałabym znać wasze wzajemne stosunki w rodzinie. Poza tym... wydajesz się godny zaufania i pełen dobrych chęci. Naprawdę ciężko mi uwierzyć, że miałeś zamiar z własnej woli zamordować brata – powiedziałam wprost.

Młodzieniec zaśmiał się cicho.

- Nie tobie jednej... Gdybyś zobaczyła twarz ojca, gdy mu powiedziano...! – Znów sposępniał. - Parys rzeczywiście mnie s p r o w o k o w a ł. Ale nie była to prowokacja, którą zasłużyłby na śmierć. To ja jestem winien tamtym wydarzeniom. Deifobos stanął wtedy po mojej stronie, ale prawda jest taka, że zawsze był we mnie ślepo zapatrzony. Jestem odpowiedzialny także za jego czyn... Jestem jedynym winnym.

Zamilkł, ale czułam bijące od niego cierpienie. Choć przyznał, że planował zabić mężczyznę, którego kocham, nie byłam w stanie wzbudzić w sobie nienawiści. Wręcz przeciwnie – mimo młodego wieku słynącego z „gorącej krwi", Hektor potrafił przyznać się przed sobą do własnego błędu, i dążył do tego, by to wynagrodzić. Czułam do księcia mimowolny szacunek.

- Heleno – odezwał się nagle – masz żal do Parysa, bo zataił przed tobą, kim jest, prawda? Westchnęłam i zmięłam w dłoni źdźbło trawy.

- Nawet nie o to chodzi. Też nie powiedziałam mu wielu rzeczy o sobie – wyznałam. - Potrafię zrozumieć, że chciał odciąć się od tego, co było. Jestem zła, bo uwierzyłam w obietnicę spokojnego życia, które przede mną roztoczył. – Pokręciłam głową ze zmęczeniem. - Powiedziałam ci wcześniej, że ja i on jesteśmy małżeństwem, ale naprawdę jeszcze nie jesteśmy. Planowaliśmy się pobrać... ale czy w ogóle miałoby to sens i ważność? W ogóle moglibyśmy być w Troi razem? To znaczy... w i e m, że mogłabym być jego konkubiną, ale nigdy nie zgodzę się na taki układ. W obcym miejscu byłabym od niego zupełnie zależna. Czułabym się, jak czyjaś własność... Chcę być jego prawowitą żoną, tak jak wcześniej postanowiliśmy. To możliwe? – Spojrzałam pytająco na Hektora, który ściągnął brwi.

- Boisz się, że nasza rodzina cię odrzuci – skonstatował. - I tego, że możesz stać się przez to ciężarem dla Parysa. Albo, że moi rodzice wymogą na nim małżeństwo polityczne, a ty będziesz musiała na to patrzeć z komnaty drugorzędnej żony.

- Znam realia – odparłam sucho. - Potencjalny następca tronu powinien poślubić kogoś równego mu stanem, a mariaż powinien przynieść królestwu korzyści, prawda?

Chłopak skrzyżował ramiona na piersi i obrzucił sceptycznym spojrzeniem.

- Wiesz, nie umiem wyjaśnić czemu, ale intuicja mi mówi, że możesz być równa mu stanem – stwierdził. - Masz w sobie coś królewskiego, Heleno. Pozna to każdy, kto dorastał na dworze. – Zawiesił głos. - Powiedz, kim właściwie jesteś?

Rzecz w tym, że nie mogłam powiedzieć. Ani jemu, ani Parysowi, ani żadnemu innemu księciu. Żadnemu politykowi – zatem żadnemu mężczyźnie z królewskiego rodu. Nie mogłam ryzykować. Ufałam swojemu ukochanemu, ale gdyby wiedza o mnie rozeszła się jakoś po jego rodzinie, nie mogłam pozwolić, by wybierał pomiędzy mną a krewnymi, a tym bardziej by trojańscy możni wykorzystali moje pochodzenie we własnych interesach.

Mogli mnie przecież odesłać z powrotem do Lakonii, nawet wbrew woli Parysa, albo wykorzystać jako pionek w zagrywkach dyplomatycznych ze Spartą oraz miastami, z którymi pozostawała w koalicji. Wreszcie mogliby na mnie naciskać, bym wskazała im słabe punkty państw Hellady, co pozwoliłoby im wzrosnąć siłę, kosztem skrępowania politycznej lub gospodarczej działalności mej ojczyzny.

Nigdy nie byłam szczególną patriotką, ale z niechęcią myślałam o zdradzie swoich rodaków. Nie miałam też, przynajmniej w tej chwili, najmniejszej ochoty angażować się w pośredniczenie w interesach między Troją a swoim dawnym światem. Dlatego pozostawało milczeć. Jeśli wyjdę za Parysa, nigdy nie ucieknę w pełni od polityki, ale jak długo jego rodzina nie będzie wiedzieć o mym rodowodzie, tak długo będę mogła cieszyć się względnym spokojem w komnacie małżeńskiej.

Zastanawiając się, co odpowiedzieć Hektorowi, unikałam jego wzroku, ale po długiej chwili wahania uniosłam do góry dłoń, pokazując mu swój rodowy sygnet wykonany z brązu, z wygrawerowanym na nim łabędziem. Stanowił dowód mojego arystokratycznego pochodzenia, a także przynależności do domu królewskiego Sparty, jednak wątpiłam, by książę kojarzył symbol w tej chwili, zdecydowałam się więc zaryzykować. W rzeczy samej, nie skomentował go w żaden sposób.

- Nie zdradzę ci więcej niż to, co widzisz – ucięłam. - Jedyne, co musisz wiedzieć, to że uciekłam od rodziny z tego samego powodu, co twój brat. Tyle, że... mój ojciec nie dał mi żadnej szkatułki z kosztownościami, dzięki którym jakoś bym sobie radziła. Gdyby nie Parys, nie przeżyłabym przeprawy przez góry Lakonii.

Kiedy na niego spojrzałam, po prostu skinął głową, po czym podciągnął nogi pod brodę.

- Więc zerwałaś z poprzednim życiem, zostając bez majątku, koligacji rodzinnych i perspektyw na przyszłość – podsumował.

Zaśmiałam się histerycznie.

- Tak. A twój brat chce mnie pojąć za żonę. Chyba jako następca tronu nie powinieneś aprobować naszego związku, mam rację?

Młodzieniec zamyślił się, spoglądając przed siebie.

- Może nie powinienem – przyznał. - Może istotnie nie jesteś w stanie wiele zaoferować Troi. Ale... możesz uczynić Parysa szczęśliwym. A to dla mnie najważniejsze. Poza tym, twój pierścień dowodzi, że pochodzisz ze szlachetnego rodu...

Prychnęłam.

- Może i pochodzę, ale cały mój posag to parę błyskotek! Twoi rodzice na pewno będą mieć obiekcje! – zauważyłam z rozdrażnieniem.

Książę posłał mi nieodgadnione spojrzenie.

- Jeżeli Parys obiecał cię poślubić, nie mają prawa się wtrącać. Mogą być źli... ale nie mają prawa unieważniać tego małżeństwa – orzekł. - Pierwszą zasadą domu królewskiego jest dotrzymywanie złożonych przysiąg.

Spojrzałam na niego z zaskoczeniem.

- W teorii – zgodziłam się. - Ale sam odpowiedz... Ilu władców naprawdę przestrzega uczciwie zawartych umów? Polityka to sztuka dwulicowości...

W oczach mojego rozmówcy błysnął gniew. Uderzył pięścią o kolumnę tak gwałtownie, że podskoczyłam.

- Nie dla mnie! – wykrzyknął, a ja się wzdrygnęłam. - Jak mamy wymagać od poddanych posłuszeństwa, gdy sami łamiemy ustalone zasady?! Wychowano mnie w kulcie prawości i honoru. Pewnego dnia zostanę królem... i jako przyszły władca, daję ci słowo, że jeśli udasz się z moim bratem do Troi, zostaniesz przyjęta jako jego legalna, prawowita żona, a ja dopilnuję, by żaden afront ze strony mojej matki i sióstr nigdy cię nie spotkał! I zapewniam, że ojciec będzie po mojej stronie. Bo to on wychował mnie na człowieka, którym jestem – wyrzucił z siebie, po czym, wziąwszy głęboki oddech, dodał: - Nie masz powodu, by się bać. Nie łamię obietnic. Teraz sama musisz zdecydować, czy chcesz płynąć z nami, jeśli przekonam do tego Parysa. Wybór należy do ciebie.

Westchnęłam.

- Muszę to przemyśleć.

Skinął głową.

- Rozumiem. Chociaż – uśmiechnął się lekko – muszę powiedzieć, że jesteś chyba jedyną znaną mi dziewczyną, którą nie cieszą zaręczyny z księciem.

Paradoksalność sytuacji sprawiła, że sama również się uśmiechnęłam.

- To dlatego, że wiem, czego się spodziewać jako żona księcia – odparłam gładko. - A jaka jest twoja narzeczona? – zapytałam, zmieniając temat.

Chłopak się skrzywił.

- Nie znam jej dobrze – przyznał. - Rodzice zaaranżowali mi ten związek. Zamieszkała w naszym pałacu, Pergamie, ale rzadko się widujemy.

- Jak ma na imię?

- Andromacha. Jest... cóż, jest młodsza od ciebie. Ma osiem lat.

Zamrugałam oczami.

- Ale... ty masz dwadzieścia. A ona nawet nie zaczęła krwawić! – powiedziałam z pewnym niesmakiem.

Ile czasu minie, zanim dopełnią małżeństwo? Przypuszczalnie jeszcze jakieś dwa lub trzy lata. Ja miałam szesnaście wiosen, gdy wyszłam za Menelaosa, ale wątpiłam, by trojańska para królewska zwlekała z ceremonią, aż Andromacha tyle skończy.

Hektor tylko westchnął na mój zarzut.

- Nie ja ją sobie wybrałem. Wiem, że jeszcze nie dorosła, i właśnie dlatego nadal nie dopełniliśmy tego związku. To związek polityczny, a nie pragnienie moich chorych żądz! Poczekam, aż będzie gotowa.

- Przepraszam – powiedziałam cicho. - Nie powinnam cię oceniać... Masz obowiązki jako książę, a w Troi mogą przecież panować inne obyczaje niż w mojej ojczyźnie.

Pokiwał głową.

- W porządku, nie uraziłaś mnie. Rozumiem, że pochodzisz ze stron, gdzie jest inaczej.

Właściwie niewiele inaczej, pomyślałam. Byłam starsza od Andromachy, kiedy brałam ślub, ale czy też nie był to związek zawarty na życzenie mojej rodziny? Czy Troja i Sparta naprawdę jakoś szczególnie się w tej kwestii różniły?

Wyprostowałam się, chcąc wstać i gdy przesunęłam dłońmi wzdłuż bioder, moje palce zahaczyły o Lykosa. Zawahałam się, ale ostatecznie odpięłam pochewkę ze sztyletem.

- Chyba powinnam ci go zwrócić... – zaczęłam, ale Hektor podniósł do góry dłoń.

- Nie, zatrzymaj go! Potraktuj ten sztylet jak... prezent ślubny. – Wstał z miejsca. - Naprawdę mam nadzieję, że ty i Parys znajdziecie razem szczęście, nieważne, czy tu czy w Troi!

Odwrócił się, by odejść.

- Hektorze! – krzyknęłam za nim.

Nie wstając z miejsca, zadarłam głowę i nasze spojrzenia się spotkały.

- Naprawdę jako następca tronu zgadzasz się, by Parys mnie poślubił?

Na moment się zawahał.

- Masz rację, że jego związek powinien służyć interesom miasta – przyznał – ale mamy tylu braci, że raz można zrobić odstępstwo od reguły. Jak mówiłem, liczy się obietnica, którą ci dał. Poza tym prawo nie zabrania księciu poślubić kobiety niższego stanu. Przede wszystkim jednak widzę, że cię kocha... i nie potrafię mu tego zabrać. Zasłużył na miłość.

Powoli układałam sobie wszystko w głowie.

- Próbujesz mu zadośćuczynić, za... za tamto, co się między wami wydarzyło – powiedziałam wreszcie. - Dlatego jesteś gotów mnie zaakceptować, byleby mieć go z powrotem w Troi...

Wzrok księcia był pełen smutku.

- Tylko pomagając mu, zdołam zasłużyć na jego wybaczenie – odparł z rezygnacją.

Skinęłam głową na znak zrozumienia.

- Myślę, że już dawno ci wybaczył. Zależy mu na tobie... i dlatego odrzuca cię i ucieka od was wszystkich – stwierdziłam. - Ponieważ boi się, że nie zniósłby, gdybyście ponownie zwrócili się przeciw niemu.

- Więc co mi pozostaje zrobić?

Posłałam mu krzepiący uśmiech.

- Mieć nadzieję. I czekać.


Niedługo potem wróciłam do swojego pokoju, ale Parysa tam nie zastałam. Ponieważ jednak zostawił swoje rzeczy, mogłam założyć, że nie uciekł i wkrótce przyjdzie.

Położyłam się spać, ale gdy wstałam rano, ciągle go nie było.

Zaczęłam się już martwić, gdy w końcu przyszedł krótko przed południem. Źle wyglądał – był blady, miał podkrążone oczy, splątane włosy i choć trzymał się prosto, poruszał się jakby w zwolnionym tempie, a ja czułam od niego woń alkoholu.

Usiadł na brzegu łóżka i objął się ramionami.

- Zimno mi – wyszeptał.

- Trzeba było tyle nie pić. Trunki wyziębiają organizm – zauważyłam przytomnie.

Podniosłam z podłogi swój płaszcz i okryłam go. Usiadłam obok i przez dłuższą chwilę panowała cisza. Wreszcie przerwał ją jako pierwszy.

- Nie jestem w stanie z nimi przebywać – powiedział. - Próbowałem... Deifobos też się starał, ale... ja po prostu nie umiem tego zapomnieć. Byłem tym średnim bratem... tyle lat podziwiałem Hektora i miałem oko na Deifoba... A potem oni obaj...

Ukrył twarz w dłoniach.

- Nie wiem, co ja mam robić... Brakuje mi ich, Heleno. Bardzo. Ale ilekroć na nich patrzę, czuję... taki ból i żal w sercu. – Uderzył z frustracją dłonią o materac. - Czy naprawdę możemy sobie nawzajem ufać po tym wszystkim?

Nie umiałam odpowiedzieć na to pytanie. Mogłam jedynie spróbować ukoić jego cierpienie w jakiś inny sposób.

- Szczerze ich kochałeś – powiedziałam ostrożnie. - Dlatego tak boli, że cię zdradzili.

Chłopak wzruszył ramionami.

- Zapewne.

- Może... może po prostu opowiedz mi, co wtedy zaszło – zachęciłam go delikatnie. - Jak wyglądało to z twojego punktu widzenia, jak się czułeś...

Prychnął.

- To nie zmieni przeszłości!

- Nie – zgodziłam się – ale może przemyślisz wszystko raz jeszcze. I może zwierzenie się pozwoli ci znaleźć pewien spokój.

Przez chwilę przygryzał wargę, wbijając wzrok w podłogę.

- Chyba masz rację – przyznał, prostując się. - Zresztą... zasługujesz, by znać prawdę.

Ujął moją rękę.

- To długa historia. – Odetchnął głęboko. - Zacznijmy od tego, że ja i moje rodzeństwo wychowywaliśmy się zasadniczo w zgodzie, kochani przez oboje rodziców. Jak już ci kiedyś mówiłem, nie do końca lubiłem sztywne dworskie zasady i odkąd skończyłem dziesięć lat, uwielbiałem umykać w góry. Inni tak nie robili, więc w tej kwestii pozostawałem na uboczu, ale nikt nigdy nie traktował mnie z tego powodu jak gorszego. Między Deifobem i mną był tylko rok różnicy, i obydwaj zawsze trzymaliśmy się Hektora. Był dwa lata starszy, uzdolniony w fechtunku, inteligentny i zawsze uprzejmy, gotowy pomóc w potrzebie każdemu... Charyzmatyczny i pewny siebie następca tronu, którego naprawdę trudno nie lubić. Po prostu jest w nim, w jego charakterze, coś ujmującego. Wystarczy drobna rozmowa z nim, a ludzie czują do niego sympatię i są gotowi iść za nim na kraniec świata. Odkąd pamiętam, mimo swego młodego wieku Hektor zawsze wydawał się silny i szlachetny, a każdy kochał go właśnie za te cechy. A ja m a r z y ł e m, by być jak on. Ojciec i matka kochali nas wszystkich, ale to on był ich faworytem, chociaż nigdy szczególnie o to nie zabiegał.

Parys urwał i przełknął ślinę. Oczy miał przymknięte, ale twarz pociemniała od psychicznej udręki.

- Nigdy nie rywalizowałem z nim o pierwszeństwo, a w każdy razie nie celowo. Zdaję sobie jednak sprawę, że pewne moje... ekstrawagancje... mogły go... zaniepokoić. Pierwszy większy zatarg miał miejsce, gdy przejąłem dary ofiarne, które Hektor miał złożyć Herze i Atenie, i ofiarowałem je świątyni Afrodyty. Mój brat poczuł się upokorzony uzurpacją przeze mnie jego roli, ale nie brałem nazbyt poważnie tego sporu, zwłaszcza, że o wiele bardziej oburzeni byli kapłani. Gadali coś o nieszczęściach i gniewie bogiń... Domagali się jakichś rytuałów błagalnych i najlepiej odbycia przeze mnie surowej pokuty. Mój ojciec machnął na to jednak ręką, może dlatego, że jeszcze głośniej od nich krzyczała Kasandra, a jej żądania w kwestiach religijnych wydawały się absurdalne, biorąc pod uwagę, że sama nie wytrwała w zobowiązaniach bogu nawet pierwszego roku swego kapłaństwa. W każdym razie minęło kilka tygodni i...

- Czekaj – przerwałam mu. - Parysie, dlaczego właściwie postawiłeś Afrodytę ponad tamte dwie?

Chłopak otworzył usta.

- Ponieważ... – Nagle spłonął rumieńcem. - To bardzo... osobiste. Później ci powiem.

Skinęłam głową, a on kontynuował.

- Wkrótce potem celebrowaliśmy urodziny Hektora. W Troi mężczyzna osiąga pełnoletność w wieku piętnastu lat, a on kończył osiemnaście, więc nie wydawało mi się to jakimś szczególnie ważnym wydarzeniem, a poza tym on nie należał nigdy do osób obnoszących się ze sobą... Nie przyszło mi nawet do głowy, że sprawy potoczą się w t a k i sposób.

Wziął kolejny głęboki oddech, a ja czekałam, aż będzie gotowy.

- Wystąpiliśmy w igrzyskach – powiedział w końcu. - Wszyscy trzej. Ja, Hektor i Deifobos. Oczywiście, zostały wydane na cześć Hektora. - Uśmiechnął się do siebie. - Z założenia miały pokazać j e g o umiejętności. Zawodnicy zawsze starają się walczyć uczciwie, ale w podobnych przypadkach na ogół robią wszystko, by pozwolić gospodarzowi wygrać. No bo dziedzic tronu powinien zwyciężyć na swoich igrzyskach urodzinowych, prawda? Jestem pewien, że ta niepisemna zasada obowiązuje nie tylko w Troi. W każdym razie... postanowiłem się wyłamać. Walczyć nie dla zasady, ale by zwyciężyć. - Pokręcił głową, jakby nie dowierzał własnemu czynowi. - Może i byłem zuchwałym i zarozumiałym dzieciakiem. Nie ukrywam, że podjąłem tą decyzję dla siebie. Jednak... sądziłem, że Hektor tylko temu przyklaśnie. Jako ściśle przestrzegający kodeksu honorowego, powinien cenić uczciwą walkę, nawet gdyby miał w niej przegrać!

- Tyle, że tak nie zrobił – szepnęłam cicho, domyślając się już przebiegu dalszych wydarzeń.

Książę przeczesał dłonią rozczochrane włosy, wprawiając je w jeszcze większy nieład.

- Pokonałem ich wszystkich – wyznał. - Nie tylko Hektora i Deifobosa. Wszystkich. Wygrałem w konkurencjach zbiorowych i zmaganiach z jednym przeciwnikiem. Byłem najlepszy w biegu, rzucie włócznią, strzelaniu z łuku z grzbietu konia oraz w zapasach. Zapewne przegrałbym z Hektorem w pojedynku na miecze, ale podczas tych igrzysk tej konkurencji akurat nie było. Nie wiem jak dokonałem tego wszystkiego... Musiałem być w naprawdę doskonałej formie. Wierzyłem tamtego dnia, że Apollo doda mi sił... Pomodliłem się do niego. I chyba w istocie mnie wysłuchał... W każdym razie zwyciężyłem bezdyskusyjnie ku konsternacji wszystkich widzów i sędziów. – Zaśmiał się. - Żebyś widziała ich miny!A mój starszy brat patrzył na mnie tak, jakbym właśnie ogłosił się władcą Olimpu. Jednak nie mieli wyjścia... Przyznali mi pierwsze miejsce. To był mój wielki triumf: pokazałem, że bycie młodszym księciem nie czyni mnie wcale słabszym! – Na moment jego twarz rozjaśniła duma z osiągnięć.

- Co było potem? – zapytałam, a głos mi zadrżał, bo przecież znałam już odpowiedź.

- Hektor przyszedł do mojej komnaty wraz z Deifobosem. Zaczęliśmy się kłócić... On zaczął krzyczeć, że go upokorzyłem, że wcześniej popełniłem bluźnierstwo wywyższając Afrodytę, i że wtedy również zawłaszczyłem to, co nie moje... Nie pamiętam, jakie dokładnie słowa padły, ale napluliśmy na całe nasze wspólne dzieciństwo. A potem Hektor nagle skinął na Deifobosa i on chwycił mnie z tyłu, unieruchamiając. Byłem tak zaskoczony, że nie zdążyłem się wyrwać, zanim Hektor się zbliżył i... – Parys urwał gwałtownie.

Pobladł, przełykał nerwowo ślinę, a wzrok zrobił mu się szklisty. Objęłam go za ramię, próbując dodać mu otuchy.

- Przewrócili mnie na podłogę – mówił dalej. - Deifob trzymał mnie mocno za barki, a Hektor wyjął sznur i zacisnął mi na gardle...

Wciągnęłam ze świstem powietrze i zakryłam usta dłonią. Chłopak tymczasem ciągnął:

- Zaczął mnie dusić... Nie byłem w stanie nawet krzyknąć...

- Kto cię uratował?

- Kasandra. Nie wiem nawet, czemu wtedy przyszła do mojego pokoju... Paradoksalnie to ona atakowała mnie słownie najbardziej po moich wyczynach. Teraz zaczęła krzyczeć na naszych braci, by się opamiętali, zdołała jakoś odciągnąć ode mnie Hektora... no a potem przybiegła straż, zaalarmowana hałasem.

Przerwał na moment, by po chwili kontynuować.

- Ojciec był wściekły na Hektora i Deifobosa. N i g d y  nie widziałem go tak rozsierdzonym! Kazał na trzy dni wtrącić ich do ciemnicy bez jadła, i jedynie z samą wodą. Grzmiał na nich, że nie obchodzi go, jak wiele nietaktów popełniłem podczas święta i to, czy moja ofiara dla Afrodyty była bluźnierstwem. Stwierdził, że woli, by na Troję spadł gniew całego Olimpu, niż bym miał zginąć, i oni również powinni stać za mną murem, bo są z tej samej krwi! Musiał zrobić na nich wrażenie, bo jak tylko wyszli, publicznie poprosili mnie o wybaczenie i obaj... uklękli przede mną na rynku miejskim. Powiedziałem, że im wybaczam... ale nie umiałem im już ufać w sercu. Bałem się zostać z nimi sam w komnacie czy jechać na polowanie... Czułem też atmosferę wrogości wokół siebie, gdyż szybko zorientowałem się, że liczni kapłani uważają, iż wystawiłem miasto na gniew Hery i powinienem odbyć pokutę, a gdybym umarł, to nie byłoby to już konieczne, a oni i inni mieszkańcy mogliby spać spokojnie... Nie umiałem tego znieść. Po paru tygodniach poprosiłem ojca o swoją część majątku i odpłynąłem. Przez dwa lata, aż do poznania ciebie, podróżowałem wolny i szczęśliwy. A teraz Hektor i Deifobos proszą, bym wrócił...

Wzięłam go za ręce i spojrzałam mu w oczy.

- A czego t y chcesz? Co czujesz, gdy myślisz o swojej rodzinie? Gniew? Strach?

Chłopak zawahał się.

- Nie – przyznał w końcu. - Poza tobą nikt nigdy nie umiał mnie naprawdę zrozumieć... Tylko oni dwaj. Tęsknię za nimi.

- My za tobą też – rozległ się schrypnięty z emocji głos przy drzwiach.

Podnieśliśmy głowy – Hektor stał w wejściu, z twarzą ściągniętą bólem. W pomieszczeniu panował cień, więc nie widziałam wyraźnie, ale byłam pewna, że w oczach błyszczą mu łzy.

Bracia przez chwilę spoglądali na siebie.

- Jak dużo słyszałeś? – zapytał Parys.

- Prawie wszystko. Przyszedłem zaraz po tym, gdy zacząłeś opowiadać – odparł starszy z książąt, po czym wziął głęboki oddech: - Dobrze się stało. Zależało mi, by wiedzieć, jak patrzysz na to wszystko... ale przy mnie nie byłeś w stanie zdobyć się na szczerość.

Oparł się o ścianę i ze wzrokiem wbitym w podłogę zaczął mówić:

- Poddani stawiają mnie za wzór. Podziwiają moje oddanie dla Troi. Z tego, że walczę z bezprawiem w mieście, że prowadzę misje dyplomatyczne, które nas wzbogacają... Wysławiają moją szlachetność i są ze mnie dumni. Ale ja nie jestem. – Podniósł na nas wzrok. - Nie mogę być, bo wciąż pamiętam, jak lata temu zaślepiły mnie zawiść i zazdrość, przez które omal nie zabiłem mojego brata. – Teraz łza naprawdę spłynęła wzdłuż policzka młodzieńca.

- Każdego dnia gardzę sobą za to, co zrobiłem – rzekł cicho. - Rozumiałem, że pragniesz pobyć z dala od nas, ale ilekroć wyruszałem poza miasto, miałem nadzieję odnaleźć cię i przeprosić tak, byś tym razem mi uwierzył. Nie ma słów, które usprawiedliwiłyby mój czyn. Ale mam nadzieję, że potrafisz mi wybaczyć, bo... kocham cię, bracie, i jestem gotów zadośćuczynić własnym życiem za tamtą krzywdę. Przysięgam na egidę Zeusa, że gdy zajdzie konieczność, będziesz mógł liczyć na moje wsparcie i jeśli nadejdzie potrzeba, umrę dla ciebie! Tylko spróbuj mi znów zaufać...

Zamilkł, a ja czułam pieczenie pod powiekami. Patrząc na udrękę malującą się na twarzy księcia, myślałam o tym, że jeszcze nigdy nie widziałam u nikogo tak szczerego żalu i skruchy. Jego słowa poruszyły mnie do głębi.

Zdałam sobie sprawę, że Parysa również, kiedy zerknęłam na ukochanego i zobaczyłam, jak zamyka oczy i wciąga głęboko powietrze próbując opanować emocje. Na jego rzęsach lśniły łzy.

- Nie ma potrzeby byś mi składał takie deklaracje – odparł w końcu z nutą ironii w głosie.

Hektor uśmiechnął się gorzko.

- Wybacz, ale jestem zdesperowany. – Przekrzywił głowę. - To jak będzie?

Młodszy chłopak sarknął z irytacją. Na dnie jego oczu wciąż był ból, ale nagle podniósł się i podszedł do brata. Hektor bez słowa otoczył go ramionami i przyciągnął do siebie. Patrzyłam, jak obejmują się mocno, oferując sobie tym gestem ostateczne pojednanie.

- Wrócisz z nami? – spytał ciemnowłosy, nie wypuszczając Parysa z uścisku.

Mój ukochany spojrzał ponad jego ramieniem na mnie. Uśmiechnęłam się i skinęłam lekko głową. Młodzieniec odetchnął.

- Tak. Wrócę.

Hektor odsunął się i radośnie klepnął go w plecy. Wyglądał, jakby chciał porozmawiać z bratem o czymś jeszcze, więc wstałam i dyskretnie opuściłam pokój.

Gdy tylko wyszłam, natknęłam się w korytarzu na Deifobosa. Chłopak zatrzymał się raptownie na mój widok.

- Heleno, widziałaś może Hektora? – zapytał. - Nie mogę go znaleźć...

Wskazałam na uchylone drzwi za sobą.

- Są w środku. Obaj.

Oczy księcia rozszerzyły się.

- Ale... to znaczy, że Parys wybaczył mu? Nam?

Wzruszyłam ramionami.

- Chyba też powinieneś wejść – powiedziałam. - Powinniście porozmawiać we trzech.

Młodzieniec przytaknął, a potem wszedł do komnaty. Zerknęłam jeszcze za nim i mogłam zobaczyć, jak Parys przytula swojego młodszego brata, a następnie Hektor obejmuje ich obu.

Starłam dłonią łzę, która zebrała mi się w kąciku oka. Rzadko zdarzało się być świadkiem tak wzruszających chwil, jak pojednanie rodziny. Miłość jednak potrafi mimo wszystko zwyciężyć żal i gniew... a czymże w porównaniu z tak silnymi emocjami są różnice klasowe i narodowe? Naprawdę uważałam jeszcze wczoraj, że mogą one stać na przeszkodzie mnie i Parysowi?

Zawierzam naszej miłości, pomyślałam wychodząc do ogrodu i czując chłodną bryzę smagającą mi twarz. Jeśli prowadzi mnie ona do pałacu królewskiego w Troi, niech tak będzie! Szczęście jest warte, by o nie walczyć. Nie zrezygnuję ze swojego.


Tydzień później Hektor i Deifobos uzupełnili wszystkie zapasy na swoim książęcym okręcie i byliśmy gotowi do wypłynięcia. Poza tym otrzymałam dwie służące, sześć nowych naszyjników i tuzin sukien w prezencie od braci Parysa.

- Odwykłam od stałych służących. Wiem, że jeszcze parę dni temu nie chciałam, ale... muszę przyznać, że dobrze wrócić do przepychu – powiedziałam wtulona w ramiona ukochanego, gdy statek odbijał od brzegu, a my wpatrywaliśmy się w czerwony zachód słońca.

Chłopak zaśmiał się pod nosem.

- No widzisz? A tak cię przerażała ta perspektywa!

Jego usta zaczęły delikatnie muskać moją szyję. Westchnęłam i obróciłam się twarzą do niego. Oparł czoło o moje, a ja pocałowałam go głęboko. Przez chwilę istniały tylko nasze pieszczące się nawzajem wargi oraz wiatr targający nam włosy.

- Kocham cię, Parysie – wyszeptałam po tym, jak odsunęliśmy się od siebie.

Chłopak powiódł wzrokiem po moim policzku.

- Ja ciebie też. Jesteś najlepszym, co mnie w życiu spotkało – wyznał, patrząc mi w oczy.

Poczułam suchość w gardle. Miałam zaprotestować, bo przecież nie byłam wcale doskonała z charakteru, a z garścią błyskotek w wianie nie stanowiłam wcale dobrej partii dla księcia tak bogatego miasta, ale zanim zdążyłam się odezwać, pocałował mnie raz jeszcze, gwałtownie i namiętnie. Po chwili jednak się cofnął i posłał mi uwodzicielski uśmiech.

- Zaraz wrócę, muszę zamienić z kimś słowo. Poczekasz tu?

- Oczywiście.

Oddalił się, a ja na nowo skierowałam wzrok na spokojne morze i zmniejszający się Heraklejon.

- Będzie ci brakować Egiptu? – spytał Hektor, stając koło mnie.

Pokręciłam wolno głową.

- Było tam pięknie i egzotycznie, ale... nie czułam się w nim na miejscu – stwierdziłam. - W zasadzie nigdy nie poczułam prawdziwej przynależności do konkretnego miejsca. Nawet do Sparty, chociaż była moim domem tyle lat... Dopiero przy twoim bracie zyskałam wrażenie, jakbym była... kompletna.

Spojrzałam w ciepłe brązowe tęczówki młodzieńca.

- Potrafisz zrozumieć o czym mówię?

Zamyślił się.

- Sądzę, że tak. Może... jesteście bratnimi duszami? Może kochaliście się w poprzednich życiach?

- Może... – Postukałam się palcem po wardze. - Staram się nie oglądać za siebie. Żyć tym, co teraz, bo po pierwszy raz odkąd pamiętam, czuję się spełniona! Chciałabym, żeby po przybyciu do Troi nie uległo to zmianie – powiedziałam poważnie.

Hektor zrozumiał do czego zmierzam i położył mi dłoń na nadgarstku.

- Dotrzymuję danego słowa. Cokolwiek miałoby się wydarzyć, teraz lub w przyszłości, ty i Parys możecie na mnie liczyć. Dzięki tobie znów mam brata. Nigdy nie zdołam ci się odwdzięczyć... Będzie dla mnie wielką chlubą nazywać cię siostrą.

Uśmiechnęłam się lekko.

- Miło, że tak mówisz. I cenię twoją troskę. Wiesz... przypominasz mi nieco moich własnych braci – wyznałam. - Też byli tacy opiekuńczy. To znaczy... do czasu.

Westchnęłam i zagapiłam się na wodę.

- Opuścili cię, tak? – spytał książę, marszcząc czoło.

- Poszli swoją drogą. Nie potępiam ich. Jednak... brakuje mi oddanych przyjaciół. Kogoś, komu naprawdę mogłabym bezgranicznie ufać.

Chłopak zatoczył ręką szerokie koło.

- Teraz masz nas! Wkrótce staniemy się rodziną... i mam nadzieję, że ani ja, ani moi pozostali bracia i siostry nie zawiedziemy cię jako krewni.

- Już jesteś mi bardzo bliski – zapewniłam.

- Zatem – posłał mi półuśmiech – pozostaje mi tylko cieszyć się, że mam tak czarującą osobowość, która zjednuje mi ludzi. Witaj w naszej dynastii, Heleno z Troi – powiedział miękko.

Przeciągnął się i odszedł, a ja jeszcze długo wpatrywałam się w horyzont, czując w sercu radość i nadzieję.

Bezwiednie bawiłam się pierścieniami na moich palcach, i nagle uświadomiłam sobie, że jednego z nich nie powinnam dłużej nosić.

Powoli zdjęłam swoją obrączkę ślubną i przez chwilę patrzyłam, jak błyszczy w promieniach zachodzącego słońca.

- W obliczu Zeusa Gromowładnego, Pana wszystkiego, co żyje, oraz królowej niebios i patronki świętych węzłów małżeńskich Hery, wyrzekam się związku z synem Atreusa Menelaosem, jako zawartego pod przymusem, z woli ludzi, a nie bogów – wyszeptałam słowa formuły unieważniającej ostatecznie mój ślub z wychowankiem ojczyma.

Następnie zamachnęłam się i cisnęłam pierścień w fale. Mignął w świetle ostatni raz, po czym zniknął w morskich odmętach. Uśmiechnęłam się do siebie, a serce wypełniła mi lekkość po zerwaniu tej ostatniej więzi z Menelaosem.

Nie zauważyłam nawet, kiedy Parys wrócił – po prostu, gdy znalazł się obok, wtuliłam się w jego pierś i tak trwaliśmy na górnym pokładzie, zapatrzeni w wodę aż do zmroku.






Mam nadzieję, że się podobało!

Z nawiązań do mitologii - niektórzy z Was mogą być zdziwieni, że Parys (który w Iliadzie unikał walki) zwyciężył braci we wszystkich konkurencjach oraz Hektor (który był w utworze Homera wzorem cnót) nieomal dopuścił się bratobójstwa, ale to jest zaczerpnięte z mitologii.

W micie Parys wychował się poza pałacem, a gdy dorósł wziął udział w igrzyskach i pokonał Hektora i Deifobosa, czym ich rozwścieczył. Próbowali go zabić - nieświadomi, że jest ich bratem (czyli nieco inaczej niż u mnie, jednak wciąż z zazdrości) - ale w ostatniej chwili Kasandra (ewentualnie ktoś inny) ujawniła swoim wieszczym darem tożsamość średniego z młodzieńców (to musiało być, gdy jeszcze jej wierzyli...).

Powyższa opowieść pokazuje odważnego i pewnego siebie Parysa, który całkowicie różni się od tego, który ociąga się od walki w Iliadzie i jest krytykowany zarówno przez żonę jak i Hektora. Z drugiej strony, choć Hektor zarzuca bratu słabość przyznaje sam, że Parys jest znakomitym wojownikiem - i faktycznie, gdy młodszy książę za namową "słodkiego wyrazu" Heleny staje w końcu do walki, radzi sobie świetnie na polu walki i zabija kilku greckich dowódców.

(Moja osobista interpretacja - Parys pod wpływem okropieństw wojny cierpiał na zespół stresu pourazowego, i po prostu nie chciał wracać do bitwy, gdyż był to dla niego o wiele większy koszmar niż dla starszego brata. Bardziej zahartowany Hektor i przepełniona poczuciem winy za wywołanie wojny Helena nie umieli go w tym zrozumieć, bo nie wiedzieli ,co przechodzi, i brali to za złą wolę.

Parys u Homera może i ociąga się przed walką, ale wciąż zachowuje i umiejętności bojowe, i charyzmę. Pomimo rosnącej niechęci do niego i jego żony, jasno przekazuje "Niewiasty swojej ani myślę oddawać!" i skutecznie udaje mu się zyskać poparcie wśród trojan, co pokazuje, że ludzie wciąż się z nim liczą.)

W swoich ostatnich chwilach Hektor koniec końców okazuje, że mimo wszystko wierzy w swojego młodszego brata, gdy śmiertelnie raniony przez Achillesa, przepowiada swemu zabójcy, że drugi książę pomści jego śmierć: "za wsparciem Feba [Apolla], Parys, brat mój, przy Skajskiej obali cię bramie. Choć moc twoja tak wielka, jednak ją bóg złamie."




To tyle komentarza odnośnie mitologicznych nawiązań. Teraz następująca sprawa: kolejny rozdział jest BARDZO krótki, dlatego chcę Wam to jakoś wynagrodzić.

Proponuję zrobić Q & A do postaci - czyli zadajecie pytania do bohaterów, a ja (znaczy: oni XD) odpowiadam.

Możecie zadawać pytania następującym postaciom: Helena, Parys, Hektor, Deifobos oraz trzy postacie, które były jedynie wspomniane, ale które mogą nieco ubarwić "wywiad": Agamemnon, królowa Sparty Leda oraz przyrodnia siostra Heleny, Klitajmestra.

NIE możecie pytać o nic Tyndareosa ani Menelaosa, bo groziłoby to spoilerami do dalszej części fabuły, przykro mi :(.

Każdy może zapytać max. 3 postacie, do każdej max. 5 pytań.

Ponieważ Helena jest narratorką, do niej macie tylko 3 pytania.




A poza tym chcę Was zapytać o ważną rzecz, a mianowicie... nazwę shipu Parys & Helena.

Moje propozycje to: Harys, albo nieco oryginalniej - Archer Prince & Heroine lub Archer Prince & Demigoddess. ("Archer" oznacza "łucznik" - łuk był ulubioną bronią ukochanego Heleny, co u mnie też zostało już wspomniane. Heroine/Demigoddess w sensie: półbogini.) 

A Wy macie jakieś własne pomysły?


Zostawiam Was z ta propozycją i do przeczytania niebawem ;) !




Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro