Rozdział 9
13 lipca 2017, czwartek
Dziewczyny siedziały przy małym okrągłym stoliku w pokoju Pauliny i grały w makao.
– Byłam wczoraj w kinie – rzuciła Misty.
– Fajnie, na czym? – pociągnęła temat Paula.
– Na Wonder Woman. Dobry film. W ogóle to byłam w tym kinie ze Stachem – dodała.
– No i spoko. On cię zaprosił?
– W sumie to ja jego zaprosiłam. Właściwie to trochę śmiesznie wyszło, bo na urodziny dał mi w prezencie dwa vouchery do kina i pomyślałam, że zaproponuję mu wspólne wyjście. Bo w sumie też mogłyśmy pójść we trzy, ale uznałam, że skoro mam dwa bilety, to najpierw jemu zaproponuję.
– Ty serio myślisz, że on ci dał dwa bilety tak zupełnie przypadkiem? – wtrąciła Dalia. – To była wyraźna sugestia, kurczaku. Chciał, żebyś to właśnie z nim poszła.
– No... nie wiem... Może... – Misty wzruszyła ramionami.
– Byliście jeszcze gdzieś poza kinem? – pytała Paula.
– Po seansie było jeszcze dosyć wcześnie, więc przeszliśmy się na Rynek.
– To fajnie, chyba lubisz z nim wychodzić, co? – Paulina uśmiechnęła się znad kart.
– No... lubię... Generalnie lubię... jego – przyznała Misty. – Jest dla mnie naprawdę bardzo miły i... w ogóle. Nie dosyć, że dostałam wczoraj bukiet kwiatów, to jeszcze odprowadził mnie do domu pod samą furtkę.
– No i co w tym dziwnego? – Paula wzruszyła ramionami. – Dobrze to o nim świadczy.
– No tak... Tylko tak dziwnie wyszło, bo miałam tylko przychodzić do niego na korepetycje, a korki już dawno się skończyły i nadal się widujemy.
– Czekaj, czekaj! Bukiet kwiatów? Jakich? – wyskoczyła nagle Dalia.
– Ale masz refleks – skwitowała Paula.
– Normalnych kwiatów. Tak konkretnie to róż – sprecyzowała Misty.
– Jakiego koloru?
– Yyy... czerwone, a co? To aż takie ważne?
– Czerwone róże... – Dalia z miną znawcy pokiwała głową. – Pewnie nie masz pojęcia o symbolice kwiatów, ale czerwone róże symbolizują miłość.
– Co za bzdura! – odparła natychmiast Misty. – Tam nie ma żadnej symboliki. Po prostu dał mi kwiaty i tyle. Faceci czasem dają kobietom kwiaty. Tak po prostu. Zresztą, my się tylko przyjaźnimy.
– Tak? To dlaczego się rumienisz?
– Co?! Nie rumienię się – zaprzeczyła gorliwie Misty, chociaż czuła, że zaczyna jej się robić gorąco.
Spojrzała pytająco na Paulę i dotknęła swojego policzka, na co przyjaciółka tylko wzruszyła ramionami z miną mówiącą „no sorry, ale tego nie da się ukryć."
– Misty, cioci Dalci nie oszukasz. On czuje coś do ciebie, a ty czujesz coś do niego. Tylko, że ty jesteś nieopierzonym kurczakiem i boisz się do tego przyznać. A on... Widziałam jak na ciebie patrzył na twoich urodzinach. Nie wiem jak się zachowuje jak jesteście sami, ale moim zdaniem jest coś na rzeczy.
– Nie wydaje mi się – mruknęła Misty.
– Całowaliście się? – zapytała Dalia wprost.
– Nie.
– Nie? – zdziwiły się jednocześnie Dalia i Paula.
– Nie wiem czemu was to tak dziwi – prychnęła Misty.
– A jakiś inny kontakt fizyczny? – zapytała Dalia.
– Nie ma żadnego kontaktu fizycznego.
– Nic? Kompletnie?
– Noo... – Misty westchnęła z zastanowieniem. – No tak kompletnie nic, to nie. Czasem go witam buziakiem w policzek, ale to zwykle wychodzi ode mnie. Zdarzyło się, że mnie przytulił na pożegnanie, raz czy dwa. Ale ja mam wrażenie, że on tego nie lubi. W sumie nie wiem, czy nie lubi, ale po prostu unika. Czasem jest tak trochę niezręcznie i sztywno.
– Skarbie, sztywno to jest na pewno w jego spodniach, jak cię widzi.
– Jezu, Dalia, daruj sobie takie komentarze.
– Może on nie ma doświadczenia w kontaktach z dziewczynami i dlatego zachowuje taki dystans – podsunęła Paula.
– Ty serio wierzysz w to, co powiedziałaś? – Dalia patrzyła na nią sceptycznie. – Jest takim ciachem, że nie jedna chciałaby go zeżreć – roześmiała się, na co Misty wywróciła oczami. – A poza tym ma dwadzieścia lat, a nie dwanaście.
– No wiesz, Dalia, wiek o niczym nie świadczy. Może mieć nawet trzydzieści lat i wyglądać jak Chris Hemsworth, a i tak mieć zerowe doświadczenie.
– Pierdolety... Ja obstawiam, że musiał się kiedy okropnie przejechać na jakiejś lasce i jest teraz mega ostrożny. Chyba, że to Misty odwala coś dziwnego i to go w pewien sposób odstrasza.
– Co?! Nic nie odwalam! – oburzyła się Misty. – Możemy już skończyć ten temat?
– Skoro on nie wychodzi z inicjatywą, to ty wyjdź i pocałuj go – poradziła Dalia.
– Nie zrobię tego – warknęła Misty, tracąc już cierpliwość.
– Chciałabyś, żeby to on pocałował ciebie?
Misty nic nie odpowiedziała, tylko uparcie patrzyła w swoje karty.
– Chciałabyś – odpowiedziała Dalia sama sobie i wyszczerzyła się w uśmiechu.
– Dobra, Dalia, weź już odpuść – wtrąciła się Paula.
– Ciężko odpuścić, jak jest się świadkiem gdy dwójka zakochanych tak się miota – rzuciła Dalia z uśmiechem, na co Misty posłała jej mrożące krew w żyłach spojrzenie. – Makao i po makale – dodała, wyrzucając dwie ostatnie karty.
17 lipca 2017, poniedziałek
Jacek właśnie szedł do kuchni, kiedy natknął się w salonie na Antka rozmawiającego przez telefon. Nie zwróciłby na niego większej uwagi, gdyby nie usłyszał z kim rozmawia.
– Tak, Martuś, w niedzielę... I do kiedy jest wolny? ...aha, dobra... Myślę, że tydzień wystarczy.... To prześlij mi później mejlem... No, dzięki. Trzymaj się!
– Gadałeś z Martą? – zapytał Jacek, jak tylko Antek zakończył połączenie.
– Tak.
– Jedziesz do Ustki?
– No, jadę. W niedzielę.
– Teraz?
– Nie, w przyszłym roku – odparł ironicznie.
– Czemu nic nie mówiłeś? Ja też chcę jechać.
– No to jedź – rzucił z rozbawieniem Antek. – Ja jadę z Różą.
– Ej, to ja wezmę Dalię i pojedziemy razem, co? – zaproponował Jacek.
Antek westchnął.
– Słuchaj, rób sobie co chcesz. Ja zabieram Różę na tydzień nad morze i nie chcę cię na doczepkę. Weź sobie Dalię, jak chcesz i jedź kiedy indziej. Zresztą nie wiem, czy Marta ma więcej wolnych pokoi w tym terminie.
Jacek przez chwilę wpatrywał się w brata z zamyśleniem.
– Stachu!!! – zawołał w stronę korytarza. – Chodź tu na chwilę!!!
– Po co go wołasz? – W tonie Antka dało się wyczuć zniecierpliwienie.
– Bo mam pomysł.
– Co jest? – Do salonu wszedł najmłodszy brat.
– Antek zabiera Różę na tydzień do Ustki – wyjaśnił Jacek.
– Aha. I zawołałeś mnie po to, żeby mi to powiedzieć? Fajnie, to niech zabiera.
– Pojedźmy większą ekipą – zaproponował Jacek. – Ja wezmę Dalię i Paulę, a ty weźmiesz Misty.
– Głupi pomysł – odparł natychmiast Stachu.
– Głupi to jesteś ty. Taki wypad to świetna okazja dla ciebie, żeby zbliżyć się do Misty. I nie mów, że tego nie chcesz, bo każdy widzi, jak ta laska na ciebie działa. Przez ostatnie dwa miesiące jesteś kompletnie innym człowiekiem. Antek, no powiedz, że Misty do niego pasuje.
– Ja się nie wtrącam... – Antek uniósł ręce, podkreślając swoje słowa.
– No dobra, ale jedziemy razem? No pojedźmy, please... Zobaczycie, że będzie zajebiście w większym gronie... Fajne laski, imprezy, chlanie, ruchanie....
– Ta, szczególnie to ostatnie – zaśmiał się Antek.
– No kurwa, Dalia jest moja – oświadczył Jacek. – No zgódźcie się. Pogadam z dziewczynami i namówię je, żeby pojechały z nami. Co? Może być?
– Mi jest wszystko jedno. – Stachu wzruszył ramionami i za wszelka cenę starał się udawać obojętność, choć serce tłukło mu się w klatce piersiowej szybciej niż zwykle.
– Dobra... – Antek pokonany machnął ręką. – Jak to ogarniesz, to ja się zgadzam. Tylko zadzwoń do Marty i dowiedz się czy ma jeszcze pokoje. Pogadaj z dziewczynami, a jak wszystkie trzy się zgodzą to ustal z nimi szczegóły i załatw transport. Wyjazd ma być w najbliższą niedzielę.
– Jasne, wszystko załatwię! – Jacek emanował entuzjazmem. – Dasz mi numer do Marty?
18 lipca 2017, wtorek, godzina 17:11
Dziewczyny siedziały w Wild Irish przy stoliku i czekały na Jacka.
Wczoraj wieczorem napisał do Dalii z prośbą o spotkanie i podkreślił, żeby przyszły we trzy, bo ma dla nich ofertę nie do odrzucenia. W wiadomościach nie chciał nic więcej zdradzić, tylko nalegał na osobiste spotkanie.
– Jak on nam zaproponuje jakiś czworokąt, to chyba skisnę – zaśmiała się Dalia i upiła łyk swojego drinka. – W ogóle to się spóźnia, bo miał tu być o piątej.
– Powiedziała ta, która spóźnia się nagminnie – zauważyła Paula.
– Swoją drogą, ciekawe co to za oferta – zastanowiła się Misty.
– Zajebista. Spodoba się wam. – Usłyszały nagle głos Jacka.
Wziął sobie krzesło od innego stolika i dostawił do ich.
– Cześć – rzucił.
– Spóźniłeś się – wygarnęła Dalia.
Jacek objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie.
– Wynagrodzę ci to później – mruknął.
– Kolejnym drinkiem, bo tego już prawie wypiłam, czekając na ciebie.
– Drinkiem, seksem, na co tam będziesz miała ochotę, wszystko jedno – rzucił Jacek, nawet nie patrząc na nią.
Ona natomiast patrzyła na niego rozbawiona.
– Chyba się przesłyszałam.
– Słuchajcie, dziewczyny... Jest sprawa – zaczął Jacek, oparł łokcie na blacie stolika i pochyli się nieco. – Co powiecie na tygodniowy wyjazd nad morze?
Najpierw przez kilka chwil wpatrywały się w niego bez słowa, a następnie spojrzały po sobie, nie kryjąc zdziwienia.
– A konkretniej? Jakieś szczegóły? – rzuciła Dalia.
– Nasza kuzynka prowadzi hotel w Ustce, a wcześniej prowadzili go jej rodzice. Jeździmy tam praktycznie co roku w okresie wakacyjnym, na kilka dni, maks tydzień. To znaczy jeździliśmy, bo w tym roku miało nie być takiego planu, ale jak się okazało jednak jest, bo Antek chce tam zabrać Różę.
– Tak? Nic nie mówiła, że gdzieś wyjeżdża – wtrąciła Dalia.
– Bo to chyba całkiem świeża sprawa. W każdym razie, jak się dowiedziałem, że on chce tam jechać, to pomyślałem, że fajnie byłoby pojechać w większym gronie. I tu pytanie do was: czy byłybyście w ogóle zainteresowane takim wypadem?
– Oczywiście, że tak – odparła natychmiast Dalia.
– Wiedziałem, że od razu się zgodzisz. Tydzień w moim towarzystwie to kusząca oferta.
– Tydzień nad morzem to kusząca oferta – skwitowała.
– Misty? Paula? – ponaglił Jacek.
– Właściwie... No mogłabym pojechać, mama chyba się zgodzi – odpowiedziała Paula, choć trochę niepewnie.
Misty czuła, jak żołądek zaczyna jej się wykręcać z nerwów. Bardzo chciała pojechać, ale wiedziała, że przed wyjazdem czeka ją rozmowa z matką i to niekoniecznie lekka i przyjemna.
– Zgódź się, proszę. – Jacek patrzył na nią wyczekująco z dłońmi złożonymi w błagalnym geście. – Jak ty nie pojedziesz, to Stachu też nie będzie chciał.
Ostatnie zdanie sprawiło, że coś ciepłego rozlało jej się we wnętrzu klatki piersiowej.
– Ja... – zaczęła – bardzo chciałabym pojechać. Tylko muszę najpierw pogadać z rodzicami.
– Ale pojedziesz, tak?
– No... No raczej tak.
– A ile to w ogóle będzie kosztowało? – zapytała Paula.
– Jeszcze nie podliczyłem, ale na pewno niedużo. Marta da nam zniżkę na pokoje. Śniadanie jest wliczone w cenę. Jedyne co jeszcze dochodzi to dojazd, tu fajnie byłoby zrobić zrzutę na paliwo, bo mam zamiar pożyczyć samochód od ojca. Antek jedzie swoim z Różą. Poza tym wydatki na miejscu, na alko, jedzenie i co tam jeszcze będziecie potrzebowały. I właściwie to tyle. Zaraz założę grupkę na Messengerze i tam was będę o wszystkim informował, dobra?
– A kiedy jest wyjazd? – zapytała Dalia.
– W najbliższą niedzielę.
– No to szybko nas informujesz... Normalnie wakacje last minute.
– Ja dopiero wczoraj się o tym dowiedziałem. I to przypadkiem, bo podsłuchałem, jak Antek gadał z Martą. Inaczej cichaczem pojechałby sam z Różą.
– A do kiedy musimy ci dać znać czy na pewno jedziemy? – wtrąciła Misty.
– Jedziecie na pewno.
– Jacek, ja nie mam sto procent pewności. Muszę pogadać z rodzicami.
– Ale przecież jesteś pełnoletnia, więc w czym problem?
– No tak, ale tak jakby nie mam za dużo hajsu, więc muszę pogadać z rodzicami.
– Ogarniesz dzisiaj tę rozmowę? Najpóźniej w czwartek do dwunastej muszę mieć wasze potwierdzenie.
– Moje już masz – oznajmiła Dalia.
– Ja dam znać pewnie dzisiaj wieczorem – rzekła Paulina. – Tylko fajnie jakbyś podał chociaż przybliżony koszt, bo to pewnie pierwsze, co moja mama będzie chciała wiedzieć.
– Dobra, odezwę się pewnie jeszcze dziś wieczorem z tymi kosztami.
Jacek wstał od stolika.
– Okej, to mam waszą wstępną zgodę, więc spadam dalej ogarniać. Będziemy w kontakcie. Na razie!
Dziewczyny rzuciły „cześć" i wyszedł z pubu.
– O Boże... – jęknęła Misty. – Czuję, że rozmowa z matką będzie trudniejsza niż wspinaczka na Mont Everest.
– Oj tam, nie przesadzaj. – Dalia klepnęła ją w ramię. – Nie taka Ewa straszna jak ją malują – zaśmiała się. – Pobiadoli ci na temat pilnowania cnoty, a w końcu i tak się zgodzi.
– No właśnie tego biadolenia bardzo bym nie chciała słuchać.
– Tyle z nią przetrwałaś, to i to jakoś przeżyjesz – skwitowała Dalia. – A Jacek miał mi postawić drina i uciekł. Siedzimy tu jeszcze?
– Ja lecę do domu. Od razu zapytam mamę o ten wyjazd – oświadczyła Paula.
– Ja też idę na ścięcie. Wolę mieć to jak najszybciej za sobą – dołączyła Misty i obie wstały od stolika, wyczekująco spoglądając na Dalię.
Dopiła szybko swojego drinka i wyszły.
***
Później, godzina 18:56
Po powrocie do domu Misty zaszyła się w swoim pokoju, ale wieczorem postanowiła wreszcie zebrać się w sobie i pogadać z rodzicami. W końcu musiała zmierzyć się z nieuniknionym, a im szybciej tym lepiej.
Schodząc na dół dostrzegła, że tylko tata jest w salonie, co nawet bardziej jej pasowało, bo z tatą szybciej się dogada niż z mamą i zapewne obejdzie się bez szczegółowego maglowania. Stefan siedział na kanapie i czytał jakieś branżowe czasopismo. Misty usiadła obok.
– Hej, tato... Co czytasz?
– O podatkach... Do roboty, nic ciekawego – mruknął.
– Emm... Bo ten... Mam taka sprawę...
Tata oderwał wzrok od tekstu i spojrzał na córkę pytająco.
– Bo jedziemy ze znajomymi nad morze i wyjazd byłby już w najbliższą niedzielę i... generalnie potrzebowałabym trochę kasy, bo chciałabym pojechać.
– Hmm... – zamyślił się Stefan. – A dokąd konkretnie się wybieracie?
– Do Ustki. Kuzynka znajomych ma tam hotel i możemy wynająć pokoje trochę taniej.
– A z kim chcesz tam jechać?
– No... Dziewczyny jadą, to znaczy Dalia i Paula, jeszcze siostra Dalii, Róża... no i... Stachu, Antek i Jacek, bo to jest ich kuzynka.
Tata pogładził się po brodzie, przytakując delikatnym ruchem głowy.
– No dobrze, dobrze... – mruknął. – A na długo?
– Maksymalnie tydzień.
– To ile pieniędzy potrzebujesz?
– No właśnie jeszcze do końca nie wiem, bo Jacek ma nas dopiero poinformować o kosztach. Na pewno hotel, dojazd i jakieś drobne na miejscu, żeby mieć na jedzenie, bo w hotelu śniadanie jest w cenie.
– A właśnie jak tam dojedziecie? Pociągiem?
– Nie, pojedziemy samochodami. Antek ma swój i zabiera Różę, a Jacek miał pożyczyć od swojego taty i pojedziemy w piątkę.
– Chcesz jechać na wakacje z jakimiś obcymi chłopakami? – Nagle do Misty dotarł głos mamy, na co prawie podskoczyła.
Nie zauważyła, że Ewa usiadła sobie na fotelu, który miała za plecami.
– Nie są obcy. Znam ich.
– Jak się nazywają? – Mama rozpoczęła swoje przesłuchanie.
– Stachu, Antek i Jacek.
– O nazwisko mi chodzi.
– Ostrowscy. Przecież Stachu już ci się przedsta...
– Gdzie mieszkają? – przerwała.
– No w Poznaniu.
– Konkretniej... Na jakiej ulicy?
– Na Osiedlu Newtona.
– Pracują?
– Antek pracuje, ale Stachu i Jacek jeszcze studiują. Mamo, przecież widziałaś już Antka i Stacha, po co to...
– Skąd ich znasz? – Ewa weszła jej w słowo.
– Antka poznałam parę miesięcy temu, przypadkiem, przed pubem. Stachu i Jacek to jego bracia. Możemy już skończyć ten wywiad, czy mam ci jeszcze podać PESEL każdego z nich i rozmiar buta? – Misty już traciła cierpliwość.
– A ten Stachu, który ci daje kwiaty... – Mama zmrużyła oczy. – Długo się z nim spotykasz?
– No znamy się jakieś dwa i pół miesiąca, ale to nie jest tak, że się...
– To twój chłopak?
– Nie.
– Nie kłam.
– Ale, mamo, ja nie kłamię. Nie jesteśmy parą. Czasem razem gdzieś wyjdziemy i to tyle.
– Tak to się zwykle zaczyna. A potem takie naiwne dziewczę kończy z płaczem i z brzuchem.
– Jezus Maria... – jęknęła Misty i ukryła twarz w dłoniach.
– No nie wiem... nie wiem... – westchnęła Ewa. – Jak bardzo chcesz, to jedź. Ale bądź odpowiedzialna.
– Przecież jestem – syknęła córka.
– Żeby tylko jeszcze ten chłopak był...
– On jest naprawdę miły, kulturalny i porządny i czuję się w jego towarzystwie absolutnie bezpiecznie, nie musisz się o nic martwić – rzekła twardo Misty.
Ewa wpatrywała się w córkę, przewiercając ją wzrokiem, a Misty za wszelka cenę starała się wytrzymać jej spojrzenie.
– No dobrze... – mama klepnęła dłońmi o uda. – Jesteś pełnoletnia, więc możesz robić co chcesz – dodała, jakby z lekkim wyrzutem. – Jak ci ojciec da pieniądze, to możesz jechać. Tylko – uniosła ostrzegawczo palec – uważaj...
Misty z trudem powstrzymała się od komentarza.
20 lipca 2017, czwartek
Misty leżała na wznak wyciągnięta na łóżku z rękami pod głową i z zamkniętymi oczami wsłuchiwała się w rozbrzmiewającą w pokoju muzykę. Brzmienie tego głosu w połączeniu z dźwiękiem gitary akustycznej brzmiało jeszcze lepiej niż do akompaniamentu elektrycznej.
Stachu jakiś czas temu przywiózł z domu rodziców swoją starą gitarę i na życzenie Misty po raz trzeci śpiewał i grał „The sound of silence". Z żalem przyjęła fakt, że właśnie umilkł ostatni akord.
– Misty?
– Jeszcze raz – odpowiedziała, nie otwierając oczu.
– Zamęczysz mnie.
– Ostatni, proszę.
Otworzyła oczy i spojrzała na niego.
– No dobra... – odparł po chwili, nie odrywając spojrzenia od jej oczu. – To samo?
Przytaknęła i usiadła.
Stachu zaczął grać, a ona obserwowała go w skupieniu, dostrzegając wszystkie drobne gesty, ruchy i zmieniającą się mimikę, którymi sterowały powstające dźwięki i emocje niesione przez słowa. Nie mogła wyjść z podziwu jak doskonale potrafił sobą przekazywać muzykę.
– A może nauczysz mnie jakichś chwytów? – zapytała, kiedy skończył grać.
– Pewnie. Trzymaj – podał jej gitarę, którą oparła na kolanie, a sam usiadł obok, po lewej stronie dziewczyny.
– Tu masz progi – wskazał na gryf. – Musisz docisnąć palce blisko nich, tak jakby tuż przed progiem – pokazał jak to zrobić. – Licz struny od dołu i ułóż tak: palec wskazujący na drugiej strunie i pierwszym progu, środkowy palec czwarta struna i drugi próg, serdeczny na przedostatniej strunie i trzecim progu.
– Tak? – zapytała, ułożywszy palce zgodnie z instrukcjami.
– Dobrze, tylko wysuń trochę nadgarstek – powiedział i złapał ją delikatnie za rękę, żeby poprawić jej ułożenie. – I teraz uderz w struny z góry na dół.
Misty przejechała palcami po strunach i cicho rozbrzmiał dźwięk akordu.
– Super. To teraz inny akord, łatwe przejście – kontynuował Stachu. – Przenosisz serdeczny palec na trzecią strunę i drugi próg.
Podążyła za instrukcją i ponownie uderzyła w struny.
– Świetnie – pochwalił. – To teraz zagraj te akordy kilka razy na zmianę.
Misty przesuwała palec pomiędzy strunami, ale po kilka ruchach dłoń nieco jej się zsunęła, przez co dźwięki zaczęły brzmieć fałszywie.
– Musisz trzymać rękę w odpowiedniej pozycji i bardziej wysunąć nadgarstek – poinstruował Stachu i znów złapał jej rękę, poprawiając ułożenie.
Trzymał przez chwilę nadgarstek dziewczyny, po czym powoli przesunął palce wzdłuż jej przedramienia aż do łokcia, co już chyba nie miało związku z poprawieniem ułożenia ręki, a bardziej wyglądało na zwykłe pogłaskanie.
Misty przeniosła wzrok z gryfu na twarz chłopaka i nieznacznie obróciła się w jego stronę.
– Dobrze ci szło – powiedział prawie szeptem.
Uśmiechnęła się delikatnie i wzięła wdech, jakby zamierzała coś powiedzieć, ale jednak z tego zrezygnowała. Przygryzła lekko wargę i przeniosła spojrzenie z oczu Stacha na jego usta, ale moment później zupełnie odwróciła głowę i z powrotem spojrzała na trzymany w rękach instrument.
– Emm... Trochę to trudne – wydusiła w końcu i oddała mu gitarę.
– Na początku tak się wydaje, ale wszystko jest do nauczenia – odparł, łapiąc za gryf. – Jesteś głodna? Może zamówimy pizzę?
– Mhm... Tak... Właściwie to jestem potwornie głodna.
– Dobra, to już zamawiam. A może w międzyczasie w coś zagramy?
– Rewanż w Scrabble? – zaproponowała Misty.
– Możesz próbować, ale wiesz, że szanse są naprawdę marne – uśmiechnął się Stachu.
– Kiedyś w końcu wygram – rzekła stanowczo.
– Może kiedyś... Jak nie będę w formie.
– Idę rozkładać planszę – oznajmiła i wyszła z pokoju.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro